wtorek, 12 kwietnia 2016

Jak ma się ubierać fanka Twardocha? (poPyrkonowa podróż dwudziesta druga)


Inspiracje były dwie.


Po pierwsze, o Samej Porcelanie wspomniał Pan Jan Adamski, gospodarz bloga poświęconego modzie męskiej.1 (pozdrawiam!) Poszło oczywiście nie o to, żebym jakoś szczególnie znała się na garniturach, a o to, że w tytule tekstu o powieści Marty Kisiel użyłam słowa „sartorialny”, które jest, póki co, rzadko używane w języku polskim, a jeśli jest, to właśnie w kontekście ruchu, nazwijmy to, dżentelmeńskiego.


Z ciekawości, wzmocnionej faktem, że zrobiło mi się miło z powodu bycia zauważoną, przejrzałam trochę blog p. Adamskiego oraz kilka innych o podobnej tematyce. Robią sympatyczne wrażenie. Oprócz samych kwestii ubraniowych przewijają się w nich wątki typu taktowne postępowanie, bycie porządnym człowiekiem, ogólnie męski etos oraz opcjonalnie, pewna forma pozytywnego tradycjonalizmu. Można na ich podstawie uwierzyć (choć ja sama nigdy się z tą myślą specjalnie nie identyfikowałam), że staranne ubranie może być częścią czegoś więcej, i to czegoś, co jest całkiem fajne.


Druga inspiracja to fakt, że w miniony weekend mieliśmy Pyrkon. Jeden z konwentowych dni miałam okazję spędzić, siedząc w punkcie z dobrą widocznością (w bardzo, dodam, fajnej ekipie) i gapiąc się na ludzi.


Przynajmniej kilku pyrkonowiczów przyszło w garniturach. Podczas Pyrkonu'2014 powstała teoria, że facet, który przychodzi na konwent w garniturze, to niechybnie członek fandomu Szczepana Twardocha.


Owa teoria trafia mnie w samo serce, bo żartem sugeruje, że jedno z moich ulubionych zjawisk literackich – polska literatura postfantastyczna – ma, przynajmniej w wypadku jednego z jej przedstawicieli, jakąś spójną grupę fanowską, a co więcej – że ci ludzie są na tyle odrębni od reszty świata, że można ich rozpoznać po wyglądzie. Ach, gdyby tak było...


Gdyby tak było, pewnie sama chętnie wdziałabym strój organizacyjny, bo cóż fajniejszego, niż identyfikacja z czymś, co się lubi. Ale jest jeden problem. Jestem kobietą. Podczas gdy męscy entuzjaści prozy Twardocha mają do dyspozycji nie tylko na pęczki dżentelmeńskich blogów, ale i podręcznik stylu napisany dla nich przez samego Mistrza w duecie z Przemysławem Bociągą, fanki, chcąc zaakcentować strojem przynależność do Twardochowego fandomu, mogą dojść do strasznego wniosku, że nie mają co na siebie włożyć.


Dyskurs dżentelmeński ma się, odkąd sięgam kulturową pamięcią, całkiem dobrze, natomiast dyskurs o byciu damą leży i kwiczy. Nie jest nim przecież ponury, jak każdy nałóg, ciuchoholizm rodem z magazynów dot. shoppingu, ani też niepociągające, plutokratyczne BCBG z tzw. czasopism luksusowych. Ani zimny, wykluczający dyskurs szafiarek – któż jest w stanie spełnić te wszystkie antykofeinowe i antypoliestrowe standardy, zebrane, niby to dla żartu, choćby w tych wierszykach na – i tak w miarę wyluzowanej – stronie Niemodne Polki?2 Pod żadnym z tych adresów nie znalazłam wspomnianych wcześniej przyjemnych wartości widocznych w blogach poświęconych modzie męskiej.


Na Facebooku znajdują się dwa urocze fanpejdże dedykowane damom, W imieniu dam oraz Jestem kobietą, noszę spódnice są nieco zbliżone stylistyką i podłożem etycznym do blogów dżentelmeńskich, ale zawierają głównie zdjęcia i cytaty. Nie sposób organizować sobie podług nich szafy, a co dopiero życia.3 W anglojęzycznym necie znalazłam z kolei taką przyjemną stronę – to już bliżej, ale autorka mieszka na Florydzie i obawiałabym się, że amerykańskie wzorce mogą okazać się w niektórych przypadkach nieprzystające do naszej rzeczywistości, co często widać w przypadku poradników dla kobiet napisanych za oceanem.4


Tak więc ogólnie bryndza, moje drogie. Chciałaby czytelniczka pocosplayować postfantastykę, a nie może. Do niedawna dodatkowym utrudnieniem był fakt, że w gronie postfantastów mieliśmy tylko autorów płci męskiej – Twardocha, Szostaka, Orbitowskiego, Małeckiego.


Ale jest nadzieja. Ania Kańtoch napisała ostatnio kryminał, więc w zasadzie trochę jakby już delikatnie zahaczała o postfantastykę. Poza tym w artykule Justyny Sobolewskiej o polskim realizmie magicznym (zjawisku, które na tyle zazębia się z postfantastyką, że lubię te kategorie traktować jako pokrewne, nawet w przypadku autorów, którzy nie zaczynali od fantastyki) obok postfantastycznego Jakuba Małeckiego pojawiają się nazwiska dwóch debiutantek – Weroniki Murek i Dominiki Słowik.5

A zatem – może któraś z tych Autorek napisze nam w końcu Sztukę życia dla kobiet i sprawi, że na Pyrkonie'2017 żeńskie fanki postfantastyki będą się tak wyróżniać z tłumu, że męskiemu fandomowi Twardocha w pięty pójdzie?


1Adamski, Jan. 2015. „Między nami sartorialistami”. Jan Adamski. (http://janadamski.eu/2015/12/miedzy-nami-sartorialistami/) (data pobrania: 12 kwietnia 2016)
2Fat Cat. 2014. „Poezje czytelników vol. 1”. Niemodne Polki. (http://niemodnepolki.blogspot.com/2014/02/poezje-czytelnikow-vol1.html)
3W imieniu dam: (https://www.facebook.com/wimieniu/?fref=ts) (data pobrania: 12 kwietnia 2016); Jestem kobietą, noszę spódnice: (https://www.facebook.com/KobietyNoszaSpodnice/?fref=ts) (data pobrania: 12 kwietnia 2016)
4The Classy Woman: (http://theclassywoman.blogspot.com/) (data pobrania: 12 kwietnia 2016)
5Sobolewska, Justyna. 2015. „Polski realizm magiczny ma nowych autorów”. Polityka. (http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1636181,1,polski-realizm-magiczny-ma-nowych-autorow.read) (data pobrania: 12 kwietnia 2016)

3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Oo, zapowiada się interesująco! I autorka sprawia wrażenie megasympatycznej osoby. Dziękuję! :)

      Usuń