Jakiś
czas temu zaczęłam podpytywać ludzi w kilku zakątkach Internetu o
polskich autorów fantastyki, którzy odchodzą do literatury
głównonurtowej. Podałam przykłady Wita Szostaka, Szczepana
Twardocha, Łukasza Orbitowskiego i Jakuba Małeckiego. Znużona
faktem, że choć panowie są często wymieniani jednym tchem w
różnych książkowych dyskusjach, to nie ma na nich wspólnego
określenia i trzeba wyliczać wszystkie nazwiska po kolei,
zaproponowałam, by nazywać ich zbiorczo postfantastami, a
ich twórczość – postfantastyką. Padło sporo pytań,
więc chciałabym teraz wytłumaczyć, dlaczego uważam te określenia
za potrzebne.
Materiał
się trochę rozrósł, więc podzieliłam wpis na trzy odcinki.
Dziś napiszę o postfantastycznych autorach – kogo i dlaczego zaliczyłabym
do postfantastów. W notce #2, p.t. „Książki”,
wezmę na tapet cztery powieści postfantastyczne - „Wróżenie z
wnętrzności” Szostaka, „Inną duszę” Orbitowskiego, „Dracha”
Twardocha i „Dygot” Małeckiego i bez pretensji do obiektywizmu
opowiem, dlaczego dla mnie osobiście są szczególne. Odcinek #3
- „Czytelnik” - będzie wypełniony moim ględzeniem na temat
odbioru autorów postfantastycznych i rozkmina, czy czytelnik również
może być postfantastą.
Chciałabym
od razu zaznaczyć, że moje zamiary są skromne. Nie zamierzam
udowadniać na siłę, że postfantaści to grupa czy nurt literacki,
bo nie mam na to dobrych dowodów, a może w ogóle jest na to za
wcześnie. (Pokolenie literackie to już trochę inna para kaloszy,
ale o tym poopowiadam w notce #3.) Jedyne
o co mi chodzi, to nazwanie zjawiska, bo takiej nazwy od
dawna mi brakuje, oraz próba odpowiedzi na pytanie, co w twórczości
postfantastów jest wyjątkowego, bo wydaje mi się, że coś
zdecydowanie jest (i to coś zapewne zresztą sprawiło, że miałam
ochotę ich nazwać).
Tak
więc dziś będzie o autorach. Wymieniłam Szostaka,
Orbitowskiego, Twardocha i Małeckiego, bo ta czwórka pojawiła
się nam w dyskusji na forum Drugiego Obiegu Fantastyki,
podczas której termin „postfantastyka” po raz pierwszy poszedł
w eter.1
Jednak generalnie grupka
pisarzy, których warto byłoby nazwać postfantastami, wydaje się
być szersza i mieć nieostre granice, więc opiszę ją na zasadzie
zbioru rozmytego. Zbiór rozmyty to taki przyjemny rodzaj
kategoryzacji (używany w matematyce a zapożyczony m.in. przez
językoznawstwo) który pozwala na włączanie do danej grupy zarówno
osobników bardzo typowych, jak i takich, które teoretycznie już
prawie nie powinny do niej należeć, ale mają jednak kilka takich
cech, że jakoś pasują. (Przykładowo, jeśli zbiór „Ptaki”
będą charakteryzowały takie cechy, jak „należy do zoologicznej
gromady ptaków”, „ma skrzydła”, „lata”, „śpiewa”
itp., to np. wróbel będzie zajmował miejsce w samym środku
zbioru, natomiast na jego brzegach znajdzie się miejsce zarówno dla
pingwina (należy do gromady, ale nie lata i nie śpiewa), jak i dla
nietoperza (według biologii nie jest ptakiem, ale przecież ma
skrzydła i lata).
Jakie
zatem cechy opisywałyby pisarza należącego do zbioru
„Postfantaści”? Na podstawie własnej obserwacji tego, w
jaki sposób wymienieni przeze mnie pisarze pojawiają się w życiu
literackim, proponuję taki zestaw:
Postfantasta:
- kiedyś pisał tylko fantastykę, ale obecnie odszedł od tej konwencji,
- działał niegdyś w fandomie, ale teraz już się raczej nie udziela,
- jest kojarzony lub zestawiany (np. w prasie, TV, dyskusjach) z innymi pisarzami, którzy porzucili fantastykę na rzecz mainstreamu,
- jego książki są klasyfikowane na styku fantastyki i mainstreamu (np. niefantastyczny utwór nominowany do fantastycznej nagrody lub opublikowany w antologii czy serii wydawniczej kojarzonej z fantastyką)
- jego twórczość zawiera elementy realizmu magicznego.
Ad. (1) i (2), czyli niesamowity exodus z fantastyki
Zarówno
moje własne obserwacje, jak i dane podrzucone przez uczestników
dyskusji w fejsbukowej grupie Polska Fantastyka (dziękuję!)
utwierdzają mnie w przekonaniu, że polscy postfantaści
zasługują na odrębną nazwę choćby dlatego, że są zjawiskiem
bez precedensu na skalę światową. Wychodziłoby na to, że o
takich historiach w innych krajach i dekadach praktycznie się nie
słyszy. Pisząc o „takich historiach”, mam na myśli to, że
pisarz piszący bardziej lub mniej gatunkową fantastykę i należący
do fandomu w pewnym momencie „dorasta” do pisania prozy
mainstreamowej. Towarzyszą temu z reguły mocne słowa podkreślające
dramatyzm tego dorośnięcia. Jeden z wywiadów z Witem Szostakiem
nosi – żartobliwie bo żartobliwie – tytuł „Spowiedź byłego fantasty”.2
Orbitowski zadeklarował,
że fantastyka go porzuciła, chociaż mają mieszkanie na kredyt.
Biogram Twardocha na stronie Instytutu Książki zaczyna się od
stwierdzenia, że autor odcina się od swoich młodzieńczych utworów.34
Małecki jest mniej radykalny, powołując się na popularny pogląd
o bezcelowości szufladkowania (z którym, nawiasem mówiąc,
płomiennie się nie zgadzam), ale w praktyce swoje oddalenie się od
prozy gatunkowej uzasadnia nie czym innym, jak dojrzalszym wiekiem.5
Wszyscy czterej się jakoś odcinają, wszyscy dorastają.
Inni
– pisarze zagraniczni, oraz tzw. inne przypadki w obrębie
literatury polskiej – jeśli angażują się w pogranicze
fantastyki i głównego nurtu, robią to z reguły całkiem inaczej.
Są przypadki pisarzy sięgających raz po fantastykę, raz po inne
powieści gatunkowe, np. Neal Stephenson. Bardzo rzadko – jak w
przypadku Iaina Banksa, pisarze przestawiają się na zasadzie raz
fantastyka, raz mainstream, ale w tym wypadku też nie mamy
konsekwentnego exodusu. Są twórcy piszący prozę na pograniczu
fantastyki i mainstreamu (Michel Houellebecq), czy też tacy, którzy
zadebiutowali jako fantaści, ale bardzo szybko przenieśli się do
prozy głównonurtowej (Salman Rushdie) lub gatunkowej w obrębie
innej odmiany (Zygmunt Miłoszewski). Najbliżej tego
postfantastycznego „wyrastania” byłby Lem, programowo
rezygnujący pod koniec życia z fantastyki na rzecz publicystyki,
ale sytuacja pisarza-fantasty zaczynającego nagle w wieku kwiecie
tworzyć powieści głównonurtowe jest jednak całkiem inna. Tak
więc – nasi postfantaści wydają się być w swojej drodze
niepowtarzalni. Zastanawiam się, czy ta droga będzie
charakterystyczna tylko dla nich, czy też zapoczątkowali właśnie
jakąś tendencję, ale jednego jestem raczej pewna – sama
oryginalność tejże drogi to dobry argument, by traktować ich
osobno.
Ad.
(3), czyli postfantastyczne zestawienia
Sami
pewnie zauważyliście, że od dobrych kilku lat wszyscy czterej
omawiani przeze mnie autorzy często pojawiają się w mediach, i to
nieraz, w jakichś konfiguracjach, wspólnie. Wszystkie
cztery nazwiska – Szostaka, Twardocha, Orbitowskiego i Małeckiego
– zestawione w komplecie pojawiają się na przykład tutaj.6
Dodatkowo, Jakub Małecki pojawił się w Polityce w
zestawieniu opisującym hurtowo nowych polskich – również nas
interesujących w kwestii postfantastyki – realistów magicznych,
wraz z Weroniką Murek, Dominiką Słowik i Maciejem Płazą.7
Szostak, Orbitowski i Twardoch dużo częściej pojawiają się
jednak w trójkę, np. we wpisie na portalu Dzika Banda,8
na wspólnym spotkaniu literackim w Krakowie w 2014 roku,9
czy w artykule w Polityce, wespół z Jakubem Żulczykiem.10
Ci trzej autorzy nie tylko bywali w ostatnich latach zapraszani do
wspólnych inicjatyw, ale również sami takowe podejmowali: w latach
2012-2013 pisali wspólny blog p.t. „Kwiatkowie” z
humorystycznymi opowiadaniami stylizowanymi na autobiograficzne,11
natomiast sami Szostak i Orbitowski wraz z Jackiem Dukajem w l.
2008-2011 publikowali na portalu Esensja dyskusje literackie pod szyldem S.O.D.12
No
i tak, rzecz jasna, nie ma co wyciągać z tych medialnych zestawień
zbyt daleko idących wniosków. Powody bywają bardzo prozaiczne –
panowie są zapraszani lub opisywani razem bo się znają, bo są z
podobnych roczników i często publikują w tych samych latach itp. –
choć warto zauważyć, że jednak podczas wystąpień i wywiadów
bywają o tę wspólną fantastyczną przeszłość pytani. Ale tu
nasuwają się dwie sprawy. Pierwsza, praktyczna – jak wspomniałam
na początku, skoro często widzi się ich razem, po prostu wygodniej
jest mi powiedzieć „nasi postfantaści byli dziś w programie XYZ”
niż „dziś w programie XYZ pojawili
się... (i tu następuje wyliczanie nazwisk)”. Druga, merytoryczna
– skoro często gadają
razem w mediach, to chcąc nie chcąc, tworzą jakiś wspólny
dyskurs metaliteracki, a
to już trochę jakby popychało ich w kierunku bycia jakąś
całością. A już zupełnie poważnie robi się, kiedy w tym
kontekście pomyśli się o „Kwiatkach” i dyskusjach S.O.D.,
które – choć w sposób lekki i krotochwilny – ten wspólny
dyskurs literacki tworzyły już całkiem otwarcie. I nadal nie ma co
przesadzać, postfantastów jest na razie, jak na grupę, po prostu
za mało, nie tworzą programów czy periodyków (jak to bywało w
wypadku grup z międzywojnia), ani też nie szturmują trzeciego
sektora (jak to bywa dzisiaj – Grupę Literacką „Łuczywo”
znalazłam w bazie KRS). Ale z drugiej strony – ja osobiście wolę
zachować w tej kwestii dyskretną czujność.
Ad. (4), czyli fascynujący przypadek nagród i publikacji
Przyporządkowując
pisarzy do grona postfantastów, użyłam pojęcia zbioru rozmytego.
Teraz przyda się ono z kolei do umiejscowienia postfantastyki w
obrębie fantastyki jako takiej. Teoretycznie literatura
postfantastyczna fantastyką nie jest, ale w praktyce nadal orbituje
gdzieś na obrzeżach fantastyki, na takiej zasadzie, na jakiej
nietoperz znalazł się na skraju zbioru rozmytego pt. „Ptaki”.
Jest bowiem traktowana
jako fantastyka przynajmniej w jednym aspekcie: książki
postfantastyczne nadal są nominowane do fantastycznych nagród
literackich. Zerkając na
rozpiski z Wiki i strony poszczególnych kapituł: Chochoły
i Dumanowski Szostaka
oraz Szczęśliwa ziemia Orbitowskiego
dostały w odpowiednich latach nominacje do Zajdla. Również
Szczęśliwą ziemię, podobnie
jak Fugę i Oberki
do końca świata Szostaka
nominowano do Nagrody
Literackiej im. Jerzego Żuławskiego, natomiast Chochoły
i
Dumanowski
Szostaka
wręcz tę nagrodę otrzymały. Z kolei w plebiscycie portalu Katedra
„Fantastyka 2015” nominowane zostały Uprawa
roślin południowych metodą Miczurina
Weroniki Murek oraz Dygot
Jakuba
Małeckiego. Co ciekawe, ten sam Dygot
w
plebiscycie „Książka Roku 2015” portalu Lubimy Czytać był
klasyfikowany jako „Literatura piękna” wraz z Inną
duszą Orbitowskiego,
w kontraście do takich kategorii, jak „Science fiction” czy
„Fantastyka, fantasy” [sic!], w której to z kolei wylądowało,
ku memu wielkiemu rozbawieniu, Wróżenie
z wnętrzności Wita
Szostaka.
I można by oczywiście zgrywać
malkontenta, że bałagan pojęciowy, przyzwyczajenie itp., i że
skoro ci pisarze nie piszą już w konwencji, to nie powinni się w
tych wszystkich konkursach pojawiać. Ale mnie się te nominacje
strasznie podobają. Po pierwsze, rozmywają granicę między
fantastyką a niefantastyką, a ja osobiście uważam to
pogranicze za chyba najciekawszą część i fantastyki, i
współczesnej niefantastyki. Po drugie, ewidentnie pokazują, że w
klasyfikacji fantastyka/niefantastyka liczą się nie tylko zimne
fakty teoretycznoliterackie, ale też środowisko czytelnicze. Na
przykład to, że dany pisarz ma własny fandom. Albo że się w
fandomie (ogólnie pojętym) ukształtował i to się teraz za nim
ciągnie. Ale o tym napiszę w odcinku #3.
Dwuznaczna
obecność niektórych twórców utworów z pogranicza fantastyki i
mainstreamu to nie tylko nagrody.
Powinnam stanowczo nadrobić zaległości w zakresie serii
wydawniczej „Kontrapunkty” Powergraphu,
jednak wszystko, co o niej wiem, zgadza się z nakreślonymi przeze
mnie wcześniej kryteriami postfantastyki. Reklamowana hasłem
„[b]ędzie w niej wydawana polska proza wymykająca się ze
schematów, uciekająca z szufladek. Literatura dla czytelników
lubiących niebanalne fabuły, piękną frazę i niejednoznaczne
interpretacje”13,
seria wydaje autorów kojarzonych – niegdyś lub obecnie – z
fantastyką, jednak we wszystkim, co z tej serii znam, gatunkowa
fantastyczność jest mocno zatarta. No i w załodze „Kontrapunktów”
mamy aż trzech autorów zaklasyfikowanych jako postfantaści w
poprzednich punktach: Szostaka, Twardocha i Małeckiego, jakkolwiek
inni autorzy – np. Anna Kańtoch, Michał Cetnarowski czy Paweł
Paliński – przez sam fakt napisania utworów spełniających
założenia „Kontrapunktów” wchodzą częściowo w orbitę
postfantastyki i muszę mieć ich na oku.
Drugim
przykładem ślicznie postfantastycznego tworu wydawniczego jest
antologia Legendy polskie
(2015),
też przygotowana przez Powergraph. Kogo my tu nie mamy: dwóch
postfantastów – Orbitowskiego i Małeckiego; zasadniczo
niefantastę (bo wymykającego się fantastycznym konwencjom realistę
magicznego) ale publikującego m.in. w Nowej
Fantastyce fandomowicza
Radka Raka, zasadniczo jeszcze głównie niefantastkę Elżbietę
Cherezińską oraz zasadniczo fantastów Roberta M. Wegnera i Rafała
Kosika. Sama treść antologii to też przyjemne przemieszanie
czynnika fantastycznego i niefantastycznego. W większości opowiadań
nie ma wątpliwości co do obecności fantastycznego sztafażu:
Małecki, Kosik i Wegner korzystają z repertuaru science-fiction,
Cherezińska natomiast serwuje historię alternatywną. Ale już
opowiadanie Radka Raka można pod tym względem interpretować
dwojako, bo obecne w nim magiczne zjawiska mogą równie dobrze być
chorobowymi projekcjami głównego bohatera. Natomiast Orbitowski,
choć sięga po schemat fabularny ludowej baśni i potęguje
odrealnienie czyniąc narratorem dwunastolatka o umyśle wypranym
przez gry komputerowe, napisał opowiadanie całkowicie pozbawione
elementów fantastycznych. Zresztą i sam pomysł na antologię jest
dwuznaczny, bo niby baśnie automatycznie kojarzą się z fantastyką,
ale z drugiej strony za uwspółcześnianie ludowych podań często
brali się mainstreamowcy, chociażby Angela Carter. Oczywiście,
Legendy polskie to
za drobna rzecz, żeby na jej podstawie uznawać, na przykład, że
Kosik i Wegner to odstępcy i postfantaści (tym bardziej, że ich
opowiadania są, każde w swoim sztafażu, konsekwentnie
fantastyczne), ale mile
przez tę antologię przypomniani i mile niejednoznaczni Cherezińska
i Rak trafiają niniejszym w postfantastyczną orbitę.
Ad. (5), czyli realizm magiczny
Sami
powiedzcie, tak się chyba jakoś utarło, że jak ktoś odżeglowuje
nam z fantastyki, to od razu zakładamy, że idzie w realizm
magiczny, prawda? Podczas wspomnianej dyskusji na grupie Polska
Fantastyka padło pytanie, czym
właściwie postfantastyka miałaby różnić się od realizmu
magicznego (a
jeśli niczym, to po co nowy termin). No i w toku badania całej
sprawy wyszło mi, że różnią się tym mianowicie, że jednak nie
wszyscy postfantaści zaczynają pisać realizm magiczny, a z kolei
nie wszyscy współcześni polscy realiści magiczni to niegdysiejsi
fantaści. Te zbiory pokrywają się tylko częściowo. Na pewno z
realizmem magicznym jest wiązany Wit Szostak (by podać jakieś
źródła, choćby w biogramie na Culture.pl)14.
Jakub Małecki pojawia się we wspomnianym artykule w Polityce15
jako jeden z czwórki realistów magicznych obok Weroniki Murek
(nominowanej w plebiscycie Katedry!), Dominiki Słowik i Macieja
Płazy. Radka Raka za realistę magicznego uznają m.in. recenzenci z portalu Nowej Fantastyki czy Gildii.
Jak
widać, sfery postfantastów i realistów magicznych ewidentnie się
przenikają i z tego powodu wszystkich powyższych pisarzy byłabym w
stanie włączyć szczodrą ręką w orbitę postfantastyki. Jednak
jest dwóch pisarzy
typowo, w świetle wcześniejszych kryteriów, postfantastycznych –
Szczepan Twardoch i Łukasz Orbitowski – którzy realistami
magicznymi raczej nie są.
Na temat ewentualnych powiązań (za wyjątkiem pojedynczych
skojarzeń w wypadku Twardocha) milczy książkowy Internet. Nie mam
niestety warunków czasoprzestrzennych na własną całościową
analizę ich twórczości pod tym kątem, nawet tych ich książek,
które przeczytałam (a nie przeczytałam wszystkich), więc powiem
tylko, że w Drachu
i
Innej duszy, o
których będę pisać następnym razem, nie dostrzegłam głównych
cech tego nurtu takich, jak niejasne połączenia elementów
rzeczywistości, przemieszanie rzeczywistości z fikcją, kulistość
i niedookreśloność czasu, czy też obecność magii i [sic!]
piękna.16
Jeszcze u Twardocha znalazłoby się kilka pomniejszych cech, bo jest
saga rodzinna z ciążącym fatum i są jakieś nawiązania
mitologiczne, ale poza tym akcja jest mocno osadzona historycznie,
logiczna i prosta jak drut. Natomiast Inna
dusza
to całkowite antypody realizmu magicznego z niemal nieobecną
metafizyką, drobiazgową historycznością i reportażowym drugim
dnem.
Kto więc jest postfantastą?
Podsumujmy.
Przy takich pięciu kryteriach – (1) przeszłość w fantastyce,
(2) przeszłość w fandomie, (3) zestawiany z innymi
postfantastami, (4) nagrody i publikacje na styku konwencji, (5)
realizm magiczny – najbardziej
prototypowymi postfantastami byliby Wit Szostak i
Jakub Małecki (wszystkie
pięć punktów się zgadza), a minimalnie dalej byliby
Szczepan Twardoch i
Łukasz Orbitowski – wszystko z wyjątkiem (5), bo nie piszą
realizmu magicznego).
Dalej
plasowaliby się Weronika Murek
(wystąpiła w zestawieniu17 – (3), była nominowana do fantastycznej nagrody – (4) i pisze
realizm magiczny (5), ale nie działała w fandomie i nie miała
historii z odwrotem) i Radek Rak
(działa w fandomie – częściowo (2), jest klasyfikowany na styku – (4) i pisze realizm magiczny - (5), ale nie pojawia się w
zestawieniach, nie ma też historii z odwrotem od konwencji
fantastycznej).
Jeszcze
dalej byłaby Anna Kańtoch,
która odeszła od konwencji na razie na chwilę, pisząc Łaskę
–
częściowo (1) i
pojawiła się w Kontrapuktach – (4).
Szacownym, choć niewymienionym dotąd przykładem byłby tu też
Jacek Inglot
– jak dotąd głównie fantasta, ale mający na koncie dwie
powieści niefantastyczne: Porwanie
sabinek oraz
Wypędzonego.
I
wreszcie sam brzeg zbioru i przykłady nieprototypowe takie, jak
Jacek Dukaj
(pisze konsekwentnie fantastykę, ale obecny w znaczącym
zestawieniu, jakim były dyskusje S.O.D.18
- (3)), Jakub Żulczyk
(niefantasta i niefandomita, ale pojawił się w zestawieniu19
- (3)), realiści magiczni niebędący
fantastami, czy
fantaści wydani w Kontrapunktach.
Zbiór jest jak najbardziej gotowy na dalszy rozrost i ewolucję. I
chociaż w większości przypadków najwygodniej będzie używać
miana postfantastów na określenie tych najbardziej prototypowych
przypadków, jak Szostak, Małecki, Orbitowski i Twardoch, to
wyobrażam sobie sporo kontekstów, w których to określenie przyda
się również do nazwania twórców z obrzeża zbioru.
Tak
wygląda mój szkic zjawiska, jakim jest (jeśli jest) postfantastyka
– piszcie, co o tym myślicie. A ja wrócę tu niedługo z
poczwórną analizą – Wróżenia z
wnętrzności, Innej duszy, Dracha i
Dygotu.
Bardzo zapraszam – wydaje mi się, że będzie parę dość
unikalnych kawałków.
Przypisy:
1
http://forum.drugiobieg.eu/viewtopic.php?f=8&t=10&p=41506#p41484
2 http://www.newsweek.pl/wit-szostak-o-nowej-ksiazce-wrozenie-z-wnetrznosci-,artykuly,372048,1,z.html
3 http://wpolityce.pl/kultura/257603-lukasz-orbitowski-w-czlowieku-sa-rzeczy-nierozpoznawalne-nasz-wywiad
4
http://www.instytutksiazki.pl/autorzy-detal,literatura-polska,3800,twardoch-szczepan.html
5
http://booklips.pl/wywiady/od-radosci-po-rozpacz-i-z-powrotem-wywiad-z-jakubem-maleckim/
6 http://booklips.pl/premiery-i-zapowiedzi/wielowatkowa-saga-rodzinna-w-duchu-wieslawa-mysliwskiego-i-olgi-tokarczuk-dygot-jakuba-maleckiego-od-dzisiaj-w-ksiegarniach/
7
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1636181,1,polski-realizm-magiczny-ma-nowych-autorow.read
8
http://www.dzikabanda.pl/wieksze-kawalki/wymadrzanie/szostak-orbitowski-twardoch-dzieci-nowego-popu
9
https://www.facebook.com/events/592712584164135/
10
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1618129,1,banda-czterech-polaczeni-pasja-pisania.read
11
http://kwiatkowie.blogspot.com/
12
http://esensja.stopklatka.pl/ksiazka/sod/
13
http://www.powergraph.pl/category/ksiazki/kontrapunkty/
14 http://culture.pl/pl/tworca/wit-szostak
15 http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1636181,1,polski-realizm-magiczny-ma-nowych-autorow.read
16 Te
i dalsze cechy realizmu magicznego za: Ośko, Katarzyna. 2015.
„Realizm magiczny w literaturze iberoamerykańskiej”. Oblicza
Kultury – portal kulturalno-informacyjny.
(http://www.obliczakultury.pl/publicystyka/felietony-i-eseje/2518-realizm-magiczny-w-literaturze-iberoamerykanskiej)
(data pobrania: 26.06.2016)
17 http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1636181,1,polski-realizm-magiczny-ma-nowych-autorow.read
18 http://esensja.stopklatka.pl/ksiazka/sod/
19 http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1618129,1,banda-czterech-polaczeni-pasja-pisania.read
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz