No więc tak, w 2014r. ukazała się podwójna powieść dla dzieci napisana przez Rafała Kosika, pt. Amelia i Kuba oraz Kuba i Amelia. Dwie osobne książeczki, główny wątek – obyczajowa historyjka o jedenastolatkach z apartamentowca, przeplatana wątkami kojarzącymi się z fantasy i science-fiction – zasadniczo ten sam, ale w Amelii i Kubie opisany z perspektywy tytułowej bohaterki, a w Kubie i Amelii – z perspektywy tytułowego bohatera.
Chociaż
od dziecka mam inklinacje, by trzymać się utworów skierowanych do
mojej aktualnej grupy wiekowej, a zatem średnio ciągnie mnie YA, to
tutaj zrobiłam wyjątek, bo przeżywałam akurat fazę na koncept
pisania dwóch różnych książek na ten sam temat, ale z dwóch
różnych perspektyw. A tu się trafiło, że taką książkę
napisał fandomowy autor, więc
stwierdziłam, że z ciekawości sięgnę.
Nawet
zgrabnie to wyszło. Nie wiem, co na Amelię
i Kubę/ Kubę i Amelię grupa
docelowa, czyli uczniowie późnej podstawówki, ale myślę, że
mogło się spodobać. Przeczytanie drugiej książeczki po uprzednim
zapoznaniu się z pierwszą faktycznie daje sporo radości z poznania
kontrastowej perspektywy drugiego bohatera i wyjaśnienia tego, co w
pierwszej książeczce wydawało się niejasne. Poza tym, przez
większą część akcji, zwłaszcza na początku książki, Kuba i
Amelia przebywają osobno i ich perypetie są inne. Minus jest taki,
że przy czytaniu drugiej książeczki zna się już zakończenie,
chociaż dowiadujemy się jednak nowych szczegółów. Ale ogólnie
całkiem fajnie. Rozważyłabym np. jako prezent dla osoby w targetowym wieku.
Szczególnie
przyjemne wrażenie zrobiła na mnie warstwa, można powiedzieć,
formacyjna. Intuicyjnie oczekiwałam innych wzorców, niż te, na
których sama się lekturowo wychowałam, a tymczasem okazały się
sympatycznie podobne. Od razu poczułam większą
solidarność międzypokoleniową z generacją, która wkracza
właśnie w wiek gimnazjalny. Jeśli oni też przechodzą morfunek na
historyjkach typu że artystyczny brudny róż to ładniejszy kolor
sukienki niż obrzydliwie przesłodzony róż cukierkowy, że
najlepszy kodeks postępowania dla chłopaka to kodeks neorycerski, a
o tym, co znaczą słowa „resuscytacja” czy „ekskomunikować”,
albo kto to był Cthulhu, powinno się wiedzieć od szóstego roku
życia (a jak się nie wie, to najlepiej zanotować to w analogowym
notesiku), to ja nie wiem, oj nie wiem, czy aby na pewno obecni
czytelnicy Kosika wyrosną w przyszłości jak
jeden na ludzi sukcesu albo lwów salonowych, wiem za to niemal na
pewno, że, jako przedstawicielka pokolenia wychowanego na
Musierowicz, będę z nimi w stanie normalnie pogadać i nie
zejdę przy tym w środku rozmowy na dysonans poznawczy.
Ale
to tylko tak tytułem wstępu, bo sama faza na powieści pisane z dwóch
perspektyw wzięła mi się z fascynacji – tym razem mającą miejsce naprawdę, dorosłą (czytelnicy Kosika mogą sięgnąć za dekadę-dwie) i osadzoną w klimacie dwudziestolecia
międzywojennego – historią Francisa Scotta Fitzgeralda i jego
żony Zeldy. Oboje napisali książki o swoim wspólnym życiu
– on słynne Czuła jest noc (1934), Zelda –
dużo mniej słynną i budzącą sprzeczne opinie powieść Zatańcz
ze mną ostatni walc (1932). Przeczytałam,
porównałam, zdziwiłam się trochę. Opowiem następnym razem. A
raczej przez dwa następne razy. Pozostańcie na linii.
Kosik,
Rafał. 2014. Amelia i Kuba. Godzina duchów. Warszawa:
Powergraph.
Kosik,
Rafał. 2014. Kuba i Amelia. Godzina duchów. Warszawa:
Powergraph.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz