tag:blogger.com,1999:blog-67543069077925294602024-03-13T05:58:16.655+01:00Sama porcelanaKsiążki (w dużej mierze fantastyczne), życie i inne takie.
Wszystko w lekko obtłuczonej zastawie w różyczki.Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.comBlogger72125tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-71715275701395164962023-08-25T23:23:00.002+02:002023-08-25T23:25:03.334+02:00Chwiejne zwieńczenie Jeżycjady (M. Musierowicz, "Ciotka Zgryzotka")<p><i></i></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikLY-47hJ59xoB3q_IGjjIdfP2ReoWusplXGTWgO4XrlQSWgieyFTxLbSqiIBks4mTKk7uf-ixjtyJ2yuuv3d7SHbi31vp2n3HXjnLJjV2xjElkCVXeti5KQt86G27yTjfO_NiHR2e3QTdBPFggRipWmQdFZxupnCwNfssja2Kzaw5275pXtw8y0qhWls/s640/musierowicz-ciotka-zgryzotka-recenzja-sama-porcelana.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="438" data-original-width="640" height="219" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikLY-47hJ59xoB3q_IGjjIdfP2ReoWusplXGTWgO4XrlQSWgieyFTxLbSqiIBks4mTKk7uf-ixjtyJ2yuuv3d7SHbi31vp2n3HXjnLJjV2xjElkCVXeti5KQt86G27yTjfO_NiHR2e3QTdBPFggRipWmQdFZxupnCwNfssja2Kzaw5275pXtw8y0qhWls/s320/musierowicz-ciotka-zgryzotka-recenzja-sama-porcelana.jpg" width="320" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tablica znad stołu Borejków. Doceniam, że Agnieszka ukróciła zwyczaj i pozbyła się grata.<br /></td></tr></tbody></table><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><i></i></div><i><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i> </i></div></i><p></p><p style="text-align: justify;"><i>Tekst zawiera spoilery. <br /></i></p><p style="text-align: justify;"><i>Ciotka Zgryzotka</i> to dwudziesta druga i, zgodnie z zapowiedzią autorki ze stycznia tego roku, ostatnia część <i>Jeżycjady </i>Małgorzaty Musierowicz. Opowiada historię Nory Górskiej, córki Patrycji - najmłodszej z sióstr Borejko. </p><p style="text-align: justify;">Nora, mająca po wakacjach rozpocząć naukę w liceum, w ramach kary wyznaczonej przez rodziców za szkolny wybryk spędza lato u ciotki Idy w domu zwanym Ruinką, pomagając w remoncie. Po otrzymaniu tajemniczych SMSów i dostrzeżeniu dziwnych zjawisk w pobliżu jednego z sąsiednich domów decyduje się rozwiązać zagadkę. Wynika z tego wątek komediowo-romantyczny z youtuberami w tle. </p><p style="text-align: justify;">W międzyczasie kuzyn Nory, Ignacy, i jego żona Agnieszka spodziewają się dziecka, a Norze również w ich porodowych perypetiach przypada ważna rola. W tle mamy jeszcze wątek przygotowań do ślubu kuzyna Józefa i Doroty, tajemnicze zniknięcie dziadka Borejko i jego konflikt z żoną, przeprowadzkę cioci Gabrieli i wujka Grzegorza (rodziców Ignacego) na posesję rodziców Nory, przyjazd czasowo (?) osamotnionej przez męża kuzynki Róży z dziećmi oraz pojawienie się tajemniczego znajomego kuzynki Łucji.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">EFEKTYWNE ZAKOŃCZENIE SERII</p><p style="text-align: justify;">Przypomina to opis kilku z rzędu odcinków telenoweli. I rzeczywiście - <i>Ciotka Zgryzotka</i>, jak telewizyjny tasiemiec, jest przeładowana przeskokami między licznymi postaciami i wątkami. Dla kogoś, kto nie czytał wcześniejszych tomów, okażą się, jak mniemam, po prostu niestrawne. </p><p style="text-align: justify;">Nie sądzę jednak, że jest to książka adresowana do nowych odbiorców. Jej zadaniem jest zakończyć wszystkie główne wątki <i>Jeżycjady</i> i pozostawić czytelników spokojnych o losy ulubionych bohaterów. Dzieje się to w typowo jeżycjadowym stylu: kto miał się zakochać, uczynił to lub uczyni, kto miał się ku sobie, wziął ślub, kto miał przyjść na świat, przyszedł lub szykuje się do tego. </p><p style="text-align: justify;">Pozostajemy też spokojni o spoistość rodziny Borejków i jej symboli. Dziadkowie, pomimo kilkukrotnych podpuch w tym i wcześniejszych tomach, pozostają przy życiu. Dzięki serii przeprowadzek i remontów większość rodziny znów osiada w tym samym domu lub jego najbliższym sąsiedztwie. Zaś nad kuchennym stołem Niewzruszonego Centrum rodu ponownie zawisa nieśmiertelna tablica z dowcipnymi (przynajmniej dla niektórych) materiałami wspomnieniowymi. </p><p style="text-align: justify;">To efektywne domknięcie (które autorka uczyniła, choć kończąc książkę, nie wiedziała, że na niej skończy się cała saga, a nie tylko jej pierwsza część) uważam za plus <i>Ciotki Zgryzotki</i>.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">MUSIEROWICZ UMIE W YOUTUBE'A</p><p style="text-align: justify;">Za kolejny plus uważam główne odwołanie do współczesnej rzeczywistości. Małgorzacie Musierowicz często zarzuca się, że w nowszych tomach Jeżycjady straciła oko do obserwacji tego, co obecnie jest na czasie. Jeśli nawet przyjąć tę nie całkiem dla mnie oczywistą tezę, według mnie odnosi się ona jedynie do konstruowaniu bohaterów i sytuacji obyczajowych. Wpółczesne zjawiska kulturowe czy nowinki techniczne autorka opisuje, moim zdaniem, z pomysłem i klasą. Podobał mi się wątek kręcenia amatorskich filmików-performansów w <i>Córce Robrojka</i>, postać Fryderyka Schoppe jako wielbiciela Rammsteina, rzut oka na świat wykonawców reggae w <i>Języku Trolli</i>, smartfonowe risercze Ignacego w <i>Febliku</i> czy ukazanie dań z McDonalda jako romantycznego artefaktu dla pary zakochanych nastolatków w <i>McDusi</i> (trochę jak miłosno-kulinarne impresje w <i>Cudzych słowach </i>Wita Szostaka, ale subtelniej i z poczuciem humoru). </p><p style="text-align: justify;">W <i>Ciotce Zgryzotce </i>takim znakiem czasów jest świat youtuberów i również dobrze to wychodzi. Musierowicz zamiast opisywać, pokazuje - czytelnik wraz z Norą najpierw widzi pewne zabawne sceny i dopiero później dowiaduje się, że w taki sposób powstają materiały na kanał oraz co inspiruje twórców. Moim zdaniem wszystko jest tu sympatyczne i autentycznie wyglądające - wybór nawiązania do The Slow Mo Guys, zachowanie chłopaków i ich radocha, ich ksywy, motyw z powtarzaniem pomysłów bardziej znanych twórców i oburzenie tym "plagiatem" ze strony nierozumiejącej konwencji Nory.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">FAJNI OJCOWIE, AMBIWALENTNE MATKI</p><p style="text-align: justify;">W <i>Ciotce Zgryzotce</i> pojawiło się też kilka motywów, które, typowo po jeżycjadowemu, ogrzały mi serce. Narzeczeńskie zapatrzenie Józka i Doroty było urocze. Jednocześnie ładną i (zamierzenie) zabawną sceną była rozmowa Ignacego z ojcem na temat porodu rodzinnego i ojcostwa jako takiego - dostajemy obraz dwóch nie całkiem stereotypowych facetów, taty i syna, którzy mają fajną relację a przy tym przyjemne poglądy na rodzicielstwo. Również Ignacy jako świeżo upieczony tata jest uroczy i konstruktywny.</p><p style="text-align: justify;">Sympatycznym ojcem okazuje się też, koniec końców, Baltona - scena z przepłoszeniem adoratora wydawała mi się na początku nieprzyjemna, ale ostatecznie Florian wystąpił w obronie córki, którą ktoś całował, a ona tego w widoczny sposób nie chciała. Późniejsza rozmowa Baltony z córką, choć nierówna, również ma ładne fragmenty (choć są i głupsze wstawki - po co Baltona prawił komunały typu "to jest chłopak nie dla ciebie", skąd niby to wiedział?). </p><p style="text-align: justify;">Z kolei w temacie macierzyństwa mamy całkiem fajną, nawet jeśli nie bardzo odkrywczą radę, jaką Babi daje Agnieszce - by wychowywać dziecko tak, jak maluje obrazy, i wyłączyć strach, a włączyć miłość. Podobało mi się też "objawienie" Nory o tym, że macierzyństwo daje kobiecie łączność - poprzez dziecko - z uniwersalną miłością, z Bogiem. Ten koncept, tak myślę, zostanie ze mną na długo.</p><p style="text-align: justify;">Co prawda w tym temacie mamy też bardziej kuriozalne fragmenty. Rady o tym, jak spać z dzieckiem, czy batalię między matką Agi a Różą o to, czy karmić piersią, są przedstawione trochę jak prawdy objawione, podczas gdy przecież nimi nie są. Nie odbiera to jednak pozytywnej siły fragmentom wyżej wymienionym.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">WRESZCIE KONIEC Z TABLICĄ </p><p style="text-align: justify;">Ostatnim znaczącym atutem <i>Ciotki Zgryzotki</i> jest w moich oczach motyw z tablicą znad stołu kuchennego w domu Borejków, na której przez lata przyczepiano napisy typu "Kto mlaszcze, dostanie w paszczę" czy zdjęcia członków rodziny w humorystycznych sytuacjach. Przez dekady (i fabułę dwudziestu jeden tomów Jeżycjady) uważana przez bohaterów za niezwykle sympatyczny i dowcipny element wystroju, w <i>Ciotce Zgryzotce </i>zostaje nazwana przez Agnieszkę mentalnym pręgierzem i spakowana do wywiezienia na nowe lokum teściów. </p><p style="text-align: justify;">Podoba mi się ten wyłom uczyniony w mitologii Borejków. Od czasu powstania Jeżycjady zdążyły się, na moje oko, zmienić wzorce etyczne. Dotyczy to m.in. niegdysiejszego kultu bycia dowcipnym i obowiązku "znania się na żartach", nawet tych przykrych pod swoim adresem, który obecnie wypierany jest przez większą delikatność wobec bliźnich i asertywność w reagowaniu na niemiłe treści. </p><p style="text-align: justify;">Tablica Borejków była w tym świetle przykładem na pozostawianie nowego wina w starych bukłakach. Doceniam rolę Agnieszki, osoby z zewnątrz borejkowskiego uniwersum, która potrafiła ukrócić pozbawiony miłosierdzia zwyczaj i pozbyć się grata ze swojego mieszkania (ostatecznie wylądował on w domu Patrycji, jak wspomniałam, nowym lokum Niewzruszonego Centrum, czyli Gabrieli).</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">FABULARNE WZLOTY I UPADKI </p><p style="text-align: justify;">A jeśli chodzi o minusy <i>Ciotki Zgryzotki</i>? Myślę, że wystarczająco dużo napisali o nich inni recenzenci, nie ze wszystkimi krytycznymi zdaniami się zresztą zgadzam. Na pewno szwankuje narracyjna konstrukcja książki. </p><p style="text-align: justify;">Pierwsza połowa to głównie gadanie i bardzo wolniutkie rozwiązywanie zagadki tajemniczych SMS-ów, natomiast w drugiej upakowane jest wszystko - awanturnicza wyprawa Nory, dramat z dziadkiem, kilkukrotny zwrot głównego wątku romantycznego, ślub, poród, co tam nie jeszcze. </p><p style="text-align: justify;">Wspomniany główny wątek romantyczny też mnie nie przekonuje: domniemany ukochany wskakuje do akcji na zasadzie <i>deus ex machina </i>(ach, co za przypadek, że to akurat on tam mieszkał) a uczuciowe reakcje Nory na niego są opisane nie konsekwentnie. Co gorsza, zbyt wcześnie pojawiają się sugestie, że wybrankiem będzie jednak ktoś inny (choćby ta: "Nora, zbijając go tym samym z tropu, odpowiedziała mu promiennym, najszczerszym uśmiechem. Właśnie nabrała do niego najszczerszego zaufania", s. 184). Zawiłości z autorstwem SMS-a i przekręconym nazwiskiem nie zaciekawiły mnie ani nie rozbawiły. </p><p style="text-align: justify;">Podoba mi się natomiast to, że jeden z podmiotów zainteresowania Nory (podobnie jak Agnieszka w historii z tablicą) ładnie rozbija borejkowską banieczkę. Na jej, najwyraźniej przejęte od mamy i ciotek, bezinteresownie obraźliwe uwagi, odpowiada asertywnie i nazywa sprawy po imieniu, mówiąc, że nie chce być obrażany czy przezywany. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">MAGIA REMONTOWANIA</p><p style="text-align: justify;">Tyle na temat niedociągnięć narracyjnych. Co do nieodpowiadających mi szczegółów obyczajowych, nużyły mnie liczne i rozwlekłe wstawki na temat organizacji ślubu i - tak jak w poprzednich tomach - niekończących się remontów. Tak jak już zauważyła w recenzji <i>Feblika</i>, jeśli ktoś miałby te fragmenty docenić, to chyba tylko czytelnik z dalekiej przyszłości, który potraktuje tę książkę jako sylwę czy inną <i>Mariannę i róże</i> i będzie się z niej uczyć o życiu codziennym w epoce. </p><p style="text-align: justify;">Dodatkowo, magia Borejków, która w <i>Febliku </i>miała swoje mocniejsze momenty ("puńczyk z tuszki"; Gaba, która, mimo wszystko, była fajną matką i teściową), tu zaczęła mnie przytłaczać. Nie podobało mi się na przykład, że dorośli członkowie rodziny przybywający na Roosevelta czy do domu rodziców Nory (Laura, Róża) zachwycali się, jak dobrze wrócić "do domu". W ustach osób, które mają już swoje domy i rodziny, to stwierdzenie brzmi co najmniej niemile w odniesieniu do tychże rodzin.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">CO JEST NIE TAK Z <i>CIOTKĄ ZGRYZOTKĄ</i></p><p><!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:RelyOnVML/>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:DoNotShowInsertionsAndDeletions/>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>AR-SA</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:EnableOpenTypeKerning/>
<w:DontFlipMirrorIndents/>
<w:OverrideTableStyleHps/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="false"
DefSemiHidden="false" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="376">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footnote text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="header"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footer"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index heading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="table of figures"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="envelope address"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="envelope return"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footnote reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="line number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="page number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="endnote reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="endnote text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="table of authorities"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="macro"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="toa heading"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Closing"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Signature"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Message Header"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Salutation"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Date"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text First Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text First Indent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Note Heading"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Block Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Hyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="FollowedHyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Document Map"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Plain Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="E-mail Signature"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Top of Form"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Bottom of Form"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal (Web)"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Acronym"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Address"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Cite"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Code"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Definition"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Keyboard"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Preformatted"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Sample"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Typewriter"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Variable"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal Table"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation subject"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="No List"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Contemporary"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Elegant"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Professional"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Subtle 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Subtle 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Balloon Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Theme"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" QFormat="true"
Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" QFormat="true"
Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" QFormat="true"
Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" QFormat="true"
Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" QFormat="true"
Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" QFormat="true"
Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="41" Name="Plain Table 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="42" Name="Plain Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="43" Name="Plain Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="44" Name="Plain Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="45" Name="Plain Table 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="40" Name="Grid Table Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46" Name="Grid Table 1 Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51" Name="Grid Table 6 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52" Name="Grid Table 7 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46" Name="List Table 1 Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51" Name="List Table 6 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52" Name="List Table 7 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Mention"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Smart Hyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Hashtag"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Unresolved Mention"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Smart Link"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:8.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
text-indent:35.45pt;
line-height:107%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri",sans-serif;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:Arial;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-font-kerning:1.0pt;
mso-ligatures:standardcontextual;
mso-fareast-language:EN-US;}
</style>
<![endif]-->
</p><p style="text-align: justify;">Podsumowując, książkę na pewno warto przeczytać, jeśli lubi się <i>Jeżycjadę </i>i/lub chce się wiedzieć, jak się skończyła - jakkolwiek w kwestii fabuły nie będzie to taka przyjemność, jak podczas lektury któregokolwiek z poprzednich tomów. </p><p style="text-align: justify;">W innych przypadkach lektura, pomimo wciąż widocznego kunsztu autorki i kilku dobrych pomysłów, może być problematyczna. Za głównego winnego uznaję tu, wspomniany już w dwóch ostatnich recenzjach, pośpiech połączony z imperatywem, by za wszelką cenę domknąć ogromną liczbę wątków. Stąd, moim zdaniem, szybkie swatanie bohaterów, czy też dziwna lista gości na weselu Doroty i Józefa. Autorka, jak mniemam, chciała po prostu raz jeszcze pokazać wszystkich swoich bohaterów, stąd te wszystkie koleżanki ciotek wśród weselników. </p><p style="text-align: justify;">Drugim głównym problemem <i>Ciotki Zgryzotki </i>jest chęć schlebienia gustom zagorzałych fanów. Stąd zapewne to krytykowane przez recenzentów kiszenie się w borejkowskim sosie - epatowanie łaciną, ciepełkiem, sielskością, żarcikami Idy czy Ślubnym Fatum).</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">PISZMY (LEPSZE) CHRISTIAN FICTION! </p><p style="text-align: justify;">Nie oburza mnie natomiast, a wprost przeciwnie, wiara chrześcijańska wielu bohaterów <i>Ciotki Zgryzotki </i>czy ich poważne traktowanie miłości romantycznej i małżeństwa. Wiem, że wśród internetowych komentatorów te wątki są często krytykowanie. Czytelnicy są jednak różni i są wśród nich tacy, którzy chcą czytać o takiej właśnie obyczajowości. </p><p style="text-align: justify;">A jeśli rzeczywiście tacy czytelnicy nie są obecnie głównym nurtem, a niszą, to może warto uciec do przodu? Skoro niektórzy lubią czytać o duchowych rozkminach i cnotliwych parach, a innym od tego cierpnie skóra, to może warto, by ci pierwsi nie udawali, że nie są niszą, ale sobie tę niszę odpowiednio urządzili i ometkowali? </p><p style="text-align: justify;">Chodzi mi mianowicie po głowie przeszczepienie na grunt naszego języka idei Christian fiction - w dobrej jakościowo, przystosowanej do lokalnej specyfiki, formie. Tym bardziej teraz, gdy nie będzie już kolejnych tomów <i>Jeżycjady</i>. To co, kto pierwszy zaczyna pisać? </p>
<p style="text-align: justify;">Zdjęcie: <a href="https://pixabay.com/users/geralt-9301/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=4636693" target="_blank">Gerd Altmann</a> z <a href="https://pixabay.com//?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=4636693" target="_blank">Pixabay</a><br /></p><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p></p>Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-82347251665724739862023-07-26T00:48:00.011+02:002023-07-26T01:40:50.896+02:00Dzban, który nie był dzbanem (M. Musierowicz, "Feblik")<p style="text-align: justify;"><b style="font-family: verdana;">Do czytania ostatnich części <i>Jeżycjady</i> Małgorzaty Musierowicz zainspirowały mnie właśnie niepochlebne recenzje opisywanego tu dziś <i>Feblika</i>. Ze zdziwieniem przekonałam się, że powieść odbieram jako niezłą, a przynajmniej najlepszą z finalnej trójki. Historia rękodzielniczego dzbana to zgrabna rama fabularna. Plusem są też protagoniści, którzy okazali się porządnie napisani i - wbrew temu, czego oczekiwałam po przeczytaniu recenzji <a href="https://zpopk.pl/slabostka-i-slabizna-czyli-zwierz-o-febliku.html" target="_blank">Zwierza Popkulturalnego</a> czy <a href="http://www.catusgeekus.pl/2015/12/feblik.html" target="_blank">Catus Geekus</a> - z mojego punktu widzenia wcale nie dzbanowaci. </b></p><p></p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvgxkm97B5nK-buiLkUUO7YBQEtogDYiYIIvT3NNm5sZOTa6XzzFBSQtI-ubbCtyZlwvj-xOHXZUNdCl0l7wOLFQImTuvVemD_R7AYCV4e4zBy9RS6RBv8oaWSbKZfxh2GOvqKPCl7vDKfb_i1FrlTeFUu0sTpDP7DBP7sWxrOl9myxR4OLJ4hstsuWkQ/s640/musierowicz-feblik-recenzja.jpg" style="font-family: verdana; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="480" data-original-width="640" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvgxkm97B5nK-buiLkUUO7YBQEtogDYiYIIvT3NNm5sZOTa6XzzFBSQtI-ubbCtyZlwvj-xOHXZUNdCl0l7wOLFQImTuvVemD_R7AYCV4e4zBy9RS6RBv8oaWSbKZfxh2GOvqKPCl7vDKfb_i1FrlTeFUu0sTpDP7DBP7sWxrOl9myxR4OLJ4hstsuWkQ/s320/musierowicz-feblik-recenzja.jpg" width="320" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: verdana; font-size: x-small;">Czy Ignacy jest dzbanem? Według mnie nie - jego wady
mieszczą się w granicach niedoskonałości, jakie może mieć bohater pozytywny.</span></td></tr></tbody></table><span style="font-family: verdana;"><br /> </span><p><span style="font-family: verdana;"><i>Tekst zawiera spoilery.</i> <br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><b>Głównymi bohaterami </b><i><b>Feblika</b> </i>Małgorzaty Musierowicz jest dwójka studentów - neurotyczny intelektualista <b>Ignacy, syn Gabrysi</b> (najstarszej z czterech sióstr Borejko, kariatyd <i>Jeżycjady</i>) <b>oraz jego szkolna koleżanka</b>, uzdolniona malarsko i obdarzona zmysłem obserwacyjnym Agnieszka. Para spotyka się przypadkowo w autobusie. <b>Agnieszka wiezie właśnie do nabywcy dzban wykonany przez jej siostrę i Ignacy ofiarowuje się z pomocą</b> w dostarczeniu problematycznej, jak się okazuje, przesyłki. Przy okazji oboje bohaterowie mają okazję poznać się na nowo, zwiedzić kawałek Wielkopolski oraz porównać swoje sytuacje rodzinne, włącznie z towarzyszącymi im problemami.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Tak jak wspomniałam, <i>Feblik</i>, będący dwudziestym pierwszym tomem cyklu, uważam za najmocniejszą powieść z trójki kończącej <i>Jeżycjadę</i>. <b>Motyw z dzbanem ładnie porządkuję akcję</b> i nadaje tempa, dzięki czemu powieści udaje się uniknąć dłużyzn i kuriozów widocznych choćby w tomie poprzednim - we <i><a href="https://samaporcelana.blogspot.com/2023/05/biegusiem-do-zareczyn-m-musierowicz.html" target="_blank">Wnuczce do orzechów</a></i>. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><h4 style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">BOHATEROWIE NIEDOSKONALI (I DOBRZE)<br /></span></h4><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Spodobał mi się sposób napisania głównych bohaterów. <b>Ignacy teoretycznie ma budzić sympatię</b>, ale z drugiej strony z kilometra widać jego niedoskonałości. Opis tego, <b>jak prowadzi samochód</b> jadąc z Poznania do ciotki Patrycji (przedstawiony z perspektywy wnikliwie i lekko złośliwie patrzącej na rzeczywistość Agnieszki) to przykład bardzo dobrego realizmu (oraz bardzo ciekawego przypadku dla twórcy rozwiązań technicznych spod znaku poka-yoke). </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Podoba mi się też, <b>jak w jego postaci rozegrany jest temat męskości</b>. Mamy tu ciekawą przepychankę między wyznawanym przez Ignacego etosem "rycerza na białym koniu" a jego rzeczywistą osobowością, w której spotykają się zarówno cechy stereotypowo, jak i całkiem niestereotypowo męskie, przy czym Ignacy wydaje się mieć w tej kwestii sporo samoakceptacji. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><b>Czy Ignacy jest dzbanem?</b> Zwierz Popkulturalny zdaje się sugerować, że tak, krytykując m.in. jego nieprawomyślny sposób użycia wyrazu "kobieta" ("Sytuacja jest poważna, ktoś ma kłopoty. Kobieta." - s. 95) czy też negatywny stosunek do nadużywania przez płeć piękną alkoholu. Dla mnie jednak jego wypunktowane w Zwierzowej recenzji wady albo są wadami tylko subiektywnie, zależnie od politycznego nastawienia czytelnika, albo mieszczą się w granicach niedoskonałości, jakie może mieć bohater <b>ogólnie pozytywny, lecz nie zerojedynkowo idealny</b>.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><b>Agnieszka</b> to inny typ postaci, ale również satysfakcjonujący. Przez większość czasu jest przedstawiana jako <b>wiarygodna i pod każdym względem atrakcyjna</b> bohaterka, z której zresztą perspektywy - bystrej, wnikliwej, mimowolnie ironicznej - obserwujemy większość akcji powieści. <b>Krytycyzm i lekka neurotyczność</b> wydają się być jej głównymi (jakże błahymi) słabymi stronami - jednak tylko do momentu, w którym zamiast punktu widzenia samej Agnieszki czy Ignacego dostajemy perspektywę innych postaci. Wtedy okazuje się, że ta charyzmatyczna postać <b>nie jest wcale tak wspaniała</b>: Józef określa ją jako <b>miągwę</b> (choć dodaje, że jest w porządku), Gabriela pamięta Agnieszkę z czasów szkolnych Ignacego jako osobę niespecjalnie atrakcyjną wizualnie i niewyróżniającą się niczym szczególnym.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><h4 style="text-align: justify;"><b style="font-family: verdana;">WIĘCEJ AKCJI, MNIEJ ROMANSU </b><span style="font-family: verdana;"><br /></span></h4><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Co do minusów powieści, pierwszym z nich jest dla mnie, subiektywnie, <b>brak ważnego plusa, jakim jest poruszająca historia miłosna. </b>Być może zgrabne fabularne meandry i niezła psychologia głównych postaci sprawiły, że książka stała się na tyle wyrozumowana, że nie wystarczyło już miejsca na wzruszenia. To zresztą, moim zdaniem, cecha powtarzająca się również w starszych częściach <i>Jeżycjady</i>: <b>najlepsze romanse dzieją się w książkach, które są trochę o niczym</b>, jak <i>Brulion Bebe B.</i> czy <i>Szósta klepka</i>, natomiast w powieściach z konceptem i żywszą akcją, jak <i>Kłamczucha</i>, <i>Opium w rosole </i>czy <i>Noelka</i>, wątki miłosne nigdy mnie nie ruszały. Także i w końcówce<i> Jeżycjady</i> palmę pierwszeństwa na polu romantycznych uniesień przyznaję nie <i>Feblikowi</i>, a dużo bardziej problematycznej jakościowo <i>Wnuczce do orzechów</i>.</span></p><p><span style="font-family: verdana;"> </span></p><h4 style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;">MINUSY: SPOTKANIE PO LATACH I SCRABBLE <br /></span></h4><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Nie sposób też nie poczynić<i> Feblikowi</i> zarzutów formalnych, jak czyniły już to przede mną inne osoby w blogosferze. Szczególnie chciałabym wypunktować cztery problematyczne dla mnie momenty. Pierwszym jest scena <b>spotkania dwojga głównych bohaterów</b>, w które Agnieszka rozpoznaje w Ignacym dawnego szkolnego kolegę i jej niemal pierwsza reakcja to pewne rozczulenie, by nie rzecz wręcz - <b>czułość</b>. W ten sposób <b>autorka na samym początku popełnia autospoiler</b>, sugerując, co będzie się dalej dziać między bohaterami. Tymczasem tok myślenia Agnieszki jest jeśli nie całkowicie nierealistyczny, to kuriozalny. Taką błyskawiczną pozytywną reakcję należałoby przynajmniej jakoś wytłumaczyć, scena trzymałaby się kupy gdybyśmy np. dostali informację, że bohaterka jest chorobliwie kochliwa, albo że miała do Ignacego szczególną słabość w latach szkolnych a później coś poważnego stanęło na drodze ich znajomości, a nie że po prostu w miarę go lubiła, ale ich drogi rozeszły się po ukończeniu szkoły.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Drugim zgrzytem (lakonicznie napomyka o nim w swojej recenzji <a href="https://zpopk.pl/slabostka-i-slabizna-czyli-zwierz-o-febliku.html" target="_blank">Zwierz popkulturalny</a>) jest dla mnie motyw z <b>babcią Milą oceniającą kandydatki na żony</b> młodych Borejków przez styl ich gry w scrabble. Agnieszka została zaopiniowana pozytywnie, bo nie skupiała się na wygranej i nie mówiła za dużo o sobie. Jej poprzedniczka Magdusia zaminusowała przez agresywny styl i afektowane okrzyki w momentach przegranych. Niby pasuje to do klimatu <i>Jeżycjady</i> - motyw jest nawet zabawny, ma intelektualne konotacje i wymowę etyczną. Jednak <b>skoro rodzina Borejków ma być taką oazą ciepła i życzliwości, nie pasuje mi do niej stosowanie takich tanich chwytów</b> psychologicznych rodem z niuejdżowego podręcznika do zarządzania. Spodziewałam się po babci Borejko czegoś więcej, niż osądzania bliźnich po tak poszlakowych dowodach. Choć z drugiej strony może po prostu, jako osobę grającą podobnie do Magdusi, uwiera mnie sumienie i męczy obawa, że nie przeszłabym pomyślnie takiego testu?</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">(Tu wyznanie: <b>magia Borejków</b> również w tym tomie nadal względnie na mnie <b>działa</b>. Niespecjalnie dostrzegam widzianej przez inne recenzentki domniemanej mizantropii czy wyniosłości. Faktem jest jednak, że czasami <b>autorka wydaje się zmęczona</b> mnożeniem cudowności, jakie charakteryzują tę rodzinę, i osuwa się w niezręczność. Choćby <b>nużący motyw </b>rzekomo niezrównanej innowacyjności i wielości smaków <b>lodów przygotowywanych przez Patrycję</b>, gdy tymczasem ogranicza się ona do kombinacji powszechnie dostępnych w Polsce owoców i swojskich ziół, które każdemu bywalcowi współczesnych lodziarni trącą banałem.)</span></p><p><span style="font-family: verdana;"> </span></p><h4 style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;">MINUSY CD.: KUPUJ DOM Z BALTONĄ<br /></span></h4><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Kolejnym minusem są infodumpy na temat <b>kupna domku na wsi</b> przez Idę i Marka. Ambitne plany Idy, jak tę transakcję przeprowadzić oraz eksperckie porady Floriana sprowadzające szwagierkę na ziemię <b>nie wydają się służyć fabularnie kompletnie do niczego</b>. Do czego więc mają służyć, do odmalowania obrazu epoki? W takim razie być może docenią je czytelnicy za sto lat, we mnie wzbudziły jedynie irytację, którą spotęgowała <b>postawa Idy, gdy dowiedziała się, że domek należy do jej przyszłej synowej</b> i wykoncypowała sobie, że w takim razie na pewno dostanie go za darmo, nie spytawszy nawet właścicielki o zdanie.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Nie mam natomiast pretensji o liczne <b>detale na temat historii wielkopolskich wsi</b> w wywodach Ignacego, na które narzeka Zwierz Popkulturalny. Te nawet mi się podobały: takie treści brzmią naturalnie w ustach introwertycznego studenta historii sztuki, który chce zaimponować koleżance również zainteresowanej kulturą. Poza tym <b>ładnie wpisują się w ramy fabularne</b> - np. wizyta w skansenie i rozmowa, która wynika przy tej okazji.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><h4 style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">JAK SZYBKO ZAKOŃCZYĆ TOM, CZYLI ZNÓW BIEGUSIEM DO ZARĘCZYN<br /></span></h4><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Ostatni problematyczny motyw to kolejny przypadek <b>błyskawicznych, nieprzemyślanych zaręczyn</b>. W recenzji Catus Geekus motyw ten został zinterpretowany jako przykład odklejenia bohaterów od rzeczywistości, natomiast Zwierz Popkulturalny rozważa go w sekcji "Miłość i dzietność", traktując jako przykład etycznego nastawienia młodych Borejków, którzy, o zgrozo, "chyba nie słyszeli o tym, że można randkować nie planując ślubu". Dla mnie jedyną motywacją tego posunięcia fabularnego był - jak w przypadku <i>Wnuczki do orzechów </i>- pośpiech. <b>Byle tylko dać czytelnikom znać, co stanie się również i z tą parą,</b> zakończyć tom, odhaczyć ten wątek. Dorabianie do tego ideowego drugiego dna jest o tyle nietrafione, że w praktykowanej przez rodzinę Borejków, a krytykowanej w niektórych recenzjach obyczajowości katolickiej, <b>trudno znaleźć przykazanie, że zaręczać się należy w pośpiechu</b> i pochopnie w pierwszych dniach związku. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Gdyby nie ten pośpiech (który wydaje mi się również przyczyną tak nagłego wezbrania uczuć Agnieszki na początku książki), <i>Feblik </i>miałby szansę być jeszcze lepszą powieścią, choć i bez tego jest nie najgorszy. Niestety, ten <b>pęd do domknięcia wątków jest obecny również w kolejnym tomie</b>, tj. <i>Ciotce Zgryzotce</i>, choć i ów tom ma jakieś atuty. Najważniejszy z nich jest związany właśnie z postacią Agnieszki. Postaram się opowiedzieć o tym kolejnym razem.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><br /></span></p><p style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana; font-size: medium;"><b>Musierowicz Małgorzata, <i>Feblik</i>, Łódź 2015: Akapit Press.</b></span></p><span style="font-family: verdana; font-size: medium;">Ilustracja: Pixabay</span><p style="text-align: justify;"></p>Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-5481756274601120632023-05-01T01:05:00.015+02:002023-05-01T10:21:08.986+02:00Biegusiem do zaręczyn (M. Musierowicz, "Wnuczka do orzechów")<div style="text-align: justify;"></div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"><b>Naszło mnie ostatnio, by doczytać ostatnie tomy <i>Jeżycjady</i> Małgorzaty Musierowicz. Niegdyś wręcz uwielbiałam tę serię - <a href="https://samaporcelana.blogspot.com/2015/11/miasto-marai-musierowicz.html" target="_blank">pisałam już o niej raz na tym blogu</a> - jednak przerwałam na (nie najlepszej) <i>McDusi</i>. Przez ostatnią dekadę jedyne treści okołomusierowiczowskie, które do mnie docierały, to utyskiwanie z postępowych rejonów Internetu, że seria się popsuła. Część tych narzekań jest motywowana wyłącznie ideowo, ale część wydała mi się znacząca. Postanowiłam więc sprawdzić. Dziś piszę o 20. części cyklu - o <i>Wnuczce do orzechów</i>.</b></span></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: left;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAwVmcvjGhCaam1RKUHCDvEJb4JxGwH-7nKJ_TzyTeTzWUAwTbvzqGkD1xDZjST_A1XSWAviQi1qgvn2vrM2OOmJ_E4IXrbdMqZ91ireNwxjjz3RmuaF90-2jfxKzl57vFgN2RX1vdGzjNHXWE0Xyz1GM5r2RUKKRySBGJygQLGmAJW5N9Pdu6fEt9/s640/sama-porcelana-musierowicz-wnuczka-do-orzechow-recenzja.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="480" data-original-width="640" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAwVmcvjGhCaam1RKUHCDvEJb4JxGwH-7nKJ_TzyTeTzWUAwTbvzqGkD1xDZjST_A1XSWAviQi1qgvn2vrM2OOmJ_E4IXrbdMqZ91ireNwxjjz3RmuaF90-2jfxKzl57vFgN2RX1vdGzjNHXWE0Xyz1GM5r2RUKKRySBGJygQLGmAJW5N9Pdu6fEt9/w400-h300/sama-porcelana-musierowicz-wnuczka-do-orzechow-recenzja.jpg" width="400" /></a></span></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: helvetica; font-size: xx-small;">Motyw z koralami Doroty to jeden z kilku momentów <i>Wnuczki do orzechów</i>,<br /> gdzie względny zachwyt walczył we mnie z lekką konsternacją.</span><span style="font-family: helvetica; font-size: xx-small;"><br /></span></td></tr></tbody></table><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"><br /></span><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"><b><i>Wnuczka do orzechów</i> opowiada historię Doroty Rumianek - gospodarnej i pełnej cnót licealistki z podpoznańskiej wsi</b>, która zapoznaje się z rodziną Borejków i przeżywa z nimi wspólne perypetie. Na początku powieści, wskutek pewnego zbiegu okoliczności, do domu Doroty, w którym zamieszkuje ona z babcią i jej siostrą, <b>trafia w charakterze letniczki Ida Borejko</b> - około pięćdziesięcioletnia lekarka o wybuchowym charakterze, jedna z czterech sióstr będących głównymi bohaterkami <i>Jeżycjady</i>. Zachwycona przymiotami Doroty, Ida sprowadza na letnisko swego siostrzeńca, neurotycznego intelektualistę Ignacego Grzegorza, pragnąc młodych wyswatać. Pociąga to za sobą <b>serię slapstickowych wydarzeń</b>, a sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy Dorota w wioskowym spożywczaku <b>poznaje przystojnego nieznajomego</b>, a w międzyczasie zaczyna się do niej zalecać chłopak, któremu podobała się w gimnazjum.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"><b>Nie brzmi najlepiej, prawda?</b> Przed przeczytaniem znałam mniej więcej tematykę książki, jej zakończenie oraz zarys postaci Doroty i <b>spodziewałam się, że książka będzie kiepska. Przeniesienie akcji z Poznania,</b> który Musierowicz tak kunsztownie opisywała w starszych tomach, na wieś, wydawało się ryzykownym posunięciem. Tym bardziej, że to właśnie dla tych opisów i klimatu Poznania wielu z nas te książki czytało! Z kolei <b>idealna Dorotka</b> (na podstawie czytanej przeze mnie wcześniej <i>Ciotki Zgryzotki - </i>dziewczyna do tańca i różańca, idealna gospodyni, ambitna kandydatka na studia, romantyczna heroina, a przy tym wprawny woźnica konnej bryczki) zapowiadała się na fatalnie napisaną bohaterkę. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"><b>Akurat żadna z tych obaw się nie spełniła.</b> Co do miejsca akcji, to zagrało ono nieźle - książka przepojona
jest całkiem udatnie atmosferą błogiego wypoczynku na wsi i ucieczki
od codzienności. <b>Podobał mi się też sposób przedstawienia miejscowej ludności.</b> Internetowe recenzje zarzucają książce klasizm, ale to moim zdaniem naciągane. Znam nieźle wielkopolską wieś i podoba mi się jej obraz we <i>Wnuczce do orzechów.</i> Gwara jest przedstawiona realistycznie (i zabawnie), <b>postaci mieszkańców są zróżnicowane</b> - jedne szlachetniejsze (pani Kasia - sprzedawczyni), inne zniuansowane (babcie Doroty i sama Dorota), inne mocno niedoskonałe i połamane (pan Chrobot, Igor Bogatka, mama Igora). Jedyny zarzut co do wiejskich realiów, z którym mogłabym się zgodzić, to ten wysunięty przez <a href="https://zpopk.pl/czolem-na-prawa-dlon-czyli-matka-zwierza-goscinnie-o-wnuczce.html" target="_blank">mamę <i>Zwierza popkulturalnego</i></a> o nadmiernym skróceniu łańcucha dostaw jajek i kurczaków.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"> </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;">Co do <b>postaci Dorotki</b>, to we <i>Wnuczce do orzechów </i>jest <b>dużo lepiej napisana, niż w </b><i><b>Ciotce Zgryzotce</b>. </i>Większa część narracji jest prowadzona z jej perspektywy. Dzięki temu przestaje być jedynie groteskową, kartonową repliką Jagny z <i>Krzyżaków </i>(przed przeczytaniem <i>Wnuczki...</i> myślałam, że te orzechy w tytule to aluzja do Jagny właśnie). Okazuje się np. impulsywna (sytuacja na mostku, pozostawienie torby w sklepie, spotkania z Igorem czy z nieznajomym) czy wyrachowana: gdy przyjmuje letników, na zewnątrz pokazuje jedynie serdeczność i gościnność, a tymczasem w mailu do matki ujawnia, że interesuje ją tylko to, jak ich finansowo "wydoić". Zresztą <b>maile do matki to kolejny atut w pisaniu tej postaci</b> - widać w nich, jak z tej dojrzałej nad wiek spiżowej bohaterki wychodzi mała, rozemocjonowana dziewczynka, w dodatku pisząca zaskakującym, młodzieżowo-obciachowym idiolektem z mnóstwem wykrzykników. <b> </b></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"><b> </b></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"><b>Ciekawym kontrapunktem dla postrzegania zarówno postaci Doroty, jak i "wsi spokojnej, wsi wesołej" we <i>Wnuczce do orzechów </i>jest przybycie Ignacego Grzegorza</b>, który zarówno na protagonistkę, jak i na jej miejsce zamieszkania patrzy w sposób całkiem inny niż autor wewnętrzny i zgoła niewyidealizowany.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"><b>Co jeszcze mi się w książce podobało?</b> Cóż, mam ja słabość do <b>historii miłosnych</b> u Musierowicz. Kto czytuje tego bloga, ten się domyśla, że wątki, które krytykuje u tej autorki co bardziej postępowa część internetosfery - <b>wyśrubowany romantyzm</b>, brak pochwały feminizmu od drugie fali wzwyż, <b>ważna rola instytucji małżeństwa</b> czy domyślny brak niektórych form aktywności przed zawarciem tegoż - znajdują się na poczesnym miejscu w mojej strefie komfortu. <b>We <i>Wnuczce do orzechów </i>opis romansu wyszedł nieco gorzej</b>, niż w większości <i>Jeżycjady</i> i względny zachwyt walczył we mnie z lekką konsternacją. Choćby kwestia <b>korali</b> - no ładny to motyw, ale jak głównemu amantowi książki udało się je zrobić tak estetycznie, przecież nie przejawiał wcześniej zdolności artystycznych? Poza tym faktycznie <b>zbyt nagle i za szybko</b> się ta historia miłosna wywiązała, i oni tacy strasznie pewni siebie nawzajem, gdzie tu jakiś realizm? Choć warto wziąć poprawkę na to, że bohaterowie są młodziutcy, w tym wieku ludzie bywają tacy górnolotni. Przynajmniej za moich czasów bywali.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"> </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"><b>Przypadło mi też do gustu to, jak Musierowicz rozwija swoje sztandarowe bohaterki - siostry Borejko.</b> Ich sielankowy obraz ze "starej Jeżycjady" interesująco się komplikuje. Wspaniała niegdyś <b>Gabrysia okazuje się, na przykład, nieczułą moralizatorką</b>, wyzywając w mailu od egoistek swoją siostrę Idę, gdy ta słusznie żali się na alarmującą niesłowność swojego męża-pracoholika. W relacji z dorosłym synem Ignacym Gabrysia przejawia natomiast toksyczną nadopiekuńczość. Z kolei <b>Ida</b> z biegiem czasu z narwanej nastolatki, a następnie nawiedzonej mamuśki, <b>awansowała na kogoś w rodzaju krasnoluda tego uniwersum.</b> Stanowi element komediowy, często pada ofiarą slapstickowych zdarzeń, powtarza dyżurne dowcipy (zamiast tych o krasnoludzkich kobietach czy wszach w brodzie są to gagi o zdrowym odżywianiu). Na początku <i>Wnuczki do orzechów </i>bierze udział w zdarzeniu wręcz żywcem wyjętym z humorystycznego fantasy, gdy po omdleniu zostaje ocucona za pomocą mocnego alkoholu wlanego między zęby. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"> </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;">Jeśli chodzi o <b>minusy <i>Wnuczki do orzechów</i></b>, część wymieniłam przy okazji omawiania plusów - Dorota miejscami drażni jednak kartonową idealnością, jej romans - pochopnym i pośpiesznym idealizmem oraz sytuacjami <i>deus ex machina</i> (korale), Ida z kolei w swojej slapstickowości bywa irytująca i nieśmieszna. Do tego można by dodać jeszcze inne <b>niedoróbki. Wspomniana scena otwierająca</b> powieść jest kuriozalna. Dalej - jako osobę wierzącą i odczuwającą więź z przyrodą zirytowała mnie nierealistyczna, <b>stuprocentowa bogomyślność Doroty</b>, którą każda, każda styczność z przyrodą inspirowała do jednej myśli - podziwu dla Stworzenia. Jak można funkcjonować tak jednotorowo? I wreszcie - <b>wynudziły mnie wywody o tym, co czytają bohaterowie</b> (w tej części serii - głównie Ellery'ego Queena). Niby jest to wdzięczny pomysł, umieścić w powieści erudycyjne wstawki na temat własnych lektur autora, takie mini-recenzje, ale wolałabym, gdyby było to lepiej powiązane z resztą fabuły. Podobnie, niemal nie dałam rady czytać fragmentów, gdzie pojawiali się dziadkowie Borejko. To <b>epatowanie ciepełkiem, nostalgią, erudycją i łaciną</b> jest pewnie zasadne ze względu na oczekiwania czytelnicze - to wszak znaki rozpoznawcze <i>Jeżycjady</i>. Miałam jednak wrażenie, jakby w tym tomie autorka straciła do tych tematów serce i wrzucała je z obowiązku, powtarzalnie i bez polotu, by nie rozczarować swojego twardego elektoratu.<br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"><i><br /></i></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;">Nie uderzyło mnie natomiast to, co krytykowało wielu recenzentów, a mianowicie <b>domniemana mizantropia i inteligencka pogarda bijące jakoby z późnych części <i>Jeżycjady</i></b>. Zgadzam się, że dla niektórych bohaterów duma ze swoich zasad moralnych czy zainteresowań jest główną skazą charakterologiczną, swoistą <i>hybris</i>. Przykładem wspomniana już Gabriela czy jej ojciec, którego odklejone od rzeczywistości lub wręcz krzywdzące uwagi i zachowania już we wcześniejszych częściach nieraz musiała mitygować żona. Jednak <b>nie odebrałam tego zjawiska w sposób systemowy</b>. Podczas czytania widać, że bohater zachowujący się z taką wyższością czyni źle. Te coraz bardziej widoczne ciemniejsze strony borejkowskiego stylu życia <b>interpretuję raczej jako zniuansowanie obrazu</b>, który w starszych powieściach Musierowicz był ucukrowany. Podoba mi się, że we <i>Wnuczce do orzechów </i>widać częściową erozję tej idealistycznej bajki. To realistyczne oraz dobre literacko i moralnie. <i><br /></i></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"> </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;">Podsumowując - czytało mi się gorzej, niż wcześniejsze części <i>Jeżycjady</i>, ale <b>lepiej, niż się spodziewałam</b>. Było trochę przyjemności a niekiedy i wzruszeń (wciąż widać, że Musierowicz to bardzo dobra pisarka), ale były też i <b>zgrzyty i chwile nudy</b>, które interpretuję albo jako niedociągnięcia w redakcji, albo jako <b>chęć jak najszybszego dokończenia wątków</b> (to stąd, a nie ze względów ideowych, wziął się, moim zdaniem, pomysł z ekspresowymi zaręczynami), albo jako <b>naciągane schlebianie fanom</b> (sztuczne epatowanie łaciną). Przeczytałam również kolejne dwie części <i>Jeżycjady - Feblik </i>i <i>Ciotkę Zgryzotkę </i>- więc możliwe, że ciąg dalszy recenzowania serii niebawem nastąpi.</span></p><p style="text-align: left;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;"> </span></p><p style="text-align: left;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: helvetica;"><b>Musierowicz Małgorzata, <i>Wnuczka do orzechów</i>, Łódź 2014: Akapit Press.</b></span></span></p><p style="text-align: left;"><span style="font-family: helvetica; font-size: medium;">Ilustracja: Pixabay<br /></span></p>Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-17316374948146194222023-01-01T16:52:00.005+01:002023-01-01T20:05:03.397+01:00Podsumowanie roku 2022. #2 "Cobra Kai", Sezon 1 i 2<div style="text-align: justify;"></div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><span><b>Za nami koniec roku, pora podsumowań. Przedstawiam serię kilku wpisów o
tym, co mnie w 2022 roku zajęło i/lub ucieszyło na niwie literackiej,
audiowizualnej i duchowej. Niezależnie od daty publikacji, bo jak zwykle
liczy się tylko <i>me, myself and I</i>. Pierwszy odcinek możecie przeczytać <a href="https://samaporcelana.blogspot.com/2022/12/juhani-karila-polowanie-na-malego-szczupaka-recenzja.html" target="_blank">tutaj</a>. Dziś kolejny wpis, o serialu <i>Cobra Kai</i>, wrażenia z sezonu pierwszego i kawałka drugiego.</b></span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><span><b></b></span></span></p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="604" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjb5cKeqsBvYlX-5SA1QEEbJZzyqyEfq97HaEIL8wVWhcZPf2upW-pkCvUddhZJCiG98CoF661_iK7vjHMHady53y1lLm7yQhS_hmShQSWvUia8UPr5LL-9a4E1ewhJ6cc1DgBqDvnayuTBD-IobYbZ2Cm-yd-opCe58O6qlLruik5vE3QLVsqTxST/s320/sport-ge0b8b6110_640.png" width="302" /><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: verdana;"><span><span><span><b><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wartościowe dzieła dobrze poddają się interpretacji. W <i>Cobra Kai </i>nawet o niektórych szczegółach dekoracji można sensownie poteoretyzować.</td></tr></tbody></table></b></span></span></span></span></span></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr></tbody></table><span style="font-family: verdana;"><span><b><br /> </b></span></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Zaczęliśmy oglądać jako odreagowanie po <i>Pierścieniach władzy</i>, które oceniliśmy krytycznie (swoje wrażenia wzmiankowałam <a href="https://samaporcelana.blogspot.com/2022/11/tolkien-hobbit-pierscienie-wladzy-netflix-recenzja.html" target="_blank">tutaj</a>). Ponieważ o <i>Cobra Kai</i>
entuzjastycznie wyrażali się m.in. rozkminiacze z Klubu
Jagiellońskiego, uznałam, że skoro <i>Pierścienie... </i>pozostawiły niemiłe wrażenia m.in. ze względu na źle ograną postępowość
(żerowanie na negatywnych emocjach fanów w komunikacji marketingowej i trącący dydaktyzmem sposób prezentacji bohaterek kobiecych), <b>jako
odtrutkę warto zaserwować sobie coś, co chwalą przedstawiciele
jakościowego konserwatyzmu. I rany, było warto.</b> Zapowiadało się
niewinnie: <i>Cobra Kai </i>to kontynuacja filmu <i>Karate Kid</i>,
opowiedziana z perspektywy negatywnego bohatera - Johnny'ego Lawrence'a.
Można było więc liczyć na <b>fajne walki, nieco vintage nostalgii i
ewentualnie jakieś etyczne zniuansowanie</b> przez oddanie głosu drugiej
stronie. I to wszystko w tym serialu jest, ale dostajemy dużo więcej. Po
pierwsze, przynajmniej jak dotąd (jesteśmy w połowie drugiego sezonu)
<b>akcja jest upleciona z koronkarską finezją</b>, wszelakie zwroty akcji, <i>qui pro quo</i> czy zmiany we wzajemnych odniesieniach bohaterów są bardzo satysfakcjonujące i super logiczne. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Po drugie, <b>jeśli kogoś rusza temat relacji rodzicielskich - </b>a rusza on wielu ludzi, bo, cytując <a href="https://samaporcelana.blogspot.com/2020/02/mata-rap-zolte-flamastry-interpretacja.html" target="_blank">znów</a>
mojego wykładowcę od historii literatury angielskiej, nie każdy z nas
przeżył wielką miłość czy przyjaźń, ale rodziców miał każdy - w <i>Cobra Kai </i>mamy
działające na emocje i dające do myślenia wątki związane z tym właśnie
tematem. Mamy tu m.in. <b>połamaną, lecz nie beznadziejną relację
Johnny'ego z synem</b>, w którego wychowaniu nie uczestniczył praktycznie od
dnia narodzin, ale teraz chce naprawić błędy. Jest też pokazana więź
syna Johnny'ego z matką, która zajęta jest głównie szukaniem własnego
szczęścia w życiu i nie dostrzega poruszających dowodów przywiązania ze
strony swojego dziecka. <b>W kontraście do tych wątków stoi więź Danny'ego
LaRusso z jego dziećmi</b>, mogąca z kolei uchodzić za wzorową, choć
niepozbawioną codziennych zmagań.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Po trzecie, twórcy <i>Cobra Kai</i> wykazują <b>ożywczo nienabożny stosunek wobec politycznej poprawności</b>. Protagonista serialu, Johnny, nie tak jak jego młodsza wersja w filmie <i>Karate Kid</i>,
może uchodzić za postać co prawda niedoskonałą i rozwijającą się, ale
ogólnie pozytywną. I w tej pozytywności jak najbardziej zdarza mu się
używać niepoprawnych politycznie epitetów, rzucać mało empatyczne z
punktu widzenia inkluzywności uwagi czy kpić sobie z terminologii gender
(<i>Is this a prank call?!</i>). <b>Czasem reflektuje się (lub życie mu
pokazuje), że posunął się za daleko i zmienia postępowanie na
delikatniejsze</b>, ale czasem jego nieprawomyślność okazuje się przynosić
pozytywne rezultaty (np. przemiana Hawka). Dla odmiany wcieleniem zasad
politycznej poprawności jest wychowawczyni córki Danny'ego, Samanthy,
osoba sztywna i pryncypialna, zanudzająca uczniów morałami o tym, jak to
w Halloween należy przebierać się nie za zalotną pielęgniarkę, ale za
"neutralnego genderowo pracownika szpitala". Inną odmianą w <i>Cobra Kai</i>
w stosunku do poprawnościowych trendów jest duży nacisk na tematykę
związaną z byciem mężczyzną (ojcostwo, chłopięce dorastanie, relacja
uczeń-mistrz, etos wojownika) <b>i ogólny brak potulnego dydaktyzmu</b>
<b>związanego z feminizmem</b> i całą resztą pakietu. Oglądając <i>Cobra Kai</i>,
uświadomiłam sobie, jak bardzo stęskniłam się za takim niebigoteryjnym
podejściem. Pomijając kwestie światopoglądowe, jest ono zwyczajnie
lepsze dla celów artystycznych. Gdy widać, że twórcy serialu bardziej
skupiają się na fabule czy emocjach, niż na gorączkowym liczeniu
parytetów czy przechodzeniu testu Bechdel, <b>dużo bardziej docenia się
chociażby Silne Postaci Kobiece</b>, których w serialu nie brakuje,
począwszy od cudownej, badassowej Aishy, poprzez "stalową magnolię"
Amandę LaRusso i jej córkę Samanthę reprezentującą <i>soft power</i>, skończywszy na koleżankach Samanthy, których siła jest destruktywna.<br /></span></p><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Czwartym plusem <i>Cobra Kai</i> jest coś, co odczuwam jako <b>trudną do nazwania wybitność</b>. Czynnik X, <i>jednostkowość</i>
według terminologii Dereka Attridge'a - różnie to można określać. <b>W
literaturze często spotykam tę cechę w dziełach klasycznych</b>, w serialach
znalazłam ją dotąd dwukrotnie - w <i>The Wire </i>oraz, w mniejszym stopniu, w starych odcinkach serialowego <i>Pitbulla </i>Patryka
Vegi. Jedynym mierzalnym wyznacznikiem tej wybitności, który potrafię
wymienić, jest to, że <b>taki tekst kultury dobrze poddaje się
interpretacji.</b> Pytasz "dlaczego ten bohater się tak zachował? dlaczego
ten rekwizyt tu leży?" i nie jest tak, że jedyne możliwe odpowiedzi to
"bo tak", "bo grupa targetowa pewnie tak chciała", "bo w ten sposób
skuteczniej będzie obalony patriarchat", ale można wysnuć jakąś głębszą
historię. W wypadku <i>Cobra Kai </i>to działa. Spędziłam już jedno
niezwykle inspirujące spotkanie przy kawie i dyskusji o tym, <b>jak w
fabule serialu odbija się zasada równowagi sensei Miyagi i w ogóle
koncepcja yin i yang</b>, a gdy pod koniec pierwszego sezonu na podłodze
sali gimnastycznej pokazano logo lokalnego stowarzyszenia karate, nawet
na temat jego symboliki można było poteoretyzować.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></div><div style="text-align: center;"><span style="font-family: verdana;"><b>A co dobrego Wy oglądaliście w tym roku? </b><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: verdana;"><i>Cobra Kai</i>, Sezon 1, Youtube Red 2018.<br /></span></b></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: verdana;"><i>Cobra Kai</i>, Sezon 2, YouTube Premium 2019.<br /></span></b></div><p style="text-align: left;"><b><span style="font-family: verdana;"><span> </span></span></b></p>Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-71747502561055360942022-12-27T01:04:00.009+01:002023-01-01T16:22:18.816+01:00Podsumowanie roku 2022. #1 Juhani Karila, "Polowanie na małego szczupaka"<div style="text-align: justify;"></div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><b>Zbliża się koniec roku, pora podsumowań. Przedstawiam serię kilku wpisów o tym, co mnie w 2022 roku zajęło i/lub ucieszyło na niwie literackiej, audiowizualnej i duchowej. Niezależnie od daty publikacji, bo jak zwykle liczy się tylko <i>me, myself and I</i>. Dziś powieść <i>Polowanie na małego szczupaka</i>, której autorem jest fiński pisarz Juhani Karila.</b></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><b></b></span></p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuOdDX772gLukgvaMNbDcx4mGYVAcRAWUZEJD14csW37A4qPhbve9PXPvOnbP83Et0PVds3gQMxHYepFGG0niIrbhJbvbIBZfyY7xP5yGiYiYnvL35AKi_CCTySzHuLCWs2dUJF8zo8F7HAJRfzmKqELpLSLBuGhtojvyIo-5Q1Le7NC6vqxUBsKTr/s640/grass-g167a0dc91_640.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="320" data-original-width="640" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuOdDX772gLukgvaMNbDcx4mGYVAcRAWUZEJD14csW37A4qPhbve9PXPvOnbP83Et0PVds3gQMxHYepFGG0niIrbhJbvbIBZfyY7xP5yGiYiYnvL35AKi_CCTySzHuLCWs2dUJF8zo8F7HAJRfzmKqELpLSLBuGhtojvyIo-5Q1Le7NC6vqxUBsKTr/w400-h200/grass-g167a0dc91_640.png" title="jeśli kogoś, o dziwo, nie pociągają klimaty Kalevali, dowcipy o bąkach, eksperymenty lingwistyczne i sitowie, to Polowanie na małego szczupaka warto przeczytać również m.in. ze względu na łapiący za serce wątek obyczajowy i angażującą fabułę" width="400" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: xx-small;">Jeśli kogoś, o dziwo, nie
pociągają Kalevala, bąki, lingwistyka i sitowie, to <i>Polowanie na małego szczupaka </i>warto
przeczytać też dla wątku obyczajowego i fabuły.</span></td></tr></tbody></table><span style="font-family: verdana;"><b><br /> </b><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Tę książkę zapośredniczyli nam znajomi, miałam okazję czytać ją w warunkach<i> </i>bardzo
sprzyjających eskapizmowi i <b>jako wyzwalacz owego eskapizmu sprawdziła
się wyśmienicie.</b> Jest to dziejąca się podczas lapońskiego lata <b>mocno
fantastyczno-baśniowa, dość przaśna i zabawna, trochę kryminalna, trochę
obyczajowa</b> historia o dziewczynie, która z pewnych tajemniczych powodów
co roku przybywa w swoje rodzinne strony, by upolować tytułową rybę. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Ponieważ
od czasu licealnych poszukiwań tolkienowskich <b>kocham wszystko, co
fińskie</b>, już to było powodem, bym z entuzjazmem podeszła do tej książki.
Kolejnym plusem dla mnie był <b>komizm</b> - począwszy od przaśnych historyjek
takich, jak legenda o <b>bożku Pierdunie</b>, wpasowujących się idealnie w
moje przedszkolne poczucie humoru, skończywszy na komizmie językowym -
tłumacz, Sebastian Musielak, w bardzo udatny, zabawny, a zarazem <b>w pełny szacunku sposób
spreparował gwarę mającą oddawać dialekt Lapończyków</b>. Trzeci powód, dla
którego wsiąkłam w tę książkę, to sceneria. Kocham szuwary i zarośla,
kojarzą mi się z rodzinnymi stronami a i obecnie uwielbiam wśród nich
wędrować, a w <i>Polowaniu na małego szczupaka</i> mamy tego mnóstwo.
Zresztą <b>Elina, główna bohaterka, to jest taka właśnie szuwarowa
dziewczyna</b>, znająca się na przyrodzie i dobrze w niej funkcjonująca,
przez co mocno się z nią identyfikowałam. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Choć nie tylko przez
to. Gdybym czytała tę książkę osiem czy dziesięć lat temu, pewnie
strasznie spłakałabym się nad zakończeniem (bo wypada zaznaczyć, że jeśli kogoś, o dziwo, nie
pociągają klimaty Kalevali, dowcipy o bąkach, eksperymenty
lingwistyczne i sitowie, to <b><i>Polowanie na małego szczupaka </i>warto
przeczytać również m.in. ze względu na łapiący za serce wątek
obyczajowy i angażującą fabułę</b>). Ale przeczytałam teraz, więc mogłam
tylko pogodnie podumać, czego więcej byśmy się dowiedzieli, gdyby akcja
potoczyła się tydzień, miesiąc czy rok dłużej.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><p style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;">Niebawem pojawią się <b>kolejne odcinki podsumowania</b>, pozostańcie na łączach.</span></p><p style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;"><br /></span></p><p style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;"><b>Karila, Juhani, <i>Polowanie na małego szczupaka</i>. Przełożył Sebastian Musielak. Gdańsk 2021: Marpress. </b></span></p><p style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;"><span style="font-size: xx-small;">Obrazek autorstwa<span class="attribution_field"><span> <a href="https://pixabay.com/users/gdj-1086657/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=5971436">Gordon Johnson</a> z <a href="https://pixabay.com//?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=5971436">Pixabay</a></span></span></span><b> </b></span></p>Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-66571624198048461512022-11-20T22:39:00.013+01:002022-11-23T11:00:13.586+01:00Trzy uwagi o "Hobbicie" J.R.R. Tolkiena w kontekście "Pierścieni władzy"<div style="text-align: justify;"></div><p style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: verdana;">Za nami kontrowersyjny jakościowo serial <i>Pierścienie władzy </i>Amazona nawiązujący luźno do dzieł J.R.R. Tolkiena. Tymczasem ja od trzech kwartałów mam okazję w specyficzny sposób - bardzo powoli, na spokojnie i po kawałeczku - podczytywać <i>Hobbita, czyli tam i z powrotem</i> tego autora. I jak to bywa z bardzo dobrymi książkami czytanymi po raz kolejny (miałam tak m.in. z <a href="https://samaporcelana.blogspot.com/2017/04/wyzwanie-hain-4-uk-le-guin-lewa-reka.html" target="_blank"><i>Lewą ręką ciemności </i>Le Guin</a>), odkrywam w nim nowe, wcześniej nie zauważone warstwy. Część z tych obserwacji wiąże się z <i>Pierścieniami władzy</i> i problemami, jakie nie tylko ja dostrzegłam w tym serialu.<br /></span></b></p><p style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXf30QIes4LkzfGi-TP9-lGFtoUa5NXKILd2Z9pSYEeo0FIVJKWESWvIsVrCwWcOQFy0qhNii_J-B8IF_yQ15q0cuN96KCS1vAy_LiqqSJ7IcXOsjGqQCfk7TfaLxGbsA7Pchwzh2pq-14BlRdTvAfVfOYkYPOMkORh9j31yPsmt_u9RiGqXn4fgRU/s640/pipe-g186a20f49_640.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="598" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXf30QIes4LkzfGi-TP9-lGFtoUa5NXKILd2Z9pSYEeo0FIVJKWESWvIsVrCwWcOQFy0qhNii_J-B8IF_yQ15q0cuN96KCS1vAy_LiqqSJ7IcXOsjGqQCfk7TfaLxGbsA7Pchwzh2pq-14BlRdTvAfVfOYkYPOMkORh9j31yPsmt_u9RiGqXn4fgRU/s320/pipe-g186a20f49_640.png" width="299" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: verdana; font-size: x-small;">W dobie starzenia się społeczeństwa<b> </b>fajnie czyta się fabuły przygodowe,<br />których bohater jest, jak w <b><i>Hobbicie</i></b>, nieco starszy.</span></td></tr></tbody></table><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: verdana;"></span></div><p style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Na początek kilka słów o moich <b>wcześniejszych odczytaniach <i>Hobbita</i></b>. <b>Pierwszy raz </b>czytałam jeszcze jako mała dziewczynka. Zachęcił mnie tata i skupiałam się wówczas głównie na rozpoznawaniu postaci z opowiadanych mi przez niego bajek. Czułam satysfakcję, że wiem w końcu, kto to Gandalf, krasnoludy czy orkowie, byłam jednak niewyrobionym czytelnikiem i lektura była nieco mozolna. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><b>Wróciłam do lektury <i>Hobbita </i>na fali zachwytu filmem</b> <i>Drużyna Pierścienia </i>Jacksona. Tym razem, mając w pamięci monumentalne obrazy z filmu i większą wiedzę tolkienistyczną (w tym dotyczącą chrześcijańskich inspiracji Tolkiena), dostrzegłam w tej książce wzniosłość i duchowe innuendo. Zachwyciła mnie dużo bardziej niż za pierwszym razem, kiedy traktowałam ją jednak głównie jako historyjkę o bajkowych stworkach.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><b>Obecnie</b> jestem nieco za połową <b><i>Hobbita</i></b> i pewnie trochę jeszcze potrwa, nim skończę. Póki co, <b>zwróciłam uwagę na trzy sprawy</b>, które umknęły mi, lub też nie wydawały się wystarczająco ważne wcześniej.</span></p><p style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><h4 style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;">1. <i>Hobbit</i> mówi o rozwoju osoby w średnim wieku<br /></span></h4><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Bilbo Baggins jest statecznym hobbitem-dżentelmenem, który<b> zdobywa nowe umiejętności, przeżywa przygody</b>, testuje swoje granice, wychodzi z bezpiecznych przyzwyczajeń i wydaje się czerpać z tego sporą satysfakcję. Zarówno w życiu, jak i w literaturze takie historie kojarzymy częściej z wiekiem młodzieńczym i literaturą młodzieżową. Tymczasem, w dobie długiego okresu dojrzewania i starzenia się społeczeństwa, <b>bardzo fajnie i optymistycznie czyta się takie fabuły</b>, w których bohater jest, jak w przypadku <b><i>Hobbita</i></b>, nieco starszy. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Niestety, nie miałam okazji napotkać ich w życiu zbyt wiele. Jest co prawda ten <b>nurt w literaturze obyczajowej, traktujący o kobietach w średnim wieku</b>, które, często po rozwodzie czy ogólnie zakończeniu nieudanego związku, szukają w życiu nowych inspiracji (przykładem <i>Nigdy w życiu </i>Katarzyny Grocholi), ale mnie ten temat interesuje <b>nie w warstwie romansowej, a psychologicznej i przygodowej</b>. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Z tego powodu dużo bardziej, niż z Grocholą, jest mi po drodze z <i>Kronikami rozdartego świata</i> Aleksandry Janusz, której bohater, Vincent, w okresie późnej młodości zaczyna przechodzić przemianę i awanturnicze przebudzenie podobne do tego, jakie widzimy u Bilba w <b><i>Hobbicie</i></b>. Tego typu <b>inkluzywność</b> (w tym wypadku dotyczącą osób z <b>nieoczywistych grup wiekowych</b>), niewymuszoną i prawdopodobnie nieplanowaną, cenię sobie dużo wyżej, niż agresywny "równościowy" marketing <b><i>Pierścieni władzy</i></b>, który bardziej niż na działania rzeczywiście dobroczynne wyglądał niestety na monetyzację gniewu.<br /></span></p><p style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><h4 style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;">2. Tolkien w <i>Hobbicie</i>: nie tylko fantasta, ale też realista</span></h4><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><b>J.R.R. Tolkien</b> był wykładowcą akademickim, stąd osoba zabierająca się do czytania jego książek może ulec stereotypowi i założyć, że był on osobą zafiksowaną na swojej dziedzinie, może nieco odklejoną od świata i niemającą ekspozycji na wiele aspektów życia, a to odklejenie może być widoczne w jego prozie. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Czytając <i><b>Hobbita</b> </i>po raz trzeci, jestem pod wrażeniem tego, jak bardzo te założenia są nieprawdziwe. <b>Jakiegokolwiek motywu bliskiego realizmowi bym w tej książce nie napotkała</b> - czy to dotyczącego władania bronią białą, czy sposobu poruszania się i zachowań stadnych pająków, czy realiów podróżowania w czasach przedprzemysłowych - za każdym razem <b>jestem zachwycona, jak bardzo one wszystkie budzą zaufanie</b> i są pozbawione dostrzegalnych głupotek czy niedoróbek. Od czasu, gdy ostatnio czytałam <b><i>Hobbita</i></b>, miałam okazję zrecenzować sporo tekstów kultury i napisać trzy własne opowiadania, dzięki czemu przekonałam się, że logika i realizm opisywanego świata nie są wcale takie łatwe do osiągnięcia. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Ta umiejętność budzi podziw szczególnie dziś, gdy w pop - i nie tylko - kulturze nieraz widzi się albo twórców, którzy <b>nie pamiętają, że przysłowiowa farba z malowania cieknie w dół</b> a nie w górę (jaskrawym przykładem filmowym jest cudowna, sześciodniowa podróż Galadrieli z rannym Halbrandem przez cały kontynent we wspomnianych <b><i>Pierścieniach władzy</i></b>), albo takich, którzy <b>mają odwagę opisywać tylko wąski zakres tematów znany z własnego życia</b> (tu każdy wstawi sobie własny ulubiony przykład, prym wiodą autorzy mainstreamowi). </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Chlubnymi odstępcami od tej reguły są twórcy, którzy albo potrafią przekonująco zmyślać, albo robią umiejętny risercz. W tej drugiej kwestii my, żyjący w dobie Internetu i mający mnóstwo pierwowzorów literackich w zakresie fantasy, <b>mamy jednak dużo łatwiej, a i tak zazwyczaj wypadamy gorzej, niż Tolkien w <i>Hobbicie</i>.</b></span></p><p style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;"> </span></p><h4 style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;">3. <i>Hobbit </i>pokazuje, co jest nie tak z Harfootami z <i>Pierścieni władzy</i></span></h4><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><i> </i>W serialu <b><i>Pierścienie władzy</i> Amazona</b> mamy kontrowersyjny wątek niejakich <b>Harfootów</b> <b>- </b>przodków Tolkienowskiej rasy hobbitów. Ci nomadyczni, niewysocy ludkowie, podobnie jak hobbici u Tolkiena i w ekranizacjach Jacksona, <b>kreowani są na bohaterów pozytywnych</b> i mających budzić sympatię. Jednak podczas gdy hobbici we wspomnianych dziełach rzeczywiście w większości na tę sympatię zasługują, serialowi Harfooci <b>okazują się mieć okrutny zwyczaj</b> pozostawiania za swoim konwojem na pastwę losu współplemieńców, którzy zachorowali, ulegli wypadkowi, lub okazywali się po prostu za słabi.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;">Ten wątek, sam w sobie nieprzyjemny i niespójny, od początku intuicyjnie wydał mi się też <b>nietolkienowski</b>. Jednak dopiero <b>podczas lektury <i>Hobbita</i> uświadomiłam sobie, dlaczego</b>. W powieści mamy co najmniej cztery sytuacje, gdy towarzysze podróży stoją przed dylematem, czy poratować jednostkę/i zaginioną/e lub spowalniającą/e resztę grupy. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><b>Pierwsza taka sytuacja</b> ma miejsce w jaskiniach Gór Mglistych, gdy Bilbo, wydostawszy się z kryjówki Golluma, uznaje za swój obowiązek odszukać krasnoludów. Sprawa jest jasna: <b>zachowuje się w porządku. Drugi przypadek</b> dotyczy krasnoludów, które w tym samym czasie inną drogą wydostały się z jaskiń i uważały, że to Bilbo zaginął. Oni nie są równie chętni, by ruszyć na pomoc towarzyszowi, wyrażają nawet satysfakcję, że ten niespecjalnie dotąd przydatny kompan nie będzie im już zawadzał. Zostają jednak zgromieni przez Gandalfa i zmieniają zdanie. Tu mamy więc bohaterów kierujących się nie całkiem szlachetnymi pobudkami, którzy jednak <b>potrafią zmienić zdanie</b> pod wpływem zewnętrznego autorytetu. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><b>Trzeci tego typu dylemat</b> trafia się drużynie w Mrocznej Puszczy, gdy Bombur wpada do zaczarowanego strumienia i zapada w śpiączkę. Tu towarzysze nie mają żadnych wątpliwości - pomimo wielkiego trudu, jaki nastręcza im dźwiganie otyłego pobratymca, z poświęceniem niosą go aż do momentu wybudzenia. Można by rzec, że krasnoludom jest tu łatwiej podjąć właściwą decyzję przez solidarność plemienną. Jednak <b>na uznanie zasługuje fakt</b>, że mimo ogromnego wycieńczenia nikt nawet nie zająknął się na temat ewentualnego porzucenia poszkodowanego. I wreszcie <b>czwarta sytuacja</b> ma miejsce podczas ucieczki przed pająkami - tym razem Bilbo rusza pierwszy, by sprowokować bestie, a krasnoludy podążają w przeciwnym kierunku z "rozpaczliwą nadzieją w sercu, że jednak Bilbo nie dał się złapać".* Widzimy tu <b>ewolucję w podejściu moralnym</b> krasnoludów, które zaczęły bardziej troszczyć się o los współwędrowca - a było to jeszcze zanim trafiły do elfickich lochów, gdzie ostatecznie przekonały się o jego przydatności. <br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: verdana;"><i><b>Hobbit</b> </i>pokazuje więc, że <b>lojalność wobec towarzyszy, również tych słabszych czy zagrożonych niebezpieczeństwem, jest w świecie Śródziemia obowiązującą wartością moralną.</b> Jesteś pozytywnym bohaterem (Bilbo) - nie zostawiasz potrzebujących w opałach. Jesteś mniej moralnie jednoznaczny (krasnoludy na początku) - możesz mieć w tej kwestii skrupuły, ale jeśli ktoś mądry cię naprostuje, albo po prostu z czasem pójdziesz po rozum do głowy, to zachowasz się jak trzeba. Jeśli w oryginalnym tolkienowskim Śródziemiu byłaby społeczność, która miałaby do tego tematu takie podejście, jak Harfooci w <i>Pierścieniach władzy</i>, <b>musiałaby to być banda prawdziwie czarnych charakterów, na pewno nie uroczych ludków</b>, którymi mają niby być rodacy Nori Brandyfoot. Rozwiązanie zastosowane przez twórców <i>Pierścieni władzy</i> jest niezgodne z wewnętrzną etyką tego świata (więcej na jej temat napisał Ryszard Derdziński <a href="https://home.agh.edu.pl/~evermind/pdf/etyka_srodziemia.pdf" target="_blank">w tym artykule</a>).</span></p><h4 style="text-align: center;"><span style="font-family: verdana;">A czym dla Was był i jest obecnie <i>Hobbit </i>J.R.R. Tolkiena?<br /></span></h4><p style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;"> <br /></span></p><p style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;">* J.R.R.Tolkien, <i>Hobbit, czyli tam i z powrotem</i>, przeł. M. Skibniewska, Warszawa 1997: Iskry, s. 172.<br /></span></p><p style="text-align: left;"></p>Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-2128282868522588712022-01-26T17:38:00.001+01:002022-01-31T10:20:46.074+01:00W Parmie było gorzej (Stendhal, „Pustelnia parmeńska”)<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"> <b><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Sięgnęłam
po <i>Pustelnię parmeńską </i>Stendhala w celach edukacyjnych. Jeśli samemu
chce się pisać lepiej, podobno należy czytać dobre, stare książki. Całe
szczęście, lektura nie okazała się samokształceniowym mozołem, czytało się
lekko i przyjemnie. Nasycone zostały, w większym lub mniejszym stopniu,
wszystkie trzy z moich motywacji czytelniczych: potrzeba wzniosłości i
moralnego zbudowania, zamiłowanie do plotkarstwa i rozrywki oraz miłość do tego,
co dziwne. A po lekturze doceniłam naszą rzeczywistość, znośniejszą od
stendhalowskiej Parmy.</span></b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> </span></p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEius9Jj6MwvCTSAG3iv749MDwyewWhMHG2YeluHgyG9dzMLdpRj-ZhXpwt7nIPoBYs98MFfj3xoXvmo5i57_mvGvhMJaUewNmnOfoFD8VQVIUJ_rKAdHcLqSBp05MIAYZ1wsXrO_geSb-9lkRv4kXkTAUefeMBU8riVddhUEzUQHCdlFCTrf5HMwYZ8=s640" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="566" data-original-width="640" height="283" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEius9Jj6MwvCTSAG3iv749MDwyewWhMHG2YeluHgyG9dzMLdpRj-ZhXpwt7nIPoBYs98MFfj3xoXvmo5i57_mvGvhMJaUewNmnOfoFD8VQVIUJ_rKAdHcLqSBp05MIAYZ1wsXrO_geSb-9lkRv4kXkTAUefeMBU8riVddhUEzUQHCdlFCTrf5HMwYZ8=s320" width="320" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> </span></p><span style="font-size: x-small;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 0cm;"><span style="font-size: x-small;"><span face=""Calibri Light", sans-serif">Przyjemna
jest nieprzewidywalność bohaterów Stendhala. Nie ma <br />żadnych zasad, więc czytelnik
nigdy nie wie, co się za chwilę zdarzy.</span></span></p></td></tr></tbody></table><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"><br /></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Mała
uwaga metodologiczna: <i>Pustelnia parmeńska </i>to dzieło klasyczne i pisząc
na jego temat, trzymam się<b> moich prywatnych zasad blogowania o klasyce</b>,
które wyłuszczyłam niegdyś w <a href="https://samaporcelana.blogspot.com/2016/02/badz-madry-badz-jak-recenzenci-z-lubimy.html">notce
o fanpejdżu <i>Recenzje z Lubimy Czytać</i></a>. Osoby zainteresowane szczegółami
tła historycznego książki, jej dokładnymi powiązaniami z biografią autora czy doniosłością
dla dziejów literatury zapraszam do zapoznania się ze zwałami opracowań edukacyjnych,
jakie zapewne powstały na temat <i>Pustelni parmeńskiej</i>. Mnie, choć
zajrzałam tu i ówdzie, by zachować faktograficzną przyzwoitość, interesuje <b>tylko
własny subiektywny odbiór w dniu dzisiejszym</b> i ogólnie <i>me, myself and I</i>.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><i><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Pustelnia
parmeńska</span></i><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> jest historią życia Fabrycego del Dongo, syna mediolańskiego
margrabiego. Akcja przypada na pierwszą połowę XIX wieku. Żyjący w dusznym,
arystokratycznym otoczeniu, <b>Fabrycy najpierw, jako młodzieniec, ucieka z ojczyzny,
by przyłączyć się do wojsk uwielbianego przez siebie Napoleona. Po
niepowodzeniu przedsięwzięcia udaje się do Księstwa Parmy</b>, gdzie w zdobyciu
wykształcenia i pozycji społecznej pomaga mu można ciotka, księżna Sanseverina.
Fabrycy wikła się w liczne afery miłosne i dworskie. Jednocześnie, jakkolwiek
sprzeczne z powyższym zdaniem by to nie było, podejmuje kroki, by zostać
duchownym.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><b><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">OD
LAURKI DLA NAPOLEONA DO PLOTKARSTWA</span></b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Książka
Stendhala zaabsorbowała mnie od pierwszych stron, choć w trakcie czytania powód
mojego zaangażowania się zmieniał. Początek, opisujący młodość Fabrycego,
zirytował mnie, jak mi się wydawało, jednostronnością. <b>Opis życia w zachowawczym,
dewocyjnie pobożnym środowisku mediolańskim wydawał mi się łopatologiczny w
swoim krytycyzmie, pozbawiony światłocienia. Podobnie łopatologiczny był dla
mnie</b> <b>bezkrytyczny zachwyt narratora nad przybyciem w te okolice wojsk
napoleońskich</b>, które zostało opisane jako wydarzenie nieskończenie radosne,
metafizycznie wręcz wyzwalające. Trudno mi było uwierzyć, że w dawnym życiu
bohaterów nie było absolutnie nic dobrego a z kolei wojenny, było nie było,
najazd może kojarzyć się wyłącznie z radosnymi potańcówkami z udziałem świetnie
tańczących, dobrodusznych i radosnych wojaków, których kocha cała lokalna
ludność. Faktem jest, że zjeżyłam się na takie przedstawienie sprawy, bo
poczułam się dotknięta <i>ad personam</i>, jako osoba częściowo konserwatywna
irytująca się na prosty podział na złych dewotów i dobrych „postępowców”.
Jednak każdy czytelnik może się przekonać sam – czy te fragmenty powieści
Stendhala nie tchną propagandą?</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Dość
szybko jednak moje zaangażowanie w lekturę przeszło<b> od irytacji do
plotkarskiego zaciekawienia</b>. Gdy Fabrycy wyrusza, by dołączyć do wojsk
napoleońskich, szybko okazuje się bowiem, że Stendhal krytykuje nie tylko jedną
opcję polityczną. Żołnierze Napoleona, po bliższym poznaniu, okazują się równie
głupi, zabawni i podporządkowani najniższym instynktom, jak bogobojni
mediolańczycy. Sam Fabrycy również zaczyna wykazywać z czasem wszystkie te
przymioty. Ten <b>klimat równego braku sympatii czy aprobaty ze strony autora
wewnętrznego dla niemal wszystkich bohaterów</b> utrzymuje się w powieści przez
większość jej akcji. Zarówno wojenne przygody Fabrycego, jak i jego późniejsze
dworskie dzieje w Parmie (która, podobnie jak rodzinne strony Fabrycego,
okazuje się siedliskiem wstecznictwa, moralnego rozkładu, intryg i nieokiełznanych
namiętności) pełne są <b>dziwacznych, przerysowanych postaci oraz ich
nieprzewidywalnych, szalonych postępków</b>. Trup ściele się wcale gęsto, romanse
nie znają takich granic, jak więzy rodzinne, przysięgi małżeńskie czy stan
konsekrowany, a dane komuś słowo, przyzwoitość czy logika nie znaczą nic. </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><b><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">To
wszystko pozytywnie przekłada się na satysfakcję z lektury.</span></b><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">
Fakt, że wszyscy bohaterowie są groteskowi i antypatyczni, powoduje u czytelnika
coś, co nazwałabym, w analogii do terminu Coleridge’a, <b><i>chwilowym
zawieszeniem empatii</i></b>. W którymś momencie niepowodzenia sercowe
Fabrycego czy emocjonalne cierpienia nadwrażliwej Sanseveriny <b>przestają martwić
a zaczynają złośliwie bawić</b>, natomiast padające trupy zazdrosnych kochanków
czy uczestników dworskich potyczek nie kojarzą się z tragediami, bardziej ze
zbitymi pionkami w jakiejś grze. <b>Stan jakże różny od tego, czego wymaga od
nas moralność w realnym życiu – i może dlatego bardziej odprężający czytelniczo</b>
niż śledzenie nowoczesnych popkulturowych fabuł, często stawiających na
identyfikację i empatyzowanie z bohaterem.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><b><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">NIEPRZEWIDYWALNOŚĆ AKCJI<br /></span></b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Przyjemna
dla czytelnika jest również wspomniana nieprzewidywalność postępowania
bohaterów Stendhala. <b>Ponieważ nie ma tu żadnych zasad, czytelnik nigdy nie
wie, co za chwilę się zdarzy.</b> Podjęcie decyzji o małżeństwie nie wyklucza
tu natychmiastowego odnowienia więzi z kochankiem. Zwycięska intryga dworska
mająca chronić życie któregoś z bohaterów nie gwarantuje tego, że kilka stron
dalej życie owego bohatera stanie się dużo bardziej zagrożone. Brawurowa ucieczka
z niebezpiecznego miejsca może zakończyć się tym, że bohater, wiedziony
niezrozumiałym porywem serca, z własnej woli piechotą wróci do matni. Pobożny
ksiądz może ekspresowo wplątać się w romans a wierny swoim zasadom jakobin –
zostać złodziejem, o ile tylko zysk będzie sobie wyliczał według
demokratycznych zasad. Ta kompletna dowolność w przechodzeniu fabuły od punktu
A do punktu B generuje <b>mnóstwo zwrotów akcji, które wielu czytelników tak
lubi, a przy tym daje poczucie dziwności i abstrakcyjności</b>, które, jak już
wspomniałam, osobliwie lubię ja.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><b><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">WZNIOSŁOŚĆ
I MORALNE ZBUDOWANIE, CZYLI OKRUCHY </span></b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Te
cechy przemykają się w <i>Pustelni parmeńskiej </i><span style="mso-bidi-font-style: italic;">trochę opłotkami. Jednak, pomimo wielu niegodziwości przedziwnego świata
tej powieści, można w nim znaleźć <b>okruchy autentycznego dobra. </b></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Podobała mi się scena na dworze w Parmie, gdy
księżna Sanseverina, chcąc zdenerwować parmeńskiego księcia, bezczelnie zwraca
mu uwagę, by <b>zamiast prawić komplementy jej, poświęcił uwagę swej
wzgardzonej żonie.</b> Książę wpada we wściekłość, jednak stosuje się do rady.
Skutkuje to jedną z niewielu sytuacji w tej powieści, gdzie jakaś relacja
damsko-męska choć przez dwadzieścia minut przebiega, jak na współczesne
standardy, normalnie. </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Poza tym, wśród mnogości postaci negatywnych w </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Pustelni parmeńskiej</span></i><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">, pomimo (zazwyczaj uzasadnionego) antyklerykalizmu
autora wewnętrznego, pojawiają się <b>dwie postaci wyglądające na zdecydowanie pozytywne
i akurat są to postaci duchownych</b>: od któregoś momentu przedstawiany jako nienaturalnie
wręcz nieskazitelny don Cesare z parmeńskiej cytadeli, po którego spotkaniu z
Sanseveriną narrator zauważa: <b>„jego nieskazitelna cnota ujęła księżnę, nie
przywykłą do takiego widoku. Spodobał jej się jako nowość”</b><a href="#_ftn1" name="_ftnref1" style="mso-footnote-id: ftn1;" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span style="mso-special-character: footnote;"><span class="MsoFootnoteReference"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">[1]</span></span></span></span></a>, oraz,
wprawdzie dość ograniczony intelektualnie i omamiony astrologią, ale serdeczny,
dobroduszny i uczciwy wychowawca Fabrycego z czasów dzieciństwa, ksiądz Blanès.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Także
niektóre porywy nieokiełznanych bohaterów Stendhala – tylko niektóre, bo
większość z nich pełna jest komizmu, nielogiczności lub po prostu brzydoty – robią
nieco milsze i wznioślejsze wrażenie od innych. <b>Pozytywne akcenty – pewien spokój,
szacunek, wierność – pojawiają się m.in. w relacji hrabiego Mosca i Sanseveriny</b>,
która ostatecznie znajduje budujący finał. Także Fabrycy, choć robi często
rzeczy głupie a niekiedy – straszne, miewa takie przemyślenia i chęci, które wydają
się słuszne, a przynajmniej urocze. Między innymi jego <b>relacja z Klelią, a
także uczucia ich obojga, mają w sobie na pewnym etapie coś ładnego</b>.
Czytelnik może się zastanawiać: kto wie, może gdyby jedna więcej dotrzymana
obietnica, jedna więcej odparta pokusa, nieco inaczej podjęte decyzje co do
jakichś pustelni czy klasztorów – i byłoby możliwe ładniejsze, bardziej
wyzwalające a mniej „parmeńskie” rozwinięcie niektórych wątków w tej powieści?
Był taki moment, że spodziewałam się, że <i>Pustelnia parmeńska</i> wyjdzie
jednak z, koniec końców, przewidywalnych ram powieści romantycznej i skończy
się jak jakiś współczesny moralitet, jak bez mała <i>Sztukmistrz z Lublina </i>Singera,
<i>Emancypantki </i>Prusa czy prawdziwa biografia Piotra Mamonowa.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><b><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">MY
MAMY LEPIEJ</span></b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Pomimo
tych nielicznych, wyżej opisanych wątków <i>Pustelni parmeńskiej</i>, które
wzbudziły we mnie przyjemniejsze wrażenie, <b>głównym moim wrażeniem duchowym z
tej książki jest jednak dystopijność jej świata i wdzięczność, że sama nie
muszę w takim żyć.</b> Współczesne, realne dramaty, skandale czy światopoglądowe
rozchwianie bywa trudne, ale jednak najczęściej ostatecznie jest się na czym moralnie
oprzeć. Nie tak jak w stendhalowskim Księstwie Parmy, gdzie nawet codzienne
uczestnictwo we mszy świętej czy radykalne przyrzeczenie nie daje bohaterowi widoków
na żadne duchowe wyzwolenie (w naszym świecie takie praktyki są jednak często oznaką
pewnej przemiany i lubią wiązać się ze zmianą postępowania) a każda piękna
miłość sama w sobie jest zwiastunem tego, że jej finał będzie niepiękny.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><b><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Stendhal, <i>Pustelnia
parmeńska</i>, Warszawa 1988: Książka i Wiedza.</span></b><b><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"></span></b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span class="attributionfield"><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Ilustracja: <a href="https://pixabay.com/users/clker-free-vector-images-3736/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=311388">Clker-Free-Vector-Images</a>
z <a href="https://pixabay.com/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=311388">Pixabay</a></span></span><span face=""Calibri Light",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"></span></p>
<div style="mso-element: footnote-list;"><br clear="all" />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<div id="ftn1" style="mso-element: footnote;">
<p class="MsoFootnoteText" style="text-indent: 0cm;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: helvetica;"><a href="#_ftnref1" name="_ftn1" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span><span class="MsoFootnoteReference"><span>[1]</span></span></span></span></a> Stendhal, <i>Pustelnia
parmeńska</i>, Warszawa 1988: Książka i Wiedza, s. 382.</span></span></p>
</div>
</div>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-35441405298041723402022-01-19T16:55:00.008+01:002022-01-19T17:05:38.993+01:00Za co wolę serial „Wiedźmin” od książki (Andrzej Sapkowski, „Krew elfów”; „Wiedźmin”, Netflix, Sezon 2)<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Jestem
dość ciekawym przypadkiem odbiorcy wiedźmińskiej sagi: pomimo sporej ekspozycji
na fantastykę jako taką, powieść <i>Krew elfów </i><span style="mso-bidi-font-style: italic;">Andrzeja Sapkowskiego przeczytałam dopiero teraz, równolegle oglądając
jej serialowy odpowiednik, czyli drugi sezon </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Wiedźmina</i> Netflixa. Dlaczego tak się stało i jakie są moje wrażenia
– opowiadam w niniejszej notce.</span></b></span>
</p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><span style="font-family: helvetica;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiMQ8tFaUYu4NuKSaPujFv3J2SShCHRG6LeB6frZ5mrTlhVrXBODgL3Rsxbc5OeZr2MP2vh0gcr2ch0OYvYs_UXx2NbFEZdMkUnUQqNYCMz4US-PWRlQ2k3BbDIZJyy3txjbi6AdYTqlVn6kXVL8mOJpWaPc9EhLeqeeM6EtScOyPYznaDIXjLZKcMR=s640" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="558" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiMQ8tFaUYu4NuKSaPujFv3J2SShCHRG6LeB6frZ5mrTlhVrXBODgL3Rsxbc5OeZr2MP2vh0gcr2ch0OYvYs_UXx2NbFEZdMkUnUQqNYCMz4US-PWRlQ2k3BbDIZJyy3txjbi6AdYTqlVn6kXVL8mOJpWaPc9EhLeqeeM6EtScOyPYznaDIXjLZKcMR=w349-h400" width="349" /></a></span></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="font-size: x-small;"><span face=""Calibri", sans-serif"><i>Krew
elfów</i> Sapkowskiego i 2. sezon netflixowskiego <i>Wiedźmina</i> były dla mnie porównywalnie satysfakcjonujące.</span></span></span></td></tr></tbody></table><p><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><p><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><i>Tekst zawiera spoilery.</i><br /></span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Oglądanie
netflixowskiego <i>Wiedźmina</i> od początku wiązało się dla mnie z <b>radością,
że nagle znów wszyscy gadamy o tym samym dziele kultury</b> i tworzy się ta
niesamowita wspólnota, podobna do tej, którą pamiętam z czasów ważnych fantastycznych
premier książkowych z początku obecnego tysiąclecia. <b>W przypadku drugiego
sezonu <i>Wiedźmina</i> radość była mniej pełna, bo okazał się on
kontrowersyjny artystycznie.</b> Zamiast wspólnoty zajawki i lokalnej dumy
znanej z dyskusji o sezonie 1. więcej było zatem dzielenia się rozczarowaniem
bądź spierania o to, jak powinno się kręcić adaptacje. Jednak radość z gadania
o tym samym tekście kultury z coraz większą grupą ludzi (sporą zasługę w mojej
bańce miał w tej kwestii </span><a href="https://pl-pl.facebook.com/netflixpolska/videos/wied%C5%BAmin-sezon-2-dawid-podsiad%C5%82o-netflix/486889906086337/"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">spot
z Dawidem Podsiadło</span></a><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">) pozostała.</span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><h2 class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">JAK
CZYTAŁAM SAPKOWSKIEGO</span></b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></h2><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Nie
brałam udziału w sporach o drugi sezon „Wiedźmina” z powodu <b>mojej specyficznej
relacji z książkami Sapkowskiego</b>. Wtedy gdy czytała je z wypiekami większość
twardej fanbazy, czyli w nastoletniości, ja, ówcześnie idealistyczna
tolkienistka, <b>byłam do nich uprzedzona</b>. Nie widziałam powodu, by tracić
czas na jakieś mroczno-rubaszne historyjki pełne gagów o chędożeniu. Później, w
czasach poststudenckich, zachęcona przez bliskich, <b>sięgnęłam po oba tomy
opowiadań</b> Sapkowskiego: <i>Ostatnie życzenie </i>i <i>Miecz przeznaczenia</i>.
Zareklamowano mi je tym, że Sapkowski fajnie opisuje emocje. Fakt, spodobał mi
się opis opiekuńczej więzi Geralta i Ciri, sercowych rozterek Essi Daven czy
poczciwości potwora o imieniu Dudu ukrytej pod pozorem grozy. <b>Doceniłam też
literacką jakość tych tekstów, choć rzuciły mi się w oczy cechy, które nie
przetrwały próby czasu</b>, takie jak „rewolucyjny” postmodernizm czy
pastiszowa ironia względem konwencji gatunkowych, które, znalazłszy zbyt wielu
naśladowców, obecnie bardziej nudzą niż dziwią.</span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Miłe,
koniec końców, wrażenia z lektury <i>Ostatniego życzenie </i>i <i>Miecza
przeznaczenia </i>Sapkowskiego przełożyły się na moje <b>pozytywne wrażenia z
pierwszego sezonu <i>Wiedźmina</i> Netflixa</b> (napisałam wówczas </span><a href="https://samaporcelana.blogspot.com/2020/01/dlaczego-piosenki-z-wiedzmina-sa-takie.html"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">pochlebny
tekst o piosenkach z serialu</span></a><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">). Mając swoje słabsze momenty, sezon
ów mimo wszystko nieźle oddawał ducha opowiadań Sapkowskiego, a samo obcowanie z
lubianymi bohaterami w oprawie miłej dla oka filmowej estetyki fantasy było
przyjemnym przeżyciem. No i ta wspomniana wcześniej wspólnota odbiorcza.</span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Drugi
sezon „Wiedźmina” oglądałam, jak wspomniałam, czytając jednocześnie po raz
pierwszy <i>Krew elfów</i></span></b><i><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></i><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–
pierwszy tom sagi Sapkowskiego, na którym to tomie ten sezon się opiera. Czytałam
go zatem, jak również wspomniałam, w dużo późniejszym wieku, niż większość
znanej mi fanbazy (bo nie jako nastolatka), bardzo długi czas po premierze
książki (która ukazała się w 1994 roku), a także bez tego ładunku
emocjonalnego, który sprawił, że wielu fanów książki nie zostawia suchej nitki
na serialu, mając duży żal o niewierność oryginałowi czy nieoddanie
sprawiedliwości wątkom, które fanowska społeczność uznaje za ważne. Jak mi się
zatem czytało i oglądało?</span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><h2 class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><b><i><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">KREW
ELFÓW</span></i></b><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> I 2. SEZON <i>WIEDŹMINA </i>– RÓŻNICE W STRUKTURZE</span></b></span></h2><span style="font-family: helvetica;">
</span><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><span style="font-family: helvetica;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiGBvh3UdmigV84YtHNfm0Vva5cHSL5WkYjtKL5PXuaj-S43DGs-xHVSvXa1WnIwDK9a4d_nz9MlA6YuH7fLzoDJB5kmrBA5T9GStY5IUKq_KkD1VRHkdoRjrPIGdMIFA_F9H1Gq3IvslWjB8aYmaEbRVsndq9kN5uLH1R7H9Xd0O-8oD7DIPcqwPyX=s640" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="640" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiGBvh3UdmigV84YtHNfm0Vva5cHSL5WkYjtKL5PXuaj-S43DGs-xHVSvXa1WnIwDK9a4d_nz9MlA6YuH7fLzoDJB5kmrBA5T9GStY5IUKq_KkD1VRHkdoRjrPIGdMIFA_F9H1Gq3IvslWjB8aYmaEbRVsndq9kN5uLH1R7H9Xd0O-8oD7DIPcqwPyX=s320" width="320" /></a></span></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="font-size: x-small;"><span face=""Calibri", sans-serif">Wśród fabularnych „nowości”
wprowadzonych przez serial nie brak
niestety żenujących ozdobników.</span></span></span></td></tr></tbody></table><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><br /></span></span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Muszę
przyznać, że czytanie książki równolegle z oglądaniem serialu, z racji
faktycznie sporej niewierności tego drugiego względem tej pierwszej, wywołało u
mnie pewien mętlik w głowie. <b>Zaczęło mi się mylić, co było w powieści a co na
ekranie, i musiałam się ratować notatkami, pisząc na własny użytek równoległe
plany wydarzeń dla obu wersji historii.</b> Kiedy porównałam oba plany,
zdziwiła mnie rozbieżność nie tyle w tym, co się działo (ostatecznie nie była
aż tak wielka), co w sposobie prowadzenia fabuły. </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Streszczenie
<i>Krwi elfów </i>Sapkowskiego to historia bardzo liniowa</span></b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">,
możliwa do opowiedzenia za pomocą zwięzłych, logicznie po sobie następujących
punktów. Minimalistyczne jest też podejście autora do wprowadzania postaci:
chociaż w trakcie akcji stopniowo łączą się losy kilku bohaterów, których znamy
już z opowiadań, Sapkowski rzadko rozbija akcję na wątki równoległe (wyjątek
czyni dla Jaskra), a o losach bohaterów, którzy mają dopiero dołączyć do głównego
wątku (np. Yennefer), dowodujemy się za pośrednictwem listów otrzymywanych
przez innych bohaterów czy krążących pogłosek. W poszczególnych scenach czy
przygodach, <b>jak w klasycznych dramatach czy dziewiętnastowiecznych nowelach,
mamy zazwyczaj niewiele postaci i ogólnie cała historia jest dość kameralna</b>:
Sapkowski koncentruje się na losach Geralta, Ciri i Yennefer, dalej mamy szereg
bohaterów drugoplanowych (Triss, wiedźmini, Nenneke itp.), a na najdalszym
planie rysuje się wielka polityka czarodziejów, elfickiej partyzantki i
poszczególnych królestw.</span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Plan
wydarzeń drugiego sezonu netflixowskiego serialowego <i>Wiedźmina</i> jest dużo
mniej liniowy. Po pierwsze, mamy równoległe, osobne wątki Geralta i Ciri, Yennefer,
Jaskra oraz Fringilli i nilfgaardzkiego dworu. Po drugie, próba streszczenia fabuły
serialu w punktach daje całkiem inny efekt końcowy, niż streszczenie książki. <b>W
wypadku serialu niektóre punkty planu są równie ascetyczne, jak w książce. Inne
natomiast obrastają w wątki poboczne</b>, w dygresje, w prorocze czy senne
widzenia, w akademickie dociekania na temat monolitów czy powstawania
wiedźminów, czy też w walki z potworami służące ewidentnie jedynie ożywieniu
akcji. <b>W ósmym odcinku wszystko to się w zasadzie splata, dość pośpiesznie</b>
jest też wprowadzone to, czego czytelnikowi książek mogło brakować w odcinkach
wcześniejszych (narada królów, nawiązanie relacji między Yennefer i Ciri). Miłośnik
logiki, domykania wątków i klasycznego zacięcia w tekstach kultury, taki jak
ja, może się zatem czuć od biedy usatysfakcjonowany, tym bardziej, że prostota,
łopatologia i brak zawiłości to przecież niekoniecznie znaki jakości tak w
literaturze, jak i w filmie. Niemniej jednak, po dokonaniu takiej wstecznej
inżynierii, <b>bardziej elegancki, harmonijny i „wyrozumowany” od serialowego wydaje
mi się plan wydarzeń w książce</b>, i z tego powodu to jej fabułę, w kwestii
struktury, oceniam jako milszą memu sercu od tej serialowej.</span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Równoległe
poznawanie książki i serialu i związana z tym konieczność skupienia uwagi
sprawiły, że mniej koncentrowałam się na <b>fabularnych „nowościach”
wprowadzonych przez serial i ich jakości</b>. Faktem jest jednak, że mimo tego
rozproszenia dostrzegłam, niestety, siermiężność części z nich. Nie brak tu
niestety <b>żenujących ozdobników</b>: pulpowo ukazanych potworów, bohaterów
wyskakujących na zasadzie <i>deus ex machina</i> itp. Fabuła wersji książkowej
w tej kwestii poprowadzona jest jednak tak, że trudno się o cokolwiek
przyczepić. Pewne rzeczy mogą się estetycznie podobać lub nie, być bardziej lub
mniej literacko wysmakowane, jednak nie wywołują raczej uczucia żenady. <b>Lepsze
w porównaniu z serialowymi są również książkowe dialogi</b>: u Sapkowskiego
jest w nich kunszt, sens i humor, w serialu często sprowadzają się niestety do
komunałów lub wręcz, jakże wymownych, spojrzeń i chrząknięć. </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><h2 class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">SAPKOWSKI
– MISTRZ CZY NIEKONIECZNIE?</span></b></span></h2><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Nie
znaczy to jednak, że <i>Krew elfów </i>uważam za jakieś całkowite literackie
arcydzieło.</span></b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> Ostatnimi czasy, również z kręgów akademickich, docierały do
mojej bańki wzmianki o śmiertelnie poważnym traktowaniu wiedźmińskiej sagi
Sapkowskiego. Bardzo zdziwił mnie np. artykuł Krzysztofa Uniłowskiego, który,
prócz bardzo dla mnie intuicyjnych rozpoznań co do nawiązań metatekstualnych w
opowieściach o wiedźminie czy co do postmodernizmu, sugeruje, że autor
wewnętrzny Sagi to poważny moralista, wykorzystujący swoje fabuły do uprawiania
pedagogiki społecznej.<a href="#_ftn1" name="_ftnref1" style="mso-footnote-id: ftn1;" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span style="mso-special-character: footnote;"><span class="MsoFootnoteReference"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">[1]</span></span></span></span></a>
Oczywiście dostrzegłam w <i>Krwi elfów </i>pewne przemyślenia na temat wojny
czy poszanowania inności, jednak <b>nie wydały mi się one donioślejsze niż
analogiczne motywy napotykane w innych znanych mi niezłych książkach
fantastycznych.</b> To akademickie zainteresowanie i uznanie wobec sagi o
wiedźminie Sapkowskiego sprawiło natomiast, że do <i>Krwi elfów </i>podeszłam z
wysokimi oczekiwaniami, szykowałam się niemal na dzieło genialne, tak w sensie
głębi, jak i formy literackiej. </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">I
co do formy, jak napisałam wyżej, jest to książka mająca swoje atuty, choć
dopatrzyłam się i słabości. Zdziwiła mnie na przykład ekspozycja części wątków:
<b>Sapkowski ucieka się nieraz do tzw. infodumpów</b>, przekazując czytelnikowi
wiedzę o bohaterach czy elementach świata za pomocą dużych porcji informacji
podanych w łopatologiczny sposób. Przykładowo, jest w stanie zarysować cały
wątek nie korzystając z narzędzi fabularnych, ale opisując go, jak krowie na
rowie, w pieśni barda i pogwarce wioskowych plotkarzy (tak zaczyna się powieść).
Albo każe dwójce bohaterów rozmawiać ze sobą o tym, jak się poznali i kim
właściwie są, jakby nie było to dla nich oczywiste (rozmowa Geralta i szypra). </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Niezgrabny
bywał też dla mnie np. sposób budowania postaci Geralta</span></b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">,
z ciągłym powtarzaniem przez innych bohaterów, że jest on nieczułą maszyną do
zabijania, i jednocześnie ciągłymi dostrzegalnymi w fabule dowodami, że to
nieprawda. Takiego chwytu można by oczywiście użyć w sposób literacko
kunsztowny, jako narzędzia do wprowadzenia ironii czy do wykazania
niewiarygodności narratora, jednak w sposobie przedstawienia Geralta w <i>Krwi
elfów </i>nie dostrzegłam niczego takiego i jawi mi się to po prostu jako
uciążliwa niekonsekwencja. Innym nieznacznym minusem książki jest rozmyte,
bałaganiarsko urwane zakończenie. Oczywiście, tomy serii można kończyć w ten
sposób, ale jest on jednak mało szczęściodajny. </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Z
racji specyfiki języka filmu, żadne z tych uchybień nie zostało bezpośrednio
przeniesione do serialu, ale pojawiają się inne.</span></b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> Ślady
infodumpów widać tam w innych miejscach, np. w finalnym monologu Rience’a w
ósmym odcinku. Jeśli chodzi o niedostatki w przedstawieniu protagonisty,
serialowy Geralt, rycerz bez skazy, któremu niemal zawsze się wszystko udaje,
ma cechy typowego Gary’ego Stu. Zakończenie sezonu jest bardziej domknięte i spektakularne
niż zakończenie tomu, jednak akurat finalny odcinek ma tyle minusów, że ten
ewentualny atut ginie w gąszczu wad.</span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Jeśli
chodzi o kwestię wspomnianej ewentualnej ideowej głębi pierwszej części
wiedźmińskiej sagi, kilka subiektywnych uwag zawarłam w poniższej sekcji.</span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><h2 class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">GERALT
SYMETRYSTA W KSIĄŻCE I SERIALU</span></b></span></h2><span style="font-family: helvetica;">
</span><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><span style="font-family: helvetica;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgy7a1QXlbzpAdiatoRBEeJKTaHVIj5Po6VxdnhyNCUrHBcZzas4ReTGD1LAPaJAg8r40uBL0Yq9mFv5LSuBaMd4JvtcJrtQJD63zEgPKsK9NZq9L19v21z2VsohxYFeDUfM0g0zzk81wQcq5_qinxnEo6WmTr27J1_Z8w_6HdnXXs22Q7U83Nmu8JI=s640" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="393" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgy7a1QXlbzpAdiatoRBEeJKTaHVIj5Po6VxdnhyNCUrHBcZzas4ReTGD1LAPaJAg8r40uBL0Yq9mFv5LSuBaMd4JvtcJrtQJD63zEgPKsK9NZq9L19v21z2VsohxYFeDUfM0g0zzk81wQcq5_qinxnEo6WmTr27J1_Z8w_6HdnXXs22Q7U83Nmu8JI=s320" width="197" /></a></span></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="font-size: x-small;"><span face=""Calibri", sans-serif">Ojcowskie uczucia Geralta do podopiecznej, miejscami niemal metafizyczne, to motyw robiący osobliwie świeże wrażenie. W serialu jest on
jeszcze bardziej zaakcentowany, niż w powieści.</span></span></span></td></tr></tbody></table><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><br /></span></span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">W
<i>Krwi elfów </i>Sapkowskiego, tak jak i w przypadku wiedźmińskich opowiadań z
<i>Ostatniego życzenia </i><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>i <i>Miecza
przeznaczenia</i>, doceniłam <b>sugestywność w przedstawieniu emocji</b>. Szczególnie,
znów, przemówił do mnie wzruszający motyw przybranego rodzicielstwa, tym razem
zarówno ze strony Geralta, jak i Yennefer. </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Co
do warstwy ideowej, podobały mi się <b>rozważania na temat neutralności i
brania bądź niebrania udziału w konfliktach</b>, w których żadna ze stron nam
nie odpowiada. W dobie popularności rozkmin o symetryzmie ten wątek ma dziś
może jeszcze większą moc niż w czasie ukazania się książki. W serialu Netflixa ten
motyw ginie, a przynajmniej traci wyrazistość, za sprawą całkiem innego
poprowadzenia wątku elfickiej partyzantki. </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Jednak
odbiorca spragniony wzorców moralnych niemieszczących się w spolaryzowanych kliszach
może i w netflixowskiej wersji historii znaleźć coś dla siebie. Ciekawe jest m.
in. <b>napięcie między poglądami serialowych Geralta i Ciri na kwestię Vereeny i
jej „inności”. Także ojcowskie uczucia Geralta do podopiecznej, miejscami
wydające się niemal metafizyczne</b>, niecofające się przed ofiarą z życia, to fajny
i robiący na mnie osobliwie świeże wrażenie motyw. W serialu jest on chyba
jeszcze bardziej zaakcentowany i wyidealizowany niż w powieści, w której Geralt
popełnia, wytknięte przez Triss, błędy wychowawcze a jego relacja z podopieczną
wydaje się bardziej oparta na posłuszeństwie wobec przeznaczenia i buncie wobec
reszty świata niż na takiej wszechogarniającej, całkowicie bezinteresownej
opiekuńczej miłości.</span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><h2 class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">WIEDŹMIŃSKIE
OBYCZAJE, CZYLI ZA CO DOCENIAM SERIAL</span></b></span></h2><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Jeszcze
jedna sprawa w temacie idei: <b>warstwa obyczajowa</b>. Stwierdzam, że zostało
ze mnie sporo z tego człowieka, który w nastoletniości wzbraniał się przed
domniemaną zbereźnością sagi o wiedźminie. W tym kontekście zmiany, które w
źródłowym dziele wprowadzili twórcy drugiego sezonu netflixowskiego serialu <i>Wiedźmin</i>
– spowodowane zapewne takimi czy innymi kryteriami oglądalnościowymi – doceniłam
na plus. </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Przykładowo,
<b>pozytywniej odbieram postać serialowego Geralta – idealisty chorego z
miłości</b> do ukochanej kobiety i z troski o przybraną córkę, który dzielnie opiera
się pokusie romansu z jedną z drugoplanowych postaci – niż Geralta książkowego,
który ów romans jak najbardziej odbył, pozostała mu z niego miła relacja <i>just
friends</i>, a i kolejną przelotną relacją erotyczną nie pogardza, natomiast
więź z miłością swojego życia odnawia tylko<i> </i>ze względu na dobro Ciri. </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Także
postać Triss obyczajowo bardziej trafiła w moje gusta w wersji serialowej niż
książkowej.</span></b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> Serial, w myśl minimalizmu języka filmu, oszczędza nam
kwiecistych opisów jej erotycznej przeszłości, czy też wzdychania do faceta,
który jest emocjonalnie „nie do wzięcia”. Serialowa Triss jest zatem w większym
stopniu dobrą ciotką i ekspertką, niż erotyczną heroiną o podzielnej uwadze, co
subiektywnie mi się podoba.</span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><h2 class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">KSIĄŻKA
SAPKOWSKIEGO VS SERIAL NETFLIXA: MÓJ WERDYKT</span></b></span></h2><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Dla
wielu zabrzmi to jak bluźnierstwo, ale zarówno powieść Sapkowskiego <i>Krew
elfów</i>, jak i drugi sezon netflixowskiego serialu <i>Wiedźmin</i>, <b>oceniam
w odbiorze jako porównywalnie satysfakcjonujące.</b> <b>Serial</b>, jak to współczesne
dzieło filmowe, ma swoje <b>uroki wizualne</b> – miło było popatrzeć na te
majestatyczne góry, szarobure ujęcia z drona i efekty specjalne. Bardziej podobała
mi się też <b>obyczajowość</b> niektórych bohaterów. Do atutów <b>książki</b>
zaliczam z kolei lepszą jakość <b>struktury, fabuły i dialogów. Poziom ogólnej
radochy odbiorczej</b> miałam zbliżony. W wypadku serialu tylko częściowo był
on zepsuty wykonawczymi niedoróbkami a w wypadku książki – rozbieżnościami między
mindsetem moim a autora wewnętrznego, w tym elementami, które nieefektownie się
zestarzały od czasu lat 90-tych.</span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Podsumowałabym
to tak, że <b>emocjonalnie bliżej mi do drugiego sezonu <i>Wiedźmina </i>Netflixa,
zaś intelektualnie wyżej cenię <i>Krew elfów </i></b>Sapkowskiego. I pomimo
bardzo rozbieżnej oceny tych dzieł ze strony środowiska fanowskiego (saga – mistrzostwo,
serial – chłam dla mas) dalsze ciągi obu z nich będę śledzić z porównywalną,
całkiem znaczną, ochotą.</span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">A.
Sapkowski, <i>Krew elfów</i>, Warszawa 2001: supernowa.</span></b></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><b><i><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Wiedźmin</span></i></b><b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">
[The Witcher], Sezon 2, Netflix 2021.</span></b></span></p><span style="font-family: helvetica;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> <br /></span></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="font-size: x-small;"><b><span face=""Calibri", sans-serif">Ilustracje:</span></b><span face=""Calibri", sans-serif"><br />Wilk
- <span class="attributionfield">Image by </span></span><a href="https://pixabay.com/users/openclipart-vectors-30363/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=159979"><span face=""Calibri", sans-serif">OpenClipart-Vectors</span></a><span class="attributionfield"><span face=""Calibri", sans-serif"> from </span></span><a href="https://pixabay.com/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=159979"><span face=""Calibri", sans-serif">Pixabay</span></a><br /><span face=""Calibri", sans-serif"><span class="attributionfield"><span face=""Calibri", sans-serif">Chatka – Image by </span></span><a href="https://pixabay.com/users/elisariva-1348268/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=2823313"><span face=""Calibri", sans-serif">ElisaRiva</span></a><span class="attributionfield"><span face=""Calibri", sans-serif"> from </span></span><a href="https://pixabay.com/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=2823313"><span face=""Calibri", sans-serif">Pixabay</span></a> </span><span class="attributionfield"><span face=""Calibri", sans-serif"><br />Ojciec i córka – Image by </span></span><a href="https://pixabay.com/users/7089643-7089643/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=6081158"><span face=""Calibri", sans-serif">Please
Don't sell My Artwork AS IS</span></a><span class="attributionfield"><span face=""Calibri", sans-serif">
from </span></span><a href="https://pixabay.com/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=6081158"><span face=""Calibri", sans-serif">Pixabay</span></a></span></span></p><div style="mso-element: footnote-list;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="font-size: x-small;"><br clear="all" />
</span></span><hr align="left" size="1" width="33%" /><span style="font-family: helvetica;"><span style="font-size: x-small;">
</span></span><div id="ftn1" style="mso-element: footnote;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="font-size: x-small;">
</span></span><p class="MsoFootnoteText" style="text-indent: 0cm;"><span style="font-family: helvetica;"><span style="font-size: x-small;"><span><a href="#_ftnref1" name="_ftn1" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span><span class="MsoFootnoteReference"><span>[1]</span></span></span></span></a> K. Uniłowski, <i>Historia
jako parodia : „Saga o wiedźminie” Andrzeja Sapkowskiego</i>, 2017, „Nowa
Dekada Krakowska: dwumiesięcznik kulturalny”, R. 6, nr 1/2 (2017), s. 20–30.</span></span></span></p>
</div>
</div><span style="font-family: helvetica;">
</span>Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-7427289682432618272021-12-12T21:47:00.021+01:002021-12-13T15:29:28.435+01:00Kat-krętacz i literatura wysoka (Gene Wolfe, Księga Nowego Słońca: Cień i Pazur, Miecz i Cytadela) <p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span><b><i><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Księga Nowego Słońca</span></i></b><b><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> Gene’a Wolfe’a, prócz
radości, jaką dało mi obcowanie z kolejnym wybitnym pisarzem czerpiącym z
wrażliwości katolickiej, usatysfakcjonowała mnie również jako fankę Jacka
Dukaja. Podobna ścieżka rozwoju fabuły, to samo wysokojakościowe przemieszanie odmian
gatunkowych i porównywalny stopień radosnego lekceważenia czytelnika i jego
wygodnictwa.</span></b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"></span></p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhUSKEJGBzq4br5gVAf11ph52mOrNJgJMj2cYkl48cQQCvUipOfQNszEVCGH14FHDgOKWGf5pNlf4cstjG6B9zpe9Qt0e0kI3ll2fRa-xpWUdMiN8zxeIPjS3D7z-FMu7Y8t7rYuV6gGWdE0UAo-oeTaGNNHVHhEkxDx0P2sAMiBjYkP2D1NIDH0HGL=s640" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Gene Wolfe, Księga Nowego Słońca" border="0" data-original-height="426" data-original-width="640" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhUSKEJGBzq4br5gVAf11ph52mOrNJgJMj2cYkl48cQQCvUipOfQNszEVCGH14FHDgOKWGf5pNlf4cstjG6B9zpe9Qt0e0kI3ll2fRa-xpWUdMiN8zxeIPjS3D7z-FMu7Y8t7rYuV6gGWdE0UAo-oeTaGNNHVHhEkxDx0P2sAMiBjYkP2D1NIDH0HGL=w400-h266" title="W Księdze Nowego Słońca występuje niewiarygodny narrator. Przykład: kwestia prawdziwości klejnotu zwanego Pazurem Łagodziciela." width="400" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 10pt;">W <b><i>Księdze Nowego
Słońca</i></b> występuje niewiarygodny narrator. <br />Przykład: kwestia natury <b>klejnotu
zwanego Pazurem Łagodziciela.</b></span></td></tr></tbody></table><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Za <b><i>Księgę Nowego
Słońca</i></b> autorstwa <b>Gene’a Wolfe’a</b> (wydaną przez wydawnictwo MAG w
serii „Artefakty”, póki co w dwóch częściach pod tytułami <b><i>Cień i Pazur</i>
</b>oraz<b> <i>Miecz i Cytadela</i></b>) zabrałam się z podobnych powodów, co
za opisywany tu ostatnio <a href="https://samaporcelana.blogspot.com/2021/02/flannery-o-connor-ocalisz-zycie-recenzja-rasizm.html" target="_blank">zbiór opowiadań Flannery O’Connor</a>. Od dawna słyszałam
o znakomitości tego pisarza – nie tylko na tle innych autorów science fiction,
ale też literatury amerykańskiej jako takiej. Mój zapał był tym większy, że,
podobnie jak O’Connor, <b>Gene Wolfe był znany ze swojej wiary katolickiej</b>,
której ślady można znaleźć w jego dziełach. Czytałam już wcześniej inną książkę
Wolfe’a, głównonurtowy <i>Pokój</i>, i jej wieloznaczność w połączeniu z
faktycznie bliskimi mi, bardzo subtelnymi, motywami duchowymi, zachęciła mnie,
by sięgnąć po jego utwory fantastycznonaukowe.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><b><i><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Księga Nowego Słońca</span></i></b><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">, inaczej niż sugeruje
forma wydawnicza, składa się tak naprawdę <b>z pięciu tomów: <i>Cień kata</i>, <i>Pazur
Łagodziciela</i></b> (w Magu, jak i często w wydaniach anglojęzycznych, wydane razem
jako <i>Cień i Pazur</i>) <b><i>Miecz liktora</i>, <i>Cytadela Autarchy</i></b><i>
</i>(w Magu razem jako <i>Miecz i Cytadela</i>) oraz <b><i>Urth Nowego Słońca</i></b><i>
</i>(w Magu ukaże się osobno w nadchodzącym roku). W notce skupię się zatem na
pierwszych czterech tomach; <i>Urth Nowego Słońca </i>jest jeszcze przede mną. </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Opowiadają one, z
początku w konwencji mrocznego <b>fantasy,</b> <b>historię ucznia a następnie
czeladnika bractwa katów imieniem Severian</b>. Spędziwszy dzieciństwo i
nauczywszy się katowskiego fachu w siedzibie bractwa w niejakiej Wieży Matachina
w mieście Nessus, Severian naraża się przełożonym, pomagając pięknej więźniarce.
Zostaje wydalony z bractwa i tak rozpoczyna się jego <b>długa wędrówka</b>, podczas
której odwiedza osobliwe miejsca, poznaje różne dziwne postaci i przybiera
niespodziewane role życiowe. W miarę jego wędrówki czytelnik natyka się na
coraz więcej motywów, które bardziej niż z gatunkowym, akcyjnym fantasy kojarzą
się z <b>science fiction</b> lub symbolicznymi i formalnymi zawiłościami <b>literatury
wysokiej</b>.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<h4 class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><i><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">KSIĘGA NOWEGO SŁOŃCA </span></i><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">A LITERATURA WYSOKA</span></h4>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Co do przynależności fantastycznej <i>Księgi Nowego Słońca</i> do
literatury wysokiej, słyszałam o niej wiele przed lekturą – o tym, że <b>Wolfe
bywa zaliczany do najwybitniejszych pisarzy amerykańskich swojej epoki</b>, a na
temat wielopoziomowości i symboliki jego dzieł rozpisywane są kolejne analizy. Wstępnie
nastawiłam się zatem na wyszukiwanie <b>intertekstualności czy erudycyjnych nawiązań.</b>
Jednak, pomimo posiadania pewnych podstaw wiedzowych, niczego się nie
dopatrzyłam; książki te na moim poziomie odbioru wydają się mocno
samowystarczalne. Doceniłam jednak ich misterną strukturę. </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><i><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Księga Nowego Słońca</span></i><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> miejscami ma <b>budowę
szkatułkową</b>, napotkani przez Severiana bohaterowie opowiadają mu swoje
historie, przytaczane są opowieści zawarte w książce, którą protagonista bierze
na pamiątkę z Wieży Matachina. <b>Ważnym motywem jest sztuka teatralna,
kojarząca się z teatrem absurdu lub witkacowską Czystą Formą</b>, odgrywana
przez trupę aktorską, do której Severian dołącza u początku swojej drogi. Wszystkie
te szkatułkowe historie, a owa sztuka szczególnie, zmyślnie łączą się z fabułą,
a jeśli ktoś czytałby uważniej, niż ja, pewnie doceniłby tę zmyślność jeszcze
bardziej.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Przykładów na kunszt
literackiej formy <i>Księgi Nowego Słońca</i> jest więcej. Na uwagę zasługuje
choćby <b>stylizacja cyklu na przekład z języka i kultury opisywanej planety i
epoki</b>, podkreślana przez notkę „od tłumacza” dodaną do każdego tomu. Są też
zabiegi świadczące o <b>samoświadomości narracji</b>, na przykład bezpośrednie zwroty
do czytelnika, gdzie narrator zdradza, dlaczego pewne rzeczy opisuje tak a nie
inaczej. Widać na tej podstawie, że Wolfe, nie mniej niż heroicznymi przygodami
Severiana, jest zainteresowany formą, w jakiej opowiada historię. </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Mamy też do czynienia z
<b>niewiarygodnym narratorem</b>: w miarę czytania można odkryć, że opowiadający
Severian myli plany czasowe, postrzega świat przez pryzmat własnych niedoskonałości,
na przykład choroby czy skrajnego zmęczenia. Bywa też, że <b>wersja wydarzeń,
którą wcześniej przekonująco nam przekazał, jest zakwestionowana</b> przez
innych, na oko bardziej kompetentnych bohaterów. Przykładem są członkinie zakonu
Peleryn spotkane w lazarecie, które naruszają zaufanie czytelnika do jego wcześniejszej wiedzy na temat natury
Pazura Łagodziciela. </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Poza tym, choć wiele
zdarzeń w tych książkach wydaje się nie mieć klasycznego, „przygodowego”
związku przyczynowo-skutkowego, w miarę czytania okazuje się, że <b>motywy
powracają i spójnie się ze sobą splatają.</b> Szczególnie dobrze widać to w
finale <i>Cytadeli Autarchy</i>, gdzie wiele postaci wcześniej pozornie „porzuconych”
przez narratora okazuje się odgrywać ważną rolę. </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Także pojawiające się w
opowieści <b>artefakty</b> czy sceny pozornie niemające wpływu na akcję są
opisane tak sugestywnie, że czytelnik jest pewien, że <b>nie są one tylko
pustymi ozdobnikami, a czechowowskimi strzelbami.</b> Jednak by w pełni usłyszeć
wystrzał (mnie nie zawsze się to udawało), trzeba by pewnie przeczytać te książki z wnikliwością akademickiego
krytyka, a jeśli nie, to przynajmniej – jak sugeruje w finale sam Severian –
przeczytać je dwukrotnie.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<h4 class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">GRATKA DLA FANÓW DUKAJA</span></h4>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Choć cztery tomy
składające się na <i>Cień i Pazur </i>oraz <i>Miecz i Cytadelę</i> czytałam bardzo
długo, przez około kwartał, a swoje kompetencje czytelnicze uważam za nie
najgorsze, uważam, że <b>nie wyciągnęłam z cyklu Gene’a Wolfe’a wszystkiego, co
w nim jest.</b> Ślizgałam się po powierzchni, koncentrując się na akcji, bohaterach,
klimacie, wątkach etycznych i sklejaniu tego w imponującą całość w miarę wyjaśniania
się kolejnych zawiłości fabuły. W tym sensie <b>lektura <i>Księgi Nowego Słońca
</i>przypominała mi mój odbiór książek Jacka Dukaja.</b> Łapię je fabularnie, odgaduję
część tropów intelektualnych i ogólnie wyciągam z lektury wiele satysfakcji. Jednak
mam świadomość, że autorowi niespecjalnie zależy, by wytłumaczyć mi wszystkie
swoje pomysły i część z nich po prostu mnie omija. Podobnie jak Dukaj, tym
razem Wolfe wydawał się wymagać ode mnie więcej sił intelektualnych i
zaangażowania, niż byłam w stanie dać. <b>A może faktycznie wszystko wyjaśnia
się u niego po ponownej lekturze?</b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Jak zasugerowałam na
początku, <b>fani Dukaja mogą mieć wiele satysfakcji</b> z lektury <i>Księgi Nowego
Słońca</i> również z innych powodów. Należą do nich <b>zbliżony sposób rozwoju
fabuły</b> (nie będę rozwijać, poczytajcie sami) czy też, podobnie jak np. w Dukajowskim
<i>Lodzie</i> czy <i>Extensie</i>, <b>przemieszanie sztafażu fantasy/quasihistorycznego
z pomysłami science fiction</b>. Tu dodam, że ta warstwa w cyklu Gene’a Wolfe’a,
choć znacząca dla fabuły i ciekawa, wydaje się mniej rozwinięta i technologicznie
przekonująca niż u polskiego autora. (Podobnie, odkrywanie elementów „naszego”
świata towarzyszących u Wolfe’a wątkowi fantastycznonaukowemu, choć również
udane, nie miało takiej siły rażenia, takiej grozy, jak np. w <i>Kantyczce dla
Leibowitza </i>Millera czy w <a href="https://samaporcelana.blogspot.com/search/label/wyzwanie%20Hain" target="_blank">cyklu haińskim Le Guin</a>.)</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<h4 class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">GENE WOLFE – NIENACHALNY
KATOLIK</span></h4>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">W <i>Księdze Nowego
Słońca </i>Wolfe’a bardzo przypadły mi do gustu – również nieobce prozie Dukaja
– <b>wątki nawiązujące bardziej lub mniej luźno do chrześcijaństwa.</b> Choć
Wolfe jest tu wyjątkowo nienachalny, luźne podobieństwa między wiarą
chrześcijan a czcią, jaką mieszkańcy Urth obdarzają niejakich Prastwórcę i
Łagodziciela czy ich wiarą w nadejście Nowego Słońca, mogą wydać się osobie
wierzącej krzepiące. </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Subtelne sugestie <b>treści
bliskich chrześcijaństwu widać również w warstwie obyczajowej.</b> Choćby w uroczym
według mnie, „prorodzinnym” zakończeniu jednej ze szkatułkowych historii. Narrator
stwierdza w nim, że mężczyźni z jego stron bardzo <b>kochają swoje rodziny:</b>
„Powiada się nawet, że kiedy mężczyzna pcha swoją łódź po kamieniach, w
szurgocie, jak wtedy powstaje, można usłyszeć dwa powtarzane bez przerwy słowa:
żona i dzieci, żona i dzieci, żona i dzieci…”<a href="#_ftn1" name="_ftnref1" style="mso-footnote-id: ftn1;" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span style="mso-special-character: footnote;"><span class="MsoFootnoteReference"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin;">[1]</span></span></span></span></a>
</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Wszystko to są jednak
bardzo delikatne przebłyski, świat <i>Księgi Nowego Słońca </i>jest bowiem <b>mroczny
i pełen występku,</b> od okrucieństwa i grzechów seksualnych poczynając, co
zresztą może być przeszkodą dla części czytelników lub przynajmniej częściowo
psuć im lekturę. Dlaczego tak tam jest – tego po części dowiemy się pod koniec.
<b>Historia trochę podobna jak w biblijnej Księdze Sędziów,</b> której okrutna
treść, bulwersująca czytelników, którzy natrafią na jej wyrwane z całości fragmenty, jest smutno i słusznie uzasadniona
dwoma ostatnimi zdaniami (u Wolfe’a wyjaśnienie pojawia się wcześniej).</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<h4 class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">FANTASTYKA JAKO BALAST</span></h4>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Na zakończenie <b>dwie
uwagi z perspektywy czytelnika fantastyki. Po pierwsze,</b> Severian, główny
bohater <i>Księgi Nowego Słońca</i>, może być dla nas, współczesnych fantastów,
o tyle ożywczy, że praktycznie <b>nie da się go lubić</b> czy trzymać za niego
kciuków. Jeśli przywykliśmy szukać w popkulturze bohaterów, z którymi możemy
się utożsamiać, czy też reprezentujących grupy, do których należymy, tu możemy
od tego schematu spokojnie odpocząć: katowski czeladnik już choćby przez wzgląd
na swój zawód nie budzi sympatii, do tego kręci, ciągle dopuszcza się wątpliwych
etycznie i logicznie czynów, a jego przygody stają się z rozdziału na rozdział
coraz mniej zbieżne z jakimkolwiek naszym doświadczeniem w tzw. realu. To może
być uwalniające, bo <b>nabierając dystansu do protagonisty, lepiej docenimy
kunszt samej opowieści</b>, choćby niewiarygodność narracji.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">Po drugie, <b>sztafaż
fantasy wydawał mi się ciążyć</b> w odbiorze części zawartości <i>Księgi Nowego Słońca</i>. Być może
wspomniane wcześniej wysokoliterackie walory tego cyklu były dla mnie tak trudne do
uchwycenia właśnie dlatego, że Wolfe ubrał je w dekoracje, które zazwyczaj
kojarzymy z bardzo typowo </span><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"><span>„</span>gatunkową</span><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"><span>”</span></span> prozą przygodową. Nie oznacza to oczywiście, że odmawiam <b>wybitnym dziełom fantasy wstępu do literatury wysokiej</b>, bo byłaby to po prostu nieprawda </span><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"><span> – </span>czego przykładem nie tylko Wolfe, ale i książki Tolkiena, Le Guin, <a href="https://samaporcelana.blogspot.com/2020/10/radek-rak-basn-o-wezowym-sercu-nagroda-nike-watki-religijne.html" target="_blank">nagrodzona nagrodą Nike powieść Radka Raka</a> czy choćby pełny </span><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"><span>kunsztu literackiego cykl smoczogórski Wita Szostaka. Jednak tym razem w przypadku Wolfe</span></span><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"><span><span>’</span>a </span>schematy poznawcze okazały się dla mnie zbyt silne. Co tu kryć, Severian zbyt mocno kojarzył mi się z </span><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"><span> – fakt, również na swój sposób wybitnym literacko, ale jednak typowo ludycznym </span></span><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"><span> – Conanem</span></span><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;">. Trudniej jest dopatrzeć się <b>subtelnej symboliki
magicznego klejnotu czy spotkania epickiego osiłka z jakimś magiem</b>, gdy wcześniej
poznało się ileś historii, w których klejnoty i magia były po prostu tworzywami
dla niezobowiązujących „przygód”. Wspomniany już <i>Pokój</i> Wolfe’a,
pozbawiony ciężaru takich dekoracji, wydawał się łatwiejszy do interpretowania.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span face=""Arial",sans-serif" style="font-size: 14pt;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-size: x-small;"><b><span face=""Arial", sans-serif">G. Wolfe, <i>Cień i
Pazur</i>, Warszawa 2020: Wydawnictwo MAG</span></b></span></p><span style="font-size: x-small;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-size: x-small;"><b><span face=""Arial", sans-serif">G. Wolfe, <i>Miecz i Cytadela</i>,
Warszawa 2020: Wydawnictwo MAG</span></b></span></p><span style="font-size: x-small;">
</span><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;"><span style="font-size: x-small;"><b><span face=""Arial", sans-serif">Ilustracja:<span class="attributionfield"> <a href="https://pixabay.com/users/tmhabeer-394576/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=422714">Hans-August
Beer</a> z <a href="https://pixabay.com/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=422714">Pixabay</a></span></span></b></span></p>
<div style="mso-element: footnote-list;"><br clear="all" />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<div id="ftn1" style="mso-element: footnote;">
<p class="MsoFootnoteText"><span style="font-size: x-small;"><a href="#_ftnref1" name="_ftn1" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: "Times New Roman", serif;">[1]</span></span></span></span></a>
G. Wolfe, <i>Miecz i Cytadela</i>, Warszawa 2020: Wydawnictwo MAG, s. 334.</span></p>
</div>
</div>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-41651077702430906542021-02-14T23:01:00.005+01:002021-02-14T23:16:36.706+01:00Odtrutka na rasizm (Flannery O'Connor, „Ocalisz życie, może swoje własne”)
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>O
Flannery O'Connor (1925–1964), wybitnej amerykańskiej autorce
opowiadań i powieści i zarazem głęboko wierzącej katoliczce,
dowiedziałam się w latach późnolicealnych lub wczesnostudenckich
z któregoś ówczesnego czasopisma hipster katolickiego,
prawdopodobnie była to, wówczas znakomita, <span style="font-style: normal;">„Fronda”.
Choć do niedawna nie miałam okazji, żeby przeczytać którekolwiek
z jej dzieł, czytywałam w międzyczasie kolejne teksty o niej i
zafascynowała mnie sama jej osoba.</span></b></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpCsXV25zyZLuEhX8PMzfOCuw60Awz3mQzsFhEiVMrMBBSykxR3g3T-1M5qI5DIk16Y5yKVfqkO6R5NFfKn8Od2wgLzGilqt0aSQQrvkYbpmxTCMWmg3b6-x3Q-O9I9soPC_ixEpjgotQ/s640/2021-02-14-samaporcelana-flannery-o-connor-ocalisz-zycie-pic.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="423" data-original-width="640" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpCsXV25zyZLuEhX8PMzfOCuw60Awz3mQzsFhEiVMrMBBSykxR3g3T-1M5qI5DIk16Y5yKVfqkO6R5NFfKn8Od2wgLzGilqt0aSQQrvkYbpmxTCMWmg3b6-x3Q-O9I9soPC_ixEpjgotQ/w400-h265/2021-02-14-samaporcelana-flannery-o-connor-ocalisz-zycie-pic.png" width="400" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: x-small;"><span style="font-style: normal;">Urzekł mnie </span></span><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: x-small;"><span style="font-style: normal;">rys
abstrakcji </span></span><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: x-small;"><span style="font-style: normal;">w
osobowości O'Connor – na przykład jej zachwyt nad ptakami,
zwłaszcza pawiami.</span></span></td></tr></tbody></table><br />
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Fascynowała
– to mało, przyznam się, że stała się dla mnie trochę wzorem
osobowym. Kochana przez czytelników i doceniana przez krytyków jako
</span><span style="font-style: normal;"><b>znakomita pisarka o
iskrzącej inteligencji</b></span><span style="font-style: normal;">,
niestroniąca od drastycznych i kontrowersyjnych tematów, bezlitosna
w obnażaniu prawdy o ludziach – uwielbiam </span><span style="font-style: normal;"><b>znajdować
takie persony i dowiadywać się, że łączyli to z silną wiarą</b></span><span style="font-style: normal;">,
i zawsze, a we wczesnej młodości szczególnie, trochę chciałam
sama dążyć do stania się kimś takim. </span></span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<h2 align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">DLACZEGO
FLANNERY O'CONNOR JEST WSPANIAŁA</span></span></span></h2>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Dodatkowo
urzekł mnie </span></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>rys
abstrakcji </b></span></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">w
osobowości O'Connor – na przykład jej zachwyt nad ptakami,
zwłaszcza pawiami, czy też to, że w dzieciństwie </span></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">została
opisana w prasie lokalnej, bo</span></span></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>
udało jej się nauczyć swoją kurę chodzić do tyłu</b></span></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">.
I wreszcie to, że jej religijna żarliwość nie stała na
przeszkodzie wolnemu stylowi bycia, w tym uczestnictwu w barowym
życiu bohemy, dyskusjom na „krawędziowe” tematy i udzielaniu
rozmówcom „krawędziowych” ripost – choćby </span></span></span><a href="https://www.americamagazine.org/faith/2010/06/02/flannery-oconnor-and-walter-ciszek-eucharist"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>słynny
bon mot</i></span></span></a><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
„Jeśli to tylko symbol, do diabła z tym” rzucone drżącym
głosem w rozmowie z mniej wierzącą pisarką na temat Najświętszego
Sakramentu. </span></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Do
tego wszystkiego Flannery, moim zdaniem, </span><span style="font-style: normal;"><b>bardzo
ładnie wyglądała</b></span>.</span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Te
wszystkie cechy sprawiały, że w młodości nieraz marzyłam, by też
stać się taką przenikliwą, uduchowioną intelektualistką, która
przyjaźni się z wielkimi ludźmi epoki (znała się m. in. z
Mertonem i Chestertonem) a </span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">podczas
barowych dyskusji rzuca, w dobrej wierze i w dobrym celu, </span></span><span style="font-style: normal;"><b>uwagami
mocniejszymi, niż jej liberalni znajomi.</b></span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<h2 align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">WRAŻENIA
Z LEKTURY OPOWIADAŃ</span></span></span></h2>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Takoż
i wzięłam się w końcu za czytanie jej prozy, a konkretnie za
kompletny zbiór jej opowiadań wydany pod tytułem </span><i><b>Ocalisz
życie, może swoje własne</b></i><span style="font-style: normal;">.
Są znakomite, ale z drugiej strony, żyjąc przez lata legendą
autorki, teraz, po lekturze i odświeżonym researchu na jej temat,
</span><span style="font-style: normal;"><b>odczułam, jak to jest,
gdy legenda zderza się z rzeczywistością.</b></span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<h2 align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">WĄTKI
RELIGIJNE – RADOŚĆ Z EGZOTYKI</span></span></span></h2>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">W
istocie, tematyki religijnej jest w tych opowiadaniach sporo, choć
jest to zrobione w najuczciwszy z możliwych sposobów. Jestem pewna
– i odzew czytelniczy to potwierdza – że </span><span style="font-style: normal;"><b>te
teksty z jednakowym zainteresowaniem przeczyta zarówno osoba
religijna, jak i niewierząca.</b></span><span style="font-style: normal;">
</span><span style="font-style: normal;"><b>Wiara występuje tu po
prostu jako jeden z tematów</b></span><span style="font-style: normal;">
– nieraz bardzo ważny dla bohaterów i niekiedy pchająca ich do
bardzo dramatycznych działań, jak w przypadku małego, wychowanego
w ateizmie Bevela we wstrząsającym opowiadaniu </span><i>Rzeka</i><span style="font-style: normal;">,
czy tytułowego bohatera, entuzjasty tatuaży, w pełnych emocji
</span><i>Plecach Parkera</i><span style="font-style: normal;">. </span></span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Jest
to jednak zrobione </span><span style="font-style: normal;"><b>bez
popadania w niszowość </b></span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">–
osoba nieznająca teologicznych detali nie będzie miała wrażenia,
że te teksty traktują o rzeczach dla niej nieinteresujących.</span></span><span style="font-style: normal;">
Co więcej, uważam, że motywowane wiarą osobliwe decyzje czy
przemyślenia bohaterów mogą, szczególnie właśnie dla odbiorców
niewierzących, mieć </span><span style="font-style: normal;"><b>posmak
ciekawej egzotyki</b></span><span style="font-style: normal;">. Muszę
przy tym przyznać, że we mnie, jako osobie wierzącej, te wątki
religijne wprawdzie wzbudziły właśnie zaciekawienie i poruszenie,
jednak nie było w tym zachwytu czy duchowej łączności z
odczuciami bohaterów; </span><span style="font-style: normal;"><b>nie
znalazłam tam odbicia własnej wiary</b></span><span style="font-style: normal;">.
</span></span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Może
to kwestia różnicy epok i sytuacji – we współczesnej Polsce po
Soborze mamy inny krajobraz duchowy, niż w protestanckich Stanach
trzy czwarte wieku temu. </span><span style="font-style: normal;"><b>Najsilniejszym
przeżyciem religijnym odnośnie do Flannery O'Connor i jej
twórczości pozostaje więc dla mnie fakt, że pośród „naszych”
mamy tak wybitną pisarkę</b></span><span style="font-style: normal;">,
która potrafi w tak ciekawy sposób opowiedzieć o swoim
doświadczeniu religijnym w prozie.</span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<h2 align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">ŚMIERĆ
I DRGAWKI PRZEZ SZOK KULTUROWY</span></span></span></h2>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Osobliwe
decyzje, czyny, myśli i reakcje postaci z opowiadań Flannery
O’Connor to kolejna sprawa, która mnie urzekła. </span><span style="font-style: normal;"><b>Autorka
reprezentuje literacki nurt amerykańskiego południowego gotyku</b></span><span style="font-style: normal;">,
którego flagowymi cechami są właśnie osobliwość, groteska,
niestronienie od okrucieństwa, pokazywanie zewnętrznych lub
wewnętrznych ułomności bohaterów oraz ich przerysowanych emocji.
Nie miałam wcześniej świadomie do czynienia z tym nurtem (gdy
czytałam Faulknera, nie wiedziałam, że on też w nim pisze,
zresztą czytany przeze mnie </span><i>Intruz </i><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">jest
chyba mało gotycki</span></span><span style="font-style: normal;">) i
muszę przyznać, że </span><span style="font-style: normal;"><b>poczułam
się w tym emocjonalnym klimacie jak ryba w wodzie.</b></span><span style="font-style: normal;">
</span></span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Takie
</span><span style="font-style: normal;"><b>przesadne (z punktu
widzenia normalsa) reakcje emocjonalne i cielesne na sprawy, które
dla człowieka nieceniącego spraw ducha wydają się błahe</b></span><span style="font-style: normal;">
a dla osoby mocno duchowej – wprost przeciwnie, to coś, o czym
zawsze chciałam czytać i co chętnie włączam we własne próby
fabularne, jeśli już się zdarzają. U Flannery O'Connor takie
skrajne emocje wywołują niekiedy wspomniane już przeżycia
religijne (jak w wypadku nawrócenia Ashbury’ego w opowiadaniu
</span><i>Dreszcz</i><span style="font-style: normal;">), ale
najczęściej – </span><span style="font-style: normal;"><b>szok
kulturowy związany z kwestiami bliskimi amerykańskiemu Południu</b></span><span style="font-style: normal;">
z połowy XX wieku, czyli tarciami między białymi a czarnymi, klasą
posiadającą a tzw. „białą hołotą”, czy też miejscowymi a
imigrantami. </span></span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>W
opowiadaniach dzieją się zatem dantejskie sceny.</b></span><span style="font-style: normal;">
Staruszkowie i gospodynie w średnim wieku dostają ataków lub
umierają na miejscu, bo ktoś, kogo uważali za gorszego od siebie –
osoba o innym kolorze skóry lub imigrant – dostał równe im prawa
lub zachował się niezgodnie z ich oczekiwaniami. Krzepki dziadek
dokonuje morderstwa na krewnym, który ośmielił się identyfikować
z drugą, mezaliansową stroną rodziny. Liberalna nastolatka wpada w
histerię połączoną z atakiem epilepsji, bo nie spodobało jej się
to, co powiedziała kobieta czekająca z nią w kolejce do lekarza.</span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<h2 align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">BOHATEROWIE
FLANNERY I RASA</span></span></span></h2>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>Przeniesienie
przez Flannery O'Connor na zewnątrz tego, co zazwyczaj dzieje się w
psychice człowieka</b></span><span style="font-style: normal;">,
pozwala dokładniej przyjrzeć się pewnym mechanizmom –
szczególnie mocno akcentowanym przez autorkę kwestiom związanym z
dyskryminacją – co może mieć </span><span style="font-style: normal;"><b>korzystny
skutek etyczny dla czytającego</b></span><span style="font-style: normal;">
i, szczególnie w naszych napiętych czasach, działać pojednawczo. </span></span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Osoba,
która rzeczywiście zwykła traktować innych jako gorszych, w
opowiadaniach O'Connor </span><span style="font-style: normal;"><b>zobaczy
swoje emocje na tacy, poddane wiwisekcji eksponującej – co tu dużo
mówić – ich brzydotę</b></span><span style="font-style: normal;">.
Niektórych mogą również przekonać (w moim przypadku było to
przyjemne w odbiorze przekonywanie przekonanej) </span><span style="font-style: normal;"><b>morały
O'Connor na temat równości biednych i bogatych czy czarnych i
białych</b></span><span style="font-style: normal;"> w dostępowaniu
zbawienia, z pierwszeństwem dla tych mniej uprzywilejowanych. Taki
morał najdobitniej przedstawiony został w często cytowanej wizji
pani Turpin w opowiadaniu </span><i>Objawienie</i><span style="font-style: normal;">.</span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Korzyść
moralną i </span><span style="font-style: normal;"><b>zachętę do
budowania pokoju mogą tu znaleźć jednak również ci, którzy z
dyskryminacją walczą</b></span><span style="font-style: normal;">.
Flannery O'Connor w swoich wiwisekcjach uczuć rasistów czy
klasistów jest bowiem bardzo empatyczna i pokazuje, że to wszystko
nie jest takie proste. Zwolennicy szerzenia równości i
sprawiedliwości za pomocą ognia, siarki, cancelu i calloutu mogą
zadumać się np. nad tym, że niektóre podziały siedzą w ludziach
i wspólnotach ludzkich tak głęboko, że </span><span style="font-style: normal;"><b>trudno
je wyrwać drastycznymi metodami bez zrobienia komuś krzywdy</b></span><span style="font-style: normal;">
(przykładem otwierające zbiór opowiadanie </span><i>Pelargonia</i><span style="font-style: normal;">).
O ile to ich jeszcze obchodzi. Bardzo poruszające i wyraźnie
pokazujące tę drugą stronę medalu są również te opowiadania, w
których </span><span style="font-style: normal;"><b>przywiązanie do
dyskryminacyjnej wizji świata wykazują osoby, które są dla innych
bohaterów bardzo drogie</b></span><span style="font-style: normal;">
– np. czyjaś ukochana żona (opowiadanie </span><i>Uchodźca</i><span style="font-style: normal;">,
nawiasem mówiąc zawierające bardzo w tym temacie interesujący
</span><span style="font-style: normal;"><b>wątek polski</b></span><span style="font-style: normal;">)
czy mama (słynne, również z powodu odniesień do filozofii
Teilharda de Chardin, opowiadanie </span><i>Spotkanie</i><span style="font-style: normal;">).</span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<h2 align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">FLANNERY I RASA</span></span></span></h2>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Na
koniec powiem, że przy okazji wspomnianego odświeżonego researchu
o Flannery O'Connor zimnym prysznicem okazało się dla mnie
</span></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>odkrycie,
że, szczególnie we wcześniejszym okresie życia, ona sama również
miała tzw. problemy z rasizmem</b></span></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">.
Oczywiście nie sprzyjała jakiemukolwiek uciskowi, przemocy czy
nierówności wobec czarnoskórych, jednak emocjonalnie czuła się
ponoć nieswojo w związku ze zniesieniem segregacji, za młodu
niechętnie siadała w komunikacji miejskiej obok osób czarnoskórych
a i później, już jako pisarka, miewała okazjonalne opory przed
interakcją towarzyską z nimi (tu można przeczytać <a href="https://www.newyorker.com/magazine/2020/06/22/how-racist-was-flannery-oconnor">bardzo
wielostronny artykuł na ten temat w </a></span></span></span><a href="https://www.newyorker.com/magazine/2020/06/22/how-racist-was-flannery-oconnor"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>New
Yorkerze</i></span></span></a><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">,</span></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>
</i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">a
tu – <a href="https://www.osvnews.com/2020/08/05/should-flannery-oconnor-be-canceled/">mądry
tekst autorstwa siostry ze zgromadzenia paulistek</a>). </span></span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Cóż,
może jest to </span></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>morał
dla katolików, że nigdy nie można odpuszczać – nawet jeśli
jakaś nasza słabość wydaje nam się taka głęboko zakorzeniona</b></span></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">,
i taka swojska i nasza, i wszyscy naokoło to rozumieją, i w ogóle
nie chcemy być tacy świętoszkowaci w każdej dziedzinie, więc
sobie pozwalamy kogoś mniej kochać czy w czymś tam sobie folgować.
Bo może np. później zostaniemy kimś sławnym i jakaś mała
Shee, czy inna siostra Helena, odczują przez nas czasowe zgorszenie.</span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Ale
ogólnie rzecz biorąc, mam szczerą nadzieję, że Flannery O'Connor
jest w niebie (wraz ze zwizualizowanymi przez siebie w </span><i>Objawieniu</i><span style="font-style: normal;">
ludźmi różnych stanów i ras) a czytać ją – zarówno ze
względu na doskonałość literacką, jak i na wspomniane sprawy
moralne – bardzo warto.</span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: x-small;"><b><span style="font-style: normal;">Flannery
O'Connor, </span><i>Ocalisz życie, może swoje własne. Opowiadania
zebrane </i><span style="font-style: normal;">[The Complete Stories],
przeł. M. Skibniewska i M. Kłobukowski, Warszawa MMXIX: Wydawnictwo
W.A.B.</span></b></span></p><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-size: x-small;">Ilustracja:</span></span></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-size: x-small;"><span class="attribution_field hide-sm hide-md"><span> <a href="https://pixabay.com/users/openclipart-vectors-30363/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=2027636">OpenClipart-Vectors</a> z <a href="https://pixabay.com/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=2027636">Pixabay</a></span></span></span></span><b><span style="font-style: normal;"> </span></b></span></span></p>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-82128449924450305342021-01-31T21:30:00.011+01:002021-01-31T21:52:51.365+01:00Restauracja inna niż wszystkie (W. Szostak, „Cudze słowa”)<p style="break-before: page; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b> </b></span></span></p><p style="break-before: page; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>Jak
wielu z nas wie, </b></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i><b>Cudze
słowa</b></i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>
Wita Szostaka to powieści obyczajowa, w której siedmiu bohaterów
(dwie kochanki, przyjaciel z dzieciństwa, ojciec, wykładowca-mentor,
kolega ze studiów i podwładny w pracy) przedstawia siedem różnych
wersji historii życia Benedykta Rysia – w młodości wybitnie się
zapowiadającego studenta filozofii, a następnie </b></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i><b>spiritus
movens </b></i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>niezwykłej
krakowskiej restauracji z kuchnią śródziemnomorską. </b></span></span></p><p style="break-before: page; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>Mnie w
niniejszej notce interesuje obecność w tej książce trzech
funkcji: nieuchwytnego piękna, dobrej fabuły oraz ciekawie
literacko ogranej duchowości chrześcijańskiej. Na koniec
ponarzekam bonusowo na konflikt pokoleń, który trochę z początku
popsuł mi odbiór </b></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i><b>Cudzych
słów</b></i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>.</b></span></span></p><p style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: x-small;"><i> </i></span></p><p style="break-before: page; margin-bottom: 0cm; page-break-before: always;">
</p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgO_w80zsuDswTv0FkkszWrQJaWLjYJUERefNpteVDlY1a1g57GSvPCsdLNKI1diFuAjXbQMyGauAGJx4Nm1ZSHhnPcqZCYWdf8lkdFccOg87F9msNecbHHjFOk5lD-t-2FdmKONOJqz-A/s640/2021-01-24samaporcelana-szostak-cudze-slowa-Image+by+Merry+Christmas+from+Pixabay.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="425" data-original-width="640" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgO_w80zsuDswTv0FkkszWrQJaWLjYJUERefNpteVDlY1a1g57GSvPCsdLNKI1diFuAjXbQMyGauAGJx4Nm1ZSHhnPcqZCYWdf8lkdFccOg87F9msNecbHHjFOk5lD-t-2FdmKONOJqz-A/w400-h265/2021-01-24samaporcelana-szostak-cudze-slowa-Image+by+Merry+Christmas+from+Pixabay.jpg" title="Fabuła w Cudzych słowach jest i wciąga. To wielki atut na tle większości polskiej głównonurtowej literatury najnowszej." width="400" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><p style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: arial;">Fabuła
w <i>Cudzych
słowach</i>
jest i wciąga. To wielki atut
na tle większości polskiej głównonurtowej literatury najnowszej.</span></span></p></td></tr></tbody></table><p style="margin-bottom: 0cm;">
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: x-small;"><i>Notka
zawiera ogólne, lecz sugestywne odniesienia do fabuły </i></span><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: x-small;">Cudzych
słów</span><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: x-small;"><i>,
w tym do zakończenia. Osoby, które obawiają się spoilerów,
zachęcam do lektury mojego tekstu po przeczytaniu książki.</i></span></p>
<h2 style="margin-bottom: 0cm; text-align: left;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b> </b></span></span></h2><h2 style="margin-bottom: 0cm; text-align: left;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>PIĘKNO</b></span></span></h2>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Szukam
tej cechy w każdej książce Wita Szostaka od czasu, gdy
zachłysnęłam się nią w </span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Oberkach
do końca świata</i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">.
<b>Zachwyt wytłumaczyć jest trudno i musicie mi uwierzyć na słowo: w
</b></span></span><b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Cudzych
słowach </i></span></span></b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>on
też jest, a dokładnie w pierwszej części powieści, zanim nie
zaczyna go przyćmiewać kolejna szukana przeze mnie funkcja, czyli
fabuła.</b> W miarę jak autor coraz bardziej zaciekawia czytelnika a to
rozwojem jakiegoś romansu, a to upadkiem czy mrocznym sekretem
któregoś z bohaterów, to subtelne, charakterystyczne dla prozy
Szostaka piękno przestaje być widoczne, ustępując innym bodźcom.
Najwyraźniej dostrzegłam je chyba w początkowej części historii
Józefa, ojca Benedykta, z jej czułością, pokręconą, błądząca
dobrocią i żalem. I może też w historii Jakubka, gdy tę rodzinę
małego Benedykta opisywał, a także dużo później, gdy duży
Jakub przychodzi do „Isoli”.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<h2 style="margin-bottom: 0cm; text-align: left;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>FABUŁA</b></span></span></h2>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Fabuła
w </span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Cudzych
słowach</i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">
jest i wciąga. Wspomniane romanse, upadki, mroczne sekrety, do tego
obraz formacyjnej przeprowadzki, bezwzględnego akademickiego wyścigu
szczurów, marzycielskiego biznesplanu gastronomicznego tudzież
cennych rad rodzica jednego z bohaterów na temat zamążpójścia –
te wszystkie <b>wydarzenia budzą taki stopień plotkarskiej ciekawości,
że książkę trudno odłożyć.</b> <b>To wielki i rzadki atut, jeśli
spojrzymy na </b></span></span><b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Cudze
słowa</i></span></span></b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>
na tle reszty polskiej głównonurtowej literatury najnowszej.</b> Jakiś
czas temu nadrabiałam zaległości w tej dziedzinie i wyrywkowa
lektura wybranych książek Tokarczuk, Karpowicza, Shutego, Vargi czy
Drotkiewicz utwierdziła mnie w przekonaniu, że jeśli jakiś
współczesny polski pisarz aspiruje do pisania poza schematami
powieści gatunkowych, chce powiedzieć coś ważnego, popisać się
kunsztem językowym, to zazwyczaj dzieje się to kosztem przyzwoicie
napisanej fabuły. </span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Cudze
słowa </i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">takie
nie są, co wydaje się potwierdzać hipotezę, że wśród naszych
pisarzy dobrych fabuł mniej boją się – wyszkoleni w popkulturze
– postfantaści. </span></span>
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Dwiema
wisienkami na torcie są <b>dwa cudowne twisty fabularne</b> na końcu
powieści – zaskakujące, misternie spinające wszystkie wątki,
obracające w proch nasze wcześniejsze wyobrażenia na temat
czytanej historii. Te twisty <b>uratowały moje pozytywne mniemanie o
</b></span></span><b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Cudzych
słowach</i></span></span></b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">,
bo przed doczytaniem do końca trochę miejscami kręciłam na tę
książkę nosem – o czym napiszę w końcowej części notki.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="color: black;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Kolejna
sprawa – dialog z duchowością chrześcijańską. Nim się tym
zajmę, wytłumaczę, co, oprócz subiektywnych zapatrywań, każe mi
uważać, że jest to ciekawy temat literacki.</span></span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<h2 style="margin-bottom: 0cm; text-align: left;"><span style="color: black;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>(DYGRESJA:
DLACZEGO WARTO PISAĆ O CHRZEŚCIJAŃSTWIE?)</b></span></span></span></h2>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="color: black;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Sprawa
jest prosta: uważam, że <b>duchowość – a dokładniej sfera Mitu w
sposób, w jaki rozumiał ją np. C.S. Lewis – to ogólnie ważny
temat dla literatury. </b>Wątki chrześcijańskie są zaś w tym temacie
dobrym wyborem dla naszych lokalnych pisarzy – czy to w realizmie,
czy w światotwórstwie – bo dla większości z nas są po prostu
<b>najbardziej dostępne i emocjonalnie najbliższe, nawet jeśli dla
niektórych w sposób negatywny.</b> Duchowości egzotyczne, wyparta
słowiańszczyzna czy </span></span></span><span style="color: black;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>new
age</i></span></span></span><span style="color: black;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">
w większości przypadków mają pod tym względem, moim zdaniem,
dużo mniejszą siłę, nie mówiąc już o racjonalizmie, który w
duchowość jest zazwyczaj z definicji uboższy. </span></span></span>
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="color: black;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">To
w duchowości chrześcijańskiej większość z nas jest zanurzona
(nawet gdy ktoś jej nie podziela), to jej legendarium i imaginarium
znamy i to ono na nas działa – pozytywnie lub nie – a zatem to
na jej podstawie jesteśmy w stanie tworzyć dobry realizm lub
przekonujące fantazje. Na niwie fantastyki myślę, że to jest
właśnie <b>niewypowiedziany morał eseju Sapkowskiego </b></span></span></span><span style="color: #0563c1;"><u><a href="https://sapkowskipl.wordpress.com/2017/03/17/pirog-albo-nie-ma-zlota-w-szarych-gorach/" target="_top"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Piróg,
albo nie ma złota w Szarych Górach</i></span></span></a></u></span><span style="color: black;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">,
z którym pewnie ów autor za nic by się nie zgodził: skoro nie
potrafimy budować dobrych opowieści rodzimowierczych jak Anglosasi,
bo silniej wyparło je u nas chrześcijaństwo, to może<b> spróbujmy,
czy nie będzie nam się ich dobrze budowało właśnie na
chrześcijaństwie?</b> </span></span></span><span style="color: #0563c1;"><u><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"> </span></span></u></span></p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><br /></p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="color: #0563c1;"><u><a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2020/10/radek-rak-basn-o-wezowym-sercu-nagroda-nike-watki-religijne.html" target="_top"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Tegoroczna
Nike wydaje się to potwierdzać</span></span></a></u></span><span style="color: black;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">
w sposób pozytywny a </span></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">niedawna
</span></span><span style="color: #0563c1;"><u><a href="https://www.dwutygodnik.com/artykul/9098-kiyoko-san-robi-blad-w-sokki.html" target="_top"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">krytyka
pod adresem Dukaja</span></span></a></u></span><span style="color: black;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">
w związku z niewłaściwym odwzorowaniem egzotycznej kulturowo i
religijnie bohaterki – w sposób negatywny.</span></span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<h2 style="margin-bottom: 0cm; text-align: left;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>WĄTEK
CHRZEŚCIJAŃSKI: TEOLOGIA CIAŁA</b></span></span></h2>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Wróćmy
do Wita Szostaka i </span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Cudzych
</i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">słów.
W poprzednich książkach tego autora moja spragniona takich właśnie
swojskich duchowych tematów czytelnicza dusza znajdowała ukojenie,
jednak zawsze były to wzmianki bardzo delikatne: a to zachwycający
wątek Meistera Eckharta w </span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Oberkach...</i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">,
a to subtelne, bardzo szczerze brzmiące odniesienia we </span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Wróżeniu
z wnętrzności </i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">(piszę
o nich <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2016/08/kto-to-jest-postfantasta-2-ksiazki.html" target="_top">w
</a></span></span><a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2016/08/kto-to-jest-postfantasta-2-ksiazki.html" target="_top"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><u>tej
notce</u></span></span></a><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">).
<b>W </b></span></span><b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Cudzych
słowach</i></span></span></b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>
mamy mniej takiego subtelnego ducha, a więcej ciała, a konkretnie –
teologii ciała.</b> Otóż: dwoje bohaterów – kolega Benedykta ze
studiów, Szymon, i jego dziewczyna Magdalena – fascynując się za
młodu filozofią personalistyczną i jednocześnie sobą nawzajem,
zaczynają na własnym związku testować moralne wytyczne promowane
przez zwolenników owego nurtu teologii. Zaczyna się między nimi
gra, w której miesza się filozofia, duchowość i erotyka.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>Ten
wątek jest różnie interpretowany przez recenzentów książki.</b>
</span></span><a href="https://przymuzyceoksiazkach.com.pl/2020/11/cudze-slowa-wit-szostak-recenzja/" target="_top"><span style="color: #0563c1;"><u><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Paweł
Cybulski z </span></span></u></span><span style="color: #0563c1;"><u><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Przy
muzyce o książkach</i></span></span></u></span></a><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>
</i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">sprowadza
go do dekonstrukcji przez Szostaka „»filozofii« Jana Pawła II,
która nie wytrzymuje najprostszej konfrontacji z życiem. Zwłaszcza
z życiem ludzi wybitnie myślących, którzy próbowali wcielać
ideały tej myśli w życie”.</span></span><sup><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote1sym" name="sdfootnote1anc"><sup>1</sup></a></span></span></sup><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">
Abstrahując od mojej – odmiennej – oceny teologii ciała i jej
praktyczności, smutne wydaje mi się takie spłaszczenie
wielowymiarowej książki Szostaka do głosu w polityczno-obyczajowej
wojence (w recenzji pojawia się pełna uznania uwaga, że autor
pisze „jakby na przekór zaleceniom ministra Czarnka”</span></span><sup><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote2sym" name="sdfootnote2anc"><sup>2</sup></a></span></span></sup><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">).
Tym bardziej, że wybitność myślenia (i w ogóle wiarygodność
jako bohaterów) Szymona i Magdaleny to sprawa mocno dyskusyjna.
Bliżej mi emocjonalne do </span></span><a href="http://katedra.nast.pl/art.php5?id=8065" target="_top"><span style="color: #0563c1;"><u><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">rozpoznania
Adama Skalskiego z portalu </span></span></u></span><span style="color: #0563c1;"><u><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Katedra</i></span></span></u></span></a><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">,
który dopatruje się w historii Magdaleny i Szymona poważnej
dyskusji ze wspomnianym nurtem teologii.</span></span><sup><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote3sym" name="sdfootnote3anc"><sup>3</sup></a></span></span></sup><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">
Ale generalnie nie całkiem zgadzam się z tym, że teologia ciała
jest w </span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Cudzych
słowach </i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">przywołana
gwoli intelektualnej czy obyczajowej polemiki.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>Moim
zdaniem funkcja tego wątku jest czysto literacka: teologia ciała
jest tu użyta, by w nowy i świeży sposób połączyć dwa mocarne
tematy literackie (i życiowe): wiary religijnej i seksualności.</b> Nie
wiem, na ile subiektywnie, ideowo, jestem zachwycona rozegraniem tego
tematu w </span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Cudzych
słowach </i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">od
pewnego momentu książki. Zastanawiam się nad jego zbytnimi
podobieństwami do obiegowych, jurnych „prawd” na temat
seksualności i związków. Na pewno jednak temat ten jest bardzo
zgrabnie użyty pod względem fabularnym: teologia ciała jest
zarówno świetnym motywem dla zawiązania się wątku romansowego,
jak i dla splecenia owego romansu z głównym wątkiem książki.
Faktem jest też, że <b>finalna sytuacja rodzinno-uczuciowa tej
historii czyni ją w moim subiektywnym odczuciu lepszą</b> również pod
względem ideowym, dopowiada do niej pewien morał. </span></span>
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Podsumowując
– pomimo zastrzeżeń, <b>cieszę się, że ktoś – bardziej czy
mniej subtelnie – wprowadził teologię ciała do literatury.</b> Nie
spotkałam jej dotąd jako tematu literackiego i chętnie
poczytałabym kolejne historie, który ograłyby ten temat – może
w sposób bardziej mi odpowiadający, niż w </span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Cudzych
słowach</i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<h2 style="margin-bottom: 0cm; text-align: left;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>JEDZENIE
I KONFLIKT POKOLEŃ</b></span></span></h2>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Miałam
ponarzekać na <b>tematy pokoleniowe, które w początkowej części
książki trochę zraziły mnie do </b></span></span><b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Cudzych
słów</i></span></span></b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>.</b>
Punkt wyjściowy jest taki: zarówno większość bohaterów, jak i
„autor wewnętrzny” wydają się reprezentować punkt widzenia
tzw. <b>pokolenia X</b> w jego polskim wydaniu. Dotyczy to przede wszystkim
<b>głównego wątku </b></span></span><b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Cudzych
słów</i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">,
dotyczącego restauracji „</span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Isola”</span></span></b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>.</b>
Przez lwią część powieści wokół jadłodajni prowadzonej przez
Benedykta i Weronikę unosi się atmosfera zachwytu: jakie to
wspaniałe, że ta kuchnia śródziemnomorska, i jak cudownie, że to
takie miejsce inne niż wszystkie, w dodatku ciągle ewoluuje, a to
wycofują stałą kartę dań i każdego dnia jest coś innego, a to
zapraszają gości do gotowania... A ten restaurator jaki
charyzmatyczny, a to się dosiądzie i uraczy historią z życia, a
to zgromi za chęć polania pilawu keczupem... A jak wspaniale, że
ta </span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">„Isola”</span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">
to coś więcej, niż zwykły biznes: pracownicy są powoływani jak
apostołowie i codziennie biesiadują do późna jak rodzina, tacy są
zżyci, no i w ogóle bycie tam to bardziej duchowe misterium, niż
zwykłe przyjście na posiłek...</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>Ten
balonik zostaje pięknie przekłuty w finale powieści, jednak przez
większość jej trwania czytelnik musi z tą wizją żyć</b> i znosić
kolejne mistyczne zachwyty nad knajpką „inną niż wszystkie”.</span></span><sup><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote4sym" name="sdfootnote4anc"><sup>4</sup></a></span></span></sup><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">
I to jest pewnie bardzo OK, jeśli ktoś taką wizję choć trochę
kupuje. Jest to prawdopodobne w przypadku czytelników, którym –
podobnie jak większości bohaterów </span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Cudzych
słów</i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">
– blisko jest mentalnie do pokolenia X. Wizja roztaczana w </span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Cudzych
słowach </i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">może
spodobać się np. osobie, która doświadczyła zachłyśnięcia się
możliwością podróży i dostępnością egzotycznych kuchni po
epoce PRL, czy też nowego, kapitalistycznego podejścia do biznesu,
gdzie praca staje się „czymś więcej”, misją i wizją,
wartością samą w sobie, a w walce o klienta – również tego
gastronomicznego – pojawiają się coraz to nowe, rewolucyjne
pomysły. </span></span></p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"> </span></span></p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>Taka osoba, jeśli dodatkowo wychowana była przed epoką
powszechnej promocji higieny emocjonalnej i asertywności, może
łatwiej zachwycić się</b> charyzmatycznym bohaterem, który w imię
sobie tylko znanej agendy ingeruje w życie erotyczne przyjaciół a
biznes prowadzi tak, jakby był nie usługodawcą, a karzącym
prorokiem, choć żadnej moralnej prawdy w zamian od tego proroka nie
uświadczymy.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Mnie,
jako że bardziej identyfikuję się z <b>pokoleniem Y</b> (w powieści
reprezentowanym przez Weronikę), <b>ta wizja od początku wydała się
podejrzana.</b> Co więcej, w trakcie czytania martwiłam się, że autor
„to wszystko tak na serio” i gdyby nie zakończenie, chyba trochę
bym się do niego zraziła. Zachwyty nad pilawem, jagnięciną itp.
przywodziły mi na myśl motywacyjne historyjki o rzucaniu korpo i
przeprowadzce do cudownej Prowansji. „Niesamowite” pomysły
wdrażane w </span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">„Isoli”</span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">
kojarzyły mi się nie tyle z literacką transgresją, co z jak
najbardziej mającymi miejsce w </span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>realu</i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">
zabiegami restauratorów, by przyciągać klientów coraz to
większymi nowościami. Nieformalna atmosfera, elastyczne menu,
zapraszanie gości do przygotowywania potraw czy osób wykluczonych
do współpracy to przecież wszystko pomysły z życia wzięte. <b>Sam
przywołany przeze mnie wcześniej cytat dotyczący „</b></span></span><b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Isoli”</span></span></span></b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>
niebezpiecznie kojarzy się ze sloganem</b> „restauracja inna niż
wszystkie”, którym często bywa określana pewna <a href="https://slaskie.naszemiasto.pl/mcdonalds-restauracja-tylko-z-nazwy/ar/c11-196743">restauracja
bynajmniej nie włoska, a amerykańska</a>. </span></span></p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"> </span></span></p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Nie zachwyciła mnie też
wizja „powoływania” pracowników czy przyjacielskiego ucztowania
obsługi noc w noc – wolę transparentną rekrutację,
przewidywalne godziny pracy i oddzielenie aktywności zawodowej od
prywatnej. Jeśli natomiast chodzi o postać Benedykta i jego
oddziaływanie na otoczenie, to osoba, której nieobca jest
podstawowa wiedza o zdrowiu psychicznym (a to chyba częściej i
wcześniej zdarza się u „igreków”, niż u wcześniejszych
pokoleń), nie da się zwieść zachwytom roztaczanym przez większość
akcji powieści i dość szybko dostrzeże w nim manipulatorskiego,
nieodpowiedzialnego partnera raniącego bliskich, toksycznego szefa i
złego usługodawcę (ten keczup szczerze mnie zdenerwował).</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>ZAKOŃCZENIE
JEST SUPER</b></span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Ale
tak jak powiedziałam, zakończenie jest cudowne i <b>naprawia ten
pokoleniowy niedostatek, akcentując przy tym atuty powieści</b>, których
subiektywne wyliczenie zawarłam w poprzedniej części notki. A przy
okazji oddaje głos rozsądnej, „igrekowej” Weronice, z czego po
kibicowsku się cieszę. </span></span>
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>Wit
Szostak, </b></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i><b>Cudze
słowa</b></i></span></span><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>,
Warszawa 2000: Powergraph. <br /></b></span></span></p><p style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: x-small;"><span face="Arial, sans-serif">Ilustracja: </span><span face="Arial, sans-serif"><span lang="en-US"></span></span><span face="Arial, sans-serif"><b>🎄</b></span><span face="Arial, sans-serif"><span lang="en-US"><a href="https://pixabay.com/users/alexas_fotos-686414/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=649510" target="_blank">MerryChristmas</a></span></span><span face="Arial, sans-serif">🎄</span><span face="Arial, sans-serif"><span lang="en-US"> z <a href="https://pixabay.com/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=649510" target="_blank">Pixabay</a></span></span></span></p><p style="margin-bottom: 0cm;"><b><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: x-small;">Przypisy: </span></b><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span lang="en-US"></span></span></span></p><span face="Arial, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b> </b></span></span>
<div id="sdfootnote1">
<p class="sdfootnote"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: x-small;"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote1anc" name="sdfootnote1sym">1</a><a href="https://przymuzyceoksiazkach.com.pl/2020/11/cudze-slowa-wit-szostak-recenzja/" target="_top"> https://przymuzyceoksiazkach.com.pl/2020/11/cudze-slowa-wit-szostak-recenzja/</a></span></span></p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: x-small;">
</span></span></div><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: x-small;">
</span></span><div id="sdfootnote2">
<p class="sdfootnote"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: x-small;"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote2anc" name="sdfootnote2sym">2</a> Tamże.</span></span></p>
</div><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: x-small;">
</span></span><div id="sdfootnote3">
<p class="sdfootnote"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: x-small;"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote3anc" name="sdfootnote3sym">3</a><a href="http://katedra.nast.pl/art.php5?id=8065" target="_top"> http://katedra.nast.pl/art.php5?id=8065</a></span></span></p>
</div><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: x-small;">
</span></span><div id="sdfootnote4"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: x-small;">
</span></span><p style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: x-small;"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote4anc" name="sdfootnote4sym">4</a>
W. Szostak, <i>Cudze słowa</i>, Warszawa 2020: Powergraph, s. 265.</span></span></p>
</div>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-1869564886027829492020-11-07T19:47:00.006+01:002021-12-13T10:40:29.196+01:00Romans dla nikogo (Stanisław Lem, „Powrót z gwiazd”)<p></p><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><b>Zawsze
chciałam przeczytać <i>Powrót z gwiazd </i>Lema ze względu na
wątek romantyczny. Gdy w końcu to nastąpiło, trochę mnie ów
wątek rozczarował, współcześnie jest lekko niestrawny. Nie
zawiodły mnie natomiast Lemowskie obserwacje obyczajowe i
futurologia.</b></span></span></p><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><b> </b></span></span></p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRebi7SWTk7G52bR-ItHrxRlApYalce9h-KesunmrMk7Zn3yw1tDy80nB0Noo47ZFmrfecBGKP1wlh-2LZxh_g0BubeGfXvT6VkK7ME-7NZkPJOU3jftytOtt8COCvs3S2KBKijuGOD7A/s640/2020-10-21-lem-powrot-z-gwiazd3.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="439" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRebi7SWTk7G52bR-ItHrxRlApYalce9h-KesunmrMk7Zn3yw1tDy80nB0Noo47ZFmrfecBGKP1wlh-2LZxh_g0BubeGfXvT6VkK7ME-7NZkPJOU3jftytOtt8COCvs3S2KBKijuGOD7A/s320/2020-10-21-lem-powrot-z-gwiazd3.png" /></a></span></span></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><br /><span style="font-size: x-small;">Nie dziwi mnie, że Lem nie przewidział LGBT, ale mógł
przewidzieć, że rozpasani ludzie przyszłości będą np. chcieli niekiedy
spędzać czas inaczej, niż ich partnerzy</span>.</span></span></td></tr></tbody></table><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></span><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">Ten blog to istne
cmentarzysko zawiedzionych oczekiwań czytelniczych. Jak być może
wiecie<a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote1sym" name="sdfootnote1anc"><sup>1</sup></a>,
jedną z rzeczy, które swego czasu <b>najbardziej lubiłam i których
usilnie szukałam w prozie Stanisława Lema</b>, są – dość skąpo
w tych książkach rozsiane – <b>wątki romantyczno-miłosne</b>,
dosłowne lub wyinterpretowane. Moją pierwszą lemowską fascynacją
był <i>Solaris</i><span style="font-style: normal;">, później
nadinterpretowałam sobie </span><i>Fiasko</i><span style="font-style: normal;">,
bo mi się kojarzyło romansowo, z zapałem chłonęłam też tło
uczuciowo-obyczajowe </span><i>Cyberiady</i><span style="font-style: normal;">.
Od dawna wiedziałam, że </span><span style="font-style: normal;"><b>prawdziwą
perłą w koronie, jeśli chodzi o miłosnego Lema, jest jednak
</b></span><i><b>Powrót z gwiazd</b></i><span style="font-style: normal;">.
Niedawno w końcu nadarzyła się okazja i książkę przeczytałam.
No i – po raz kolejny </span><span style="font-style: normal;"><b>nie
znalazłam tego, czego szukałam</b></span><span style="font-style: normal;">,
znalazłam natomiast inne rzeczy.</span></span></span>
</p><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></span>
</p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><h4 align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">Z
GWIAZD W DAMSKIE RAMIONA</span></span></h4><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-style: normal;">Uściślając
– nie znalazłam w tej książce romantycznych wrażeń, które
spodziewałam się przeżyć, bo wątki romansowe tam oczywiście są.
</span><i><b>Powrót z gwiazd </b></i><span style="font-style: normal;"><b>to
generalnie książka obyczajowa: </b></span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">główny
bohater, Hal Bregg, </span></span><span style="font-style: normal;"><b>wraca
z dalekiej i niebezpiecznej ekspedycji kosmicznej</b></span><span style="font-style: normal;">,
podczas której, wskutek paradoksu czasowego, dla załogi minęło
niewiele czasu, gdy tymczasem na Ziemi upłynęło ponad sto lat.
Bregg trafia więc do świata, w którym pod jego nieobecność
nastąpiły </span><span style="font-style: normal;"><b>ogromne zmiany
techniczne i kulturowe</b></span><span style="font-style: normal;">.
Wraz z czytelnikiem poznaje codzienność życia w futurystycznej
rzeczywistości oraz próbuje nadrobić relacje międzyludzkie. A że
jego krewni i przyjaciele już dawno nie żyją, to – jak mówi mu
pewien sędziwy doktor – któż mu pozostał, jak nie kobiety?</span></span></span></p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></span>
</p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><h4 align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">MĘSKIE
EMOCJE</span></span></h4><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-style: normal;">Mamy
zatem szereg (niezłożony z przesadnie wielu elementów) perypetii,
jakie spotykają Bregga na drodze do znalezienia osoby, z którą
będzie mógł się zrozumieć, założyć wspólne ognisko domowe, i
w której ramionach będzie mógł znaleźć odrobinę ciepła. Są
tu </span><span style="font-style: normal;"><b>obrazki typowo
obyczajowe – smakowicie okraszone futurologicznymi wizjami</b></span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">
rozwoju owej ludzkiej obyczajowości,</span></span><span style="font-style: normal;">
uczuciowości, czy instytucji związku i małżeństwa – są też
(słownie) dwie sceny miłosne oraz dużo liczniejsze </span><span style="font-style: normal;"><b>obrazy
męskiej emocjonalności</b></span><span style="font-style: normal;">
i kierujących męskim bohaterem związkowych motywacji.</span></span></span></p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></span>
</p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-style: normal;">No
i tak, gdy za młodu rozpoczynałam swój quest w poszukiwaniu
romantyzmu u Lema, pewnie w pierwszej kolejności zaciekawiłby i
ujął mnie ten ostatni wątek. I trzeba przyznać, że </span><span style="font-style: normal;"><b>rozterki
Bregga, jego zagubienie, całkiem rozsądne pragnienia </b></span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">i
wysiłki na rzecz ich sublimacji, a chwilami też niemalże uczuciowy
szał</span></span><span style="font-style: normal;"><b> </b></span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">–
są przedstawione w sposób sugestywny</span></span><span style="font-style: normal;">,
a z drugiej strony przyjemnie subtelny. To wszystko </span><span style="font-style: normal;"><b>działa
na czytelnicze emocje</b></span><span style="font-style: normal;">, a
dla niektórych czytelniczek spośród tych, którym zdarza się
durzyć w bohaterach literackich, intelektualizujący gwiezdny
twardziel z sercem na wierzchu i (lekko się tylko niekiedy
naddającymi) zasadami może jawić się wręcz jako „chłopak do
zakochania”.</span></span></span></p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></span>
</p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><h4 align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">CZARNA
POLEWKA W WERSJI HIGH TECH</span></span></h4><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-style: normal;">Powyższe
nastawienie jest mi dobrze znane, ale sama jako czytelniczka
absolutnie nie jestem na tym etapie. </span><span style="font-style: normal;"><b>Na
wątki romantyczne w </b></span><i><b>Powrocie z gwiazd </b></i><span style="font-style: normal;"><b>patrzyłam
więc z zainteresowaniem, ale</b></span><span style="font-style: normal;">
</span><span style="font-style: normal;"><b>nie tyle emocjami, co
obyczajami i wartościami.</b></span><span style="font-style: normal;">
</span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">W
kwestii obyczajów</span></span><span style="font-style: normal;"><b>
</b></span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">na
pewno zajmujący jest wspomniany rys futurologiczny.</span></span><span style="font-style: normal;">
Przykładem jest słynna, jesli chodzi o tę książkę, koncepcja
</span><span style="font-style: normal;"><b>betryzacji</b></span><span style="font-style: normal;">
– rodzaju antyprzemocowej emocjonalnej kastracji ludzkości –
która znacznie wpływa też na relacje międzypłciowe. Inny
przykład to błyskotliwy i bardzo zabawny motyw </span><span style="font-style: normal;"><b>brytu
– biotechnologicznej czarnej polewki</b></span><span style="font-style: normal;">
podawanej przez kobiety absztyfikantom, których chciały trzymać na
dystans.</span></span></span></p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></span>
</p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><h4 align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">ROMANS
NIESTRAWNY DLA NIKOGO
</span></span></h4><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-style: normal;">Co
do </span><span style="font-style: normal;"><b>sfery wartości
związanej z relacjami miłosnymi</b></span><span style="font-style: normal;">,
poczułam się podczas lektury </span><i>Powrotu z gwiazd </i><span style="font-style: normal;">zagubiona
i wyobcowana – i zastanawiam się, czy którykolwiek ze
współczesnych czytelników się tak nie czuje. </span><span style="font-style: normal;"><b>Lemowska
wizja miłości i małżeństwa w przyszłości</b></span><span style="font-style: normal;">
nie wydaje się bowiem, przynajmniej na dzisiejszy stan literatury,
ani szczególnie odkrywcza, ani futurologicznie trafiona, ani –
atrakcyjna. </span></span></span>
</p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></span>
</p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-style: normal;">Z
jednej strony mamy tu, dość stereotypowo, </span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">spore
</span></span><span style="font-style: normal;"><b>rozluźnienie
obyczajów, ludyczne nastawienie </b></span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">i
brak wzmianek o religijnej czy innej „uwznioślającej”
nadbudowie miłości i małżeństwa. Z drugiej strony jest to wizja
w dużej mierze </span></span><span style="font-style: normal;"><b>mieszczańska
i konserwatywna.</b></span><span style="font-style: normal;">
Bohaterowie grzecznie drepczą do futurystycznych urzędasów, by
legalizować swoje luźne i krótkotrwałe związki, a w miejscach
publicznych, np. przybytkach rozrywki, pojawiają się karnie w
heteroseksualnych parach. </span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">Nie
dziwi mnie tu bynajmniej, że </span></span><span style="font-style: normal;"><b>Lem
w latach 60-tych nie przewidział ekspansji kultury LGBT</b></span><span style="font-style: normal;">
czy poliamorii, bo kto to mógł przewidzieć. Ciekawi mnie jednak,
że nie przyszło mu do głowy, że rozpasani ludzie przyszłości
mogą np. chcieć spędzać wolny czas w inny sposób i w innych
miejscach, niż ich partnerzy. Podsumowując wszystko powyższe –
nie wiem, czy </span><span style="font-style: normal;"><b>ktokolwiek z
nas współczesnych, niezależnie od poglądów, chciałby żyć w
czymś takim. </b></span></span></span>
</p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></span>
</p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><h4 align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">BOHATER
WIERNY, LECZ NARWANY</span></span></h4><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-style: normal;">Ta
</span><span style="font-style: normal;"><b>etyczna ambiwalentność</b></span><span style="font-style: normal;">
tyczy się też – mimo innych wspomnianych pozytywnych emocji,
które może wzbudzać protagonista </span><i>Powrotu z gwiazd</i><span style="font-style: normal;">
– </span><span style="font-style: normal;"><b>podejścia Bregga do
miłości i związków.</b></span><span style="font-style: normal;">
Osoby lubiące obyczajowość chrześcijańską i/lub zachowawczo
romantyczne mogą być jeszcze ewentualnie mile zaskoczone
pragnieniem Bregga, by wejść w </span><span style="font-style: normal;"><b>związek,
który – wbrew trendom na nowej Ziemi – przetrwa całe życie.</b></span><span style="font-style: normal;">
Z drugiej jednak strony nie tylko czytelnicy lewicowi mogą być
współcześnie lekko etycznie zszokowani </span><span style="font-style: normal;"><b>dość
maczystowskim niekiedy poczynaniem sobie bohatera</b></span><span style="font-style: normal;">
z płcią przeciwną (niechęć połączona z pożądaniem wobec Aen;
niejednoznacznie konsensualny początek znajomości z Eri), czy też
gwałtownością jego miłosnych afektów. Niezależnie od
światopoglądu, obecnie jesteśmy chyba bardziej zbetryzowani, niż
protagonista </span><i>Powrotu z gwiazd</i><span style="font-style: normal;">
i </span><span style="font-style: normal;"><b>z jego działaniami
często trudno się identyfikować</b></span><span style="font-style: normal;">
a niekiedy mogą one nawet budzić sprzeciw. </span></span></span>
</p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></span>
</p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><h4 align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">NIEZNANE
PROROCTWO LEMA!</span></span></h4><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-style: normal;">Tak
to u mnie wygląda. </span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">Nie
powzruszałam się tyle, ile chciałam, niestety. Na szczęście
jednak</span></span><span style="font-style: normal;"><b> lektura była
przyjemna z innych powodów. Głównie dzięki wspomnianej
futurologii:</b></span><span style="font-style: normal;"> nie tylko
wizja przyszłej obyczajowości, ale i techniki, mody, architektury
czy struktury społecznej, choć nie zawsze trafiona, została przez
Lema w </span><i>Powrocie z gwiazd </i><span style="font-style: normal;">oddana
ciekawie. </span><span style="font-style: normal;"><b>Działa to
wszystko na</b></span><span style="font-style: normal;"> </span><span style="font-style: normal;"><b>wyobraźnię
wizualną</b></span><span style="font-style: normal;"> (jakież
psychodeliczne wizje on tam niekiedy roztacza – uczta dla
wewnętrznych oczu!), </span><span style="font-style: normal;"><b>daje
do myślenia</b></span><span style="font-style: normal;"> (również w
tych miejscach, gdzie autor się pomylił – można dywagować,
gdzie się podziały te wszystkie bogactwa, blichtr i powszechne
bezpieczeństwo, które nam, ludziom przyszłości, miało przyjść
w udziale?) a w kilku miejscach jednak </span><span style="font-style: normal;"><b>zaskakuje
trafnością</b></span><span style="font-style: normal;">. Bo </span><span style="font-style: normal;"><b>Lem
przewidział w tej książce nie tylko ten nieszczęsny opton</b></span><span style="font-style: normal;">,
który wszyscy tak wałkują, ale na przykład również to:</span></span></span></p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></span>
</p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="break-before: auto; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.98cm; margin-right: 1.01cm; page-break-before: auto;">
<span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-style: normal;">Podała mi wysoki
stożek z rurką, mienił się jak rubin, ale był miękki, jakbym
dotykał mszystej skórki owocu. (...) <a href="https://www.youtube.com/watch?v=aKyMyKrmQfk" target="_blank">Płyn
miał smak nieznanych, świeżych owoców, z malutkimi grudkami,
które niespodziewanie i zabawnie rozpryskiwały się na języku</a>.<a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote2sym" name="sdfootnote2anc"><sup>2</sup></a></span></span></span></p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></span>
</p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">I co,
spodziewaliście się czegoś takiego, hipsterzy?</span></span></p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></span>
</p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">---</span></span></p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><b><span style="font-style: normal;">Stanisław
Lem, </span><i>Powrót z gwiazd</i><span style="font-style: normal;">,
Warszawa 2008: Biblioteka Gazety Wyborczej.</span></b></span></span></p><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><b><span style="font-style: normal;"> </span></b></span></span></p><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: arial;">Obrazek: zmodyfikowana
przez autorkę ilustracja <a href="https://pixabay.com/users/clker-free-vector-images-3736/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=34377">Clker-Free-Vector-Images</a>
z <a href="https://pixabay.com/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=34377">Pixabay</a> </span></span></p><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><div id="sdfootnote1">
<p style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: arial;"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote1anc" name="sdfootnote1sym">1</a> Jeśli
np. czytaliście <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2015/09/mezczyzni-sa-z-kwinty-kobiety-z-ziemi.html" target="_blank">notkę
o „Fiasku”</a> lub słuchaliście naszych paneli lemowskich na
tegorocznym festiwalu Cytadela (dostępne <a href="https://www.facebook.com/watch/live/?v=3833080983374685&ref=watch_permalink" target="_blank">tutaj</a>
i <a href="https://www.facebook.com/watch/live/?v=342359466912659&ref=watch_permalink" target="_blank">tutaj</a>).</span></span></p>
</div><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><div id="sdfootnote2"><span style="font-size: x-small;">
</span><p style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: arial;"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote2anc" name="sdfootnote2sym">2</a><span style="font-style: normal;">
S. Lem, </span><i>Powrót z gwiazd</i><span style="font-style: normal;">,
Warszawa 2008: Biblioteka Gazety Wyborczej, s. 93. Dziękuję Ziucie
za powiązanie tego fragmentu powieści i piosenki!</span></span></span></p>
</div><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;">
</span></span>Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-19767523413751009812020-10-19T00:41:00.008+02:002021-12-13T10:40:49.317+01:00 Czas śmiania, czas narzekania (Henry Kuttner, „Próżny robot”)<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"> <span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;"><b>Czasami
nachodzi nas ochota, by poczytać coś lekkiego, pobudzającego do
śmiechu, poprawiającego nastrój. Za taką właśnie literaturę
uchodzą wśród utworów science fiction opowiadania Henry’ego
Kuttnera, w tym te zgromadzone w antologii „Próżny robot”. Ale
bywa tak, że zamierzone na początku wytchnienie i zabawa obraca się
w trakcie lektury w coś innego i nieoczekiwanego.</b></span></span></p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtx3S2FDxzXJv4eDy8JpOZJPRaMpWrM66zHTUS07keIve10o-F5VIGbxQ4kC7F8ARCMS7eTJoS4E1qA4RrTxrt4gpmWNXmQOH0dyOiEuxYCMLs3I4vozZiqRaj8R3hKAYr7d_bRZ-YdIM/s860/2020-10-04-kuttner-w%25C3%25B3da-i-robot.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="860" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtx3S2FDxzXJv4eDy8JpOZJPRaMpWrM66zHTUS07keIve10o-F5VIGbxQ4kC7F8ARCMS7eTJoS4E1qA4RrTxrt4gpmWNXmQOH0dyOiEuxYCMLs3I4vozZiqRaj8R3hKAYr7d_bRZ-YdIM/s320/2020-10-04-kuttner-w%25C3%25B3da-i-robot.png" width="320" /></a></td></tr><tr align="center"><td class="tr-caption"><span style="font-family: arial; font-size: xx-small;"><span face="Calibri, sans-serif">Dowcipy alkoholowe śmieszą różnie w zależności od wieku. </span></span><span style="font-family: arial; font-size: xx-small;"><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif">Ogółem<br /> jednak opowiadania Kuttnera mnie</span></span><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif"> </span><span face="Calibri, sans-serif">ubawiły
i rozerwały, choć nie<br />obyło się bez neurotycznej rozkminy.</span></span></span></span></td></tr></tbody></table></span><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">Na
początek mała retrospekcja. Kilka lat temu, mając akurat w
czytaniu wstrząsającą „Drogę” Cormaca McCarthy’ego,
obejrzałam w ramach wytchnienia po pracy kreskówkę pt. „WALL-E”.
Oglądałam późno wieczorem, lekko przysypiając, i ta moja
dekoncentracja, w połączeniu ze świeżymi wrażeniami z „Drogi”,
sprawiły, że urocza historyjka dla dzieci opowiadająca o
robociku-śmieciarzu, jego ekologicznej misji i miłości do
robociczki o imieniu EWA wydała mi się jakimś straszliwym postapo.
Patrzyłam na obrazy hałd śmieci pokrywających Ziemię i miast
zamierzonej przez twórców koncentracji na przygodach robotów i
ekologicznym przesłaniu odczuwałam przerażenie tymi – jak mi się
to jawiło w związku z lekturą McCarthy’ego – obrazami
umierającego świata, po którym bezładnie i beznadziejnie kręcą
się dwie żałosne istoty. Cóż, <b>popkultura nie zawsze potrafi
być eliotowskim obiektywnym korelatem i czasem efekt, który dane
dzieło ma wywrzeć na na czytelniku</b> – rozbawienie, przestrach,
moralna perswazja – z różnych powodów <b>spektakularnie się
wykrzacza.</b></span></span></p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><h4 align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">KUTTNER
– SZTANDAROWY FANTASTYCZNY HUMORYSTA</span></span></h4><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">Trochę,
ale tylko trochę, miałam tak ze <b>zbiorem opowiadań Henry’ego
Kuttnera „Próżny robot”</b>, wydanym przez Solaris w 2011 r.
<span style="font-weight: normal;">Kuttnera kojarzyłam zawsze jako
</span><b>twórcę humorystycznego</b>: kilku bliskich jest fanami
jego komizmu, pojawił się też jako sztandarowy przykład w
dyskusji poznańskiego Koła „Noosfera” na temat zabawnych wątków
w fantastyce. Te rekomendacje zachęciły mnie, by kiedyś sięgnąć
po tego autora i kiedy kilka miesięcy temu, przygotowując się do
ważnego egzaminu, <b>dostałam radę, by „poczytać coś wesołego”</b>
dla odstresowania się, stwierdziłam, że to właściwy moment. Czy
efekt został osiągnięty? W ostatecznym rozrachunku tak, ale
<b>okazało się to bardziej skomplikowane, niż myślałam.</b></span></span></p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">Gwoli wprowadzenia technicznego: antologia
opowiadań Kuttnera skompilowana przez Solaris składa się z <b>trzech
części</b><span style="font-weight: normal;">. Sekcja</span><b>
„Roboty i podróże w czasie”</b> zawiera trzy teksty, które
łączy temat ingerencji kosmitów w życie mieszkańców Ziemi –
bądź to za pomocą pozostawionych przedmiotów, bądź to poprzez
bezpośrednie działania – i niesamowitych skutków tychże
ingerencji. Cykl <b>„Galloway Gallegher”</b> to opowiadania o
konstruktorze-alkoholiku, który w stanie upojenia wpada na genialne
pomysły wynalazcze. I wreszcie <b>„Hogbenowie”</b> to zbiór
historii o rodzinie mutantów posiadającej nadludzkie umiejętności
z pogranicza magii i technologii, a przy tym żyjącej sobie gdzieś
na głuchej prowincji w Stanach Zjednoczonych i całkiem nieźle
wtapiającej się w tamtejszą zaściankową społeczność.</span></span></p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><h4 align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">KOSMICI
BARDZIEJ STRASZNI, NIŻ ŚMIESZNI</span></span></h4><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">Zaczęłam
czytać „Próżnego robota” zgodnie z kolejnością, od <b>opowiadań
o robotach i podróżach w czasie</b>. Faktycznie, nieźle mnie
wciągnęły i sprawiły, że skutecznie oderwałam się od myśli o
czekającym mnie stresie. Wszystkie teksty mają zaskakujące fabuły,
dużo się w nich dzieje a brzytwa Lema ślizga się po nich bez
najmniejszego draśnięcia – zarówno tajemniczy artefakt
znaleziony przez dzieci w pierwszym opowiadaniu, radio, które
okazuje się być czymś więcej niż radiem w opowiadaniu drugim,
jak i przybycie obcych w finalnym tekście, to doskonałe <b>przykłady
na to, jak warto używać motywów fantastycznych, by czytelnika
zadziwić, przestraszyć i wybić z rutyny</b> w stopniu
nieosiągalnym za pomocą sztafażu realistycznego. </span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">Było
zatem <b>ciekawie – tylko pytanie, czy aż tak śmiesznie? Dla mnie
nie tak bardzo.</b> Z pewnością dialogi są w tych
opowiadaniach prowadzone z dużą dozą humoru a opisane w nich
fantastyczne niesamowitości mają w sobie absurd i groteskę. Całość
nie sprawiła jednak, że zaśmiewałam się serdecznie do łez,
wstrząsana oczyszczającymi, katartycznymi skurczami. Wprost
przeciwnie – j<b>eśli poza zaciekawieniem towarzyszyły mi jakieś
emocje, był to raczej lekki przestrach</b>, bo wszak mamy tu
elementy grozy. Może zresztą zadziałała tu demografia – gdy
opowiadania te czyta np. dzieciak lub stereotypowy facet, może
łatwiej czuć mu rozbawienie biegiem ich fabuły, bo może albo
identyfikować się z bohaterami, albo czuć pewną złośliwą lub właśnie
katartyczną satysfakcję, że im się dostało. Na mnie nie
podziałało to w ten sposób i miałam raczej wrażenia na zasadzie:
ojej, biednieńcy, kochani, żeby im się co złego nie wydarzyło...
<b>Zatroskanie zamiast rozbawienia</b>, trochę jak ongiś, przy
oglądaniu „WALL-E”’ego.</span></span></p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><h4 align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">GALLEGHER
– POGODNY I STRESUJĄCY</span></span></h4><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">Wciągające
fabuły, element zaskoczenia i doskonałe wykorzystanie motywów
fantastycznych to zresztą cechy, które posiadają opowiadania ze
wszystkich części zbioru „Próżny robot”. Druga część
antologii, <b>„Galloway Gallegher”</b>, trzyma jednak czytelnika
w napięciu nie tylko z uwagi na niesamowite rozwiązania techniczne
tworzone przez protagonistę, czy też z uwagi na konstrukcję
opowiadań (mamy tu sporo wątków rodem z prozy kryminalnej,
sensacyjnej i szpiegowskiej), ale też dlatego, że <b>nie sposób
nie kibicować Gallagherowi: </b><span style="font-weight: normal;">uda
się mu, czy się nie uda? </span><b>Wpadnie na właściwy pomysł
przed upływem któryś już raz przesuwanego terminu zlecenia, czy
nie wpadnie</b> i wezmą go do paki za niedotrzymanie umowy? Choć
więc motywów bezpośrednio humorystycznych jest tu jeszcze
więcej, niż w opowiadaniach z pierwszej części zbioru – mnie
najbardziej bawili chyba tytułowy narcystyczny robot Joe oraz
dziadek Galleghera i jego dialogi z wnukiem – to <span style="font-weight: normal;">moje</span><b>
rozbawienie znów podszyte było „dorosłym” lękiem</b>, że
jakże to tak można, tak chronicznie nie dotrzymywać deadline’ów
i nie cierpieć przy tym ciągłych katuszy ze stresu i poczucia
winy? W takim momencie czytelnik zaczyna empatycznie cierpieć za
bohatera. </span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">Z
uwagi na demografię <b>przepadła dla mnie również część
dowcipów alkoholowych.</b> Gdy byłam w wieku nastoletnim, zarówno
mnie, jak i moich równieśniczych przyjaciół strasznie bawiły,
bardziej z pobudek czysto abstrakcyjnych niż empirycznych, wice o
chlaniu, wódzie czy byciu żulem. Natomiast później jakoś to się
wszystko rozpłynęło, nie że jakieś wielkie historie z
uwrażliwieniem się na tragedię alkoholizmu, po prostu zaczęły
nas śmieszyć inne rzeczy. Ale pomimo tych boomerskich rozkmin muszę
przyznać: <b>Gallegher i jego wysoce dowartościowany roboci
pomocnik bawią, ciekawią i skutecznie poprawiają humor.</b></span></span></p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><h4 align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">HOGBENOWIE
– ZABAWNI, POLITYCZNIE NIEPOPRAWNI</span></span></h4><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">Hogbenowie
podziałali na mnie podobnie jak Gallegher: tak jak on <b>zaciekawiają,
mają rozmach, technologiczne fajerwerki i udzielającą się
czytelnikowi witalność, i ogólnie są wielkimi odsmucaczami.</b>
<b>Poza obiektywnym komizmem</b> historii o nastoletnim synku
rodziny, który z gratów znalezionych na tyłach podwórka buduje
stos atomowy, o skonstruowaniu przez ową rodzinkę strzelby
powodującej ból zębów u wszystkich mieszkańców miasteczka celem
narobienia kłopotów pewnemu wścibskiemu profesorowi, czy też o
sklonowaniu złośliwego sąsiada tak, by mógł dać w gębę
wszystkim ludziom na świecie, te historie <b>mają w sobie
zwyczajny, ludzki optymizm.</b> Fajnie poczytać o tym, że Hogbenom,
przez (tyci spoiler) tysiące lat ich życia ciągle się udaje, że
pomimo ich atomowo-genetyczno-czasoprzestrzennych umiejętności
sąsiedzi w miarę ich lubią, proboszcz tylko od czasu do czasu
skarci za paranormalne ekscesy z lataniem, a mama spokojnie chodzi na
spotkania parafialne i przynosi nowinki. </span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">Jednak
i w tej części antologii dopadły mnie <b>wątpliwości
boomerskiego smutasa – tym razem z pobudek politpoprawnościowych.</b>
Bo na przykład – choć osobiście nie wydaje mi się żadną
zbrodnią danie dzieciakowi w tyłek, by uchronić go np. przed
poniesieniem jakiejś większej szkody na ciele, a już tym bardziej
niewinne jest dla mnie dawanie raz po raz w łeb fikcyjnemu
bohaterowi będącemu zdolnym do latania i niewidzialności
mutantem przez jego równie fikcyjną matkę – to czy w naszych
czasach <b>można jeszcze takie och-jak-bardzo-straszne, propagujące
przemoc domową opowiadanie, streszczać lub polecać coraz bardziej
wrażliwiejącym wspołfantastom? </b></span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">Albo
to, że w finalnym opowiadaniu p.t. „Zimna wojna” (notabene bardzo
aktualnym, bo podnoszącym tematykę wirusologiczną) <b>zawiązaniem
fabuły jest niezrównana brzydota niejakiej Lily Lou Mutz</b>, przez
którą wpada ona w oko innemu niezrównanie brzydkiemu bohaterowi a
ich potomstwo, wskutek pewnych biotechnologicznych machinacji
Hogbenów, wywołuje istne genetyczne pandemonium. No więc <b>jakże
to tak, postrzegać bohaterkę kobiecą z perspektywy jej wyglądu, w
dodatku niepochlebnie?</b> (I jeszcze nadmieniać, że wskutek tej
brzydoty mieszkańcy miasteczka rzucali w nią grudami
ziemi?) <b>Sama mam dystans to takich pomysłów ideowej lektury</b>,
ale w obecnych czasach, przy rosnącej wykładniczo wrażliwości
współczytelników, takie myśli-przeszkadzajki jednak się przy
lekturze pojawiają.</span></span></p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></span>
</p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><h4 align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">MODLITWA
O ŚMIECH</span></span></h4><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;">
</span></span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">Tak
więc opowiadania Kuttnera mnie, summa summarum, </span><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;"><b>ubawiły
i rozerwały, choć każdemu zabawnemu motywowi towarzyszyła, jak
widać, neurotyczna rozkmina.</b></span><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: medium;">
Może jest trochę tak, że każdy czytelnik – i każde pokolenie
czytelnicze – ma takie momenty, kiedy rozbawienie humorystycznymi
książkami przychodzi nieco trudniej – wiadomo, jest czas śmiania
i czas narzekania. A jak komuś tego śmiechu w takim mniej zabawowym
czasie jednak brakuje, to zawsze można zrobić w tej sprawie to, co
w trudnych sprawach robił niekiedy Gallegher (<a href="https://www.youtube.com/watch?v=Ti2WyVKG_LA">i
nie, nie chodzi mi o picie</a>).</span></span></p><span style="font-family: arial;">
</span><span style="font-family: arial;">
</span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><br /></span>
</p><span style="font-family: arial;">
</span><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: arial;"><span><span face="Calibri, sans-serif"><span>Henry
Kuttner, <i>Próżny robot</i><span style="font-style: normal;">,
Stawiguda: Solaris 2011.</span></span></span></span></span></span></p><p style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: arial;"><span><span face="Calibri, sans-serif"><span><span style="font-style: normal;">Ilustracja: własna kompilacja obrazków </span></span></span></span><a href="https://pixabay.com/users/barelydevi-14723734/"><span style="color: #555555;">BarelyDevi</span></a> i <a href="https://pixabay.com/users/clker-free-vector-images-3736/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=312566">Clker-Free-Vector-Images</a> z <a href="https://pixabay.com/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=312566">Pixabay</a></span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"> </span></span></span></span></p><span style="font-family: arial;">
</span>Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-31140022762952227282020-10-03T11:03:00.005+02:002021-12-13T10:41:10.958+01:00Dlaczego jeszcze warto czytać „Baśń o wężowym sercu” Radka Raka?<p></p><p style="text-align: justify;"> <b><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Powieść
<i>Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakubie Szeli</i>
autorstwa Radka Raka zgarnia laury za laurami – i bardzo dobrze.
Ukoronowaniem tego jest, jak na razie, miejsce w siódemce nominantów
do prestiżowej Nagrody Literackiej „Nike” – o
ostatecznym werdykcie dowiemy się już jutro. Przy tej okazji chciałabym zwrócić uwagę na niedostrzegany walor tej powieści, który mam za ważny.<br /></span></span></b></p><p></p><p></p><p style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;"></span></span></p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBHnyrC8yK5WMuqbES-NlXZnEQbGkT99m1KKQFpXEv6XFYMI7wrjczaHzUwlUvFu-6RmMolsltTfI2Q-8WsFTfWE8oWGUpZ28xxlnHNy9kKGI1Ht1ZEFKDgHfZL9DN2E-28ZZ5go6k_3I/s321/2020-10-03-radek-rak-basn-o-wezowym-sercu.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="321" data-original-width="283" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBHnyrC8yK5WMuqbES-NlXZnEQbGkT99m1KKQFpXEv6XFYMI7wrjczaHzUwlUvFu-6RmMolsltTfI2Q-8WsFTfWE8oWGUpZ28xxlnHNy9kKGI1Ht1ZEFKDgHfZL9DN2E-28ZZ5go6k_3I/s320/2020-10-03-radek-rak-basn-o-wezowym-sercu.jpg" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">
<p style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: x-small;"><span style="font-style: normal;">Cieszy
mnie myśl o </span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">wytchnieniu
jurorów Nike, którzy zamiast czytać kolejnego
autora zafascynowanego Pamięcią, </span></span><span style="font-style: normal;">wykąpali
wyobraźnię w przygodach kiełka bukowego drzewa – i <b>w oryginalnej
duchowości.</b></span></span></p><b>
</b></td></tr></tbody></table><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><br /></span><span style="font-style: normal;"></span></span></span><p></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Uznanie
sprawiło, że o <i>Baśni o wężowym sercu</i> – jej walorach językowych, sposobie
przedstawienia historycznego wątku Jakuba Szeli i rabacji
galicyjskiej czy odwołaniach kulturowych – </span></span><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>wypowiedziało
się już sporo kompetentnych osób</b></span></span><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;">.
(Zajrzyjcie np. <a href="http://krytycznymokiem.blogspot.com/2019/11/basn-o-wezowym-sercu-albo-wtore-sowo-o.html">tu</a>,
<a href="https://www.empik.com/empikultura/mocny-kandydat-do-finalu-nike-basn-o-wezowym-sercu-albo-wtorne-slowo-o-jakobie-szeli-radka-raka,113240,a">tu</a>
czy <a href="http://instrumentysamotnosci.blogspot.com/2019/09/baju-baju-czyli-basn-o-wezowym-sercu.html">tu</a>.)
Nie będę zatem tym razem dublować opinii ludzi mądrzejszych ode
mnie i </span></span><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>nie
dołożę własnej całościowej analizy</b></span></span><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;">
– tym bardziej, że autor to w sumie osoba z naszego lokalnego
fandomu, tudzież z kręgu naszych znajomych, więc tak jakoś
nieśmiało mi się robi na myśl o pisaniu klasycznej recenzji. </span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Chciałabym
jednak zwrócić Waszą uwagę na <b>jedną szczególną cechę </b><i><b>Baśni
o wężowym sercu...</b></i>, która czyni z niej <b>książkę
szczególnie cenną dla niektórych czytelników</b>, a wzmianki o
której możecie nie znaleźć w innych analizach.</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Recenzenci<i>
Baśni o wężowym sercu </i><span style="font-style: normal;">Radka
Raka</span> skupiają się najczęściej na formalnych cechach
książki i jej relacji z prawdą historyczną. Nie spotkałam więc
jeszcze recenzji, która eksplorowałaby <b>tematykę religijną –
czy też, konkretnie, duchowość chrześcijańską – w tej
powieści</b>, a jest co eksplorować. </span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Tymczasem
jest grono czytelników fantastyki, nie tylko wierzących, które
takie <b>uduchowione książki fantastyczne</b> sobie bardzo ceni.
Zapytania o wątki religijne regularnie pojawiają się na
książkowych forach. <b>Podaż dobrych książek tego typu jest
jednak stosunkowo mała. </b>Mistrzami wplatania wrażliwości
religijnej do fantastyki są bez wątpienia J.R.R. Tolkien, C.S.
Lewis, Gene Wolfe czy Marek S. Huberath. Ważną postacią na polskim
gruncie jest z pewnością Wojciech Szyda; mnie spodobało się też
ogranie tego tematu w <i>Antipolis </i><span style="font-style: normal;">Tomasza
Fijałkowskiego (chyba moja pierwsza opublikowana recenzja!) i w
cyklu </span><i>Kuzynki</i><span style="font-style: normal;"> Andrzeja
Pilipiuka. Pewnie znalazłoby się jeszcze trochę przykładów, ale
raczej mniej, niż chcieliby entuzjaści.</span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><b>I
takie właśnie osoby</b><span style="font-weight: normal;">, lubiące
w fantastyce tematykę religijną – czy też, konkretnie,
chrześcijańską – </span><b>nie powinny czuć się zawiedzione po
lekturze </b><i><b>Baśni o wężowym sercu</b></i><span style="font-style: normal;"><b>.</b></span>
Już samo uniwersum powieści jest zbudowane z uwzględnieniem tego,
że Bóg istnieje i działa w życiu ludzi. W Jego istnienie wydają
się wierzyć narrator i „autor wewnętrzny” a dla bohaterów ta
wiara jest ważnym punktem odniesienia, choć część z nich (np.
Sława) jej absolutnie nie podziela. <b>Chrześcijańska cudowność</b>
jest w świecie <i>Baśni o wężowym sercu</i><span style="font-style: normal;">
ważną siłą sprawczą, </span><span style="font-style: normal;"><b>w
ciekawy sposób użytą w wątkach fantastycznych</b></span><span style="font-style: normal;">
(udane są np. obrazy odpędzania złych mocy za pomocą modlitwy,
niemająca sobie równych postać „świętego starca”, czy też
sposób przedstawienia realnego zła w działaniu diabłów i
czarownicy). Oryginalne jest też to, jak Radek Rak </span><span style="font-style: normal;"><b>zestawia
tę cudowność np. z tematem magii czy rodzimowierstwa</b></span><span style="font-style: normal;">,
dając zgoła inne odpowiedzi, niż te, które przyzwyczailiśmy się
słyszeć w mainstreamowej fantastyce.</span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">Wszystko
to jest przedstawione</span></span></span></span><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>
uczciwie, w pełni literacko, bez jakiejkolwiek ideowej łopatologii,</b></span></span></span><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
dokładnie przepuszczone przez filtry wiarygodności fabularnej,
wyobraźni i intelektualnych fascynacji „autora wewnętrznego” –
podobnie jak ma to miejsce np. w książkach Marka S. Huberatha. A
przy tym, tak jak u Huberatha, </span></span></span><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>ta
metafizyka robi wrażenie na czytelniku</b></span></span></span><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">.</span></span></span><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;">
Jeśli po lekturze </span></span><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><i>Baśni
o wężowym sercu</i></span></span><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;">
odkryjecie, że częściej niż dotąd łapią was myśli o Bogu i
zaświecie, albo że nabraliście większej niż dotąd ochoty na
odmówienie różańca albo tzw. <a href="https://stacja7.pl/wiara/modlitwa-jezusowa/">modlitwy
Jezusowej</a>, to nie mówcie, że Wam nie mówiłam.</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;">Warto
tylko nadmienić, że <b>z pewną ostrożnością będą musiały
podejść do tej książki osoby wrażliwe na punkcie erotyki</b> w
literaturze, bo jest jej w <i>Baśni o wężowym sercu</i> sporo.
Odnosi się to jednak głównie do początkowej części powieści,
druga połowa jest bardziej apollińska – podobnie zresztą jest w
<i>Kocham cię, Lilith</i><span style="font-style: normal;"> tegoż
autora, co słusznie zauważył swego czasu kolega Scobin na
nieodżałowanym forum Drugiego Obiegu Fantastyki.</span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Calibri, sans-serif"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">To
tyle ode mnie, trzymam kciuki za jutrzejszy werdykt, tegoroczne
eliminacje Nike to piękna karta w historii polskiej fantastyki. I
szczerze mnie cieszy myśl o </span><span style="font-style: normal;"><b>wytchnieniu,
jakie być może odczuli w tym roku jurorzy tej nagrody, gdy zamiast
kolejnej książki, której autor deklaruje, że najbardziej
interesuje go Pamięć</b></span><span style="font-style: normal;"> i
w której opisuje swoją brudną młodość i/lub zapijaczoną
artystyczną dorosłość w brzydkim polskim miasteczku a opis
przeplata wzmiankami o smutnym życiu swojej prababki, której
przyszło żyć przed rewolucją seksualną – tym razem <b>mieli
okazję wykąpać wyobraźnię w obrazach malwowej dziewczyny o
włosach jak woda,</b> w biograficznych wspomnieniach kiełka bukowego
drzewa, w bardzo niecodziennych dla niefantastów pomysłach na to,
jak przenieść narracyjny punkt widzenia z głowy jednego bohatera
do głowy drugiego, czy też <b>w nietypowym dla polskiego mainstreamu
typie wrażliwości duchowej</b>, o której kilka słów napisałam
powyżej.</span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: x-small;"><span style="font-style: normal;">R.
Rak, </span><i>Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakubie
Szeli</i><span style="font-style: normal;">, Powergraph 2019.</span></span></p><span style="font-size: x-small;">
</span><p style="margin-bottom: 0cm;"><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: x-small;"><span style="font-style: normal;">[Ilustracja:
fragment ikony św. Krzysztofa, źródło: <a href="https://pixabay.com/users/dimitrisvetsikas1969-1857980/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=1756244">Dimitris
Vetsikas</a> z <a href="https://pixabay.com/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=1756244">Pixabay</a>
]</span></span></p>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-26717377744777299882020-08-12T17:05:00.001+02:002020-08-12T18:04:50.258+02:00Jak podróżować w czasie koronawirusa? – Olga Tokarczuk, „Bieguni”<p><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>Nie
dajcie się zwieść Komitetowi Noblowskiemu – <i>Bieguni </i><span style="font-style: normal;">Olgi
Tokarczuk to nie żadna nadmiernie ambitna cegła, a przemiła, lekka
lektura, angażująca czytelnika zarówno ciekawymi historyjkami, jak
i sympatyczną rozkminą. Nie myślcie też, że książkę
opowiadającą o podróżach źle się czyta w czasie koronawirusa,
gdy egzotyczne eskapady są utrudnione. Wprost przeciwnie – jej
lektura w dobie pandemii odkrywa nowe atuty i sensy.</span></b></span></span><br /><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b><span style="font-style: normal;"></span></b></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b><span style="font-style: normal;"><br /></span></b></span></span>
</p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPy2tBLWiDbmlKiSHcPV4bT3FSGdhzDDQzLwDt6wjlE1vtSq6e5qooMfKSL9EefcQHU6ZiP7dK2TJg_WTfWlXdJ-dRYQdetN78tWuBy6KI-mV-sqB3ICxUe9wHunSisrmd2B40ipQ39tw/s640/2020-08-12-samaporcelana-tokarczuk-bieguni.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="362" data-original-width="640" height="181" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPy2tBLWiDbmlKiSHcPV4bT3FSGdhzDDQzLwDt6wjlE1vtSq6e5qooMfKSL9EefcQHU6ZiP7dK2TJg_WTfWlXdJ-dRYQdetN78tWuBy6KI-mV-sqB3ICxUe9wHunSisrmd2B40ipQ39tw/w320-h181/2020-08-12-samaporcelana-tokarczuk-bieguni.png" width="320" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif; font-size: x-small;">Nie jestem aż tak ekologiczna, by marszczyć
brwi na nieistniejącą </span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif; font-size: x-small;">narratorkę,
<br /></span><div style="text-align: left;"><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif; font-size: x-small;">która radośnie rozbija się po świecie generując ślad węglowy.</span></div></td></tr></tbody></table>
<p align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;"><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><i>Biegunów
</i><span style="font-style: normal;">Olgi Tokarczuk czytało mi się
dużo bardziej potoczyście niż cokolwiek w ostatnim czasie. Ciekawa
sprawa, biorąc pod uwagę, że jestem </span><span style="font-style: normal;"><b>fanką
czytelniczej popkultury</b></span><span style="font-style: normal;">,
która okazjonalnie wzięła się za coś „ambitnego”. </span></span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;"><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-style: normal;">LEKTURA
PODRÓŻNA – ŁATWA I PRZYJEMNA</span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;"><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-style: normal;">Ta
łatwość czytania bierze się pewnie ze struktury tej powieści.
Gdzieś na początku </span><i>Biegunów </i><span style="font-style: normal;">narratorka
kokieteryjnie daje do zrozumienia, że </span><span style="font-style: normal;"><b>książka
ta jest lekturą podróżną, „wagonową” –</b></span><span style="font-style: normal;">
czytadłem, którym można umilić sobie chwile lotu czy przejazdu,
po czym bez żalu zostawić w kabinie czy przedziale. Myślę, że
jest to całkiem prawdziwe. </span><i><b>Bieguni </b></i><span style="font-style: normal;"><b>mają
niezobowiązującą, nieco poszatkowaną budowę.</b></span><span style="font-style: normal;">
Luźne, a przy tym ciekawe rozmyślania i wspominki narratorki na
tematy ogólne związane z podróżą, przeplatają się z również
</span><span style="font-style: normal;"><b>ciekawymi i angażującymi
czytelnika historyjkami fabularnymi:</b></span><span style="font-style: normal;">
a to jakieś zaginięcie, a to miłostka z nauką w tle, a to dzieje
drugoplanowej postaci znanego wydarzenia historycznego. </span></span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
</p>
<p align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;"><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-style: normal;">Dzięki
tej budowie </span><i>Bieguni </i><span style="font-style: normal;">świetnie
nadają się do </span><span style="font-style: normal;"><b>czytania
dla zabicia czasu, krótkimi partiami </b></span><span style="font-style: normal;">–
na przykład właśnie w podróży. Główny zamysł książki i tak
jest dość wyrazisty, można go zapamiętać nawet przy niezbyt
wnikliwej lekturze, a znajomość szczegółowych powiązań pomiędzy
pomniejszymi wątkami i fragmentami nie wydaje się być niezbędna,
by czerpać z lektury </span><i>Biegunów </i><span style="font-style: normal;">satysfakcję
i intelektualne korzyści.<br /><br /></span></span></span></p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVQ_ep1m9JYDerPsl66-GohYFLmagkkBOaEIjeWqJdWFiWfOiUp3ckdsld9viSEpkPxNJfsBfXdXpt0RVusCZS80my7wB1TFimDMnDF-9QlhhKCW6f4hx55-pOIeuIE7801z7wNlJ44dE/s2048/Zdj%25C4%2599cie-0347.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVQ_ep1m9JYDerPsl66-GohYFLmagkkBOaEIjeWqJdWFiWfOiUp3ckdsld9viSEpkPxNJfsBfXdXpt0RVusCZS80my7wB1TFimDMnDF-9QlhhKCW6f4hx55-pOIeuIE7801z7wNlJ44dE/w320-h240/Zdj%25C4%2599cie-0347.jpg" width="320" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: arial;">Wielkie piękno, czyli żółciutki Lipsk na uboczu <br />centrum Warszawy. Pamiątka z mikrowycieczki po stolicy.</span></span><br /></td></tr></tbody></table><p style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-style: normal;"> <br /></span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;"><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-style: normal;">MAPA
ŚWIATA, MAPA LUDZKICH ŻYŁ</span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;"><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-style: normal;">A
jaki jest ten główny zamysł książki? Wygląda na to, że
splecenie dwóch tematów: podróży i anatomii ludzkiego ciała.
</span><span style="font-style: normal;"><b>Podróż jest, zwłaszcza
na początku, tematem przewodnim. </b></span><span style="font-style: normal;">Narratorka
rozpoczyna opowieść od wspomnień z dzieciństwa i początków
swojego życia nomady. Te podróżnicze wspomnienia – opisy
odwiedzanych miejsc, historie zasłyszane od współpasażerów i
miejscowych, przemyślenia i fantazje związane z podróżowaniem,
przestrzenią, kartografią – stają się kanwą całej książki.
Także </span><span style="font-style: normal;"><b>pierwsza dygresyjna
historyjka – opowieść o Kunickim – traktuje o rodzinnej,
wakacyjnej podróży.</b></span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;"><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-style: normal;">Bardzo
szybko w narracji </span><i>Biegunów </i><span style="font-style: normal;">pojawia
się jednak ten </span><span style="font-style: normal;"><b>drugi
ważny temat, dotyczący anatomii.</b></span><span style="font-style: normal;">
Jedna z pierwszych turystycznych przygód, jakie opisuje narratorka,
to zwiedzanie przyszpitalnej wystawy anatomicznych osobliwości –
preparatów zdeformowanych organów ludzkich i zwierzęcych. Autorka
podsumowuje: </span><span style="font-style: normal;"><b>„Właśnie
ku temu się cierpliwie poruszam w moich podróżach, tropiąc błędy
i wpadki stworzenia”<a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote1sym" name="sdfootnote1anc"><sup>1</sup></a>
– </b></span><span style="font-style: normal;">i pewnie to zdanie,
jakkolwiek by nie oceniać słuszności takiej negatywnej motywacji,
można potraktować jako </span><span style="font-style: normal;"><b>pierwszy
zwornik</b></span><span style="font-style: normal;"> między dwiema
przewodnimi myślami w </span><i>Biegunach</i><span style="font-style: normal;">,
dotyczącymi podróży i ciała. Tych wątków anatomicznych robi się
z czasem w książce Tokarczuk więcej. Mamy m.in. historię doktora
Blaua, współczesnego eksperta w dziedzinie plastynacji, czyli
konserwacji zwłok z zachowaniem ich oryginalnego wyglądu; wątki
jego mistrza, XVII-XVIII-wiecznego anatoma, dr. Ruyscha, oraz jego
córki i ucznia; czy też </span><span style="font-style: normal;"><b>końcowy
wątek – kolejny zwornik tematu podróży i tematu ciała</b></span><span style="font-style: normal;">
– wylew krwi do mózgu jednego z bohaterów opisywany tak, jak
opisuje się powódź albo zatopienie kontynentu, gdzie </span><span style="font-style: normal;"><b>anomalia
zdrowotna powodująca zanik pamięci i świadomości człowieka
porównana jest do fizycznego zniszczenia geograficznego świata.</b></span></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2D75UqamwJGlKhFxCjh1VtGlvPxGi3HWsZCOvYcag2EWk-2XgEg8ZJboA2KIdaOq67uf-3kyFf5OBcS1UGdEp52k2I7wgmYokNll_zQWEERHNUxzrZ3xeWKVci4x8ko2hUgiliaCdQH4/s2048/Zdj%25C4%2599cie-0346.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2D75UqamwJGlKhFxCjh1VtGlvPxGi3HWsZCOvYcag2EWk-2XgEg8ZJboA2KIdaOq67uf-3kyFf5OBcS1UGdEp52k2I7wgmYokNll_zQWEERHNUxzrZ3xeWKVci4x8ko2hUgiliaCdQH4/w240-h320/Zdj%25C4%2599cie-0346.jpg" width="240" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: arial;">Ta sama mikrowycieczka i ten sam Lipsk – jeno w kontekście.</span></span><br /></td></tr></tbody></table>
<p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><br />EKOLOGICZNE DYLEMATY
PODRÓŻNIKA</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">Czy, obok wspomnianej
niewątpliwej przyjemności z lektury, wyciągnęłam z <i>Biegunów
</i>Tokarczuk <b>coś jeszcze? Raczej nie, jeśli mówimy o rzeczach
naprawdę wielkich i pięknych</b>: to misterne, choć też i dość
luźne splecenie dróg i żyłek nie zaprowadziło mnie do żadnego
splotu słonecznego ani węzła komunikacyjnego, nie przeżyłam
żadnej duchowej epifanii, ciężkiej rozkminy moralnej czy wstrząsu
estetycznego. </span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">Przy czym ja oczywiście
jestem tylko prostą <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2016/08/kto-to-jest-postfantasta-2-ksiazki.html">młodą
kucharką</a>, wszędzie szukającą doznań teologicznych i
popkulturowych, ale, co ciekawe, </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>również
postępowi eksperci od literatury przyznają niekiedy, że nie są
pod etycznym wrażeniem </b></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><i><b>Biegunów</b></i></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>.</b></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">
Maciej Jakubowiak w artykule w </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><i>Dwutygodniku</i></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">
o Noblu dla Olgi Tokarczuk wbija na przykład </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><i>Biegunom
</i></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">szpileczkę
za pochwałę mobilności, która w naszych czasach nie jest do końca
moralnie niewinna.<a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote2sym" name="sdfootnote2anc"><sup>2</sup></a>
Nie wiem, czy jestem tak ekologicznie wrażliwa, by aż marszczyć
brwi na nieistniejącą </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>narratorkę,
która radośnie rozbija się po świecie, generując ślad węglowy.</b></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">
Jeśli coś wywoływało we mnie pewien dyskomfort, to raczej fakt,
że </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>powieść
czytałam w pandemii,</b></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">
w której loty do egzotycznych krajów zaczęły się kojarzyć zgoła
inaczej i bardziej abstrakcyjnie, niż było to kilkanaście lat
temu, w czasie publikacji książki.</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCSmjpxkqs6hr0KiBvl8KqjzGhc8DJxTMPzoaJSoPCTt6obHo7hL-0r3HXf5uranzUfll3E5nEgzNqMVHqfuqozC037KEUsYhwddXcqr9MFyBLKYzsm4ylfunvl7OA7y-tZbwE-OFWXBw/s2048/Zdj%25C4%2599cie-0351.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCSmjpxkqs6hr0KiBvl8KqjzGhc8DJxTMPzoaJSoPCTt6obHo7hL-0r3HXf5uranzUfll3E5nEgzNqMVHqfuqozC037KEUsYhwddXcqr9MFyBLKYzsm4ylfunvl7OA7y-tZbwE-OFWXBw/w240-h320/Zdj%25C4%2599cie-0351.jpg" width="240" /></a></td></tr><tr align="left"><td class="tr-caption"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: arial;">Odpadły trzy literki, został słoń Babar, czy Barbar.<br />Nie trzeba jechać do Disneylandu, by spotkać<br />postaci z bajki!</span></span><br /></td></tr></tbody></table>
<p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><br />MIKROPODRÓŻE W PANDEMII</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">Ale <i><b>Bieguni </b></i><b>to,
przyznaję po namyśle, dobra lektura na pandemię –</b> i to jest
druga wartość, którą wyciągnęłam z lektury tej książki
Tokarczuk. Myślę, że jest to też <b>dobra lektura w obliczu zmian
w podróżniczych przyzwyczajeniach,</b> które, być może, czekają
nas w związku ze zmianami ekologicznymi czy ekonomicznymi. </span></span></p><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;"><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"> </span></span>
</p>
<p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">Przede wszystkim –
poszatkowana struktura </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><i>Biegunów
</i></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">czyni z
nich, jak wspomniałam, </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>dobrą
lekturę podróżną – jednak niekoniecznie na wielogodzinne rejsy
samolotem</b></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">
czy wycieczkowcem, czy też na trasy kolejowe na miarę Transsibu.
Weźcie lepiej </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><i>Biegunów</i></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">
na </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>eskapadę
tramwajem</b></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">,
między założeniem maseczki przy wejściu a zdezynfekowaniem łapek
przy wyjściu spokojnie zdążycie przeczytać któryś z ich
minirozdziałów. Z podobnych powodów zaplanujcie tę książkę
Tokarczuk jako lekturę na popas podczas <a href="https://us.edu.pl/dr-adam-pisarek-mikrowycieczki-katowice-i-okolice/">mikrowycieczki</a>
do parku w sąsiedniej dzielnicy. Zresztą historia „zakutanej
biegunicy” pokazuje, że </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>uwalniającą
podróżą może być wszystko – nawet dreptanie w miejscu czy
kołysanie się na boki.</b></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">
A zatem każda nasza mikrowycieczka, każda wyprawa do lasu, który
tworzą trzy drzewa za domem (jak to robił bohater </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><i>Stroiciela
lasu </i></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">Marka
Stokowskiego), każde </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>odnalezienie
Bieszczadów w zakątku ogrodu</b></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">
(czego dokonała moja kochająca góry przyjaciółka po odkryciu
powołania do zakonu klauzurowego) – to doświadczenie, które
pozwoli nam identyfikować z sytuacjami opisanymi w </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><i>Biegunach
</i></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">nawet w
obecnej sytuacji.</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</p>
<p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">No i jeszcze to, że według narratorki </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><i>Biegunów</i></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">
</span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>podróżujemy,
bo uciekamy przed złem.</b></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">
Jako <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2016/08/kto-to-jest-postfantasta-2-ksiazki.html">młodą
kucharkę</a>, a zatem osobę, która niekoniecznie musi sobie
własnoręcznie budować duchowość, zazwyczaj niespecjalnie
ekscytuje mnie w literaturze tego typu górnolotne, New Age’owe
pipczenie (choć doceniam samą próbę rozkminy, po co tak naprawdę
robimy coś, co jest pozornie oczywiste). Jednak </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>teraz,
w pandemii, zyskuje to sporo sensu.</b></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">
Przypomniałam sobie o tym, kiedy ostatnio, uziemiona na stołecznym
dworcu na dwie godziny (pandemiczne limity miejsc siedzących),
złapałam się na tym, że nie mam wcale aż takiej jak zwykle
ochoty zaszyć się z książką w kawiarni czy rozłożyć się na
trawniczku w parku. Wolę wyjść z dworca i pokursować sobie po
uliczkach, bo po co generować zagrożenie w tak ludnym miejscu. I
co? </span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>Zyskałam
sporo dobra </b></span></span><span face="" style="font-family: "arial", sans-serif;"><span style="font-size: large;">w
postaci świeżych obserwacji i paru fajnych zdjęć. „Kiwaj się,
ruszaj się, ruszaj”.<a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote3sym" name="sdfootnote3anc"><sup>3</sup></a></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: arial;"> </span></p><p align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: arial;">PRZYPISY</span><br /></span>
</p><span style="font-size: small;">
</span><div id="sdfootnote1">
<p class="sdfootnote"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: arial;"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote1anc" name="sdfootnote1sym">1</a> O.
Tokarczuk, <i><span style="font-weight: normal;">Bieguni</span></i><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">,
Kraków 2019: Wydawnictwo Literackie, s. 24. </span></span></span></span>
</p><span style="font-size: small;"><span style="font-family: arial;">
</span></span></div><span style="font-size: small;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><div id="sdfootnote2">
<p class="sdfootnote"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: arial;"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote2anc" name="sdfootnote2sym">2</a> M.
Jakubowiak<span style="font-style: normal;">, „Kibicowskie emocje”,
</span><i>Dwutygodnik</i><span style="font-style: normal;">, wyd.
266, 10/2019,
<a href="https://www.dwutygodnik.com/artykul/8520-kibicowskie-emocje.html">https://www.dwutygodnik.com/artykul/8520-kibicowskie-emocje.html</a>
(pobrano 12.08.2020). O istnieniu tego miłego nawiązania
dowiedziałam się od <a href="http://ziutasiedziwi.blogspot.com/">Ziuty</a>.</span></span></span></p>
</div><span style="font-size: small;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><div id="sdfootnote3"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: arial;">
</span></span><p class="sdfootnote"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: arial;"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote3anc" name="sdfootnote3sym">3</a> O.
Tokarczuk, op. cit., s. 291.</span></span></p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: small;"></span></span></div><p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: small;"> </span></span></p><p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: small;"> ILUSTRACJE</span></span></p><p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: small;"><span class="attribution_field hide-sm hide-md"><span>Obrazek z nagłówka: <a href="https://pixabay.com/users/Clker-Free-Vector-Images-3736/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=309386">Clker-Free-Vector-Images</a> z <a href="https://pixabay.com/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=309386">Pixabay</a></span></span></span></span></p><p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: small;"><span class="attribution_field hide-sm hide-md"><span>Zdjęcia z mikrowycieczki po Warszawie: </span></span><span class="attribution_field hide-sm hide-md"><span><span class="attribution_field hide-sm hide-md"><span>autorka</span></span> </span></span></span></span> </p>Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-5265527625274881532020-08-02T21:04:00.009+02:002020-08-02T22:41:22.749+02:00William Onyeabor – dlaczego afrykański Kraftwerk ucichł?
<div style="text-align: justify;"><font face=""><font size="4"><b>Rzadko
zachwyci mnie jakiś wykonawca muzyki pop. William Onyeabor, ze swoimi retro
elektronicznymi bitami, ciepłym wokalem i wartościowymi tekstami, jest jednym z tych nielicznych. Prócz świetnych piosenek
– to doskonała muzyka na lato – ten nigeryjski muzyk tworzący w
latach 70-tych i 80-tych miał fascynujące życie. Był
multiinstrumentalistą, biznesmenem, wodzem
plemienia i duchownym, a na końcu tajemniczo zniknął z popkultury.</b></font></font></div><div style="text-align: justify;"><font face=""><font size="4"><b><br /></b></font></font></div><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBhfTe5Z_UsCLWRZOR3pNSrmwUXmyW8AqcoRNScq-Bb4PSS_vogI5LcQ7AQef48CRLKQR0-BaWoC1GD0am5z09TqK5jJzmdreJ4J1CZUNV2_0ngnM1khsPMDx-bXEO00k7bkBKOlMDiJg/s640/2020-06-13samaporcelana-william-onyeabor.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="480" data-original-width="640" height="307" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBhfTe5Z_UsCLWRZOR3pNSrmwUXmyW8AqcoRNScq-Bb4PSS_vogI5LcQ7AQef48CRLKQR0-BaWoC1GD0am5z09TqK5jJzmdreJ4J1CZUNV2_0ngnM1khsPMDx-bXEO00k7bkBKOlMDiJg/w410-h307/2020-06-13samaporcelana-william-onyeabor.jpg" width="410" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><font face="" size="1">Ciepła i jasna elektronika w stylu retro, magnetyczne bity i ciepły wokal – trochę <br /></font><font face="" size="1">jak u Daft Punk. A do tego teksty o tematyce pacyfistycznej, mądrościowej i biblijnej.</font><br /></p>
</td></tr></tbody></table><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face=""><font size="4"><br />Słuchałam
ostatnio radia <a href="https://www.kexp.org/">KEXP</a>,
alternatywnej rozgłośni z Seattle, w której w związku z
protestami w Stanach puszczali akurat sporo </font></font><font face=""><font size="4"><b>muzyki
czarnoskórych twórców.</b></font></font><font face=""><font size="4">
Przez różnicę stref czasowych gdy u mnie był późny ranek, u
nich panował blady świt, a zatem muzyczka leciała raczej
chilloutowa, takie neutralne tło. </font></font>
</p>
<div><br /></div>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face=""><font size="4">I
nagle usłyszałam <b>kawałek, który mnie zelektryzował.</b>
Niesamowicie radosne, energetyczne brzmienie, mocno „wkręcający
się” refren, magnetyczna <b>oldskulowa elektronika </b><span style="font-weight: normal;">w
tle i wokale: </span><b>ciepły głos męskiego solisty</b> i nieco
etnicznie brzmiący żeński chórek, wszyscy śpiewający z
sympatycznie egzotycznym akcentem.</font></font></p>
<font face=""><font size="4"><br /><br /></font></font><div style="text-align: justify;"><font face=""><font size="4">Całość
tak mocno przyciągała uwagę, że stwierdziłam, że to <span style="font-weight: normal;">pewnie
jakiś wielki, </span><b>klasyczny hit, który jakimś cudem dotąd
mnie ominął,</b> coś na miarę <i>Glorii</i> Jimiego Hendrixa czy
<i>Roxanne</i> The Police – charyzmatyczność owego kawałka była
porównywalna z tymi utworami. Kiedy jednak sprawdziłam nazwisko wykonawcy, okazało się, że nic
mi ono nie mówi: <b>był to niejaki William Onyeabor, piosenka zwała
się </b><i><b>Atomic bomb</b></i><b>.</b></font></font><br /></div><font face=""><font size="4"><br /></font></font><div><br /><h2 style="text-align: left;"><font face=""><font size="4">NIGERYJCZYK,
PREKURSOR TECHNO, WÓDZ I BIZNESMEN</font></font></h2></div>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face=""><font size="4">Zaintrygowana,
zaczęłam guglać informacje o tym wykonawcy. Jak się okazało,
<b>Onyeabor był Nigeryjczykiem, żył w latach 1946–2017 ale
tworzył muzykę jedynie przez osiem lat</b> (1977–1985), wydając
na własną rękę dziewięć albumów.<a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote1sym" name="sdfootnote1anc"><sup>1</sup></a>
Muzyka była tylko jedną z dziedzin, którą się zajmował: był
również biznesmenem (zajmował się realizacją zamówień
publicznych i miał własny młyn; w 1987 r. otrzymał nawet tytuł
Zachodnioafrykańskiego Przedsiębiorcy Roku), miał żonę i dzieci,
został też obwołany <b>wodzem plemiennym w swoim rodzinnym Enugu</b>
i ponoć był pastorem.<a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote2sym" name="sdfootnote2anc"><sup>2</sup></a>
Jak wspomina autor noty pożegnalnej na stronie wytwórni muzycznej
Luaka Bop, był społecznikiem i osobą mocno przejętą problemami
współczesnego świata.<a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote3sym" name="sdfootnote3anc"><sup>3</sup></a></font></font></p><font face=""><font size="4"><br /><br /></font></font><h2 style="text-align: left;"><font face=""><font size="4">BYĆ
JAK DAFT PUNK – ZANIM TO BYŁO MODNE</font></font></h2>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face=""><font size="4">Choć
w latach osiemdziesiątych XX w. William Onyeabor tajemniczo wycofał
się ze świata muzyki, <span style="font-weight: normal;">został </span><b>na
nowo odkryty przez hipsternię </b><span style="font-weight: normal;">i
współczesnych wykonawców, a </span><b>jego muzyka jest uważana za
prekursorską dla techno.</b><a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote4sym" name="sdfootnote4anc"><sup>4</sup></a> Często bywa porównywany z<b> Kraftwerk</b> i
klasykami nurtu afrobeat.<a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote5sym" name="sdfootnote5anc"><sup>5</sup></a>
Mnie klimatem i charakterystycznym połączeniem synestetycznie
ciepłej i jasnej elektroniki w stylu retro, zachwycająco
natarczywych bitów i również ciepłego wokalu kojarzy się jednak
przede wszystkim z <b>Daft Punk i ich płytą </b><i><b>Random Access
Memory</b></i>. <i>Atomic Bomb</i> to zresztą pierwszy kawałek pop,
który naprawdę wpadł mi w ucho od czasu, gdy ukazało się <i>Get
Lucky</i> autorstwa właśnie Daft Punk.<br /><br /><br /></font></font></p><h2 style="text-align: left;"><font face=""><font size="4">PRZYJEMNE
POGLĄDY W TEKSTACH PIOSENEK</font></font></h2><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face=""><font size="4"><b>Ciekawe
są teksty jego utworów.</b> Przyjemny światopogląd
Onyeabora – lokalnego <b>społecznika</b>, który ponoć oglądał
wiadomości z USA, Europy i Chin, by <b>zrozumieć różne punkty
widzenia</b> ludzi z całego świata, i późniejszego
<b>chrześcijańskiego kapłana</b> – dobrze wydaje się pokazywać kawałek pt.<span style="font-style: normal;"> </span><i>Better change your mind</i><span style="font-style: normal;">:</span></font></font></p>
<div style="margin-left: 240px; text-align: left;"><font size="2">
</font></div><p style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; margin-left: 240px; text-align: justify;"><font face="" size="2"><br /></font></p><p style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; margin-left: 200px; text-align: justify;"><font face="" size="2">Ameryko,</font></p><div style="margin-left: 200px; text-align: left;"><font size="2"><font face="">ty
myślisz, że ten świat jest twój, ha?</font></font><br /><font size="2"><font face="">A
ty, Rosjo, hej tam,</font></font><br /><font size="2"><font face="">ty
myślisz, że ten świat jest twój?</font></font><br /><font size="2"><font face="">(...)</font></font><br /><br /><font size="2"><font face="">Ty,
biały,</font></font><br /><font size="2"><font face="">ty
myślisz, że ten świat jest twój?</font></font><br /><font size="2"><font face="">A
ty, czarny,</font></font><br /><font size="2"><font face="">ty
myślisz, że ten świat jest twój?</font></font><br /><font size="2"><font face="">(...)</font></font><br /><br /><font size="2"><font face="">Jeśli
myślisz tak,</font></font><br /><font size="2"><font face="">to
źle,</font></font><br /><font size="2"><font face="">Lepiej
zdanie zmień.</font></font><br /><font size="2"><font face="">(...)</font></font><br /><br /><font size="2"><font face="">Bo
nikt wśród ludzi i państw,</font></font><br /><font size="2"><font face="">tylko
Bóg,</font></font><br /><font size="2"><font face="">ma
w ręku świat.</font>
</font></div><p style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; margin-left: 240px; text-align: right;"><font size="2"><font face="">[przekład
własny; da się zaśpiewać]</font></font>
</p><p style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><br />
</p>
<p style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face=""><font size="4">Innym
przyjemnym ideowo kawałkiem jest <i>Why go to war</i>, gdzie podmiot
liryczny <b>pyta białych i czarnych ludzi, dlaczego idą na wojnę</b>,
skoro potrzebują pokoju, i czemu zawsze chcą zatrzymać pocisk
wymierzony w nich samych a nigdy <b>nie dbają o ten wymierzony w
innego człowieka</b>.</font></font></p><br /><br /><h2 style="text-align: left;">„<font face=""><font size="4">TECHNIAWKA”
Z AFORYZMEM</font></font></h2>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face=""><font size="4">Teksty
piosenek Williama Onyeabora, jak przystało na kawałki prekursorskie
wobec tanecznej muzyki elektronicznej, mają <b>strukturę podobną do współczesnych tekstów muzyki house:</b> krótkie frazy
lub zwrotki, przerywane partiami instrumentalnymi i wielokrotnie
powtarzane. <b>Różnią się jednak od nich treścią.</b><br /><br /><br />We
współczesnych tekstach tzw. „techniawek” strasznie drażni mnie
ich <b>miałkość i nieadekwatność</b>. Zasłyszane lub
podczytywane przeze mnie kawałki Darude’a, Tiesto, Armina van
Buurena i im podobnych z reguły okazywały się być albo <b>okrągłymi
frazami o miłości</b> sprawiającymi wrażenie, jakby tekściarz
całą wiedzę o niej czerpał z tekstów innych „techniawek”,
albo frazesami o treści <b>ludycznej lub autotematycznej</b>.<b><br /><br /><br />Na
tym tle Onyeabor tchnie miłą jednostkowością.</b> On również ma
kilka (bardzo niewinnych) kawałków zabawowo-miłosnych, takich jak
<i>Beautiful Baby. </i>Jednak większość jego tekstów świetnie
wykorzystuje budowę utworów tanecznej elektroniki, których teksty
przypominają trochę powtarzające się mantry albo wykuwane lekcje,
i tę <b>powtarzalną, mnemotechniczną strukturę wypełnia
treściami, które rzeczywiście warto przemedytować</b> lub wbić
sobie w pamięć.<span style="font-style: normal;"><br /><br /><br />I
tak wiele tekstów Onyeabora ma charakter „mądrościowy”,
powtarzane między instrumentalnymi wstawkami zdanie to często jakaś
</span><span style="font-style: normal;"><b>uniwersalna sentencja na
temat ludzkiego życia.</b></span><span style="font-style: normal;">
Przykładem piosenka </span><i>When the going is smooth and good</i><span style="font-style: normal;">:<br /><br /></span></font></font></p><p style="margin-bottom: 0cm; margin-left: 200px; text-align: justify;"><font face=""><font size="4"><span style="font-style: normal;"><font size="2">Gdy
masz w życiu ogromny fart,</font></span></font></font><font face="" size="2"><span style="font-style: normal;"><br />wielu
ludzi z tobą jest za pan brat.</span></font></p><div style="margin-left: 200px; text-align: left;"><font size="2">
</font></div><p style="margin-bottom: 0cm; margin-left: 200px; text-align: justify;"><font face="" size="2"><span style="font-style: normal;"></span></font><font face="" size="2"><span style="font-style: normal;">Lecz
gdy cię w życiu dosięgnie pech,</span></font></p><div style="margin-left: 200px; text-align: left;"><font size="2"></font><font face="" size="2"><span style="font-style: normal;">wielu,
wielu ludzi ucieknie precz.</span></font></div><font size="2">
</font><font size="2">
</font><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><font face="" size="2"><span style="font-style: normal;">[przekład
własny; da się zaśpiewać]</span></font></p>
<br /><div style="text-align: justify;"><font face=""><font size="4"><span style="font-style: normal;"><b>Dodatkowym
plusem jest styl tych tekstów – </b></span><span style="font-style: normal;">nie
silą się na żadną konwencję (nie na darmo Onyeabor był
prekursorem), są proste, treściwe, </span><span style="font-style: normal;"><b>kolokwialne,
napisane w uroczej angielszczyźnie</b></span><span style="font-style: normal;">
wskazującej, że autor nie jest rodzimym użytkownikiem
angielszczyzny i nie wstydzi się tego.</span></font></font></div><font face=""><font size="4"><br /><br /></font></font><h2 style="text-align: left;"><font face=""><font size="4">BIBLIA
I NIGERYJSKIE BULWY</font></font></h2>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face=""><font size="4"><span style="font-style: normal;">Inne
kawałki Onyeabora otwarcie – a przy tym kreatywnie – </span><span style="font-style: normal;"><b>nawiązują
do cytatów biblijnych.</b></span><span style="font-style: normal;">
Kolejnym „mądrościowym” tekstem jest np. </span><i>Good name</i><span style="font-style: normal;">,
który jest oparty na wersecie ze starotestamentowej
Księgi Przysłów (Prz 22:1) – jednak </span><span style="font-style: normal;"><b>ładnie
go kolokwializuje</b></span><span style="font-style: normal;"> i
zwraca się do słuchacza:</span></font></font></p><p style="margin-bottom: 0cm; margin-left: 200px; text-align: justify;"><font face="" size="2"><span style="font-style: normal;">Mam
dobre imię,<br />to
więcej niż skarb,</span></font></p><div style="margin-left: 200px; text-align: left;"><font size="2"></font><font face="" size="2"><span style="font-style: normal;">nikomu,
nikomu, nikomu nie odsprzedam go.</span></font></div><div style="margin-left: 200px; text-align: left;"><font size="2">
</font></div><p style="margin-bottom: 0cm; margin-left: 200px; text-align: justify;"><font face="" size="2"><span style="font-style: normal;">Czy
masz dobre imię?</span></font></p><div style="margin-left: 200px; text-align: left;"><font size="2"></font><font face="" size="2"><span style="font-style: normal;">Czy
masz dobre imię?</span></font></div><div style="margin-left: 200px; text-align: left;"><font size="2"></font><font face="" size="2"><span style="font-style: normal;">Nikomu,
nikomu, nikomu nie sprzedawaj go.</span></font></div><font size="2">
</font><font size="2">
</font><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><font face="" size="2"><span style="font-style: normal;">[przekład
własny; da się zaśpiewać]</span></font></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face=""><font size="4"><span style="font-style: normal;">Inna
piosenka, </span><i>Anything you sow</i><span style="font-style: normal;">,
to z kolei nawiązanie do fragmentu nowotestametowego Listu św.
Pawła do Galatów (Ga 6:8). Tu z kolei podmiot liryczny modląc się,
</span><span style="font-style: normal;"><b>zadaje Bogu pytanie o
przyczynę zła na świecie i słyszy uzasadnienie</b></span><span style="font-style: normal;">
nawiązującego do Pawłowego „co człowiek sieje, to i żąć
będzie”. Mamy tu przy tym piękny smaczek kulturowy: Onyeabor
zamienia charakterystyczną dla Biblii </span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">metaforę
związaną ze zbożem i zastępuje ją bardziej </span></span><span style="font-style: normal;"><b>swojskim
dla Nigeryjczyka nawiązaniem do bulwiastej rośliny</b></span><span style="font-style: normal;">
będącej podporą tamtejszej kuchni i gospodarki. Śpiewa więc:
„gdy siejesz pochrzyn, oczekuj pochrzynu”.</span></font></font></p><font face=""><font size="4"><span style="font-style: normal;"><br /><br /></span></font></font><h2 style="text-align: left;"><font face=""><font size="4"><span style="font-style: normal;">DLACZEGO
WILLIAM ONYEABOR ZAMILKŁ?</span></font></font></h2>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face=""><font size="4">Wygląda
jednak na to, że społecznictwo i pozytywny przekaz w piosenkach nie
zadowoliło sumienia Williama Onyeabora i zdecydował się on na większy
duchowy hardkor. </font></font><font face=""><font size="4"><span style="font-weight: normal;"><br /><br /><br />W
okolicach roku 1985 </span></font></font><font face=""><font size="4"><b>stał
się „nowonarodzonym” chrześcijaninem</b></font></font><font face=""><font size="4">
(w rozumieniu <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Nowe_narodzenie">protestanckich
kościołów ewangelikalnych</a>), po czym </font></font><font face=""><font size="4"><b>zamilkł
jako świecki muzyk i odciął się od dawnego życia.</b></font></font><font face=""><font size="4">
Zaszył się w swojej posiadłości w Enugu, poświęcił się
wyłącznie </font></font><font face=""><font size="4"><b>wierze,
działalności biznesowej i społecznej</b></font></font><font face=""><font size="4">,
został też wyświęcony na pastora. <br /><br /><br />Pomimo fali wielkiego wzrostu
zainteresowania jego muzyką w latach 2013–2014, związanej ze
wznowieniem jego nagrań i trasą koncertową supergrupy wykonującej
jego przeboje, kontakt dziennikarski z nim był niemal
niemożliwy. Pytany o muzykę czy swoją przeszłość, odpowiadał z
uśmiechem: </font></font><font face=""><font size="4"><b>„chcę
rozmawiać tylko o Bogu”</b></font></font><font face=""><font size="4">.<a class="sdfootnoteanc" href="#sdfootnote6sym" name="sdfootnote6anc"><sup>6</sup></a><br /><br /><br /></font></font></p><h2 style="text-align: left;"><font face=""><font size="4">LEPSZA
CZĄSTKA</font></font></h2><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face=""><font size="4">I
co ja na to? <b>Kiedyś </b><span style="font-weight: normal;">taka
historia,</span> jak ta o zamilknięciu Williama
Onyeabora, <b>bardzo by mnie zasmuciła.</b> Wolę historie, gdzie
Bóg zgadza się, by ktoś do końca życia, na Jego chwałę,
zajmował się tym, co kocha i co jest jego talentem.<br /><br /><br />Ale
obecnie wydaje mi się, że wybór, którego dokonał Onyeabor, <b>może
być w pewnych przypadkach lepszą opcją.</b> Może odkrył większe
piękno, a może uciekł od czegoś, co go w poprzednim życiu
męczyło. Bo przecież my, odbiorcy, chcemy cieszyć się sztuką, a
tymczasem <b>twórcy może nie być z tą sztuką równie wesoło.</b><br /><br /><br />William
Onyeabor obrał swoją najlepszą cząstkę a nam zostawił na
pamiątkę dziewięć albumów zawierających tyle dobra i talentu w muzyce i tekstach, że wydaje mi się, że <b>Pan Bóg wiedział,
co robi, nie powołując go do służby czynnej od razu.<br /></b></font></font></p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><br /></p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face=""><font size="4"><b><br /></b></font></font></p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><font face=""><font size="4"><b></b><font size="2">PRZYPISY</font><b><br /></b></font></font></p><div id="sdfootnote1" style="text-align: justify;">
<p class="sdfootnote"><font size="2"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote1anc" name="sdfootnote1sym">1 </a><a href="https://www.theguardian.com/music/2017/jan/18/who-was-william-onyeabor-nigerian-synthesizer-whiz">https://www.theguardian.com/music/2017/jan/18/who-was-william-onyeabor-nigerian-synthesizer-whiz</a></font>
</p><font size="2">
</font></div><font size="2">
</font><div id="sdfootnote2" style="text-align: justify;">
<p class="sdfootnote"><font size="2"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote2anc" name="sdfootnote2sym">2 </a><a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Enugu_State#Politics">https://en.wikipedia.org/wiki/Enugu_State#Politics</a>,
<a href="https://www.independent.co.uk/arts-entertainment/music/features/william-onyeabor-the-jd-salinger-of-electronica-9219096.html">https://www.independent.co.uk/arts-entertainment/music/features/william-onyeabor-the-jd-salinger-of-electronica-9219096.html</a>,
<a href="https://www.theguardian.com/music/2017/jan/18/who-was-william-onyeabor-nigerian-synthesizer-whiz">https://www.theguardian.com/music/2017/jan/18/who-was-william-onyeabor-nigerian-synthesizer-whiz</a></font>
</p>
</div><font size="2">
</font><div id="sdfootnote3" style="text-align: justify;">
<p class="sdfootnote"><font size="2"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote3anc" name="sdfootnote3sym">3 </a><a href="http://luakabop.com/onyeabor/">http://luakabop.com/onyeabor/</a></font>
</p>
</div><font size="2">
</font><div id="sdfootnote4" style="text-align: justify;">
<p class="sdfootnote"><font size="2"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote4anc" name="sdfootnote4sym">4 </a><a href="https://qz.com/africa/889363/nigerian-music-star-william-onyeabor-the-hipsters-favorite-has-died-at-70/">https://qz.com/africa/889363/nigerian-music-star-william-onyeabor-the-hipsters-favorite-has-died-at-70/</a>,
</font></p>
</div><font size="2">
</font><div id="sdfootnote5" style="text-align: justify;">
<p class="sdfootnote"><font size="2"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote5anc" name="sdfootnote5sym">5 </a><a href="https://www.theguardian.com/music/2017/jan/18/who-was-william-onyeabor-nigerian-synthesizer-whiz">https://www.theguardian.com/music/2017/jan/18/who-was-william-onyeabor-nigerian-synthesizer-whiz</a>,
<a href="https://www.redbull.com/pl-pl/william-onyeabor-rbma-festival-nyc-luaka-bop">https://www.redbull.com/pl-pl/william-onyeabor-rbma-festival-nyc-luaka-bop</a></font>
</p>
</div><font size="2">
</font><div id="sdfootnote6" style="text-align: justify;"><font size="2">
</font><p class="sdfootnote" style="text-align: justify;"><font size="2"><a class="sdfootnotesym" href="#sdfootnote6anc" name="sdfootnote6sym">6 </a><a href="http://luakabop.com/onyeabor/">http://luakabop.com/onyeabor/</a>,
<a href="https://www.theguardian.com/music/2017/jan/18/who-was-william-onyeabor-nigerian-synthesizer-whiz">https://www.theguardian.com/music/2017/jan/18/who-was-william-onyeabor-nigerian-synthesizer-whiz</a></font>
</p>
</div>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-86985396932687105202020-07-05T19:50:00.000+02:002020-07-05T19:54:20.201+02:00Duchowa dieta na literę „M”. Vol. 3: Merton, czyli energetyczna piguła<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin-wItBHiRxKPS27xYW80EjfhWcTUwBrdteAwKr6n5iwobIPDJxYK4sx6ScttCuE5KhTK31bCifwQFlF04VfgAQC0tDWhuvz5yaSgOEj0KEvSdj7e79lB29Q80Pwmui4hczLwqhdU1jYI/s1600/2020-02-09-mata-marai-merton3.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="376" data-original-width="640" height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin-wItBHiRxKPS27xYW80EjfhWcTUwBrdteAwKr6n5iwobIPDJxYK4sx6ScttCuE5KhTK31bCifwQFlF04VfgAQC0tDWhuvz5yaSgOEj0KEvSdj7e79lB29Q80Pwmui4hczLwqhdU1jYI/s400/2020-02-09-mata-marai-merton3.png" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Jeśli ktoś o tak atrakcyjnych współcześnie poglądach <br />mówi coś głębokiego o Bogu, to warto go posłuchać.</span></td></tr>
</tbody></table>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>Tą
notką kończę cykl wpisów o trzech potrawach „dla ducha”,
które szczególnie mi ostatnio smakowały, a które
łączy je to, że ich twórcy zwą się na tę samą literkę.
Poprzednio pisałam o <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2020/02/mata-rap-zolte-flamastry-interpretacja.html">tekście
piosenki rapera Maty</a> i <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2020/06/marai-sandor-zar-recenzja-interpretacja.html">mikropowieści
</a></b></span></span><a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2020/06/marai-sandor-zar-recenzja-interpretacja.html"><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>Sándora
Máraiego</b></span></span></span></a><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>.
Dziś będzie o duchowym przewodniku pt. „Nikt nie jest samotną
wyspą” autorstwa Thomasa Mertona – dwudziestowiecznego
amerykańskiego mnicha, mistyka, pacyfisty, antyrasisty, miłośnika
kultury Dalekiego Wschodu i ważnego prekursora
hipster katolicyzmu.</b></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-weight: normal;">O
Thomasie Mertonie (1915–1968) <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2018/02/merton-kaze-chrzanic-system.html">miałam
już okazję tu pisać w kontekście jego książki „W natarciu na
niewypowiadalne”</a>, będącej zbiorem esejów o książkach,
kulturze i wierze. Byłam zdziwiona – choć zarazem zachwycona –
że napisał coś tak „przyziemnego”, bo </span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>stereotypowo
kojarzyłam Mertona raczej z wysoką mistyką. </b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-weight: normal;">Stereotyp
ten umocnił we mnie fejsbukowy fanpejdż „Thomas Merton Daily
Quotes”, który chętnie podczytywałam, a który zazwyczaj
publikował bardzo uduchowione i wysmakowane intelektualnie cytaty –
często pochodzące właśnie z „Nikt nie jest samotną wyspą”.
Stwierdziłam, że </span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>musi
to być pewnie jakieś szczególnie ważne dzieło tego pisarza</b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-weight: normal;">
i gdy w końcu wpadło mi w ręce, z chęcią się za nie zabrałam.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">TOMASZ
HIPSTER</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Spodziewałam
się po „Nikt nie jest samotną wyspą” wiele, bo, jak
wspomniałam, <b>mam Mertona za ikonę hipsterskiego podejścia do
chrześcijaństwa</b>, a podejście to bardzo mnie pociąga. Był i
jest ceniony przez intelektualistów i artystów: do niegdysiejszej
fascynacji Mertonem przyznaje sie m.in. reżyserka Małgorzata
Szumowska, fascynacji tej udzieliła też głównemu bohaterowi swego
kontrowersyjnego filmu „W imię...”. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Szumowska
akurat zadeklarowała później utratę wiary, więc wzór dla adepta
mistyki chrześcijańskiej z niej słaby.<a class="sdfootnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6754306907792529460&useLegacyBlogger=true#sdfootnote1sym" name="sdfootnote1anc"><sup>1</sup></a>
Ale o samym Mertonie nie można tego powiedzieć – w końcu jeśli
<b>ktoś o tak znakomitych talentach literackich, przygotowaniu
intelektualnym i o tak atrakcyjnych dla współczesnego człowieka
poglądach</b> (wspomniany pacyfizm, szacunek dla tradycji duchowej
Wschodu, szacunek dla przyrody, propagowanie porozumienia między
religiami, równości ras i ogólnie równości społecznej) <b>ma
jednocześniej do powiedzenia coś naprawdę głębokiego o Bogu,</b>
to pewnie warto go posłuchać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">CZYTA
SIĘ WOLNO, ALE WARTO</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Z
tą myślą, i pamiętając piękne cytaty przeczytane na fanpejdżu,
zabrałam się za „Nikt nie jest samotną wyspą”. I na starcie
doznałam pewnego rozczarowania: początek książki napisany jest
bardzo gęstym, a przy tym bardzo kościelno-filozoficznym językiem,
którego po prostu nie czytało mi się najlepiej. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Zachęcona
wspaniałą renomą autora i pozytywnymi wrażeniami z „W natarciu
na niewypowiadalne”, przebiłam się jednak dalej i w sumie już po
kilkudziestu stronach <b>spomiędzy trudnych słów i stereotypowo
kapłańskich sformułowań zaczęły się przebijać bardzo
oryginalne, łapiące za serce myśli.</b> I choć książka do
samego końca pisana jest gęsto – czyta się ją przez to dość
wolno, ja niekiedy na jednym posiedzeniu czytałam po zaledwie
kilka-kilkanaście stron – to miałam świadomość, że nie
zmarnowałam ani jednej poświęconej jej minuty. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Jest
ona po prostu <b>bardzo pożywnym literackim i duchowym daniem, taką
energetyczną pigułą –</b> łyżkami jeść nie sposób, ale już
mała porcja i smakuje, i nasyci. I chociaż smuci mnie obserwacja,
której dokonał ongiś Ignacy Loyola, że świeckie książki i
myśli dają tylko chwilową przyjemność a jedynie lektura i
refleksja duchowa – przyjemność trwałą<a class="sdfootnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6754306907792529460&useLegacyBlogger=true#sdfootnote2sym" name="sdfootnote2anc"><sup>2</sup></a>,
to gdybym miała wybrać sobie lektury na – nomen omen – bezludną
wyspę, „Nikt nie jest samotną wyspą” byłoby mocną
kandydaturą, właśnie z tego powodu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">JAK
SIĘ ZBAWIAĆ, TO NIE INDYWIDUALNIE</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Jakie
składniki zawiera zatem ten literacko-duchowy baton energetyczny?
Dla mnie jedną z najmocniejszych treści w tej książce była teza
zawarta w tytule, często przewijająca się w treści: że <b>nikt z
nas nie żyje dla siebie i nawet do duchowego rozwoju a w
konsekwencji – do zbawienia wiecznego dążymy jako wspólnota</b>,
wraz z bliskimi ludźmi, którzy nas otaczają. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Było
to dla mnie dość nowe, bo w czasach, w których nasze pokolenie się
wychowało, mocno stawiano przecież na indywidualizm, posiadanie
własnego zdania, czy wymagania od siebie „nawet gdyby inni (...)
nie wymagali”.<a class="sdfootnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6754306907792529460&useLegacyBlogger=true#sdfootnote3sym" name="sdfootnote3anc"><sup>3</sup></a>
<b>Maksymalizm moralny i rozwinięta duchowość kojarzyły mi się
raczej z samotnością i pewnego rodzaju buntem przeciw otoczeniu.</b>
Ale z drugiej strony wpajano przecież, żeby być dla innych dobrym
i miłym, że miłość bliźniego itp., i bywał człowiek nieco
zagubiony... </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">W
książce Mertona te dwie rzeczy ładnie się spotykają, co mnie
osobiście dało ulgę i motywację. Ciekawe są też praktyczne
porady, jakie Merton daje w związku z życiem we wspólnocie – na
przyklad ta, że tych bliskich ludzi nie sposób mieć zbyt wielu.
Warte do rozważenia w dobie fejsbuka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">POP-MISTYKA,
ALE...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
„<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Nikt
nie jest samotną wyspą” z pewnością może spodobać się <b>osobom
spragnionym duchowości w jej bardzo współczesnym, wręcz
stereotypowym rozumieniu, typu medytacja czy mindfulness</b>: sporo
jest tam na temat uproszczenia życia, samotności czy skupienia.
Jednak czytelnika, który szukałby w Mertonie New Age’owego,
neutralnego światopoglądowo dziecka-kwiatu, schlebiającego
współczesnej głównonurtowej moralności, czeka pewne zdziwienie:
<b>w kwestii obyczajów autor „Nikt nie jest samotną wyspą”
okazuje się mocno ewangeliczny i katolicki.</b> </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">TOMASZ
PRORODZINNY</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Ciekawe
jest na przykład to, jak mocno autor podkreśla, że <b>ważną rolą
małżonków jest, jak to określa, „obowiązek” dawania nowego
życia</b> – pisze np. tak: „Żyjąc w ścisłym zjednoczeniu z
Bogiem-Stwórcą, mąż i żona zrozumieją lepiej niż inni
tajemnicę Jego nieskończonej płodności, bo uczestniczenie w niej
stało się ich przywilejem” (s. 189). Albo: „Miłość
obawiająca się mieć dzieci dla jakiegokolwiek powodu, lęka się
samej miłości. (...) Sama natura miłości żąda, by dążyć do
wypełnienia jej twórczych celów pomimo wszelkich przeszkód” (s.
239). </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Nie
jest to absolutnie najważniejszy wątek tej książki – w samym
temacie miłości małżeńskiej autor <b>równie mocno podkreśla
wagę bliskości, wzajemnego wsparcia czy też po prostu rozkoszy
zmysłowej</b> – ani też jakiś mój szczególnie ulubiony, jednak
ciekawi mnie to zestawienie poglądów, gdzie pisarz, który w wielu
kwestiach popiera bardzo „postępowe” wartości, w tym temacie
jest akurat bardzo jednoznaczny i tradycyjny. Znów rozumuję na
zasadzie: skoro tę myśl wyraził wspaniały, hipsterski Merton, to
jest to dobry powód, by poświęcić jej chwilkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">TOMASZ
– JEDNAK DZIECKO-KWIAT?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Przy
tym wszystkim Merton jest <b>rewelacyjnie naturalny, pozbawiony
pruderii i przekonujący, gdy pisze na tematy związane z
seksualnością.</b> Spodobało mi się to, jak afirmuje świeckie
powołanie małżeńskie.<b> </b>Wskazuje na jego korzyści w
porównaniu z kapłaństwem czy życiem zakonnym, które teoretycznie
niby bardziej sprzyjają głębokiej duchowości. Np. w tym
fragmencie: „wielu chrześcijan, nie mających powołania do życia
zakonnego ani do kapłaństwa mówi sobie: »Nie mam powołania!«
Cóż za pomyłka! Mają wspaniałe powołanie, tym piękniejsze, że
pozostawiające stosunkowo dużo swobody i pozbawione sztywnych form”
(s. 188). </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Albo
tu: „Ludzie żyjący w małżeństwie (...) [p]owinni dziękować
Bogu, że to ich powołanie, z całą jego odpowiedzialnością i
jego trudnościami, jest pewną i bezpieczną drogą do świętości,
wolną od skrzywień i wypaczeń pobożnego konwencjonalizmu” (s.
189). To umiłowanie Mertona do naturalności i wychodzenia ze
sztywnych ram, nawet tam, gdzie porusza tematy najbardziej związane
z katolicką ortodoksją pokazuje, że <b>chyba jednak był w dużej
mierze dzieckiem-kwiatem.</b></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">PIĘKNE
I WZNIOSŁE (<a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2020/06/marai-sandor-zar-recenzja-interpretacja.html">PO
RAZ DRUGI</a>)</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">To
jest bardzo wybiórczy i stronniczy rzut oka na wątki zawarte w
„Nikt nie jest samotną wyspą”, w książce jest tych treści o
wiele więcej. Oprócz wspomnianych tematów skupienia, samotności
czy wspólnotowości <b>jest mowa m.in. o ascezie</b> (bardzo ciekawe
objaśnienie dla osób, które nie rozumieją, o co chodzi z tymi
wszystkimi postami czy inną czystością i wstrzemięźliwością –
szczególnie warte przeczytania w dobie zagrożeń ekologicznych i
nowych trendów etycznych, które wymuszają na nas pewne
samoograniczenia), <b>stosunku do przyrody, pracy czy używania dóbr
doczesnych.</b> Generalnie Merton odnosi się do większości ważnych
dziedzin w życiu człowieka – każdą z nich odnosząc do <b>życia
kontemplacyjnego i poszukiwania Boga. </b></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">I
w zasadzie ten główny temat pozostaje chyba z czytelnikiem
najdłużej po przeczytaniu tej książki – to poszukiwanie tego, o
co naprawde w życiu chodzi, a w wypadku wierzących – </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>tęsknoty
za pięknym, wzniosłym Bogiem, Tym, którego kiedyś tam się
spotkało podczas tzw. nawrócenia</b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">,
chociaż poźniej w życiu człowiek nieraz za bardzo zaaferuje się
innymi sprawami i o tej chwili, o tym pięknie, zapomni. Merton
szczególnie mocno mi o tym przypomniał, bo też i głównie o tym
pisał, ale takie przebłyski zdarzają mi się również przy
czytaniu rzeczy całkiem spoza działki literatury religijnej. I w
sumie</span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>
dostarczanie tego typu przeżyć to coś, co łączy wszystkie trzy
teksty kultury (pierwsze dwa: <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2020/02/mata-rap-zolte-flamastry-interpretacja.html">tu</a>
i <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2020/06/marai-sandor-zar-recenzja-interpretacja.html">tu</a>),
które opisałam w tym cyklu</b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">
o autorach na literkę M.</span></span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;"><b>Merton,
Thomas. 1983. <i>Nikt nie jest samotną wyspą </i><span style="font-style: normal;">[No
man is an island]. Tłumaczyła Maria Morstin-Górska. Kraków:
Wydawnictwo Znak.</span></b></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;"><b><span style="font-style: normal;">PRZYPISY</span></b></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<span style="font-size: xx-small;">
</span>
<br />
<div id="sdfootnote1">
<div class="sdfootnote">
<span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><a class="sdfootnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6754306907792529460&useLegacyBlogger=true#sdfootnote1anc" name="sdfootnote1sym">1</a><i> Szumowska:
To piękno trzeba złamać</i><span style="font-style: normal;">,
rozmawiał: Tadeusz Sobolewski, „Wyborcza.pl”, 7 lutego 2013,
https://wyborcza.pl/piatekekstra/1,129155,13365759,Szumowska__To_piekno_trzeba_zlamac.html?disableRedirects=true </span></span></span></div>
<div class="sdfootnote">
<span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-style: normal;"> </span></span></span>
</div>
<span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></div>
<span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span>
<br />
<div id="sdfootnote2">
<div class="sdfootnote">
<span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><a class="sdfootnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6754306907792529460&useLegacyBlogger=true#sdfootnote2anc" name="sdfootnote2sym">2</a> Ks.
J. Badeni SI, <i>Życie św. Ignacego Loyoli, założyciela zakonu
Towarzystwa Jezusowego</i><span style="font-style: normal;">, wydanie
trzecie, Kraków 2016,</span>
<a href="http://www.ultramontes.pl/zycie_sw_ignacego.pdf">http://www.ultramontes.pl/zycie_sw_ignacego.pdf</a>,
s. 12.</span></span></div>
<div class="sdfootnote">
<br /></div>
</div>
<span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span>
<br />
<div id="sdfootnote3">
<span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="sdfootnote">
<span style="font-size: x-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><a class="sdfootnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6754306907792529460&useLegacyBlogger=true#sdfootnote3anc" name="sdfootnote3sym">3</a> Jan
Paweł II, homilia w czasie liturgii słowa skierowana do młodzieży
</span><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">zgromadzonej na Westerplatte, Gdańsk – Westerplatte
12 czerwca 1987,
<a href="http://www.nauczaniejp2.pl/dokumenty/wyswietl/id/748">http://www.nauczaniejp2.pl/dokumenty/wyswietl/id/748</a></span></span>
</span>
</div>
</div>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-85913353983004674462020-06-12T21:37:00.001+02:002020-06-13T13:20:33.939+02:00Duchowa dieta na literę „M”. Vol. 2: Márai, czyli kotlet smakowicie odgrzany<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgufJPohKCnUNHxw_C7NSVez9EU3lTZUddzgUxaNfFTwcARpKgJhpZ-wAWKUAwZCptf56UMOj88Z-KLZnvU-EE0AQZcpeGTD9SUorF3168q6PUtc5kXP81I_-fKKFLbglYw0m5AAufj-YM/s1600/2020-02-09-samaporcelana-mata-marai-merton-2.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="320" data-original-width="379" height="270" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgufJPohKCnUNHxw_C7NSVez9EU3lTZUddzgUxaNfFTwcARpKgJhpZ-wAWKUAwZCptf56UMOj88Z-KLZnvU-EE0AQZcpeGTD9SUorF3168q6PUtc5kXP81I_-fKKFLbglYw0m5AAufj-YM/s320/2020-02-09-samaporcelana-mata-marai-merton-2.png" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: xx-small;"><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-style: normal;">Sam motyw niezbyt
oryginalny, ale Márai opisał to tak, że </span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-style: normal;">miałam
wrażenie, że dotykam samej istoty tego archetypu.</span></span></i></span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>Po
przerwie wracam do cyklu wpisów o trzech potrawach „dla ducha”,
które szczególnie zasmakowały mi w niedawnym czasie. Łączy je
to, że ich twórcy zwą się na tę samą literkę. Dziś piszę o
mikropowieści „Żar” Sándora </b></span></span><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>Márai</b></span></span></span></i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>ego,
którą czytałam kilka lat temu, a ostatnio odświeżyłam sobie w
formie audiobooka.</b></span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Kiedy
kilka lat temu przeczytałam </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>„Dziennik”</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
</span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>Sándora
Máraiego </b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">–
a dokładniej obszerny wybór fragmentów jego dzienników, który
ukazał się w Polsce w 2004 roku – zachwyciłam się bez reszty
połączeniem </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>chrześcijańskiej
duchowości </b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">(jakkolwiek
pod koniec życia wspominał, niestety, o utracie wiary), cudownej
</span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>brawury
intelektualnej </b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">(np.
mistrzowskie oranie klasyków literatury, których nie lubił) i
jakiegoś </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>nienazwanego
piękna</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">.
Po przeczytaniu „Dziennika” wzięłam się za powieści jego
autora – wrażenia były różne, choć na ogół znajdowałam
powody do zachwytu. Jedną z tych powieści był </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>„Żar”.</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
</span></span></span></i>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">PIERWSZE
SPOTKANIE Z „ŻAREM”</span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Gdy
czytałam tę książkę pierwszy raz, największe wrażenie zrobił
na mnie po pierwsze soczysty, </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>przekonujący
realizm, a po drugie – sposób ogrania motywu dwóch mężczyzn
rywalizujących o kobietę.</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
(Książka opowiada o spotkaniu, w latach 40-tych XX wieku, dwóch
starych mężczyzn, Henryka – węgierskiego generała i Konrada –
jego przyjaciela ze szkoły wojskowej, którego Henryk podejrzewa o
uwiedzenie przed laty jego żony Krystyny.) Sam motyw niezbyt
oryginalny, ale Márai opisał to tak, że </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">miałam
wrażenie, że dotykam samej istoty tego archetypu,</span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
z całym towarzyszącym mu emocjonalnym rozgorączkowaniem,
świadomością winy a z drugiej strony tego, co jest moralnie
słuszne i piękne.</span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">DRUGIE
PODEJŚCIE</span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Po
kilkuletniej przerwie w czytaniu Máraiego wpadł mi w ręce
</span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>audiobook
„Żaru” z 2014 r.</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">,
czytany przez Mariusza Bonaszewskiego. Z pewną ekscytacją
stwierdziłam, że</span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>
odświeżę sobie dawne wrażenia.</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
I jak to bywa, przekonałam się, że nie wchodzi się dwa razy do
tej samej rzeki – co jednak nie znaczy, że kolejne kąpiele nie
mają sensu.</span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Wspomniany
</span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>archetyp
</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">przestał
do mnie tak mocno mówić – nie wiem, pewnie to przez inny moment
życia. Perełki trafnych </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>obserwacji
rzeczywistości </b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">nadal
mnie zachwycały tu i ówdzie. (Na gorąco przypomina mi się na
przykład taki obrazek, gdzie Konrad katuje się wyrzutami sumienia,
że jego niezamożni rodzice rujnowali się na jego wykształcenie a
Henryk trzeźwo odpowiada, że mogli być z tym wszystkim bardzo
szczęśliwi.) Zauważyłam natomiast też coś nowego – co mnie
podczas tego drugiego podejścia do „Żaru” miejscami </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>męczyło
i irytowało.</b></span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">KSIĄŻKA-KŁÓTNIA
– ALE (P)O CO?</span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Książka
ta ma formę, którą w swym idiolekcie nazywam </span></span></span></i><i><a href="http://samaporcelana.blogspot.com/search/label/humpf"><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><i>opowieścią
o humpfie</i></span></span></a></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
– to </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>historia
ludzi, którzy przez cały czas trwania akcji siedzą przy stole i
się kłócą.</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
Ta forma potrafi dać odbiorcy wiele radości, jak widać na
przykładzie filmów „Rzeź” Polańskiego czy <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2017/03/dobrze-sie-kamie-w-miym-towarzystwie.html">„Dobrze
się kłamie w miłym towarzystwie” Genovese</a>. Tym bardziej
kiedy bohaterowie kłócą się inteligentnie i/lub zabawnie.</span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Ale „Żar” Máraiego taki nie jest. Konflikt bohaterów jest opisany</span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>
śmiertelnie na poważnie, wręcz pompatycznie.</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
Rozmowa Henryka i Konrada prowadzona jest inteligentnie, ale radość z odbioru psuł mi fakt, że od pewnego momentu zaczęła mi się wydawać
bezsensowna. </span></span></span></i>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Protagoniści
przez sto kilkadziesiąt stron mielą temat dawnej domniemanej zdrady
małżeńskiej, wnikając w najdrobniejsze szczegóły, kreśląc tło
historyczne i psychologiczne i pogrążając się w dygresjach. </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>Ich
motywacje – a zwłaszcza głównego bohatera, Henryka – są przy
tym dla mnie, jako czytelniczki, kosmicznie odległe</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
i nieaktywujące schematów poznawczych. (Chodzi im o jakieś mętne,
wyprane z emocji, empatii czy moralności poczucie sprawiedliwości i
honoru.)</span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Krystyna,
(prawdopodobnie) niewierna żona, nie żyje przecież od lat, więc
wątek międzyludzki jest nieaktualny. Emocje, po upływie
czterdziestu lat od domniemanego zdarzenia, wywietrzały. Także
wątek zdrady jako moralnego zgorszenia nie wydaje się być dla
bohaterów ważny. </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>Po
co więc było Henrykowi kisić tę urazę i po co tyle się nad tym
rozwodzić?</b></span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">KATHARSIS</span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>Trochę
to wszystko się jednak klaruje – i zyskuje sens – na końcu.</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
(Nie będę spoilerować, zasygnalizuję tylko, że chodzi mi o motyw
z obrazem i jego moralną wymowę.) Czytelnik, nawet jeśli wymęczył
się nieco, wraz z bohaterami, podczas akcji powieści, na końcu
może mieć wrażenie, że jednak było warto. I może, choć
bohaterowie i narrator wydają się pozornie indyferentni moralnie,
</span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>ta
męka postaci i odbiorcy to jest właśnie morał tej powieści</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
– skoro zdrada to wielki grzech, to przy jej odkupieniu widać
trzeba podrążyć i musi poboleć.</span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">To zakończenie</span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
uważam za piękne bo, jak to się ładnie mówi, </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">„przypomina
o Ewangelii”.</span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
I jak teraz patrzę na tę moją ponowną lekturę „Żaru”,
to obok wspomnianych perełek realizmu i motywów niewytłumaczalnie
pięknych (motyw niani Nini, obraz
dzikiej węgierskiej przyrody) <b>moje ulubione momenty tej powieści to właśnie
</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>te,
gdzie Márai jest kryptoteologiczny – albo po prostu otwarcie
chrześcijański.</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
A to dlatego, że jego autor wewnętrzny, jak rzadko kto, wydaje się wiedzieć, o
czym – i o Kim – mówi.</span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">REALNE I PIĘKNE</span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Na
przykład w dygresji o krwi narrator wspomina, że była ona obecna w
obrzędach zawsze, gdy człowiek chciał powiedzieć Bogu coś
ważnego. Nie ma tu dystansu wobec „opium dla ludu” czy nawet
bardziej lub mniej powierzchownego szacunku wobec tradycji i rytuału
– jest </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>osobista
relacja, człowiek i Bóg.</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
Albo gdy pojawia się porównanie życia kogoś z bohaterów do życia
zakonników i pada stwierdzenie, że zakonnikowi jest łatwiej,
ponieważ ma wiarę – znów zamiast częstego w kulturze
niezrozumienia dla chrześcijańskiego życia konsekrowanego widać
tę </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>świadomość,
że wiara to coś realnego i coś, co potrafi pomóc człowiekowi.</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
</span></span></span></i>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Márai
jest piękny i autentyczny również w odniesieniach do
</span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>chrześcijańskiej
obyczajowości.</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
Przykładowo, kiedy współczesny czytelnik trafia na literacki obraz
</span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>dojrzewania
chłopców</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">,
stereotyp nakazywałby mu pewnie oczekiwać wywlekania związanych z
nim brudów i grzechów. W „Żarze” mamy zaś przejmujący,
emocjonalny obraz gorącej – a przy tym w stu procentach niewinnej
i jednoznacznej – przyjaźni Henryka i Konrada oraz wzmiankę o ich
wzajemnym </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>zobowiązaniu
do zachowania czystości</b>. Nawet biorąc poprawkę na epokę – powieść wydano w 1942 roku – jest to, moim zdaniem, mocne.<b> </b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">(Opis
najwcześniejszych losów Henryka i Konrada to jest właśnie ten
piękny obraz męskiego dzieciństwa, o którym wspominałam w
<a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2020/02/mata-rap-zolte-flamastry-interpretacja.html">poprzedniej
notce</a>.) </span></span></span></i>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Podobnie
jest w „Żarze” przedstawiony </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>obraz
małżeństwa</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
– tu znów stereotypowo spodziewałabym się po współczesnej
literaturze krytyki, pokazania pustoty tej formy społecznej lub
przynajmniej obojętnego do niej stosunku. Tymczasem Márai skupia
się na </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>więzi
emocjonalnej, która może łączyć małżonków</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
(szczególnie w historii rodziców Henryka, którą narrator
podsumowuje stwierdzeniem, że bardzo się kochali, choć nie
rozumieli) i na </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>ostateczności
i nieodwołalności ich relacji</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
(znamienne słowa Henryka, że w momencie śmierci Krystyna wzywała
jego imię, nie Konrada).</span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Krótko
mówiąc, jeśli chodzi o </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>pisanie
o Bogu i moralności chrześcijańskiej,</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
autora „Żaru” łączy z bohaterem <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2020/02/mata-rap-zolte-flamastry-interpretacja.html">poprzedniej
notki</a> to, że obaj, jak na moje, mieli okazję </span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>naprawdę
zagadać do Tego, o którym niekiedy piszą,</b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
a nie tylko ślizgać się po powierzchni jakichś idei czy tradycji
religijnych (nawet jeśli u Máraiego ta relacja się później
skomplikowała). Bardzo lubię czytać takich ludzi.</span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-style: normal;"><b>Márai,
Sandor. 2014. </b></span></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;"><i><b>Żar</b></i></span></span></i><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-style: normal;"><b>.
[audiobook]. Czyta Mariusz Bonaszewski. Warszawa: Agora.</b></span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-style: normal;"><b>Ilustracja autorstw<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">a </span></b></span></span></span></i><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><i><span style="font-style: normal;"></span></i><a href="https://pixabay.com/users/kristine431-8614518/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=3297107">kristine431</a> z <a href="https://pixabay.com/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=3297107">Pixabay</a></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-style: normal;"><b> </b></span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-31935804222384956732020-02-08T23:54:00.004+01:002020-06-12T21:55:14.375+02:00Duchowa dieta na literę „M”. Vol. 1: Mata, czyli znów przeżuwam piosenki<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>Kumpela
ostatnio dietuje i przesyła różne zdrowe przepisy ze swojej diety,
jak już sama wypróbuje i stwierdzi, że smaczne. Pomyślałam, że
zrobię coś podobnego i podzielę się z Wami namiarami na trzy
potrawy „dla ducha”, które najefektywniej odżywiały mnie przez
ostatni kwartał. Łączy je to, że ich twórcy zwą się na tę
samą literkę. Dziś o tym, co poznajdowałam w rapowych tekstach niejakiego
Maty.</b></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7G2aJ8qIm1KLKnP4BX8lLebhH4nEHZglSrlupveQguJS5U_LoxpXJBgd3kph5cd7aPi-5Y0W6c2vkmfqLzNEv_71avutGOgmA-VUyj1_gmSRnkKDszKeppdCUStq7EJArYNDZRC2bFa4/s1600/2020-02-07-mata-marai-merton1.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="548" data-original-width="640" height="274" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7G2aJ8qIm1KLKnP4BX8lLebhH4nEHZglSrlupveQguJS5U_LoxpXJBgd3kph5cd7aPi-5Y0W6c2vkmfqLzNEv_71avutGOgmA-VUyj1_gmSRnkKDszKeppdCUStq7EJArYNDZRC2bFa4/s320/2020-02-07-mata-marai-merton1.png" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span>Używając niesamowicie prostych
środków językowych (no, może z wyjątkiem <br />„przykładu” i
„jarzębiny”), Mata </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span>przekazuje
całe doświadczenie </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span><i>sacrum.</i></span></span></span></td></tr>
</tbody></table>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Dlaczego rapsy Maty mnie urzekły? Bo uwielbiam
takie sytuacje: być w otoczeniu niepięknym i niezbyt dobrym i nagle
<b>wśród takiego względnego syfu znaleźć Wielkie Piękno</b> i
Wielkie Dobro, którego człowiek się tam kompletnie nie spodziewał.
(Jak już kiedyś wspominałam, najbardziej modelową sytuacją tego
typu jest dla mnie motyw z Meisterem Eckhartem w „Oberkach do końca
świata” Wita Szostaka, obczajcie.) </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">No
i mamy </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>młodziutkiego
rapera, który składa rymy wprawdzie sprawnie</b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">,
ale na ogół w tematyce niesprzyjającej zachwytom, a i forma tego
bywa niekiedy chropawa. I nagle taki koleś wylatuje z kawałkiem
„<a href="https://www.youtube.com/watch?v=tXKh6P10vSY">Żółte
flamastry i grube katechetki</a>”. Nie umiem nawet za wiele
powiedzieć na temat tego, </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>za
dużo emocji.</b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">
W sumie to bardziej napisałam ten wpis po to, żeby Wam dać znać,
żebyście tego kawałka posłuchali i go wchłonęli, niż żeby
wielce kminić na jego temat.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Dobra,
jednak trochę pokminię. Podoba mi się u Maty to, że w swoich
rapsach stosuje się do ewangelicznego „tak-tak, nie-nie”. <b>Kiedy
nie ma konceptu, po prostu nawija</b> sobie o moralnym zepsuciu
bogatej młodzieży, wyprawie do Freshmarketu albo przepitych feriach we
Włoszech – czysta, klarownie przekazująca myśli narracja, bez
językowych udziwnień albo banalnych frazesów o dźwięku
potłuczonego szkła i księżycu, który głowę schował. <b>Ale
kiedy już ten koncept ma, wychodzą duże rzeczy. </b></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Nie
wiem, czy ktoś już wcześniej użył </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-weight: normal;">metafory
o</span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>
Bogu, który podnosi i całuje błądzącego człowieka jak całuje
się chleb</b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>,
który upadł</b>, ale coś się od tego w człowieku takiego robi, że
miałby ochotę powiedzieć tak swoim dzieciom, tłumacząc jak
odnosić się do chleba, Boga i siebie. Albo „bo są rzeczy,
których nie wolno nam pić/ i których nie wolno nam jeść/ jak na
przykład jarzębina” – koleś, używając niesamowicie prostych
środków, niemal <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Naturalny_metaj%C4%99zyk_semantyczny">prymitywów
językowych</a> (no, może z wyjątkiem „przykładu” i
„jarzębiny”), </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>przekazuje
całe doświadczenie </b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><i><b>sacrum</b></i></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">:
tego, jak to jest być bardzo, bardzo młodym człowiekiem albo
wyznawać bardzo, bardzo młodą religię. Skojarzyło mi się to ze
Starym Testamentem i odświeżyło moje ciepłe uczucia do niego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">W
innej piosence, „100 dni do matury” (podobnie jak na „Żółte
flamastry”, zwrócił mi na ten fragment uwagę <a href="http://ziutasiedziwi.blogspot.com/">Ziuta</a> – pozdro, ziom)
mamy zwrot Maty do rodziców, w którym tłumaczy znaczenie swojej
ksywy: „Jak się boicie, że zapomnę zatracając się w rapach/ to
pamiętajcie MA jak mama TA jak tata” i to też mnie rozstraja
niesamowicie. Pewnie dlatego, że </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>każdy
z nas, bez wyjątku, jest złożony z takich dwóch połówek, więc
każdego ten temat jakoś rusza.</b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">
Pewnie już pisałam, że w taki sposób mój pan od literatury
tłumaczył siłę „Króla Leara” Szekspira: nie każdy człowiek
przeżył zakochanie, nie każdy ma dzieci, wiarę albo wrogów, więc
tekst o miłości, rodzicielstwie, świętości czy zbrodni nie
przemówi do każdego, ale rodziców ma lub miał każdy. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">No
i generalnie wychodzi mi, że <b>siłą tekstów Maty w miejscach,
gdzie one są mocne, jest to, że dotyka tam rzeczy bardzo
uniwersalnych.</b> Mnie bardzo siedzi jeszcze w pamięci ten fragment
z „Patointeligencji”: „miałem już (...) tak dość tego
ciepła i piękna”, ale to już nie wiem, dlaczego, nie wpisuje mi
się to w teorię. Chyba po prostu jest to dobra, przekonująca
antyteza: czego jak czego, ale ciepła i piękna większość z nas
naprawdę chce, a tu ktoś pisze, że miał go dość, więc budzi to
jakieś uczucia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Jeszcze
jedna ważna rzecz odnośnie do „Żółtych flamastrów”: oprócz
relacji z Bogiem i kwestii językowych jest tam bardzo piękny obraz
męskiego dzieciństwa. <b>I to nas ładnie prowadzi do kolejnej
notki</b>, gdzie też coś o tym będzie. Widzimy się niebawem, yo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
___</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">P.S.
Jeśli komuś mało, to <a href="https://noizz.pl/muzyka/buntownik-w-pizamie-recenzja-mata-100-dni-do-matury/tqf3qh2">pod
tym linkiem</a> można znaleźć bardzo ciekawą i lepiej niż moja
ogarniętą w temacie rapu recenzję albumu Maty autorstwa Macieja
Wernio z Noizz.pl.</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">P.S.2 Już po napisaniu tego tekstu przesłuchałam kawałek Maty pt. „Konkubinat” i świadomość metajęzykowa, którą autor w nim pokazuje, to dowód, że to, o czym napisałam w notce, nie wyszło mu przez przypadek. A refren, w którym Mata wydaje przesterowane jęki bólu spowodowanego brzmieniem nielubianych słów, to kolejny motyw, który można by chyba nazwać uniwersalnym. No powiedzcie sami, kto z Was nie zna tego uczucia?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span class="attribution_field hide-sm hide-md">Źródło obrazka: <a href="https://pixabay.com/users/OpenClipart-Vectors-30363/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=2025659">OpenClipart-Vectors</a>, <a href="https://pixabay.com/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=2025659">Pixabay</a></span></span></span> </span></span></div>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-8884158559571170762020-01-18T23:29:00.000+01:002020-01-18T23:39:05.001+01:00Dlaczego piosenki z „Wiedźmina” są takie dobre<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>Tym
razem utożsamiam się z <i>vox populi </i>– <span style="font-style: normal;">oglądam
netflixowskiego „Wiedźmina” i zachwycam się piosenkami Jaskra,
zwłaszcza „tą” piosenką. Bo cóż przyjemniejszego, niż
odrobina zachwytu – tym bardziej takiego, który można uzasadnić
filologicznie.</span></b></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidYO9bRIwZv5boPXzHIB_2l3Qs_OfHMW56wXFqL0fk4daI-mrlr4mWhK1ucPR1yYhavzA2hdQiUE2zN6gJjvYSTFu8MFZAXuijBJglS4q_3b2l0peCkLy7SLFZZ-rhq0K-VjmSODm97xA/s1600/2020-01-14-samaporcelana-wiedzmin.png"><img align="BOTTOM" border="0" height="320" name="grafika1" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidYO9bRIwZv5boPXzHIB_2l3Qs_OfHMW56wXFqL0fk4daI-mrlr4mWhK1ucPR1yYhavzA2hdQiUE2zN6gJjvYSTFu8MFZAXuijBJglS4q_3b2l0peCkLy7SLFZZ-rhq0K-VjmSODm97xA/s320/2020-01-14-samaporcelana-wiedzmin.png" width="249" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">O
zarąbistości <i>Toss a coin to your witcher</i> <span style="font-style: normal;">mówi
cały Internet – polsko- i anglojęzyczny – i niejeden widz
uznaje tę piosenkę za główny, lub niekiedy nawet jedyny, atut
całego serialu. Nie spotkałam jednak zbyt wielu teorii co do tego,
</span><span style="font-style: normal;"><b>co nam się właściwie w
tym kawałku aż tak podoba</b></span><span style="font-style: normal;">,
więc postanowiłam stworzyć własną.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Wydaje mi się, że
sekretem udatności piosenek Jaskra jest to, że w przyjemnym,
popowo-balladowym opakowaniu serwują nam coś, co nie dość często
w takim opakowaniu dostajemy – czyli <b>porządną
tekściarsko-literacką robotę</b>. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">TROCHĘ TEORII</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Tego, co to znaczy, że
tekst piosenki jest dobrze napisany, nauczyłam się z książki
Stanisława Barańczaka pt. <i>Ocalone w tłumaczeniu: szkice o
warsztacie tłumacza poezji z dodatkiem małej antologii
przekładów-problemów</i>. Omawiając swoją propozycję przekładu
jednego z tekstów Beatlesów, Barańczak podaje tam praktyczny zbiór
kryteriów, jakie powinny spełniać słowa tłumaczonych piosenek
tak, by czytało i śpiewało się je równie dobrze jak oryginał.
Było to dla mnie niemałe odkrycie: uświadomiłam sobie, że <b>o
postrzeganej przez nas „fajności” tekstu</b> nie przesądza to,
czy śpiewa go wspaniały Sting czy siermiężny Perfect, ani czy
jest on napisany w prestiżowym angielskim czy w swojskiej
polszczyźnie. Decydują tu <b>cechy czysto formalne: </b><span style="font-weight: normal;">spójność
i świadomość</span> <b>stylu,</b> zgodność <b>akcentów</b> w
wyrazach i zdaniach z akcentami muzycznymi, czy choćby to, czy <span style="font-weight: normal;">w</span>
<b>rymach</b> mamy porządne wyrazy znaczące (rzeczowniki,
czasowniki itp.) czy nędzne wyrazy funkcyjne (np. zaimki lub
przyimki). </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">POTWORY Z RADIA</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Choć Barańczak pisał o
przekładach, te cechy można też bez problemu potraktować jako
kryteria jakości oryginalnych słów piosenek. I niestety – <b>wiele
popowych tekstów</b>, tak angielskich jak i polskich, <b>nie zdałoby
takiego egzaminu. </b></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Robiąc
ostatnio mały radiowy re-listening anglojęzycznego popu z ostatnich
dekad, jestem zadziwiona, jak złe rzeczy potrafią wyrabiać
tekściarze. Nawet w największych hitach miewamy te paskudne </span><span style="font-style: normal;"><b>wyrazy
funkcyjne na końcach wersów</b></span> <span style="font-style: normal;">(„Cause
we are gonna </span><span style="font-style: normal;"><u><span style="font-weight: normal;">be</span></u></span><span style="font-style: normal;">/
Forever, you and </span><span style="font-style: normal;"><u><span style="font-weight: normal;">me</span></u></span><span style="font-style: normal;">...”
– Lighthouse Family, </span><i>High</i><span style="font-style: normal;">),
przedziwne </span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">konstrukcje
składniowe</span></span><span style="font-style: normal;">, byle
tylko zmieścić się w wersie (wpiszcie w wyszukiwarkę „bad
grammar in song lyrics” i cieszcie się mnogością przykładów),
</span><span style="font-style: normal;"><b>nienaturalne sformułowania
</b></span><span style="font-style: normal;">(„Rainy days never say
goodbye/To desire when we are together” – aha, czyli po ludzku tu
jest napisane, że nawet gdy pada, on czuje do niej miętę? Gdybym
spotkała ten tekst Gazebo w redagowanym przez siebie tekście
dowolnego gatunku, cięłabym aż miło), czy </span><span style="font-style: normal;"><b>źle
użytą leksykę</b></span> <span style="font-style: normal;">(„Hit
me, baby, one more time” Britney – bez komentarza). Nie
wspominając już o </span><span style="font-style: normal;"><b>płyciźnie
i/lub niespójności treści</b></span><span style="font-style: normal;">,
która szczególnie ładnie wybrzmiewa w przeróbkach anglofońskich
hitów na język polski, gdzie wystarczy wiernie przetłumaczyć
piosenkę, zaśpiewać i już jest śmiesznie (przykładem </span><i>Wzniosłe
treści obcych pieśni</i> <span style="font-style: normal;">Cezika).
Przykładów z języka polskiego nie będę nawet podawać, każde z
Was ma pewnie swoje ulubione.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Oczywiście,
można by pewnie mnożyć i przykłady pozytywne, ale z moich
ostatnich doświadczeń wynika, że jak się człowiek krytycznie
wsłucha w to, co ci ludzie śpiewają, to częściej można się
zdziwić niż zachwycić. Jak na moje, jesteśmy po prostu
</span><span style="font-style: normal;"><b>wygłodniali dobrego
warsztatowo tekściarstwa w popie. </b></span></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">JASKROWE ELIKSIRY I
PARONOMAZJE</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">I na to nasze
wygłodnienie <b>przychodzi cudowny Jaskier – oraz cudowna Jenny
Klein,</b> która napisała mu teksty – i dostarcza nam piosenek w
których po prostu wszystko się zgadza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Moją lingwistyczną
uwagę przykuła już pierwsza piosenka Jaskra – <b><i>Y</i></b><i><b>ou
think you’re safe</b></i> z początku drugiego odcinka „Wiedźmina”
– gdzie baśniowe „stir up a potion” zrymowano kontrastowo z
bardzo współczesnym, nagłówkowym „get an abortion”. Po
dokładniejszym spojrzeniu na tekst widać jego kolejne atuty: <span style="font-weight: normal;">same
</span><b>porządne rymy</b> bez wyrazów funkcyjnych i innych
wypełniaczy, sytuacja liryczna (groza życia w miejscowości Posada)
<b>spójnie przedstawiona za pomocą krótkich wersów</b> bez
składniowych łamańców, nawet <b>humor językowy</b> się w tej
króciutkiej formie zaplątał („the pike with the spike/that lurks
in your drawers” mnie totalnie rozwaliło, ta paronomazja słów
„pike” i „spike” ma w sobie coś przecudownie
przedszkolnego).</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">REFREN, KTÓRY BUJA</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Przejdźmy teraz do dania
głównego, czyli do <i><b>Toss a coin to your witcher</b></i><b>.</b>
I tutaj mamy spójną treść – zwięzłą historię potyczki
bohatera lirycznego (Geralta) i podmiotu lirycznego (Jaskra) z
diabołem i elfami, okraszoną zwrotami o charakterze perswazji,
wzywającymi adresatów lirycznych do okazania uznania bohaterom i
udzielenia im gratyfikacji finansowej. Jak w poprzednim przypadku,
<b>nie ma tu żadnego niepotrzebnego wersu</b><span style="font-weight: normal;">.
Nie znaczy to, że nie ma powtórzeń</span> – choćby wspomniana
prośba o pieniądz pojawia się trzy razy, w różnych parafrazach
(„Toss a coin to your witcher”, „so give him the rest”, „now
pour him some ale”). Ma to jednak głęboki sens – dla bohatera
lirycznego zarobkowy, dla odbiorcy – artystyczny i komiczny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Nie ma też rymów
będących sztuką dla sztuki. W przeciwieństwie do gorzej
napisanych piosenek, <b>rymy spełniają w </b><i><b>Toss a coin...</b></i>
<b>właściwą funkcję, akcentując to, co w tekście ważne – </b>a
to przebieg akcji (deceit – teeth, pest – chest), a to
wzmacniające stylizację archaizmy czy terminy baśniowo-fantastyczne
(devil – revel, horde, elf), a to autotematyzm (song, tale), a to
wspomnianą ekonomiczną perswazję (rest, ale). </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Co do instrumentacji
głoskowej innej niż rymy, w refrenie wspaniale wybrzmiewa to
dźwięczne, jakby bujające się „oh, valley of ple</span><span style="font-size: medium;"><u><span style="font-weight: normal;">nnn</span></u></span><span style="font-size: medium;">ty,
oh, valley of ple</span><span style="font-size: medium;"><u><span style="font-weight: normal;">nnn</span></u></span><span style="font-size: medium;">ty”.
Chyba </span><span style="font-size: medium;"><b>dlatego ten refren tak fantastycznie się
śpiewa.</b></span> <span style="font-size: medium;">Mamy też trochę aliteracji („</span><span style="font-size: medium;"><u><span style="font-weight: normal;">Wh</span></u></span><span style="font-size: medium;">en
the </span><span style="font-size: medium;"><u><span style="font-weight: normal;">Wh</span></u></span><span style="font-size: medium;">ite
</span><span style="font-size: medium;"><u><span style="font-weight: normal;">W</span></u></span><span style="font-size: medium;">olf
fought”, „</span><span style="font-size: medium;"><u><span style="font-weight: normal;">m</span></u></span><span style="font-size: medium;">inced
our tender </span><span style="font-size: medium;"><u><span style="font-weight: normal;">m</span></u></span><span style="font-size: medium;">eat</span>”<span style="font-size: medium;"><span style="font-weight: normal;">,
„that </span></span><span style="font-size: medium;"><u><span style="font-weight: normal;">b</span></u></span><span style="font-size: medium;"><span style="font-weight: normal;">ashes
and </span></span><span style="font-size: medium;"><u><span style="font-weight: normal;">b</span></u></span><span style="font-size: medium;"><span style="font-weight: normal;">reaks
you/and </span></span><span style="font-size: medium;"><u><span style="font-weight: normal;">b</span></u></span><span style="font-size: medium;"><span style="font-weight: normal;">rings
you to mourn”</span></span><span style="font-size: medium;">). Nasuwa ona trafne
skojarzenie z germańskimi poematami epickimi, bez których przecież
nie byłoby fantasy. Nie ma jej jednak za dużo, i dobrze, bo
jesteśmy jednak w neverlandzie i nie musimy się silić na
historyczność.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Ładnie wypada w tekście
<i>Toss a coin....</i> <b>zgranie akcentów wyrazowych i zdaniowych
oraz muzycznych.</b> Prawie wszystko się zgadza, jedyny ewentualny
zgrzyt to niepotrzebne zaakcentowanie słówka „the” w „At the
edge of the world”. Ale za to „Our champ-i-on prevailed” brzmi
tak ślicznie, że myślę, że można to autorce wybaczyć. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">ELFIK ZERKA Z PÓŁECZKI</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Jak już wspomniałam,
jest w <i>Toss a coin...</i> trochę <b>archaizmów i terminologii
baśniowej</b> – i tak jak w <i>You think you’re safe</i>, ta
stylizacja jest trafnie <b>przełamana elementami z zupełnie innych
stylistyk.</b> Przykładowo, znów w refrenie, bajkowo-poetyckie „oh,
valley of plenty” jest zestawione ze współczesnym i jednocześnie
dość napuszonym zwrotem „a friend of humanity” – mnie
osobiście mega to zestawienie bawi. Innym takim kontrastem jest
połączenie wzniosłych, epickich, pasujących do <i>high fantasy</i>
zwrotów opisujących spotkania z wrogami z bardziej przyziemnymi
określeniami na późniejsze spuszczanie sobie nawzajem manta. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>Moim
ukochanym przykładem jest „He thrust every elf / far back on the
shelf</b></span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-style: normal;">”</span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>.</b></span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-style: normal;">
</span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Ta
fraza, oprócz tego, że rozśmieszyła mnie sama w sobie (kolejny
cudny rym), dodatkowo <a href="https://www.reddit.com/r/netflixwitcher/comments/efd2ar/he_thrust_every_elf_far_back_on_the_shelf/">jest
ponoć aluzją</a> do kultowej brytyjskiej książeczki dla dzieci
traktującej o tym, jak to bożonarodzeniowy elfik obserwuje z półki
w dziecięcym pokoju, czy milusińscy są grzeczni i zasługują na
prezenty. Jednak po tym podwójnym, meblarsko-gwiadkowym trollingu
mamy powrót do wzniosłego świata fantasy: okazuje się, że owa
półka, na którą wiedźmin upchnął elfy, wcale nie była jednak
jakimś, ot, piętrem etażerki, ale — półką skalną, wysoko w
górach, w tajemniczej ojczyźnie elfiego rodu.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">TAJEMNICA SUKCESU</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Podsumowując – uważam,
że <b>powodem, dla którego kochamy przewodni motyw muzyczny
netflixowskiego „Wiedźmina” jest stara, dobra poetyka</b>, z której
autorka słów potrafiła zrobić użytek. Polska wersja piosenki,
choć również została entuzjastycznie przyjęta i ma kilka dobrych
momentów, współdzieląc część atutów oryginału („choć
oberwał sam / zmiażdżył bestii kark / ten obrońca ludzkości /
toastu jest wart” – bardzo ładne zestawienie stylu wzniosłego i
przyziemnego), moim subiektywnym zdaniem nie jest aż tak zjawiskowa.
Potwierdza się to w jej warstwie formalnej: np. do rymów wkradło
się trochę gramatycznego szumu informacyjnego (wam, tam, ich, więc)
a nosowe „sakiewką potrzooooońśnij” nie jest tak śpiewne jak
jego angielski odpowiednik. Język polski stawia jednak więcej
wyzwań tekściarskich, niż angielski. Tym jednak, którzy całkiem
powątpiewaliby w możliwości naszego języka jeśli chodzi o
tworzenie doskonałych tekstów piosenek, polecam zajrzeć do książki
Barańczaka i przekonać się, że się da!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>Źródła</b></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.98cm; text-indent: -0.98cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Barańczak
S. 2004. </span><i>Ocalone w tłumaczeniu: szkice o warsztacie
tłumacza poezji z dodatkiem małej antologii przekładów-problemów</i><span style="font-style: normal;">.
Kraków: Wydawnictwo a5.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.98cm; text-indent: -0.98cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><i>Grosza daj
wiedźminowi</i><span style="font-style: normal;">. 2019. Autor
tekstu: Jenny Klein. Przekład: b.d. Kompozytor: Sonya Belousova i
Giona Ostinelli. Wykonanie: Marcin Franc.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.98cm; text-indent: -0.98cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><i>Toss a coin to your
witcher</i><span style="font-style: normal;">. 2019. Autor tekstu:
Jenny Klein. Kompozytor: Sonya Belousova i Giona Ostinelli.
Wykonanie: Joey Batey. Płyta: Netflix’s THE WITCHER (OST).</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.98cm; text-indent: -0.98cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Do
napisania notki zainspirowała mnie dyskusja o serialu „Wiedźmin”
zorganizowana 14 stycznia 2020 r. przez <a href="https://pl-pl.facebook.com/krakowska.siec.fantastyki">Krakowską
Sieć Fantastyki</a>.</span></span></span></div>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-52497559636904627902020-01-07T00:12:00.000+01:002020-01-07T00:24:42.938+01:00Wodnikowe Wzgórze” 2018 #2: Netflix a starsze ekranizacje<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg73yeDfrirPuuwF7r4W1yuZPFRmybtDwYrUF3X2-UgYOapf4QMpZGSuxIeOm5KZMrV4t2yzK8NiWsHheidJf-ZSIROfc2Q55A1I6ndWd5U-h9wpPQjK-v4y0mFGIqK5-Zc8ziW2w43pMo/s1600/2020-01-07-samaporcelana-wodnikowe-wzgorze-2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="914" data-original-width="1280" height="228" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg73yeDfrirPuuwF7r4W1yuZPFRmybtDwYrUF3X2-UgYOapf4QMpZGSuxIeOm5KZMrV4t2yzK8NiWsHheidJf-ZSIROfc2Q55A1I6ndWd5U-h9wpPQjK-v4y0mFGIqK5-Zc8ziW2w43pMo/s320/2020-01-07-samaporcelana-wodnikowe-wzgorze-2.png" width="320" /></a></div>
<h3 align="JUSTIFY" class="western">
</h3>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-weight: normal;">W
<a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2019/03/wodnikowe-wzgorze-netflix.html" target="_blank">ostatnim poście</a>, który napisałam w marcu zeszłego roku, narzekałam nieco
na <b>Netflixowy serial „Wodnikowe Wzgórze” A.D. 2018</b>,
obiecując, że w kolejnej notce napiszę o jego <b>pozytywniejszych
stronach</b>. </span></span></span></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-weight: normal;">Później
tak się stało, że na blogu nie było mnie bez mała trzy kwartały,
jednak w międzyczasie w temacie „Wodnikowego Wzgórza” odezwał
się do mnie<b> portal Katedra.</b> Zachęcona ich propozycją,
zintegrowałam swoje pozytywne opinie o serialu mające się ukazać
w kolejnej notce z najważniejszymi obserwacjami z <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2019/03/wodnikowe-wzgorze-netflix.html">notki
poprzedniej</a>. Dodatkowo obejrzałam <b>dwie poprzednie ekranizacje
powieści Richarda Adamsa – film z 1978 r. i serial z lat 1999–2000
– i porównałam swoje wrażenia</b> z tymi, które odniosłam po
obejrzeniu serialu Netflixa i przeczytaniu książki.</span></span></span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-weight: normal;"><b>W
efekcie powstał tekścik pt. </b>„<a href="http://katedra.nast.pl/artykul/7896/Nie-tylko-Netflix-animuje-kroliki-czyli-%E2%80%9EWodnikowe-Wzgorze%E2%80%9D-przez-dekady/">Nie
tylko Netflix animuje króliki, czyli »Wodnikowe Wzgórze« przez
dekady</a>”. Jeśli nie mieliście okazji zobaczyć go na Katedrze
(gdzie wisi od czerwca) a nadal jesteście ciekawi mych przemyśleń
na temat Adamsowskiej historii o wysoce ucywilizowanych królikach,
to się częstujcie. </span></span></span></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-weight: normal;">Ja
natomiast postaram się wracać tu bardziej regularnie i nadrobić
poczynione zaległości. Z tego, co widzę, z niedokończonych cykli
pozostali mi <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2016/10/kto-to-jest-postfantasta-2-12.html">postfantaści</a>.
Postaram się zatem wkleić niebawem <b>finalną notkę o postfantastyce</b> i
będę mogła powiedzieć, że jestem na czysto.</span></span></span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-weight: normal;">A
u Was co ostatnio słychać ciekawego? </span></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-weight: normal;">[Ilustracja:
<a href="https://www.deviantart.com/gdj2018/gallery/">Gordon
Johnson</a>, Pixabay] </span></span></span>
</div>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-76702097034630324492019-03-11T21:57:00.000+01:002019-03-11T22:41:58.605+01:00Wodnikowe Wzgórze” 2018 #1: Książka a serial<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>Zeszłoroczny
serial „Wodnikowe Wzgórze” Netflixa – adaptacja powieści R.
Adamsa z 1972 r., opowiadającej o dzikich królikach, które
wyruszają szukać nowego schronienia, gdy ich dotychczasowej
królikarni zaczyna zagrażać niebezpieczeństwo – choć przyjemny w odbiorze, zawiera niestety schematy rodem z
komercyjnych młodzieżówek<span style="font-style: normal;">. Ale
nie będę się tym martwiła.</span></b></span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b><span style="font-style: normal;"><span style="color: white;">. </span></span></b></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b><span style="font-style: normal;"></span></b></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTBwna4eHttDuPhG4Sa6Wa4mnKALDVfPhmbMwZkBs8A8cEiCP8ehkQcHmimxNyA8PdpfdYU2BYC9EoS4k3__Of_0S1rs64B1VPEpOWC6DHIqzcywarP5D_4MrlgqDWDoV2avWQZbHP17g/s1600/2019-02-19samaporcelana-wodnikowe-wzgorze1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="922" data-original-width="1600" height="230" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTBwna4eHttDuPhG4Sa6Wa4mnKALDVfPhmbMwZkBs8A8cEiCP8ehkQcHmimxNyA8PdpfdYU2BYC9EoS4k3__Of_0S1rs64B1VPEpOWC6DHIqzcywarP5D_4MrlgqDWDoV2avWQZbHP17g/s400/2019-02-19samaporcelana-wodnikowe-wzgorze1.jpg" width="400" /></a></b></span></span></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; page-break-before: auto;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Bardzo
wiele spodziewałam się po Netflixowym „Wodnikowym Wzgórzu” bo
zapowiadające je kadry – obrazy animowanego komputerowo krajobrazu
angielskiej wsi, gdzie dzieje się akcja, i pomykające wśród niego
króliki – <b>wyglądały, moim zdaniem, świetnie. Fantastycznie wspominam też książkę Adamsa</b>: choć opowiada
o przygodach zwierząt, nie jest ani powiastką przyrodniczą,
ani bajką zwierzęcą, gdzie zwierzęta to alegorie ludzi. To
zwyczajna powieść, której bohaterowie – króliki – mają
własne historie i niepowtarzalne cechy psychiczne, a ich społeczność posiada własną religię, mitologię, język,
przysłowia i sztukę. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">USZY
ZAMIAST MACEK</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Dzięki
powyższym zabiegom „Wodnikowe Wzgórze” </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>jest
książką zwyczajnie ciekawą – nie jako ciekawostka dla fana
przyrody, ale dla zwykłego czytelnika powieści</b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">,
lubiącego śledzić przygody bohaterów. Ma ona też pewne
szczególne </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>plusy
dla fana fantastyki</b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">:
oryginalne i rozbudowane pomysły autora w opisywaniu króliczej
„kultury” dają podobną radość jak przy podziwianiu
</span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>fantastycznych
uniwersów</b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">,
natomiast towarzyszące czytelnikowi uczucie </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>obcości</b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">
– zarówno w zderzeniu z kulturą królików (która, będąc
podobna do naszej, ale jednocześnie nieludzka, ma w sobie coś z „doliny niesamowitości</span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">”</span></span>), jak i w opisach </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>kultury
ludzkiej</b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">,
obcej i strasznej w oczach królików – jest podobne do wrażeń,
których dostarczają nam co subtelniejsze utwory z domeny </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>grozy</b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">,
która wszak <a href="http://encyklopediafantastyki.pl/index.php/Fantastyka_grozy">obcością,
naruszającą zwykły porządek rzeczy</a>, stoi. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">DLA
DOROSŁYCH CZY DLA DZIECI?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Czytałam
„Wodnikowe Wzgórze” w późnym dzieciństwie, jednak <span style="font-weight: normal;">bywa
ono klasyfikowane jako </span><b>powieść młodzieżowa, a
przypuszczam, że broni się też jako lektura dla dorosłych</b>.
Tym bardziej, że pojawiają się tam, z tego co pamiętam, tematy,
które mogą zainteresować starszego czytelnika:<b>
śmierć, naturalistyczny (w subtelny sposób) obraz przyrody</b>, nawiązania do działania społeczności ludzkich ukryte w tym, co się
dzieje w powieściowej społeczności królików. Nie brak tam (fakt,
subtelnie przedstawionych) tematów przemocy, cierpienia i ogólnie
ciemniejszej strony „kręgu życia”.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">I
w tej właśnie kwestii – ciekawego napięcia między tradycyjnie
kojarzoną z literaturą dziecięcą formą opowieści o zwierzętach
a „dorosłą”, choć subtelną i „obyczajną” treścią –
<b>Netflixowe „Wodnikowe Wzgórze” trochę mnie rozczarowało</b>.
Przed obejrzeniem serialu nastawiłam się na to, że to napięcie
również tam będzie – jako wrażliwy widz, trochę się wręcz
bałam, że <b>w dobie „Gry o tron”</b> producenci z Netflixa
gotowi zrobić z powieści Adamsa coś naprawdę „po krawędzi”,
do tego stopnia, że nie będę tego już miała ochoty oglądać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Nic
takiego jednak nie nastąpiło, stała się natomiast rzecz,
powiedziałabym, gorsza. Gdzieś przy trzecim (z czterech) odcinków,
zdziwiona (i w sumie nawet ucieszona) niewinnością tego, co widzę,
zaczęłam się zastanawiać – <b>co oni tacy grzeczni?</b>
Króliczego Westeros ani widu, ani słychu, jedyne mocniejsze motywy
to niezbyt drastyczne sceny przemocy. Co więcej – nawet wątki,
które kojarzyłam jako nieco mroczne w samej książce (królikarnia
sideł, nieżywy jeż na drodze), zostały jakby złagodzone.
Dlaczego oni to zrobili?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">WYPŁASZCZENIE
W MŁODZIEŻÓWKĘ</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Po
krótkim czasie doszło do mnie: no tak, <i><b>young adult</b></i><span style="font-style: normal;">.
Mając jako produkt wejściowy tekst, który ciekawie balansuje
między literaturą dla młodszych i starszych widzów, zamiast
pozostawić to ciekawe niedookreślenie, lub też „wyostrzyć” tę
historię, robiąc z niej współczesny, drastyczny i przekraczający
granice produkt dla dorosłych, twórcy zdecydowali się wypłaszczyć
nieoczywistości oryginału i nadać adaptacji cechy <b>typowej,
kliszowej, komercyjnej młodzieżówki z naszych
czasów.</b></span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">I
</span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>tę
kliszowość niestety widać</b></span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">.
Sceny, w których pojawiają się ślady działalności ludzi, np.
opuszczone ruiny budynków, w których chronią się króliki, są
przedstawione w stylu </span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>postapo<a class="sdfootnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6754306907792529460#sdfootnote1sym" name="sdfootnote1anc"><sup>1</sup></a></b></span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
– jest to bezsensowne dla fabuły, ale zapewne miłe dla oka fanów
tej popularnej estetyki. Mamy osławiony wątek atrakcyjnej bohaterki
wybierającej między dwoma konkurującymi o nią bohaterami. Postaci
żeńskie, w książce dużo bardziej epizodyczne, tu są –
fabularnie nieco na siłę – przedstawione jako </span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>Silne
Postaci Kobiece</b></span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">.<a class="sdfootnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6754306907792529460#sdfootnote2sym" name="sdfootnote2anc"><sup>2</sup></a>
Królikarnia Efrafa natomiast – fakt, dość opresyjne miejsce również w
książkowym oryginale – w naszych czasach nie może się nie skojarzyć z </span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>młodzieżową
dystopią</b></span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">.</span></span></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">W warstwie ideowej, w większym stopniu niż wszystkie te ciekawe rzeczy, które
i ja, i <a href="https://www.youtube.com/watch?v=7NmGIntJNIg" target="_blank">inni</a> pamiętaliśmy z książki – naturalizm, relacja
królików z Bogiem (Frysem) i ich mitycznym bohaterem –
El'Ahrerą, czy niepowtarzalny, króliczy światopogląd
oparty z jednej strony na ciągłym poczuciu zagrożenia a z
drugiej na pochwale sprytu – mamy głównie </span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>„bezpieczne”,
niekontrowersyjne wartości</b></span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">:
Wolność, Przyjaźń czy Logiczne Myślenie Zamiast Fanatyzmu. </span></span></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Nawet
kolorystycznie jest tu tak, jak w znanych filmach </span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><i>young
adult </i></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">–
obowiązkowe od czasów czwartej części </span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><i>Harry’ego
Pottera </i></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>klimatyczne,
przytłumione zielenie</b></span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
– a scenom pościgu czy ucieczki musi towarzyszyć pompatyczna
muzyka symfoniczna i obraz z drona, by zadowoleni byli z kolei fani
innego klasyka </span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><i>vintage
– Władcy Pierścieni </i></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Jacksona.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Te
klisze trochę mnie zirytowały – zachwycona oryginalnością
książkowego pierwowzoru, miałam nadzieję, że i adaptacja będzie
podobnie jednostkowa. Ale tak jak napisałam na początku, nie będę
się tym martwiła, bo ostatecznie i tak oglądało się cudnie, a <b>do
początkowych zachwytów wizualnych</b><a class="sdfootnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6754306907792529460#sdfootnote3sym" name="sdfootnote3anc"><sup>3</sup></a>
<b>dołączyły inne. </b></span></span></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">I o nich będzie następnym razem. </span></span></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"> </span></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: x-small;"><span style="font-size: small;"><i><b>Wodnikowe
wzgórze [Watership Down]</b></i><span style="font-style: normal;"><b>.
2018. Netflix.</b></span></span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b><span style="font-size: small;">Ilustracja: Pixabay</span> </b></span></span></span><br />
<br />
<br /></div>
<div id="sdfootnote1">
<div class="sdfootnote">
<span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><a class="sdfootnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6754306907792529460#sdfootnote1anc" name="sdfootnote1sym">1</a><span style="font-size: x-small;"> To akurat <a href="http://ziutasiedziwi.blogspot.com/">Ziuta</a> zauważył, nie ja.</span> </span></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><a class="sdfootnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6754306907792529460#sdfootnote2anc" name="sdfootnote2sym">2</a>
No, może nie zawsze na siłę – motyw z Truskawką i jej
geniuszem kopania nor jest sensowny dla fabuły i uroczy, scena z
odnalezieniem rannego też ma sens w obliczu tego, jak fabuła
potoczyła się dalej.</span></span></div>
</div>
<div id="sdfootnote3">
<div class="sdfootnote">
<span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;"><a class="sdfootnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6754306907792529460#sdfootnote3anc" name="sdfootnote3sym">3</a> Eksperci
narzekają na jakość animacji królików i pozostałych zwierząt.
Mnie nie podobał się tylko pies, króliki, jak na moje, były OK.</span></span></span></div>
</div>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-4370499795355775722019-02-17T12:43:00.000+01:002019-02-17T12:58:24.012+01:00Cegły (U.K. Le Guin, „Rzeczy”)<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>Tom
pt. „Rybak znad Morza Wewnętrznego” to obszerny zbiór opowiadań
Ursuli K. Le Guin, złożony z czterech mniejszych zbiorów i
uzupełniony powieścią „Opowiadanie świata”. Mówi się ostatnio w fandomie, że warto czytać opowiadania, więc może
to trafna lektura na początek roku? Wiele tu dobra: takie trochę
połączenie głębi opowiadań klasyków (typu
Czechow czy Dostojewski, coś na zasadzie „koleś w kapelutku idzie
ulicą, ojej, tu na pewno jest drugie dno,
pointerpretujmy!”) z ulgą dla wyobraźni znaną z lektur
fantastycznych. Dziś opowiem o tekście z „Rybaka...”, który szczególnie mnie poruszył. </b></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b> </b></span></span>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibaG-29GoxwpwWL87A9ktsKPNYppjvlOMZOj7YEgqFC-61dldBX4jrl5j4yCL_a7LhBlawQZW32sVK6X4XzcGflXkFBOMZcWEz9r9zmQgoVrcZo6LMNNWjR8FFtfCpSw8D2zFvSPpW3js/s1600/IMG_3732.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibaG-29GoxwpwWL87A9ktsKPNYppjvlOMZOj7YEgqFC-61dldBX4jrl5j4yCL_a7LhBlawQZW32sVK6X4XzcGflXkFBOMZcWEz9r9zmQgoVrcZo6LMNNWjR8FFtfCpSw8D2zFvSPpW3js/s320/IMG_3732.JPG" width="320" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;"><i>W
notce beztrosko operuję spoilerami, więc jeśli ktoś uważa za
ważne,by nie znać zakończenia tego opowiadania przed jego
przeczytaniem, zachęcam do wcześniejszego zapoznania się – jest
we wspomnianym tomie na str. 137-145.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
„<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Rzeczy”
to opowiadanie o ludziach z <b>małej, wyspiarskiej społeczności
</b>(nie jest dokładnie powiedziane, ale pewnie jest to Ziemiomorze
– mamy tu prostą kulturę w stylu fantasy-średniowiecza i
wspomniane osadnictwo na wyspach) <b>w obliczu zbliżającego się
końca świata.</b> Ludzie szaleją, rozpaczają, niszczą swój
dobytek i uciekają w głąb swojej maleńkiej, bezdrzewnej wyspy,
choć wiadomo, że i tam ratunku brak. Główny bohater, wytwórca
cegieł imieniem Lif, postanawia oprzeć się destrukcyjnemu pędowi
pobratymców i spróbować poszukać ocalenia przez opuszczenie
skazanej na zagładę wyspy. Stara się przy tym wykorzystać
umiejętności, jakie dał mu jego wyuczony zawód.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Zarówno
cechy formalne opowiadania – schematyczność akcji i postaci: nie
wiemy dokładnie, co się dzieje, co to w ogóle za koniec świata,
brak tła, szczegółów o tym, co się z bohaterami działo
wcześniej itp. – jak i moje wewnętrzne odczucie każe mi
</span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>interpretować
ten tekst jako przypowieść</b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">.
(To raczej nadinterpretacja, ale celowo czy też nie, imię głównego
bohatera <a href="http://bosworth.ff.cuni.cz/finder/3/LIF">oznaczało
w języku staroangielskim</a> „życie”, „sposób życia”,
bądź też „okres życia człowieka” – idealne imię dla
bohatera moralnego </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><i>exemplum</i></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">,
oni lubili mieć imiona w stylu Każdy, Chrześcijanin, Cnota,
Występek itp.) Głównym tematem tej przypowieści wydaje mi się
zaś – trochę inaczej, niż samej autorce, z tego, co pisze we
wstępie – </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>droga
zawodowa człowieka i to, jak wiąże się ona z sensem naszego
życia.</b></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Myślę, że to <b>fajny temat na przypowieść
dla współczesnego człowieka, bo wiążący się z wieloma naszymi
bólami i rozterkami:</b> a to jesteśmy jeszcze w takim wieku czy
sytuacji, że nie wiemy, co i po co mamy w życiu robić; a to męczy
nas taki czy inny zawodowy lęk, niedobór czy niedosyt; a to na
zewnątrz niby cud, miód, sukces i rozwój, ale wystarczy chwila
zastanowienia, by przyszły myśli o tym, jak śmieszne, zbędne i
abstrakcyjne są te moje zadanka i biznesy; a to jeszcze coś
zupełnie innego. <b>Dodatkowe rozterki może mieć osoba, dla której
liczy się życie duchowe</b> i dla której nie za bardzo spina się
ono z tym, co na co dzień robi zawodowo: bo jak to jest, że mam
dążyć do zbawienia, a tymczasem większość energii zajmuje mi
analiza i prognozowanie popytu albo rozkminianie, które pędy krzewu
pomidora należy wyciąć a którym dać szansę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
„<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Rzeczy”
Le Guin są tak sugestywnym obrazem takiej sytuacji, że aż mi
głupio, że takie wrażenie to na mnie zrobiło. Jeśli naniesiemy
sobie sytuację Lifa na los współczesnego człowieka, z jego pracą
zawodową, obowiązkami życiowymi i powołaniem, to <b>niejednej
osobie może być łatwo się taką sytuacją utożsamić: tak, to co
robię jest zarąbiście śmieszne i boleśnie niewystarczające,</b>
to całe sprzątanie, dbanie o zewnętrzną formę, kopanie rowów i
zasypywanie ich, obracanie nieistniejącymi ideami. Jest niekiedy
niemal tak śmieszne, jak budowanie balii z cegieł i próby
żeglowania w niej, czy inne eksperymenty głównego bohatera
„Rzeczy”, nawet jeśli jest w tym i uczciwość, i pracowitość,
i rzemieślniczy kunszt, i świadomość tego ostatecznego,
najważniejszego – często nieosiągalnego własnymi siłami –
celu. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">I
tu dochodzimy do czegoś, co odczytałabym jako jeden z możliwych
„morałów” opowiadania. Wiadomo, ze bez sensu jest zmieniać
zdanie czy poglądy tylko dlatego, że fikcyjny bohater w jakiejś książce zrobił to czy
tamto – zdarza się jednak, że <b>w danej fabule ujrzymy wyjątkowo
ładną i sugestywną ilustrację czegoś, w co i tak wierzymy</b> i
uznajemy za ważne, i ten obraz w jakiś sposób nam pomaga. U mnie
zadziałało to w wypadku „morału” „Rzeczy” i moich własnych
przemyśleń na temat <b>chrześcijańskiej etyki pracy</b>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Bo
– zdaje się sugerować fabuła opowiadania Le Guin – pomimo tej
śmieszności i bezsensowności <b>rób właśnie to, co umiesz i co
masz w obowiązku robić, i niech cię ta bezsensowność nie
zniechęca,</b> bo gdy w finale skończy ci się budulec, zobaczysz
przed sobą coś jasnego, co bardzo chciałeś zobaczyć i okaże
się, że twoje śmieszne i niewystarczające wysiłki były jednak
absolutnie niezbędne, nawet jeśli to <b>Ktoś Inny dokończył za
ciebie całą resztę. </b></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Oczywiście,
jeśli ktoś wierzy w takie sytuacje, jak ta z zakończenia
opowiadania. Z metafizyką chrześcijańską spina się to bardzo
ładnie i robi dobre rzeczy w głowie, przynajmniej u mnie zrobiło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Tomy
dzieł Ursuli Le Guin wydawane teraz przez Prószyńskiego
przypominają trochę cegły i to prowadzi mnie do jeszcze jednego
skojarzenia. <b>Sens twórczości literackiej – czy innej
artystycznej – oraz jej odbioru bywa sprawą równie wątpliwą,</b>
jak celowość naszych zabiegów w życiu profesjonalnym. Od wieków
powątpiewają weń sami twórcy, ustawodawcy i tzw. zwykli ludzie.
Nieraz powątpiewam i ja. Jaka jest celowość tworzenia zmyślonych
opowieści odwzorowujących w większym lub mniejszym stopniu
rzeczywistość, gdy wokół tyle głodu i wszelakich innych ludzkich
potrzeb a przed nami – wieczność, też, jak mówią, wymagająca
starań?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Odpowiedź,
którą można odczytać z „Rzeczy”, jest dla mnie bardzo
satysfakcjonująca<b> również w temacie literatury: cegły wyrzucone w
morze. </b>Urszula wyrzuciła swoje <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2018/02/swieci-z-hain.html">nieco
ponad rok temu</a>. Mam nadzieję, że dożeglowałaś do jakiegoś
fajnego miejsca, kochana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>Le
Guin, Ursula. 2016. <i>Rzeczy.</i> Przeł. Zofia Uhrynowska-Hanasz.
W: Le Guin, Ursula. 2016. <i>Rybak znad Morza Wewnętrznego</i>.
Warszawa: Prószyński i S-ka, s.137-145.</b></span></span></div>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-87150120481597995142019-01-04T00:22:00.004+01:002019-01-06T19:15:14.379+01:00Gar'Ingawi, Wyspa Szczęśliwa #4: Duchowość i poglądy<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<h3 class="western" style="text-align: center;">
</h3>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>W
zeszłym roku napisałam trzy notki (do poczytania </b><b><a href="http://samaporcelana.blogspot.com/search/label/Gar%27Ingawi%20Wyspa%20Szcz%C4%99%C5%9Bliwa" target="_blank">tutaj</a>,
<a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2018/03/garingawi-wyspa-szczesliwa-2-cos-dla.html" target="_blank">tutaj</a> i <a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2018/03/garingawi-wyspa-szczesliwa-3-cos-dla.html" target="_blank">tutaj</a></b><b>), w których starałam się zainteresować
Was wybitną a niesłusznie zapomnianą powieścią fantasy Anny
Borkowskiej pt. </b><i><b>Gar'Ingawi, Wyspa Szczęśliwa</b></i><span style="font-style: normal;"><b>.
Wówczas koncentrowałam się głównie na jej literackim kunszcie – szczególnie na tym, na ile historia
Taguna, Nulani, Dżauriego i innych mieści się w typowych wzorcach
fantastyki, a na ile jest od nich twórczo odrębna. Tym razem skupię
się na duchowej i światopoglądowej warstwie tej książki.</b></span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b> </b></span></span></span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjr46uGqOKlmJg2dCjunnuF7yrXX3PpvS-IvWCRoOpmTBPyI87f_be5fjLljA8NNf61XxxjM9LoEIwe_aiuTtlalMyewwbo7P5WUMlfrX39jPPDZ7grHHVKc0YV2NlZtDvq3kZnhHxW4KE/s1600/2018-03-07_samaporcelana_garingawi_duchowosc.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="640" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjr46uGqOKlmJg2dCjunnuF7yrXX3PpvS-IvWCRoOpmTBPyI87f_be5fjLljA8NNf61XxxjM9LoEIwe_aiuTtlalMyewwbo7P5WUMlfrX39jPPDZ7grHHVKc0YV2NlZtDvq3kZnhHxW4KE/s320/2018-03-07_samaporcelana_garingawi_duchowosc.jpg" width="320" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Nie
udawajmy<b>:</b> jeśli chodzi o ducha i poglądy, dla wielu czytelników
</span><i>Gar'Ingawi... </i><span style="font-style: normal;">ważnym tematem</span><span style="font-style: normal;"> jest biograficzny fakt, że </span><span style="font-style: normal;"><b>autorka
jest katolicką mniszką klauzurową</b></span><span style="font-style: normal;">. </span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Fakt ten może budzić różne reakcje. <b>Może to być poważna zachęta –</b> np. czytelnicy spragnieni dobrej
fantastyki z duchowym „drugim dnem” i zasmuceni jej małą podażą
na rynku – bo ile można tego Tolkiena, Lewisa i Huberatha – mogą
wiele spodziewać się po powieści fantasy pisarki, która na
duchowości chrześcijańskiej zna się „zawodowo”. Proweniencja
autorki może też jednak budzić podejrzliwość – np. co do
ewentualnego podporządkowania wartości literackich wartościom
ideowym – albo po prostu zaciekawienie i nastawienie na egzotyczne
czytelnicze wrażenia. </span><span style="font-style: normal;"><b> </b></span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>Przystępując
do lektury </b></span><i><b>Gar'Ingawi...</b></i><span style="font-style: normal;"><b>,
podzielałam po trosze każde z tych nastawień</b></span><span style="font-style: normal;">
i z uwagą śledziłam warstwę duchowo-światopoglądową tej
książki. Oto, co znalazłam.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">ZNANA DUCHOWOŚĆ,
NIEZNANA HISTORIA</span></span></b></div>
<b>
</b>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<b>
</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">To,
co zachwyciło mnie w </span><i>Gar'Ingawi...</i><span style="font-style: normal;">,
to połączenie </span><span style="font-style: normal;"><b>wątków
bliskich chrześcijaństwu</b></span><span style="font-style: normal;"> obecnych w innych dziełach nurtu "uduchowionej" fantastyki, takich jak religijna tęsknota i metafizyczny zachwyt czy umiłowanie moralnej
czystości, prostoty, dobra i łagodności – z całkowicie nowym,
niekopiujących istniejących już opowieści, uniwersum. </span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Historie
mieszkańców wyspy Gar'Ingawi, jej najeźdźców – Dżugidów czy
też wyruszającego z niej wędrowca – Taguna – </span><span style="font-style: normal;"><b>nie
są bowiem alegoriami czy kolejnymi przepisaniami historii biblijnych czy
hagiograficznych. Są raczej dziełami nieskrępowanej fantazji</b></span><span style="font-style: normal;">
</span><span style="font-style: normal;">umieszczonymi w uniwersum,
w którym działa kochający, chrześcijański Bóg</span><span style="font-style: normal;">
i ewangeliczna moralność. </span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">Również sama religia wyznawana przez
głównych bohaterów, choć niesprzeczna z chrześcijańską prawdą
o Wcieleniu, nie przypomina formą czy obrzędami religii
chrześcijańskiej i stanowi kolejny dowód światotwórczej
wyobraźni autorki. To połączenie niezmiennych dla wielu prawd
metafizycznych i moralnych z nieprzewidywalnością<a class="sdfootnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6754306907792529460#sdfootnote1sym" name="sdfootnote1anc"><sup>1</sup></a>
i kreatywnością świata i fabuły w </span><i>Gar'Ingawi...</i><span style="font-style: normal;"> może robić ożywcze wrażenie.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">OCZEKIWANIE</span></span></b></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>Oczekiwanie
na przyjście Jasnego Brata</b></span><span style="font-style: normal;">
</span><span style="font-style: normal;"><b>to w </b></span><i><b>Gar'Ingawi...
</b></i><span style="font-style: normal;"><b>główny sens wspomnianej
religii mieszkańców Wyspy, </b>a zarazem konkretna technika
modlitewno-medytacyjna,</span><span style="font-style: normal;"> w
której Tagun i jego sprzymierzeńcy starają się wyszkolić. Nie
chciałabym pisać wiele o tym wątku, bo trochę mnie on przerasta,
ale osobiście </span><span style="font-style: normal;"><b>znalazłam
w nim coś bardzo ważnego.</b></span><span style="font-style: normal;">
I oczywiście jest to pewnie po części kwestia kompozycji duchowej danego czytelnika, bo na wątek ten szczególnie podatni mogą być ci, których duchowość wiąże się z jakąś formą tęsknoty. Mam jednak wrażenie, że <b>Oczekiwanie może złapać za serce
niezależnie od religijnej denominacji odbiorcy. </b>Nostalgia i
„maryjne” zapatrzenie u Tolkiena też przecież zachwyca
czytelników różnych opcji, a tutaj jest wątek podobnej rangi, i
podobnie pięknie opisany.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">MNISZKA
WIDZI INACZEJ?</span></span></b></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Nie chciałabym ulec
stereotypom, ani też przeceniać wpływu biografii autora na dzieło,
jednak </span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">mam
wrażenie, że niektóre<b> cechy </b></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><i><b>Gar'Ingawi...</b></i></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b> składające
się na niepowtarzalność tej książki są efektem monastycznej
wrażliwości jej twórczyni. </b></span></span></span><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">We
</span></span></span><a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2018/03/garingawi-wyspa-szczesliwa-2-cos-dla.html" target="_blank"><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>wpisie drugim</b></span></span></span></a><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
pisałam już o wyjątkowej sensorycznej wrażliwości w
opisach – która być może wydoskonala się w życiu pod
klauzurą, gdzie nie ma przeładowania bodźcami, a we </span></span></span><a href="http://samaporcelana.blogspot.com/2018/03/garingawi-wyspa-szczesliwa-3-cos-dla.html" target="_blank"><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>wpisie trzecim</b></span></span></span></a><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
– o charakterystycznej zwięzłości dialogów, a nuż wynikającej
z przyzwyczajenia autorki do </span></span></span><a href="http://www.benedyktynki.eu/index.php?ram=s&id=18" target="_blank"><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>reguły benedyktynek</b></span></span></span></a><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">
zakładającej wyciszenie. </span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"> </span></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">W
kwestiach typowo moralno-duchowych kolejnym takim </span><span style="font-style: normal;"><b>„zakonnym”
wątkiem wydała mi się, zaskakująca i ciekawa jako temat
literacki, krytyka tzw. „swobody”.</b></span><span style="font-style: normal;">
Wyznawana jako czołowa wartość przez mieszkańców krany
Galgal-pa'asz, „swoboda” pozornie tylko oznaczała dowolność i
brak krępujących zasad, w rzeczywistości zaś była przyzwoleniem
na </span><span style="font-style: normal;"><b>krzywdzenie jednych
przez drugich, dewastację przyrody, uniformizację</b></span><span style="font-style: normal;">
niszczącą wszelkie piękno i wreszcie – pańs</span><span style="color: black;"><span style="font-style: normal;">twowy
terror i totalitaryzm. „Swoboda”</span></span><span style="color: black;">
</span><span style="color: black;"><span style="font-style: normal;">jest w
książce</span></span><span style="color: black;"><span style="font-style: normal;"><b>
</b></span></span><span style="color: black;"><span style="font-style: normal;">skontrastowana
z pochwałą prostoty, wręcz duchowego ubóstwa mieszkańców Wyspy
Szczęśliwej. Czy nie wydaje sie prawdopodobne, że ten punkt
widzenia mógł zostać zainspirowany własnymi doświadczeniami
osoby żyjącej pod </span></span><span style="color: black;"><span style="font-style: normal;"><b>regułą
zakonną, upatrującej wolności w dyscyplinie</b></span></span><span style="color: black;"><span style="font-style: normal;">
i maksymalnie upraszczającej życie? </span></span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="color: black;"><span style="font-style: normal;"> </span></span></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">W
monastyczną wrażliwość wpasowuje się też postać Taguna jako
protagonisty i herosa, jego sposób działania i „supermoce”. Czy
nie tak właśnie powinien wyglądać </span><span style="font-style: normal;"><b>heros
fantasy w wydaniu... klauzurowym?</b></span><span style="font-style: normal;">
I właśnie dzięki tym „mnisim” cechom Tagun jest, jako heros
fantasy, oryginalny.</span></span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">BOHATEROWIE NIEZIEMSKICH
OBYCZAJÓW</span></span></b></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">Co
do </span></span><span style="font-style: normal;">obyczajowości</span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">
w </span></span><i><span style="font-weight: normal;">Gar'Ingawi...</span></i><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">,
to choć, jak pisałam, w powieści widać silne wpływy
chrześcijańskiej wrażliwości moralnej, </span></span><b><span style="font-style: normal;">nie
oznacza to</span><span style="font-style: normal;">
</span></b><span style="font-style: normal;">nie tylko – rzecz jasna – tego, że wszyscy bohaterowie są świątobliwi, ale również tego,</span><span style="font-style: normal;"><b>
że system wartości mieszkańców Wysp – przestrzegany lub nie –
jest tożsamy z chrześcijańskim.</b></span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">
Choć, jak już również wspomniałam, powieść wysoko punktuje
łagodność, uczciwość czy cnoty małżeńskie, nawet porządnym bohaterom i plemionom zdarzają się w powieści "na legalu" rozwody,
wielożeństwo, podstępy czy ostre akcje militarne i dyplomatyczne.
Widać, że jest to jednak świat inny od naszego – na Wyspach nie
wykuto tablic Mojżesza ani nie spisano Katechizmu i moralność
poszła nieco innym drogami. Jest to </span></span><span style="font-style: normal;"><b>jeden
z powodów czyniących z </b></span><i><b>Gar'Ingawi... </b></i><span style="font-style: normal;"><b>książkę
fabularnie ciekawą:</b></span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">
nie możemy po prostu założyć, że dana postać czegoś nie zrobi
bo to „nie po katolicku”. </span></span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;"> </span></span></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">Jest
jeden wątek obyczajowy, który znów nasuwa skojarzenie z zakonną
proweniencją autorki, a mianowicie lekka </span></span><span style="font-style: normal;"><b>kontestacja
miłości romantycznej i życia rodzinnego</b></span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">,
zwłaszcza gdy wiążą się one z porzuceniem przez daną osobę własnych
przekonań czy powołania. Niektóre wątki w książce pokazują, że
bycie li i jedynie kochającym małżonkiem czy rodzicem nie
przesądza o byciu dobrym człowiekiem czy życiowym spełnieniu. Z drugiej strony książka wydaje się </span></span><span style="color: black;"><span style="font-style: normal;"><b>afirmować
wszelakie żywoty, wydałoby się, „przegrane”</b></span></span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">
– porzuconego współmałżonka niewstępującego w kolejny
związek czy osoby samotnej, straumatyzowanej i pozbawionej statusu
społecznego – sugerując, że i tacy ludzie </span></span><span style="font-style: normal;"><b>mają
w najwyższym stopniu szansę na wartościowe, piękne życie.</b></span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">I
jeszcze w kwestii obyczajów, w </span></span><i><span style="font-weight: normal;">Gar'Ingawi...
</span></i><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">całkowicie
</span></span><span style="font-style: normal;"><b>brak bezpośredniego
erotyzmu</b></span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">,
jednak jest to jednak zrobione tak, że w żaden sposób </span></span><span style="font-style: normal;"><b>nie
„kastruje” czy nie wyjaławia tej książki</b></span><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">,
nie kojarzy się z pruderią czy niedojrzałością, nie ujmuje też
głębi opisywanym relacjom – również małżeńskim, miłosnym, z
których rodzą się dzieci. Myślę, że to jeden z dowodów na
kuszt autorki. Wiele jest zapewne przypadków, gdy z powodów
etycznych czy zdroworozsądkowych dany pisarz decyduje się na
nieporuszanie w twórczości pewnych tematów – Borkowska pokazuje,
że </span></span><span style="font-style: normal;"><b>nawet </b></span><i><b>nie
pisać</b></i><span style="font-style: normal;"><b> o czymś można
pięknie i z intelektualną klasą.</b></span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">DUŻO MIODU, KROPLA
DZIEGCIU</span></span></b></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><i>Gar'Ingawi, Wyspę
Szczęśliwą </i><span style="font-style: normal;">uważam za książkę
piękną, mądrą i ciekawą.
Dlatego też podczas czytania </span><span style="font-style: normal;"><b>intrygowała
mnie postać „autorki wpisanej w dzieło”</b></span><span style="font-style: normal;">
– w jakimż to pięknym umyśle mogła powstać
taka historia? Kompozycja umysłowa „opowiadacza” stojącego za
</span><i>Gar'Ingawi... </i><span style="font-style: normal;"><b>jawi
się jako naprawdę pociągająca:</b></span><span style="font-style: normal;">
</span><span style="font-style: normal;"><b>jest tu mnóstwo
uduchowienia, intelektualne wyrafinowanie i erudycja</b></span><span style="font-style: normal;">
(zarówno zawiłości fabuły, jak i detale dotyczące batalistyki
czy żeglarstwa budzą, przynamniej u osoby nieuczonej, szczere
zaufanie), sensoryczna wrażliwość, otwartość umysłu
(żonglowanie wielością punktów widzenia, choćby przy porównaniu
wierzeń ludów Północy i Południa), </span><span style="font-style: normal;"><b>wyczulenie
na ogólnoludzkie wartości</b></span><span style="font-style: normal;">
i sprawiedliwość wobec pokrzywdzonych (pewna piękna scena
pokazująca zachowanie się wobec rodziny pokonanego wroga),
wyczulenie na piękno, poczucie humoru, ironia... Myślę, że nawet
wielu </span><span style="font-style: normal;"><b>osobom teoretycznie
przeciwnym wartościom, które uosabia autorka powieści, trudno
byłoby się z tym „opowiadaczem” nie zgodzić</b>.<br /><b></b></span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">I
w tym całym nagromadzeniu mądrości i słuszności jest jeden
malutki zgrzyt, a mianowicie: współczesnego czytelnika, który
rozpozna </span><i>Gar'Ingawi... </i><span style="font-style: normal;">jako
dzieło opowiedziane z punktu widzenia, podsumujmy, głęboko
religijnego intelektualisty o otwartym umyśle i zrozumieniu dla
innych punktów widzenia, może zaskoczyć to, </span><span style="font-style: normal;"><b>jak
ten „opowiadacz” powieści Borkowskiej potraktował figurę
świeckiego, racjonalistycznie i relatywistycznie nastawionego do
rzeczywistości myśliciela</b></span><span style="font-style: normal;">
w osobie... no, sami zobaczycie kogo. Nie wiem, może to znak tamtych
czasów, może czegoś w tamtym wątku nie zrozumiałam, a może i w
tym wypadku ta książka jest mądrzejsza ode mnie. Tym niemniej...
dla osoby wiedzącej, jak współcześnie potrafi wyglądać dialog
chrześcijańskich intelektualistów z ateistami – choćby rozmowa
ks. Michała Hellera z Richardem Dawkinsem – sposób rozegrania
tego tematu w </span><i>Gar'Ingawi...</i><span style="font-style: normal;">może
wydać się nieco kuriozalny. Ale to taki drobiazg, który przy całej
imponującej reszcie jest co najwyżej dodatkową ciekawostką.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;">No
i tak, jakby ktoś nie pamiętał – przeczytajcie </span><i>Gar'Ingawi,
Wyspę Szczęśliwą</i><span style="font-style: normal;">, bo to
piękna książka jest.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><a class="sdfootnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6754306907792529460#sdfootnote1anc" name="sdfootnote1sym">1</a>Pewne
wątki w książce Borkowskiej można oczywiście porównać z już
istniejącymi historiami – np. wielu przede mną zauważyło,
że wędrówka Dżugidów kojarzy się z losami Narodu Wybranego (w tym sama autorka:</span></span></span></span></span> <a href="https://pl.aleteia.org/2017/05/14/powiesc-fantasy-napisana-przez-katolicka-mniszke/"><span style="font-size: xx-small;">https://pl.aleteia.org/2017/05/14/powiesc-fantasy-napisana-przez-katolicka-mniszke/</span></a><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">) a
wątek Jasnego i Ciemnego Brata – z gnozą, jednak są to pojedyncze motywy w bardzo nowatorskiej całości.</span></span> </span></span></span></div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.96cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>Borkowska,
Anna. 2017 [1988]. </b></span></span></span><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>Gar'Ingawi,
Wyspa Szczęśliwa. </b></span></span></i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>Tom
I: </b></span></span></span><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>Oczekiwanie</b></span></span></i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>,
Tom II: </b></span></span></span><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>Dzieje
Nulani</b></span></span></i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>,
Tom III: </b></span></span></span><i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>Dzieje
Taguna</b></span></span></i><span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-style: normal;"><b>.
Warszawa: Wydawnictwo Zona Zero.</b></span></span></span></div>
<div id="sdfootnote1">
<div class="sdfootnote">
<br />
<i> </i>
</div>
</div>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6754306907792529460.post-79792621161271669622018-09-24T00:28:00.001+02:002018-09-24T00:34:45.944+02:00Nostalgia ocali świat? (Krzysztof Varga, „Chłopaki nie płaczą”)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBw0SzjrDa11d8Vohsvl9_pYrq31rViwFzQypCJ0kYf5pL1nP8FyZzE0TMJHyxNUKPHz_NAqGSEyQZDELSQuaNlgIGCHSnbTT8eqwcRG91u8L9DpGRpz2dYRIIX9Bqnphyphenhyphen576zVbDWYAc/s1600/2018-09-23fot.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="883" data-original-width="1600" height="220" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBw0SzjrDa11d8Vohsvl9_pYrq31rViwFzQypCJ0kYf5pL1nP8FyZzE0TMJHyxNUKPHz_NAqGSEyQZDELSQuaNlgIGCHSnbTT8eqwcRG91u8L9DpGRpz2dYRIIX9Bqnphyphenhyphen576zVbDWYAc/s400/2018-09-23fot.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>Kolejna
książka na fali nadrabiania polskiego głównego nurtu. Niestety,
„Chłopaki nie płaczą” Vargi wydaje się potwierdzać negatywne
stereotypy, jakie wielbiciele fantastyki i innych powieści „z
akcją” mają o mainstreamie. Jak podsumowuje ją Andrzej Stasiuk w
blurbie, jest to książka „[g]łównie o piciu i spędzaniu
czasu”.</b></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Stasiuk
pisze to w sensie pozytywnym, chwaląc styl i sugestywność
opowieści, ale stereotyp jednak się potwierdza. Powieść Vargi to
<b>nieustrukturyzowany, ewidentnie mocno biografizujący strumień
świadomości,</b> opowiadający o alkoholowych, gastronomicznych,
imprezowych, erotycznych, samochodowych, kempingowych, muzycznych i
niekiedy intelektualnych przygodach grupki przedstawicieli polskiej
kontrkultury z lat 80-tych i 90-tych. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Skoro
Stasiuk docenia, to pewnie można znaleźć tam to i owo. Wielbiciele
<b>autorskiej wyobraźni, ciekawych sensorycznie obrazów, dążących
dokądkolwiek fabuł czy eksploracji inności</b> (w sensie
czegokolwiek dziejącego się poza obrębem głowy autora
wewnętrznego, ewentualnie jego znajomych) nie znajdą tu jednak, jak
łatwo się domyślić, paliwa dla swoich fascynacji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Stasiuk
we wspomnianym blurbie zachwala, że „Chłopaki nie płaczą”
cechują się dobrej jakości <b>chuligańsko-balladową stylistyką.</b>
Muniek Staszczyk, w drugim blurbie, docenia powieść za
<b>pokoleniowość</b> i odmalowanie ówczesnej Warszawy. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Co
do tego pierwszego – OK. Wprawdzie powieść Vargi wywołała we
mnie wrażenie, jakie miewają niektórzy odbiorcy sztuki
współczesnej – na zasadzie „takie coś napisać to i ja
potrafię” – ale w sumie <b>napisać o tym, że się piło albo
pojechało na wycieczkę do domków letniskowych też przecież
trzeba umieć, prawda?</b> Żeby wątki się domykały, stylistyka
nie zgrzytała, a czasami i jakieś nawiązanie kulturowe wpadło. W
ilu pijackich opowieściach, których mieliście okazję wysłuchać,
jednak brakowało tego „czegoś”, pointa była od czapy a
ostateczny efekt – zepsuty jakimś zbyt często powtarzanym
powiedzonkiem opowiadającego? A tu – wszystko ładnie i składnie.
Więc chyba tego Vargę docenić trzeba. Prawda...?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Co
do drugiej laudacji, tej Muńka Staszczyka – przypuszczam, że
pokoleniowość tej powieści docenią czytelnicy nastawieni
socjologicznie, ewentualnie ci, którym pokolenie młodych dorosłych
z owej epoki z jakiegoś powodu leży na sercu. Mnie nasuwa się w
tym temacie jeden wniosek – <b>powieść brzydko zestarzała się
pod względem etyki, a konkretnie obyczajów miłosnych i
gastronomicznych.</b> „Chłopaki nie płaczą” to kolejny
przykład na to, że atrakcyjność grzechu ma krótką datę
ważności. W czasie powstawania książki opisy objadania się –
przy okazji wszelakich grilli i domówek – dużymi ilościami
tłustego mięsa, czy też obcowania z dużą liczbą przypadkowo
poznanych kobiet, zazwyczaj traktowanych przedmiotowo i obdarzanych
obraźliwymi komentarzami – musiały wydawać się w jakiś sposób
atrakcyjne. </span></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Obecnie w negatywnej ocenie takich poczynań bohaterów
<b>spotyka się etyka chrześcijańska </b>(swoją drogą, temat grzechu
obżarstwa jakoś nam ostatnio umyka)<b> i bardziej doraźne trendy</b> na
bycie fit czy antyseksizm i hiperkonsensualność. Teoretycznie,
„Chłopaki nie płaczą” nie powinna się obecnie podobać
absolutnie nikomu. Ciekawe, czego my, obywatele tej dekady, będziemy
się na podobnej zasadzie wstydzić w swoim zachowaniu, gdy znów
pozmieniają się obyczajowe tendencje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">Z
internetowych recenzji wynika, że ludzie zazwyczaj czytają
„Chłopaki nie płaczą” jako lekką powieść rozrywkową. Cóż,
jako odmóżdżacz czy guilty pleasure faktycznie może się dla
niektórych czytelników sprawdzić. Tropiciele piękna czy duchowej
pożywki mogą odczuć większy niedosyt. Chociaż <b>jest w powieści
Vargi jeden motyw, gdzie prześwituje jakiś tam promyk światła,</b>
jakaś metafizyka: tam, gdzie narrator, wspominając wybryki
młodości, rzuca uwagi – jak w „Filandii” Świetlickiego –
że takich imprez czy pomysłów już nie będzie, że to wszystko
już na zawsze minęło. Ten motyw musiał być jakoś odautorsko
ważny dla całości książki, bo przecież odwołuje się do niego
sam jej tytuł. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;">I
chociaż to, co narrator tak nostalgicznie wspomina, jest, jak
pisałam, nierzadko obrzydliwe, to samo to uczucie tęsknoty wydaje
się jakoś zaskakująco czyste, piękniejsze od całej reszty. Mam
intuicję, na niwie literackiej mocno napędzaną Tolkienem, że <b>jak
człowiek zaczyna tęsknić i nie wie do końca, za czym, to może go
to wywieść w dość niespodziewane – i niespodziewanie dobre –
rejony.</b> I to właśnie, ta niesprecyzowana tęsknota, trochę to
Varga-versum w moich oczach ratuje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif;"><span style="font-size: medium;"><b>Varga,
Krzysztof. 1998. <i>Chłopaki nie płaczą. </i><span style="font-style: normal;">Warszawa:
Lampa i Iskra Boża.</span></b></span></span></div>
Sheehttp://www.blogger.com/profile/05913205114198280776noreply@blogger.com0