poniedziałek, 4 lipca 2016

Kto to jest postfantasta? #1: Autorzy


Jakiś czas temu zaczęłam podpytywać ludzi w kilku zakątkach Internetu o polskich autorów fantastyki, którzy odchodzą do literatury głównonurtowej. Podałam przykłady Wita Szostaka, Szczepana Twardocha, Łukasza Orbitowskiego i Jakuba Małeckiego. Znużona faktem, że choć panowie są często wymieniani jednym tchem w różnych książkowych dyskusjach, to nie ma na nich wspólnego określenia i trzeba wyliczać wszystkie nazwiska po kolei, zaproponowałam, by nazywać ich zbiorczo postfantastami, a ich twórczość – postfantastyką. Padło sporo pytań, więc chciałabym teraz wytłumaczyć, dlaczego uważam te określenia za potrzebne.


Materiał się trochę rozrósł, więc podzieliłam wpis na trzy odcinki. Dziś napiszę o postfantastycznych autorach – kogo i dlaczego zaliczyłabym do postfantastów. W notce #2, p.t. „Książki”, wezmę na tapet cztery powieści postfantastyczne - „Wróżenie z wnętrzności” Szostaka, „Inną duszę” Orbitowskiego, „Dracha” Twardocha i „Dygot” Małeckiego i bez pretensji do obiektywizmu opowiem, dlaczego dla mnie osobiście są szczególne. Odcinek #3 - „Czytelnik” - będzie wypełniony moim ględzeniem na temat odbioru autorów postfantastycznych i rozkmina, czy czytelnik również może być postfantastą.


Chciałabym od razu zaznaczyć, że moje zamiary są skromne. Nie zamierzam udowadniać na siłę, że postfantaści to grupa czy nurt literacki, bo nie mam na to dobrych dowodów, a może w ogóle jest na to za wcześnie. (Pokolenie literackie to już trochę inna para kaloszy, ale o tym poopowiadam w notce #3.) Jedyne o co mi chodzi, to nazwanie zjawiska, bo takiej nazwy od dawna mi brakuje, oraz próba odpowiedzi na pytanie, co w twórczości postfantastów jest wyjątkowego, bo wydaje mi się, że coś zdecydowanie jest (i to coś zapewne zresztą sprawiło, że miałam ochotę ich nazwać).


Tak więc dziś będzie o autorach. Wymieniłam Szostaka, Orbitowskiego, Twardocha i Małeckiego, bo ta czwórka pojawiła się nam w dyskusji na forum Drugiego Obiegu Fantastyki, podczas której termin „postfantastyka” po raz pierwszy poszedł w eter.1 Jednak generalnie grupka pisarzy, których warto byłoby nazwać postfantastami, wydaje się być szersza i mieć nieostre granice, więc opiszę ją na zasadzie zbioru rozmytego. Zbiór rozmyty to taki przyjemny rodzaj kategoryzacji (używany w matematyce a zapożyczony m.in. przez językoznawstwo) który pozwala na włączanie do danej grupy zarówno osobników bardzo typowych, jak i takich, które teoretycznie już prawie nie powinny do niej należeć, ale mają jednak kilka takich cech, że jakoś pasują. (Przykładowo, jeśli zbiór „Ptaki” będą charakteryzowały takie cechy, jak „należy do zoologicznej gromady ptaków”, „ma skrzydła”, „lata”, „śpiewa” itp., to np. wróbel będzie zajmował miejsce w samym środku zbioru, natomiast na jego brzegach znajdzie się miejsce zarówno dla pingwina (należy do gromady, ale nie lata i nie śpiewa), jak i dla nietoperza (według biologii nie jest ptakiem, ale przecież ma skrzydła i lata).


Jakie zatem cechy opisywałyby pisarza należącego do zbioru „Postfantaści”? Na podstawie własnej obserwacji tego, w jaki sposób wymienieni przeze mnie pisarze pojawiają się w życiu literackim, proponuję taki zestaw:

Postfantasta:

  1. kiedyś pisał tylko fantastykę, ale obecnie odszedł od tej konwencji,
  2. działał niegdyś w fandomie, ale teraz już się raczej nie udziela,
  3. jest kojarzony lub zestawiany (np. w prasie, TV, dyskusjach) z innymi pisarzami, którzy porzucili fantastykę na rzecz mainstreamu,
  4. jego książki są klasyfikowane na styku fantastyki i mainstreamu (np. niefantastyczny utwór nominowany do fantastycznej nagrody lub opublikowany w antologii czy serii wydawniczej kojarzonej z fantastyką)
  5. jego twórczość zawiera elementy realizmu magicznego.


A teraz wyjaśnię trochę szerzej, o co mi chodzi:

Ad. (1) i (2), czyli niesamowity exodus z fantastyki


Zarówno moje własne obserwacje, jak i dane podrzucone przez uczestników dyskusji w fejsbukowej grupie Polska Fantastyka (dziękuję!) utwierdzają mnie w przekonaniu, że polscy postfantaści zasługują na odrębną nazwę choćby dlatego, że są zjawiskiem bez precedensu na skalę światową. Wychodziłoby na to, że o takich historiach w innych krajach i dekadach praktycznie się nie słyszy. Pisząc o „takich historiach”, mam na myśli to, że pisarz piszący bardziej lub mniej gatunkową fantastykę i należący do fandomu w pewnym momencie „dorasta” do pisania prozy mainstreamowej. Towarzyszą temu z reguły mocne słowa podkreślające dramatyzm tego dorośnięcia. Jeden z wywiadów z Witem Szostakiem nosi – żartobliwie bo żartobliwie – tytuł „Spowiedź byłego fantasty”.2 Orbitowski zadeklarował, że fantastyka go porzuciła, chociaż mają mieszkanie na kredyt. Biogram Twardocha na stronie Instytutu Książki zaczyna się od stwierdzenia, że autor odcina się od swoich młodzieńczych utworów.34 Małecki jest mniej radykalny, powołując się na popularny pogląd o bezcelowości szufladkowania (z którym, nawiasem mówiąc, płomiennie się nie zgadzam), ale w praktyce swoje oddalenie się od prozy gatunkowej uzasadnia nie czym innym, jak dojrzalszym wiekiem.5 Wszyscy czterej się jakoś odcinają, wszyscy dorastają.

Inni – pisarze zagraniczni, oraz tzw. inne przypadki w obrębie literatury polskiej – jeśli angażują się w pogranicze fantastyki i głównego nurtu, robią to z reguły całkiem inaczej. Są przypadki pisarzy sięgających raz po fantastykę, raz po inne powieści gatunkowe, np. Neal Stephenson. Bardzo rzadko – jak w przypadku Iaina Banksa, pisarze przestawiają się na zasadzie raz fantastyka, raz mainstream, ale w tym wypadku też nie mamy konsekwentnego exodusu. Są twórcy piszący prozę na pograniczu fantastyki i mainstreamu (Michel Houellebecq), czy też tacy, którzy zadebiutowali jako fantaści, ale bardzo szybko przenieśli się do prozy głównonurtowej (Salman Rushdie) lub gatunkowej w obrębie innej odmiany (Zygmunt Miłoszewski). Najbliżej tego postfantastycznego „wyrastania” byłby Lem, programowo rezygnujący pod koniec życia z fantastyki na rzecz publicystyki, ale sytuacja pisarza-fantasty zaczynającego nagle w wieku kwiecie tworzyć powieści głównonurtowe jest jednak całkiem inna. Tak więc – nasi postfantaści wydają się być w swojej drodze niepowtarzalni. Zastanawiam się, czy ta droga będzie charakterystyczna tylko dla nich, czy też zapoczątkowali właśnie jakąś tendencję, ale jednego jestem raczej pewna – sama oryginalność tejże drogi to dobry argument, by traktować ich osobno.

Ad. (3), czyli postfantastyczne zestawienia

Sami pewnie zauważyliście, że od dobrych kilku lat wszyscy czterej omawiani przeze mnie autorzy często pojawiają się w mediach, i to nieraz, w jakichś konfiguracjach, wspólnie. Wszystkie cztery nazwiska – Szostaka, Twardocha, Orbitowskiego i Małeckiego – zestawione w komplecie pojawiają się na przykład tutaj.6 Dodatkowo, Jakub Małecki pojawił się w Polityce w zestawieniu opisującym hurtowo nowych polskich – również nas interesujących w kwestii postfantastyki – realistów magicznych, wraz z Weroniką Murek, Dominiką Słowik i Maciejem Płazą.7 Szostak, Orbitowski i Twardoch dużo częściej pojawiają się jednak w trójkę, np. we wpisie na portalu Dzika Banda,8 na wspólnym spotkaniu literackim w Krakowie w 2014 roku,9 czy w artykule w Polityce, wespół z Jakubem Żulczykiem.10 Ci trzej autorzy nie tylko bywali w ostatnich latach zapraszani do wspólnych inicjatyw, ale również sami takowe podejmowali: w latach 2012-2013 pisali wspólny blog p.t. „Kwiatkowie” z humorystycznymi opowiadaniami stylizowanymi na autobiograficzne,11 natomiast sami Szostak i Orbitowski wraz z Jackiem Dukajem w l. 2008-2011 publikowali na portalu Esensja dyskusje literackie pod szyldem S.O.D.12

No i tak, rzecz jasna, nie ma co wyciągać z tych medialnych zestawień zbyt daleko idących wniosków. Powody bywają bardzo prozaiczne – panowie są zapraszani lub opisywani razem bo się znają, bo są z podobnych roczników i często publikują w tych samych latach itp. – choć warto zauważyć, że jednak podczas wystąpień i wywiadów bywają o tę wspólną fantastyczną przeszłość pytani. Ale tu nasuwają się dwie sprawy. Pierwsza, praktyczna – jak wspomniałam na początku, skoro często widzi się ich razem, po prostu wygodniej jest mi powiedzieć „nasi postfantaści byli dziś w programie XYZ” niż „dziś w programie XYZ pojawili się... (i tu następuje wyliczanie nazwisk)”. Druga, merytoryczna – skoro często gadają razem w mediach, to chcąc nie chcąc, tworzą jakiś wspólny dyskurs metaliteracki, a to już trochę jakby popychało ich w kierunku bycia jakąś całością. A już zupełnie poważnie robi się, kiedy w tym kontekście pomyśli się o „Kwiatkach” i dyskusjach S.O.D., które – choć w sposób lekki i krotochwilny – ten wspólny dyskurs literacki tworzyły już całkiem otwarcie. I nadal nie ma co przesadzać, postfantastów jest na razie, jak na grupę, po prostu za mało, nie tworzą programów czy periodyków (jak to bywało w wypadku grup z międzywojnia), ani też nie szturmują trzeciego sektora (jak to bywa dzisiaj – Grupę Literacką „Łuczywo” znalazłam w bazie KRS). Ale z drugiej strony – ja osobiście wolę zachować w tej kwestii dyskretną czujność.

Ad. (4), czyli fascynujący przypadek nagród i publikacji


Przyporządkowując pisarzy do grona postfantastów, użyłam pojęcia zbioru rozmytego. Teraz przyda się ono z kolei do umiejscowienia postfantastyki w obrębie fantastyki jako takiej. Teoretycznie literatura postfantastyczna fantastyką nie jest, ale w praktyce nadal orbituje gdzieś na obrzeżach fantastyki, na takiej zasadzie, na jakiej nietoperz znalazł się na skraju zbioru rozmytego pt. „Ptaki”. Jest bowiem traktowana jako fantastyka przynajmniej w jednym aspekcie: książki postfantastyczne nadal są nominowane do fantastycznych nagród literackich. Zerkając na rozpiski z Wiki i strony poszczególnych kapituł: Chochoły i Dumanowski Szostaka oraz Szczęśliwa ziemia Orbitowskiego dostały w odpowiednich latach nominacje do Zajdla. Również Szczęśliwą ziemię, podobnie jak Fugę i Oberki do końca świata Szostaka nominowano do Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego, natomiast Chochoły i Dumanowski Szostaka wręcz tę nagrodę otrzymały. Z kolei w plebiscycie portalu Katedra „Fantastyka 2015” nominowane zostały Uprawa roślin południowych metodą Miczurina Weroniki Murek oraz Dygot Jakuba Małeckiego. Co ciekawe, ten sam Dygot w plebiscycie „Książka Roku 2015” portalu Lubimy Czytać był klasyfikowany jako „Literatura piękna” wraz z Inną duszą Orbitowskiego, w kontraście do takich kategorii, jak „Science fiction” czy „Fantastyka, fantasy” [sic!], w której to z kolei wylądowało, ku memu wielkiemu rozbawieniu, Wróżenie z wnętrzności Wita Szostaka.


I można by oczywiście zgrywać malkontenta, że bałagan pojęciowy, przyzwyczajenie itp., i że skoro ci pisarze nie piszą już w konwencji, to nie powinni się w tych wszystkich konkursach pojawiać. Ale mnie się te nominacje strasznie podobają. Po pierwsze, rozmywają granicę między fantastyką a niefantastyką, a ja osobiście uważam to pogranicze za chyba najciekawszą część i fantastyki, i współczesnej niefantastyki. Po drugie, ewidentnie pokazują, że w klasyfikacji fantastyka/niefantastyka liczą się nie tylko zimne fakty teoretycznoliterackie, ale też środowisko czytelnicze. Na przykład to, że dany pisarz ma własny fandom. Albo że się w fandomie (ogólnie pojętym) ukształtował i to się teraz za nim ciągnie. Ale o tym napiszę w odcinku #3.


Dwuznaczna obecność niektórych twórców utworów z pogranicza fantastyki i mainstreamu to nie tylko nagrody. Powinnam stanowczo nadrobić zaległości w zakresie serii wydawniczej „Kontrapunkty” Powergraphu, jednak wszystko, co o niej wiem, zgadza się z nakreślonymi przeze mnie wcześniej kryteriami postfantastyki. Reklamowana hasłem „[b]ędzie w niej wydawana polska proza wymykająca się ze schematów, uciekająca z szufladek. Literatura dla czytelników lubiących niebanalne fabuły, piękną frazę i niejednoznaczne interpretacje”13, seria wydaje autorów kojarzonych – niegdyś lub obecnie – z fantastyką, jednak we wszystkim, co z tej serii znam, gatunkowa fantastyczność jest mocno zatarta. No i w załodze „Kontrapunktów” mamy aż trzech autorów zaklasyfikowanych jako postfantaści w poprzednich punktach: Szostaka, Twardocha i Małeckiego, jakkolwiek inni autorzy – np. Anna Kańtoch, Michał Cetnarowski czy Paweł Paliński – przez sam fakt napisania utworów spełniających założenia „Kontrapunktów” wchodzą częściowo w orbitę postfantastyki i muszę mieć ich na oku.


Drugim przykładem ślicznie postfantastycznego tworu wydawniczego jest antologia Legendy polskie (2015), też przygotowana przez Powergraph. Kogo my tu nie mamy: dwóch postfantastów – Orbitowskiego i Małeckiego; zasadniczo niefantastę (bo wymykającego się fantastycznym konwencjom realistę magicznego) ale publikującego m.in. w Nowej Fantastyce fandomowicza Radka Raka, zasadniczo jeszcze głównie niefantastkę Elżbietę Cherezińską oraz zasadniczo fantastów Roberta M. Wegnera i Rafała Kosika. Sama treść antologii to też przyjemne przemieszanie czynnika fantastycznego i niefantastycznego. W większości opowiadań nie ma wątpliwości co do obecności fantastycznego sztafażu: Małecki, Kosik i Wegner korzystają z repertuaru science-fiction, Cherezińska natomiast serwuje historię alternatywną. Ale już opowiadanie Radka Raka można pod tym względem interpretować dwojako, bo obecne w nim magiczne zjawiska mogą równie dobrze być chorobowymi projekcjami głównego bohatera. Natomiast Orbitowski, choć sięga po schemat fabularny ludowej baśni i potęguje odrealnienie czyniąc narratorem dwunastolatka o umyśle wypranym przez gry komputerowe, napisał opowiadanie całkowicie pozbawione elementów fantastycznych. Zresztą i sam pomysł na antologię jest dwuznaczny, bo niby baśnie automatycznie kojarzą się z fantastyką, ale z drugiej strony za uwspółcześnianie ludowych podań często brali się mainstreamowcy, chociażby Angela Carter. Oczywiście, Legendy polskie to za drobna rzecz, żeby na jej podstawie uznawać, na przykład, że Kosik i Wegner to odstępcy i postfantaści (tym bardziej, że ich opowiadania są, każde w swoim sztafażu, konsekwentnie fantastyczne), ale mile przez tę antologię przypomniani i mile niejednoznaczni Cherezińska i Rak trafiają niniejszym w postfantastyczną orbitę.

Ad. (5), czyli realizm magiczny

 

Sami powiedzcie, tak się chyba jakoś utarło, że jak ktoś odżeglowuje nam z fantastyki, to od razu zakładamy, że idzie w realizm magiczny, prawda? Podczas wspomnianej dyskusji na grupie Polska Fantastyka padło pytanie, czym właściwie postfantastyka miałaby różnić się od realizmu magicznego (a jeśli niczym, to po co nowy termin). No i w toku badania całej sprawy wyszło mi, że różnią się tym mianowicie, że jednak nie wszyscy postfantaści zaczynają pisać realizm magiczny, a z kolei nie wszyscy współcześni polscy realiści magiczni to niegdysiejsi fantaści. Te zbiory pokrywają się tylko częściowo. Na pewno z realizmem magicznym jest wiązany Wit Szostak (by podać jakieś źródła, choćby w biogramie na Culture.pl)14. Jakub Małecki pojawia się we wspomnianym artykule w Polityce15 jako jeden z czwórki realistów magicznych obok Weroniki Murek (nominowanej w plebiscycie Katedry!), Dominiki Słowik i Macieja Płazy. Radka Raka za realistę magicznego uznają m.in. recenzenci z portalu Nowej Fantastyki czy Gildii.


Jak widać, sfery postfantastów i realistów magicznych ewidentnie się przenikają i z tego powodu wszystkich powyższych pisarzy byłabym w stanie włączyć szczodrą ręką w orbitę postfantastyki. Jednak jest dwóch pisarzy typowo, w świetle wcześniejszych kryteriów, postfantastycznych – Szczepan Twardoch i Łukasz Orbitowski – którzy realistami magicznymi raczej nie są. Na temat ewentualnych powiązań (za wyjątkiem pojedynczych skojarzeń w wypadku Twardocha) milczy książkowy Internet. Nie mam niestety warunków czasoprzestrzennych na własną całościową analizę ich twórczości pod tym kątem, nawet tych ich książek, które przeczytałam (a nie przeczytałam wszystkich), więc powiem tylko, że w Drachu i Innej duszy, o których będę pisać następnym razem, nie dostrzegłam głównych cech tego nurtu takich, jak niejasne połączenia elementów rzeczywistości, przemieszanie rzeczywistości z fikcją, kulistość i niedookreśloność czasu, czy też obecność magii i [sic!] piękna.16 Jeszcze u Twardocha znalazłoby się kilka pomniejszych cech, bo jest saga rodzinna z ciążącym fatum i są jakieś nawiązania mitologiczne, ale poza tym akcja jest mocno osadzona historycznie, logiczna i prosta jak drut. Natomiast Inna dusza to całkowite antypody realizmu magicznego z niemal nieobecną metafizyką, drobiazgową historycznością i reportażowym drugim dnem.

Kto więc jest postfantastą?


Podsumujmy. Przy takich pięciu kryteriach – (1) przeszłość w fantastyce, (2) przeszłość w fandomie, (3) zestawiany z innymi postfantastami, (4) nagrody i publikacje na styku konwencji, (5) realizm magiczny – najbardziej prototypowymi postfantastami byliby Wit Szostak i Jakub Małecki (wszystkie pięć punktów się zgadza), a minimalnie dalej byliby Szczepan Twardoch i Łukasz Orbitowski – wszystko z wyjątkiem (5), bo nie piszą realizmu magicznego).


Dalej plasowaliby się Weronika Murek (wystąpiła w zestawieniu17 (3), była nominowana do fantastycznej nagrody (4) i pisze realizm magiczny (5), ale nie działała w fandomie i nie miała historii z odwrotem) i Radek Rak (działa w fandomie – częściowo (2), jest klasyfikowany na styku (4) i pisze realizm magiczny - (5), ale nie pojawia się w zestawieniach, nie ma też historii z odwrotem od konwencji fantastycznej).


Jeszcze dalej byłaby Anna Kańtoch, która odeszła od konwencji na razie na chwilę, pisząc Łaskę – częściowo (1) i pojawiła się w Kontrapuktach – (4). Szacownym, choć niewymienionym dotąd przykładem byłby tu też Jacek Inglot – jak dotąd głównie fantasta, ale mający na koncie dwie powieści niefantastyczne: Porwanie sabinek oraz Wypędzonego.


I wreszcie sam brzeg zbioru i przykłady nieprototypowe takie, jak Jacek Dukaj (pisze konsekwentnie fantastykę, ale obecny w znaczącym zestawieniu, jakim były dyskusje S.O.D.18 - (3)), Jakub Żulczyk (niefantasta i niefandomita, ale pojawił się w zestawieniu19 - (3)), realiści magiczni niebędący fantastami, czy fantaści wydani w Kontrapunktach. Zbiór jest jak najbardziej gotowy na dalszy rozrost i ewolucję. I chociaż w większości przypadków najwygodniej będzie używać miana postfantastów na określenie tych najbardziej prototypowych przypadków, jak Szostak, Małecki, Orbitowski i Twardoch, to wyobrażam sobie sporo kontekstów, w których to określenie przyda się również do nazwania twórców z obrzeża zbioru.

Tak wygląda mój szkic zjawiska, jakim jest (jeśli jest) postfantastyka – piszcie, co o tym myślicie. A ja wrócę tu niedługo z poczwórną analizą – Wróżenia z wnętrzności, Innej duszy, Dracha i Dygotu. Bardzo zapraszam – wydaje mi się, że będzie parę dość unikalnych kawałków.



Przypisy:
1 http://forum.drugiobieg.eu/viewtopic.php?f=8&t=10&p=41506#p41484
2 http://www.newsweek.pl/wit-szostak-o-nowej-ksiazce-wrozenie-z-wnetrznosci-,artykuly,372048,1,z.html
3 http://wpolityce.pl/kultura/257603-lukasz-orbitowski-w-czlowieku-sa-rzeczy-nierozpoznawalne-nasz-wywiad
4 http://www.instytutksiazki.pl/autorzy-detal,literatura-polska,3800,twardoch-szczepan.html
5 http://booklips.pl/wywiady/od-radosci-po-rozpacz-i-z-powrotem-wywiad-z-jakubem-maleckim/
6 http://booklips.pl/premiery-i-zapowiedzi/wielowatkowa-saga-rodzinna-w-duchu-wieslawa-mysliwskiego-i-olgi-tokarczuk-dygot-jakuba-maleckiego-od-dzisiaj-w-ksiegarniach/
7 http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1636181,1,polski-realizm-magiczny-ma-nowych-autorow.read
8 http://www.dzikabanda.pl/wieksze-kawalki/wymadrzanie/szostak-orbitowski-twardoch-dzieci-nowego-popu
9 https://www.facebook.com/events/592712584164135/
10 http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1618129,1,banda-czterech-polaczeni-pasja-pisania.read
11 http://kwiatkowie.blogspot.com/
12 http://esensja.stopklatka.pl/ksiazka/sod/
13 http://www.powergraph.pl/category/ksiazki/kontrapunkty/
14 http://culture.pl/pl/tworca/wit-szostak
15 http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1636181,1,polski-realizm-magiczny-ma-nowych-autorow.read
16 Te i dalsze cechy realizmu magicznego za: Ośko, Katarzyna. 2015. „Realizm magiczny w literaturze iberoamerykańskiej”. Oblicza Kultury – portal kulturalno-informacyjny. (http://www.obliczakultury.pl/publicystyka/felietony-i-eseje/2518-realizm-magiczny-w-literaturze-iberoamerykanskiej) (data pobrania: 26.06.2016)
17  http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1636181,1,polski-realizm-magiczny-ma-nowych-autorow.read
18  http://esensja.stopklatka.pl/ksiazka/sod/
19  http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1618129,1,banda-czterech-polaczeni-pasja-pisania.read

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz